Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


FOTO-EKO 1995 „Przyroda Polski i jej ochrona” rozstrzygnięty!

20 marca 1996 r. jury w składzie: Ewa Olejnik (przewodnicząca jury, biolog), Justyna Białecka (przedstawicielka Studenckiego Klubu Ekologicznego), Andrzej Kepel (biolog, fotograf przyrody), Paweł Ratajczak (fotoreporter) oceniło około 500 nadesłanych na konkurs prac. Przyznano następujące nagrody w kategorii zdjęć kolorowych:

I miejsce

„Śniadanie sowy uszatej”

„Śniadanie sowy uszatej”
Fot. Robert Dejtrowski


II miejsce

„Bardzo polski pejzaż”

„Bardzo polski pejzaż”
Fot. Tomasz Ogrodowczyk


III miejsce

„Oko w oko”

„Oko w oko”
Fot. Piotr Skórnicki


Wyróżnienia:

„Oko w oko z popielicą”

„Oko w oko z popielicą”
Fot. Robert Dejtrowski


„Gęs gęgawa przeciagajac się patrzy w prawo”

„Gęs gęgawa przeciagajac się patrzy w prawo”
Fot. Tomasz Ogrodowczyk


„Kochaj albo (z)rzuć”

„Kochaj albo (z)rzuć”
Fot. Piotr Skórnicki


W kategorii zdjęć czarno-białych nagród nie przyznano.
Pierwszą ekspozycję wystawy pokonkursowej oglądać można w holu Collegium Maius przy ul. Fredry 10, w dniach od 20 kwietnia do 5 maja.

Redakcja


Karkonoski Park Narodowy

W pierwszych latach powojennych, w czasie przejmowania przez polską administrację obszarów Dolnego Śląska, zrodził się pomysł utworzenia na terenie Karkonoszy obszaru chronionego. Pierwsze starania o objęcie ochroną leśnych terenów Karkonoszy pochodzą od strony ludzi nauki. Szczególnie należy tu wspomnieć profesorów Uniwersytetu Poznańskiego: prof. Wodziczkę i prof. Czubińskiego oraz profesorów Uniwersytetu Wrocławskiego: prof. Sembrata i prof. Tołpę. Ich starania uwieńczone zostały w roku 1952 wystąpieniem z wnioskiem do Ministra Leśnictawa o wydzielenie z obszaru Karkonoszy 53 tyś. ha rezerwatu. Obszar ten poddano intensywnym, interdyscyplinarnym badaniom naukowym.
Dzięki dalszym staraniom wielu środowisk, 16 stycznia 1959 roku, na mocy rozporządzenia Rady Ministrów utworzony został Karkonoski Park Narodowy (Dz. U. nr.17, poz. 90).

Dziewięćsił bezłodygowy (Carlina acaulis)

Dziewięćsił bezłodygowy (Carlina acaulis)
Fot. Andrzej Kepel

Karkonoski Park Narodowy (KPN) zlokalizowany jest na północnych stokach Karkonoszy. Pomiędzy przełęczą Okraj na wschodzie a Mumlawskim Wierchem na zachodzie oraz pomiędzy granicą państwową na północy, a południowymi granicami nadleśnictw Śnieżka i Szklarska Poręba prawnie chronionych jest 5562,4 ha. Poza tym zwartym obszarem, w skład Parku wchodzą również dwie enklawy: góra Chojnik na południu Jeleniej Góry oraz wodospad Szklarka położona w okolicach trasy łączącej Jelenią Górę ze Szklarską Porębą.

Na terenie KPN pod ścisłą ochroną rezerwatową znajduje się 1718 ha. Z tego aż 968 ha stanowi kosodrzewina, 138 ha to tereny leśne a pozostały obszar to hale, gołoborza i wody.

Szata roślinna Karkonoszy ukazuje swoje bogactwo zarówno w mnogości gatunków jak i w różnorodności zbiorowisk roślinnych. Chociaż nie spotkamy tu tylu gatunków roślin co na wapiennym podłożu Tatr czy Pienin, to pod względem ilości taksonów roślin Karkonosze wyróżniają się na tle innych gór krystalicznych.

