Minister apeluje o dokarmianie zwierząt

Wczoraj na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska ukazał się apel Ministra Środowiska - profesora Jana Szyszko, "o dokarmianie zwierzyny w lasach i na polach oraz ptaków w miastach". Może lepiej być bardziej przesądnym i wstrzymać się od ogłaszania apeli trzynastego w piątek? Niewątpliwie zarówno apel, jak i samo dokarmianie zwierząt zimą, są nieco kontrowersyjne.
 

 
 Zimą ptaki wodne, które pozostały w kraju, chętnie korzystają z dokarmiania, tracąc lęk przed człowiekiem. Fot. Przemysław Wylegała

W Polsce w powszechnym odbiorze społecznym dokarmianie zwierząt to podstawowy sposób ich ochrony. Jeśli spyta się przypadkowo spotkane osoby, jakie znają działania z zakresu czynnej ochrony przyrody, to zapewne większość z nich wymieni właśnie dokarmianie. Niestety – nie świadczy to najlepiej o poziomie edukacji przyrodniczej naszego społeczeństwa.

Obecnie większość zoologów jest zgodna, że dokarmianie dzikich zwierząt zimą z przyrodniczego punku widzenia najczęściej jest szkodliwe, czasem - jeśli jest robione prawidłowo - jest obojętne, a tylko wyjątkowo przynosi korzyści - np. przyczyniając się do przetrwania zagrożonych gatunków.

Dlaczego dokarmiamy?
Rzeczywiste przyczyny dokarmiania dzikich zwierząt można podzielić na 5 podstawowych grup:


  1. CHĘĆ ZBLIŻENIA SIĘ DO ZWIERZĄT. Dotyczy to przede wszystkim dokarmiania ptaków. Rzucając karmę kaczkom i łabędziom, stawiając karmnik w ogródku lub wieszając słoninkę na oknie, przywabiamy te ptaki bliżej nas - możemy je łatwiej podziwiać, sfotografować…
  2. CHĘĆ POCZUCIA, ŻE ROBI SIĘ COŚ DOBREGO. Większość ludzi nie wie, jak inaczej mogą pomóc przyrodzie, a bardzo by chcieli. Intencja jest chwalebna. Uznają to także za okazję do "pożytecznego zagospodarowania" resztek żywności i uniknięcia ich wyrzucenia do śmieci.
  3. CHĘĆ UNIKNIĘCIA SZKÓD. To dotyczy przede wszystkim zwierzyny łownej – jeleni, saren, dzików. Na ich dokarmianie Polsce przeznacza się kilkanaście milionów złotych rocznie! Celem jest odciągnięcie ich od upraw polnych i leśnych oraz powstrzymanie od obgryzania kory z drzew.
  4. CHĘĆ ZWIĘKSZENIA LIMITÓW ODSTRZAŁU W PLANIE ŁOWIECKIM. Myśliwi mają utrzymywać pogłowie zwierzyny na określonym poziomie. Im mniej zwierząt padnie z przyczyn naturalnych, tym więcej będzie można "pozyskać łowiecko", a w im lepszej będą kondycji, tym wyższa będzie wartość trofeów.
  5. RATOWANIE ZAGROŻONYCH GATUNKÓW. W niektórych przypadkach, gdy jakiś gatunek jest już tak nieliczny, że utrata nawet pojedynczych osobników może mieć znaczenie dla przetrwania populacji, w programie ich ochrony uwzględnia się także odpowiednie metody dokarmiania w okresach niedoboru. Jednak takie działania muszą być dobrze przemyślane i fachowo przeprowadzone pod kontrolą specjalistów, bo nawet niewielki błąd może mieć fatalne skutki dla takich wrażliwych gatunków.


Jakie mogą być niekorzystne skutki dokarmiania?
Przyrodnicy wskazują wiele rodzajów zagrożeń, jakie są związane z nieprawidłowym dokarmianiem zwierząt, a lista ta wciąż się wydłuża, wraz z rozwojem naszej wiedzy na temat praw, jakimi rządzi się przyroda. Najważniejsze grupy tych zagrożeń są następujące:

  1. NIEWŁAŚCIWY RODZAJ POKARMU może powodować osłabianie, a nawet śmierć zwierząt (np. większa ilość chleba z diecie ptaków powoduje poważną chorobę – kwasicę, podawanie jakiegokolwiek pokarmu solonego zaburza gospodarkę wodną organizmu ptaków, prowadząc często do śmierci, suche siano w paśnikach w czasie mrozów powoduje u sarn i jeleni odwodnienie, gdyż nie potrafią one jeść samego śniegu w celu uzupełnienia niedoboru wody).
  2. NIEWŁAŚCIWY STAN POKARMU powoduje groźne choroby przewodu pokarmowego (szczególnie niebezpieczny jest wszelki pokarm, który zaczyna pleśnieć czy butwieć, ale także przemoczony i następnie zamarznięty chleb lub zamarznięte ziemniaki, buraki, marchew czy brukiew wyłożone w paśnikach).
  3. MAŁO UROZMAICONY POKARM powoduje niedobory niektórych ważnych składników pokarmowych, prowadzące do osłabienia organizmów i ich odporności na inne niekorzystne czynniki, a w wypadku zwierząt roślinożernych może powodować groźne zmiany w składzie gatunkowym mikroorganizmów przewodu pokarmowego, uczestniczących w trawieniu (np. rozkładających celulozę (naturalny pokarm jest niemal zawsze wielokrotnie bardziej urozmaicony od tego, który wykładamy w karmnikach czy paśnikach).
  4. GROMADZENIE SIĘ ZWIERZĄT W MIEJSCU DOKARMIANIA powoduje znaczne zwiększenie się ryzyka rozprzestrzeniania się różnych chorób (nienaturalnie duże liczby ptaków czy innych zwierząt odwiedzające regularnie to samo miejsce, mogą się wzajemnie zarażać nie tylko poprzez bezpośredni kontakt, ale także za pośrednictwem odchodów, mieszających się często z rozsypanym pokarmem).
  5. NIEWŁAŚCIWIE UMIESZCZONE KARMNIKI mogą zwiększać presję drapieżników na korzystające z nich zwierzęta (np. koty potrafią szybko się zorientować, że gromadzące się licznie wokół karmnika ptaki, zajęte rywalizowaniem o rozrzucane przez siebie okruszki czy ziarna, tracą czujność i stają się łatwym łupem).
  6. NIEWŁAŚCIWE TERMINY DOKARMIANIA powodują zaburzenia w naturalnych zachowaniach zwierząt (np. dokarmianie jesienią powstrzymuje przed odlotami do cieplejszych krajów; dokarmianie przez spacerowiczów w ładną pogodę przyzwyczaja do regularnego źródła pokarmu, a gdy przychodzi okres szczególnie niekorzystnych warunków atmosferycznych, zwierzęta zamiast samodzielnie szukać pokarmu, czekają na ludzi, którzy pozostali w domach; zbyt długie wiosenne dokarmianie także może zakłócać proces zajmowania terytoriów i przystępowania do lęgów).
  7. OSŁABIENIE POPULACJI poprzez ograniczenie działania naturalnych czynników selekcyjnych (przyroda rządzi się nieco innymi prawami niż społeczności ludzkie – jeśli np. poprzez dokarmianie spowodujemy, że zimę przetrwają zwierzęta o cechach uniemożliwiających im podjęcie wędrówki do cieplejszych krajów lub samodzielne zdobycie pokarmu w okresie mrozów, to wiosną będą one miały możliwość rozmnożyć się i być może przekażą tę niekorzystną cechę potomstwu, przez co skala problemu wzrośnie)

Jak można pomóc?

Brak pokarmu w czasie mrozów nie jest najważniejszym zagrożeniem dla zwierząt. Nie jest nawet w czołówce problemów. Wszystkie gatunki ewolucyjnie wykształciły różne metody radzenia sobie z zimą. Podejmują wędrówki, zapadają w sen zimowy, gromadzą zapasy lub potrafią znaleźć pokarm mimo chłodu i śniegu. Oczywiście – w wyniku niekorzystnych zmian, jakie człowiek wprowadza w środowisku, czasami niektóre gatunki mogą mieć kłopoty z wykorzystaniem tych naturalnych zdolności. Dlatego wysiłek ludzi powinien byś nakierowany przede wszystkim na ochronę siedlisk zajmowanych przez zwierzęta i dających mim schronienie i pożywienie. Leśnicy w coraz większym stopniu rozumieją potrzebę ochrony oczek wodnych czy polan śródleśnych oraz zgodnego z siedliskiem różnicowania składu gatunkowego drzew i podszytu. Europejskie programy rolno-środowiskowe mogą pomóc w przekonywaniu rolników do znaczenia śródpolnych zadrzewień i zakrzewień oraz ograniczania stosowania chemicznej walki z owadami. Wielu z nas może też pomóc indywidualnie, np. sadząc na działce rodzime krzewy, których owoce są zimą zjadane przez ptaki, ograniczając stosowanie insektycydów we własnym ogrodzie, nie przykładając ręki do działań, które niszczą cenne przyrodniczo tereny czy wspierając prowadzone przez specjalistów programy ochronne.

Dokarmiać, nie dokarmiać?

Choć sens wzywania do pospolitego ruszenia i masowego dokarmiania zwierząt (bez jakichś ram organizacyjnych, czy choćby wskazówek dotyczących metod) budzi wątpliwości, nie oznacza to, że należy koniecznie zaniechać wszelkich działań tego typu. Jednak jeśli już ktoś się na to decyduje, warto by odpowiedział sobie najpierw na pytanie, który w wymienionych wyżej celów tak naprawdę mu przyświeca, a następnie dołożył wszelkich starań, aby zminimalizować związane z tym działaniem zagrożenia. Wspomniany apel Ministra kończy się propozycją zasięgnięcia fachowej rady przed rozpoczęciem dokarmiania. Sugestia ta zasługuje na poparcie - zwłaszcza jeśli jakaś szkoła czy instytucja chciałaby podjąć działania w większej skali.

 Andrzej Kepel