Obecny wygląd szaty roślinnej Karkonoszy jest wynikiem działania wielu czynników. Najważniejszym z nich są wielokrotne zmiany klimatyczne zachodzące na tym obszarze na przestrzeni dziejów (okresy glacjałów i interglacjałów). W okresach zlodowaceń wraz z lądolodem przybywały tutaj rośliny z Arktyki. Swoje zasięgi rozszerzały rośliny wysokogórskie. Przed czołem lodowca cofały się rośliny z innych gór kontynentu europejskiego. Dochodziło do mieszania się gatunków wysokogórskich z gatunkami arktycznymi, co w efekcie doprowadziło do wyodrębnienia się grupy gatunków roślin arktyczno - alpejskich. W czasie ciepłych interglacjałów warunki dla tej grupy roślin stawały się mniej korzystne. Następowało ich wycofywanie się. Z jednej strony gatunki te znajdowały schronienie w najwyższych partiach gór, a z drugiej strony ostojami dla nich stawały się obszary dalekiej północy.

Wierzba lapońska (Salix lapponum)

Wierzba lapońska (Salix lapponum)
Fot. Andrzej Kepel

Na odmienności flory Karkonoszy w porównaniu z Tatrami zaważyło ostatnie zlodowacenie (ponad 10 000 tyś lat temu). Wówczas flora Karkonoszy po raz ostatni została wzbogacona przez przybyłe wraz z lodowcem północne gatunki roślin. W tym czasie, na przedpolu Karpat istniał szeroki pas lasów. Stanowił on swoistą biologiczną barierę uniemożliwiającą wymieszanie się miejscowych gatunków z gatunkami północnymi.

Specyfika klimatyczna Karkonoszy spowodowała obniżenie zasięgu wszystkich pięter roślinności w porównaniu z innymi górami starego kontynentu. Pięć pięter roślinnych na stosunkowo niewielkich wysokościach (najwyższy szczyt - Śnieżka - 1603 m npm.) stanowi o dużej roli dydaktycznej Karkonoszy.

Piętro pogórza sięga tutaj do ok. 500 m npm. Rosnące niegdyś w tym piętrze buki, graby, lipy, olsze i wierzby niemal całkowicie zostały wykarczowane. Obecnie obszar ten zajmują pola uprawne, łąki i pastwiska. Lasy zbudowane z naturalnych dla tego piętra gatunków spotkać można jedynie na niewielkich obszarach w Kotlinie Kłodzkiej.

Od wysokości 500 m npm. rozpoczyna się piętro regla dolnego. Naturalne lasy tego piętra, budowane przez jodły buki i jawor zostały zastąpione monokulturami świerka. Fragmenty typowych lasów dolnoreglowych spotkać można jedynie na górze Chojnik i przy wodospadzie Szklarka.

Piętro regla górnego, rozciągające się od 1000 do 1250 m npm. porastają bory świerkowe. Jest to pierwsze piętro w którym roślinność ma charakter naturalny. Im bardziej posuwamy się ku szczytom, tym świerki stają się coraz niższe i rzadsze. Pojawiają się ciekawe, skarłowaciałe formy tego drzewa nieustannie narażone na silne wiatry i lawiny.

Na wysokości ok. 1250 m npm. znajduje się górna granica lasu. Bory sosnowe przechodzą tu w kolejne piętro roślinne - piętro kosodrzewiny. Gęste zarośla tej niewielkiej lecz bardzo wytrzymałej sosny, stanowiące ochronę przed lawinami dla niższych pięter roślinnych ciągną się do ok. 1450 m npm.

Najwyższe piętro roślinne w Karkonoszach to piętro halne (alpejskie). Rozpoczyna się ono na granicy z kosówką i ciągnie do najwyższych szczytów tego pasma górskiego.

Flora Karkonoszy liczy ok. 900 gatunków roślin naczyniowych. Wszystki gatunki można podzielić na gatunki górskie i gatunki niegórskie. Wśród roślin górskich na szczególną uwagę zasługują endemity Karkonoszy. Nigdzie na świecie poza Śnieżnymi Kotłami w Karkonoszach nie spotkamy skalnicy bazaltowej (Saxifraga moschata ssp. basaltica). Stanowi on podgatunek skalnicy darniowej (Saxifraga moschata) rosnącej m. in. w Tatrach. Zasięg ograniczony tylko do Karkonoszy ma bliski kuzyn często spotykanego na niżu dzwonka okrągłolistnego - dzwonek karkonoski (Campanula corcontica).

Dzwonek alpejski (Campanula alpina)

Dzwonek alpejski (Campanula alpina)
Fot. Andrzej Kepel

Gatunki roślin które w okresie zlodowacenia przywędrowały z północy i do dzisiejszego dnia występują na wysokogórskich siedliskach to tzw. relikty glacjalne. Do takich roślin należą spotykane w Karkonoszach: skalnica śnieżna (Saxifraga nivalis), gnidosz sudecki (Pedicularis sudetica), turzyca patagońska (Carex magellanica), malina moroszka (Rubus chamaemorus), wierzba lapońska (Salix lapponum) i zimoziół północny (Linnea borsalis).

Klimat Karkonoszy, mający cechy klimatu oceanicznego, sprzyja rozwojowi gatunków zachodnich które tutaj mają swoją wschodnią granicę występowania. Takimi roślinami są: przytulia hercyńska (Galium saxatile), śledziennica naprzeciwlistna (Chrysoplenium oppositifolium) i wszewłoga górska (Meum athamanticum).

Dość liczną grupę roślin we florze Karkonoszy stanowią gatunki synantropijne (ok. 150 gatunków). Wśród tej grupy na specjalną uwagę zasługują antropofity. Rośliny które zostały przyniesione tu przez człowieka, wkraczają do naturalnych zbiorowisk roślinnych wypierając z nich słabsze gatunki. Najczęściej spotykanymi roślinami z tej grupy są: naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea), gorysz miarz (Peucedanum ostruthium), marchewnik anyżowy (Myrrhis odorata) i szczaw alpejski (Rumex alpinus).

Bogactwo florystyczne i faunistyczne Karkonoszy, wielkie walory krajobrazowe oraz dostępność gór stanowią o dużej wartości naukowej, dydaktycznej i poznawczej tego pasma górskiego. Potwierdzeniem tego może być z jednej strony duża liczba programów badawczych realizowanych na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego, a z drugiej strony ogromna liczba turystów odwiedzających rokrocznie te góry. Jednakże czy duża dostępność Parku dla celów turystycznych nie stanowi zagrożenia dla podstawowej funkcji jaką powinien spełniać Park Narodowy - ochrony żywych zasobów przyrody?

Już przed wojną obszar Karkonoszy narażony był na silną antropopresję. Karkonosze były najwyższymi górami w Niemczech. Dochodziły tutaj elektryczne połączenia kolejowe z Berlina i Lipska. Położone w sąsiedztwie dużych ośrodków miejskich stanowiły dużą atrakcję turystyczną. Turystów przyciągała tutaj duża dostępność gór, gęsta sieć szlaków i dobrze utrzymanych dróg z dużą ilością punktów gastronomicznych. Rozwinęła się więc na masową skalę turystyka weekaandowa i turystyka wakacyjna będące w swej formie raczej rekreacją aniżeli turystyką.

Na fali nowego modelu turystyki który pojawił się po wojnie wybudowano w Karkonoszach wiele schronisk, orczyków, nartostrad. Szybki rozwój bazy turystycznej oraz sprzyjające warunki atmosferyczne przyciągnęły tutaj narciarzy. Liczba entuzjastów narciarstwa w Parku Narodowym wzrastała z roku na rok. Dziś narciarstwo stanowi największe zagrożenie dla żywych zasobów przyrody Karkonoskiego Parku Narodowego i największy problem dla jego dyrekcji. Z założeń ustawy o ochronie przyrody wynika, że Park Narodowy może być udostępniany dla celów turystycznych ale preferowany rodzaj turystki to turystyka poznawcza. Czy narciarstwo jest turystyką? A czy jest to turystyka poznawcza? Obecnie, w szczycie sezonu narciarskiego, na Szrenicę każdej godziny wjeżdża 3 tysiące osób. Według założeń, w najbliższych latach liczba ta ma się podwoić. Jak, w takich warunkach, może być realizowany podstawowy cel Parku Narodowego - ochrona przyrody? Demagogią jest przyrównywanie Karkonoszy pod względem rozbudowy infrastruktury do Alp, czy innych wielkich gór których powierzchnia jest wielokrotnie większa. Przeliczając wielkość powierzchni infrastruktury na powierzchnię gór, okazuje się że liczba ta jest wielokrotnie większa niż po czeskiej stronie Karkonoszy, a już nieporównywalnie większa w odniesieniu do Alp.

Marzeniem dyrekcji Karkonoskiego Parku Narodowego jest aby w Parku dominowała turystyka poznawcza. „Piętrowość roślinna skumulowana jest na małej przestrzeni, odmiennie niż w Tatrach, przez co wnosi ze sobą dużą wartość dydaktyczną. Aby umiejętnie to wykorzystać potrzebni byliby przewodnicy dobrze znający się na ekologii. W Domku Myśliwskim (przy szlaku na Kopę, niedaleko schroniska Samotnia) otwarty został pierwszy w Parku ośrodek informacyjno - dydaktyczny. Znajdą się tam fachowo przygotowane ekspozycje traktujące o roślinności Parku, o problemach Parku itp. Chcielibyśmy rozwijać działalność popularyzatorską w tym właśnie kierunku. Potrzebne są jednak nowe etaty, a na to brak jest pieniędzy...”- mówi Zastępca Dyrektora Karkonoskiego Parku Narodowego mgr inż. Józef Szafran.

Tymczasem, każdego roku przez Park przewija się 2,5 mln turystów. Stawia to pod tym względem Karkonoski Park na drugim miejscu w Polsce (po Tatrzańskim Parku Narodowym). Gdyby jednak przeliczyć ilość przyjmowanych turystów na jednostkę powierzchni Parku, wówczas Karkonoski Park Narodowy będzie stał zdecydowanie na czele polskich parków narodowych.

Formy skalne

Formy skalne
Fot. Adriana Bogdanowska

Dyrekcja Parku stara się wymuszać aby obiekty znajdujące się na terenie Parku miały własne oczyszczalnie ścieków. Obecnie biologiczno-mechaniczne oczyszczalnie ścieków mają: schronisko Samotnia, Domek Myśliwski i Obserwatorium na Śnieżce. Schronisko Strzecha Akademicka oraz dolna i górna stacja kolejki na Kopę mają projekt modernizacji oczyszczalni. W Szklarskiej Porębie wybudowano oczyszczalnię biologiczno-chemiczną z kolektorami dla trzech obiektów: schronisk Na Szrenicy i Na Hali Szrenickiej oraz DW Kamieńczyk. Pozostałe obiekty mają oczyszczalnie mniej sprawne, ale działające zgodnie z prawem. Trzy obiekty na terenie Parku mają ogrzewanie elektryczne (Na Szrenicy, Samotnia, Obserwatorium na Śnieżce), trzy posiadają ogrzewanie olejowe (m.in. Domek Myśliwski), a pozostałe ogrzewane są na paliwo stałe.

Obszar Karkonoskiego Parku Narodowego poddany jest nieustannej presji firm turystycznych, instytucji państwowych, prywatnych inwestorów, którzy starają się wydrzeć jak najwięcej terenu pod zabudowę infrastruktury. „Każdy stara się zarobić jak najwięcej pieniędzy na pięknie Karkonoszy. Przez takie działania Karkonosze mogą zostać z tego piękna całkowicie odarte. A wtedy obok problemów ekologicznych pojawią się również problemy natury ekonomicznej bo kto wówczas zechce tutaj przyjechać?” - pyta retorycznie Dyrektor Szafran.

Konsekwencje położenia Karkonoskiego Parku Narodowego w sąsiedztwie silnie uprzemysłowionych terenów są widoczne nawet dla turystów ni znających praw ekologii. Duże zniszczenia w drzewostanie, zwłaszcza w górnym reglu, to efekty uboczny przemysłu energetycznego „Czarnego Trójkąta” oraz innych zakładów przemysłowych pogranicza polsko-czesko-niemieckiego. Stąd kwaśne deszcze nad Parkiem, stąd duża zawartość w atmosferze węglowodorów, ozonu i fluoru. W 1990 roku było 700 na lasów całkowicie zniszczonych oraz 300 ha drzewostanu uszkodzonego w 50-70%. Zupełnie inny problem od dotychczas omawianych to granice Parku. Kiedy powoływano Park do istnienia, został on utworzony z aktualnie istniejących nadleśnictw. Granice nadleśnictw istnieją ale jedynie na mapach i w opracowaniach. W naturze granic takich utworzyć nie sposób. Południową granicę parku stanowi granica państwowa. Powstały więc Park miał zwarty obszar z konkretnymi granicami, ale istniejącymi tylko „na papierze”. Jakby się bowiem nie starać, przyroda nie chce uznać granic wymyślonych przez człowieka. W efekcie, Karkonoski Park Narodowy obejmuje 1/4 cześć polskich Karkonoszy. Zasadniczo chroniony jest obszar od dolnego regla. Gdzieniegdzie tylko granice parku schodzą do piętra pogórza. Park stanowi więc obszar sztucznie wydarty z całości większej fizjocenozy.

Jak widać na przykładzie Karkonoskiego Parku Narodowego, wydanie rozporządzenia o utworzeniu Parku, to dopiero początek trudnej pracy ochroniarskiej. Borykanie się z codziennymi problemami jest powszednim chlebem dla administracji Parku. Zbyt wiele jest jednak do stracenia aby się poddać. Jeśli Park ugnie się pod presją narciarzy, czy inwestorów stawiających kolejny hotel, kolejny dom wczasowy, budkę z hot-dogami lub orczyk to może już nikt nigdy nie ujrzy skalnicy bazaltowej, dzwonka karkonoskiego, a stadko muflonów podchodzących o świcie pod schronisko ujrzeć będzie można tylko na zdjęciu wiszącym w Domku Myśliwskim. Póki co, jest jeszcze czas, aby spakować plecak, aparat i wyruszyć na szlaki Karkonoskiego Parku Narodowego.

Arnold Bernaciak


Piromania

Kwiecień to miesiąc, który miłośnikom przyrody kojarzy się przede wszystkim z rozpoczynającą się wiosną. Ciepło słońca, świecącego coraz mocniej na błękitnym, bezchmurnym niebie, sprawia, że szybko rozwija się roślinność, a wiele zwierząt rozpoczyna w tym czasie gody. W lasach śpiewają ptaki wijące gniazda w gałęziach drzew i krzewów, a na leśnej „podłodze” pojawia się bajecznie barwny dywan kwiatów. Pośród nich uwijają się pojedyncze owady. Tylko nielicznym z nich udało się przetrwać zimowe mrozy - teraz spoczywa na nich obowiązek wydania potomstwa i podtrzymania istnienia gatunku.

Ogień, na wypalanej lące, może łatwo wymknąć się spod kontroli

Ogień, na wypalanej lące, może łatwo wymknąć się spod kontroli
Fot. Andrzej Kepel

Kwietniowe słońce grzeje mocno. Leżąca na dnie lasu ściółka i zrudziałe, martwe trawy na miedzach i ugorach są każdego dnia coraz suchsze. Suche trawy łatwo się palą. Jeśli przytkniesz do nich płonącą zapałkę - szybko zajmą się płomieniem.

Pomarańczowe języki popełzną przed siebie szerokim frontem, pożerając wszystko, co napotkają: suche źdźbła traw, patyki, młode zielone listki, żywe ślimaki, chcące schować się w swych kruchych skorupkach, a nawet jeża, który będzie próbował obronić się przed ogniem strosząc bojowo swoją kolczastą zbroję. Gdy ogień zgaśnie - będziesz stał na czarnym popielisku, pośród zabitych przez Ciebie żywych stworzeń. Nawet bakterie, które żyły w glebie, będą martwe.

Języki ognia „pożerają” wszystko co napotykają na swej drodze

Języki ognia „pożerają” wszystko co napotykają na swej drodze
Fot. Andrzej Kepel

Jeśli ogień wymknie Ci się spod kontroli i dotrze do granicy pobliskiego lasu - szybko zmieni się w huczący, niebezpieczny żywioł. Jeśli powieje wiatr - ogień będzie biegł po gałęziach drzew szybciej niż uciekające przed nim sarny. Spośród żyjących w tym lesie zwierząt szansę skutecznej ucieczki będą miały tylko ptaki.

W chwilę później do lasu dojadą wozy bojowe zaalarmowanej przez kogoś straży pożarnej. Kilkudziesięciu lub kilkuset ludzi, przez długie godziny walczyć będzie z płomieniami. Gdy ogień zostanie ugaszony, w miejscu gdzie niedawno rósł las będzie tylko popielisko, z kikutami opalonych drzew i zwłokami spalonych żywcem zwierząt. Przyroda będzie próbowała zabliźnić zadane jej rany, ale ślady zniszczeń widoczne będą jeszcze przez kilkadziesiąt lat. Niektóre gatunki roślin i zwierząt nie powrócą już na to miejsce nigdy.

Interwencja strażaków

Interwencja strażaków
Fot. Andrzej Kepel

Nigdy nie odzyskamy też utraconych w ten sposób pieniędzy. Pomyśl - drzewa, które spłonęły były towarem, hodowanym przez leśników przez dziesiątki lat po to, by je w końcu sprzedać. Gdyby nie ogień - uzyskałyby wysoką cenę, a podatek od tej sprzedaży zasiliłby budżet państwa. Być może nareszcie znalazły by się pieniądze na pracownię komputerową w Twojej szkole, lub na operację Twojego ciężko chorego kolegi.

Pomyśl o tym i nie podpalaj suchej trawy! Wytłumacz to także innym! A jeśli zobaczysz, na polu lub w lesie, języki ognia - natychmiast zaalarmuj strażaków! Być może zdążą jeszcze zapobiec katastrofie.


Sławomir Janyszek


Wilki

Ochrona gatunkowa zwierząt, zwłaszcza gatunków zagrożonych wyginięciem, oparta w naszym kraju na przepisach ustawy o ochronie przyrody z 1991 roku, zbieżna jest ze strategicznymi celami światowej ochrony przyrody, którymi są: zachowanie bioróżnorodności, zapewnienie ciągłości istnienia gatunków i ekosystemów, utrzymanie procesów ekologicznych, przywracanie do właściwego stanu zasobów i składników przyrody oraz kształtowanie właściwych postaw człowieka wobec przyrody.

Portret wilka

Portret wilka
Fot. Peter Nawrath

Pojęcie ochrony gatunkowej jest szeroko znane i na ogół akceptowane przez społeczeństwo. Coraz większe zainteresowanie budzi zwłaszcza ochrona tak zwanych gatunków kluczowych, będących elementem silniej niż pozostałe wpływającym na funkcjonowanie całego układu biocenotycznego, od których zależy obecność innych zwierząt w środowisku . Do takich, bez wątpienia, należą duże drapieżniki, a wśród nich wilk (Canis lupus L.). Ponieważ duże drapieżniki wymagają do swego życia znacznych areałów, dlatego objęcie ich bezwzględną ochroną wymaga jednocześnie zabezpieczenia rozległych obszarów o prawidłowej strukturze krajobrazu z zachowanymi w możliwie nienaruszonym stanie układami biocenotycznymi. Znajdujące się na szczycie piramidy troficznej duże drapieżniki kształtują liczebność i strukturę populacji swoich ofiar. Dlatego nawet niewielkie wahania liczebności populacji drapieżników wywołują zdecydowanie większe zmiany w kontrolowanych przez nie populacjach ofiar. Ochrona dużych drapieżników, w tym wilka, ma więc głęboki sens biologiczny. Ochrona wilka dotyczy bowiem nie tylko ochrony samego gatunku, ale obejmuje zachowanie określonych układów biocenotycznych i ochronę znacznych obszarów, których zwierzęta te potrzebują do swego życia.

Ślady wilka na śniegu

Ślady wilka na śniegu
Fot. Andrzej Kepel

Wilki od kilkunastu lat zaczynają ponownie, aczkolwiek powoli, rozszerzać zasięg występowania w naszym kraju. W okresie lekkich, szczególnie bezśnieżnych zim utrudniających myśliwym i kłusownikom tropienie i odstrzał wilków, zwierzęta te zaczynają powracać na obszary, z których zostały wyparte przez człowieka. Na zachód od Wisły ich główną, wręcz historyczną już ostoją, jest Puszcza Notecka obejmująca jednolity masyw leśny o długości 120 km i szerokości od 20 do 30 km. Jeszcze w 1988 roku populacja wilków w Puszczy Noteckiej liczyła około 18 osobników. Według oficjalnych danych podczas 10 sezonów łowieckich (lata 1980-1990) odstrzelono tam 11 wilków. W omawianym dziesięcioleciu miały w Puszczy Noteckiej miejsce udokumentowane przypadki wybierania młodych wilków z gniazda. O rzeczywistych rozmiarach zabijania wilków w Puszczy Noteckiej niech świadczy fakt, że tylko w jednym sezonie łowieckim 1990/1991 odstrzelonych zostało około 10 wilków. Populacja wilka na tym terenie zmniejszyła się obecnie do zaledwie kilku osobników, a część wilków z Puszczy przeniosła się na północ do lasów województwa pilskiego, gdzie kształtuje się powoli naturalna mikropopulacja. Dalszy jej rozwój uzależniony jest od działalności człowieka.

Wilk (Canis lupus<)

Wilk (Canis lupus)
Fot. Andrzej Kepel

Rejestrowany powolny powrót wilka na zachód Polski, przy nasilającej się presji łowieckiej i wzrastającym prześladowaniu przez kłusowników, wymaga podjęcia natychmiastowych, radykalnych działań zapobiegających eksterminacji tego zwierzęcia. W oparciu o wniosek przedłożony przez autorów tego artykułu za pośrednictwem Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody, którym był prof. Krzysztof Kasprzak, Wojewoda Poznański dr Włodzimierz Łęcki uznał wilka za gatunek podlegający pełnej, całorocznej ochronie na obszarze naszego województwa. Ten akt prawny opublikowany został dnia 14 kwietnia 1992 roku w rozporządzeniu wojewody nr 2/92. Warto zaznaczyć, że rozporządzenie to było pierwszym w całej Polsce i Europie aktem prawnym obejmującym pełną ochroną wilka tam, gdzie on występował. Podjęliśmy działania w kierunku objęcia wilka całoroczną ochroną w dalszych województwach zachodniej Polski. W sukurs naszym działaniom ochronnym przyszedł mgr inż. Paweł Przychodniak, który w 1992 roku zabronił w administrowanym przez siebie Nadleśnictwie Sarbia (woj. pilskie), stanowiącym obwód dewizowy dla myśliwych, przede wszystkim z Niemiec, odstrzału wilków. Działania, zainspirowane w województwie poznańskim i rozszerzone o akty prawne w formie rozporządzeń wojewodów większości województw Polski znalazły w rezultacie swe odbicie w rozporządzeniu Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z dnia 6 stycznia 1995 w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt, które bierze pod ochronę wilka na obszarze 46 województw w kraju z wyjątkiem województw: przemyskiego, suwalskiego i krośnieńskiego. Na tych trzech terenach wilk jest zwierzęciem łownym na mocy innych rozporządzeń Ministra. Jednak wojewodowie województwa przemyskiego i suwalskiego na mocy uprawnień, przysługujących im z tytułu Ustawy o Ochronie Przyrody z 16 października 1991 roku, objęli wilka całoroczną ochrona prawną. Niestety, do dziś nie skorzystał z takich uprawnień wojewoda krośnieński, w którego rękach znajduje się trzon populacji wilka w Polsce. Los tego, zagrożonego w swym istnieniu w Polsce, gatunku uzależniony jest więc od jednego podpisu jednego człowieka. Los wilka w Europie Zachodniej, dokąd usiłują się przedostać wilki z naszego kraju, uzależniony jest od naszej świadomości społecznej i naszej odpowiedzialności wobec przyrody i przyszłych pokoleń. Czas więc wykonać kolejny krok i objąć ochroną gatunek zagrożony w skali nie tylko Europy, ale i Świata.

Wilk jako gatunek podlega Konwencji Waszyngtońskiej, do której Polska przystąpiła w roku 1990, oraz Konwencji Berneńskiej. Ochrona wilka w Polsce nie jest więc prywatną sprawą Polaków, tym bardziej, że podobno zamierzamy wejść do Europy.

Andrzej Bereszyński
Tadeusz Mizera
Jacek Więckowski


Ptaki giną na liniach energetycznych

Dominującym sposobem przesyłania prądu elektrycznego były i pozostają nadal napowietrzne linie przesyłowe. Linie te mogą wpływać na różne grupy organizmów żywych, szczególnie zaś na ptaki. Problem współoddziaływania tej grupy zwierząt z liniami energetycznymi znany był już w latach 20-tych naszego wieku i to zarówno ornitologom, jak i energetykom. W ostatnich zaś latach, w związku z stale wzrastającym zapotrzebowaniem na energię elektryczną, doczekał się większej uwagi na całym świecie.

Cywilizacja niesie ze sobą nowe zagrożemia dla ptaków

Cywilizacja niesie ze sobą nowe zagrożemia dla ptaków
Fot. Andrzej Kepel

Rozwiązania problemu współistnienia ptaków i linii energetycznych muszą poszukiwać wspólnie zarówno biolodzy, jak i inżynierowie, ponieważ leży to w interesie obu tych grup. Z jednej strony ptaki mogą wywoływać przerwy w dostawach energii elektrycznej, z drugiej zaś, rozpięte między słupami druty mogą stanowić poważne zagrożenie dla wielu gatunków.

Napowietrzne linie energetyczne stały się rozpowszechnionym elementem krajobrazu kulturowego, a nagromadzenie się większej liczby przewodów na niewielkim terenie nazywa się często „zadrutowaniem krajobrazu”.

Okazuje się, że napowietrzne trakcje przesyłowe mogą w wieloraki sposób wpływać na populacje ptaków. Po pierwsze już sama budowa linii powoduje niszczenie środowiska przez które ma ona przebiegać. Niektóre gatunki unikają tak zmienionej przestrzeni. Jedno z poważniejszych zagrożeń wynika z faktu, że wiele ptaków podczas wędrówek nie dostrzega linii i ginie lub odnosi ciężkie obrażenia na skutek kolizji z przewodami. Nieodpowiednie umieszczenie izolatorów lub brak specjalnych zabezpieczeń powodują porażenia prądem. Dotyczy to zwłaszcza ptaków zakładających na słupach gniazda oraz gatunków o większych rozmiarach. Nie bez znaczenia jest też, choć nadal niewystarczająco zbadany, wpływ pola elektro-magnetycznego w sąsiedztwie linii przesyłowych.

Wszystkie te czynniki mogą powodować wyraźne ograniczenie liczebności wielu ptasich populacji. W Holandii, pod koniec lat 70-tych, liczbę ptaków zabijających się wciągu roku na liniach energetycznych szacowano na 1 milion, a w Danii i Norwegii na około 800 tysięcy. Najbardziej alarmujące szacunki pochodzą jednak z Niemiec, gdzie kilku badaczy sugerowało liczbę 30 milionów (!) ofiar rocznie.

Takie są w skrócie główne zagrożenia wynikające dla ptaków z istnienia linii energetycznych. Jednak problem jest bardziej złożony. Ornitolodzy zaczynają dostrzegać również potencjalne korzyści wynikające z istnienia linii dla niektórych gatunków ptaków. Słupy i przewody dostarczają ptakom drapieżnym i krukowatym dobrych miejsc do wypatrywania zdobyczy. Mogą także stanowić miejsce śpiewu dla wielu drobnych ptaków, np. trznadla (Emberiza citrinella), czy potrzeszcza (Miliaria calandra), a w krajobrazie rolniczym są wręcz przez te ptaki preferowane. W ostatnich latach nasila się też zjawisko gniazdowania wielu gatunków na słupach. Najbardziej znany jest przykład coraz częściej gniazdującego w ten sposób bociana białego (Ciconia ciconia). Jednak na metalowych konstrukcjach masztów wysokiego napięcia gniazdują również inne gatunki. W Wielkopolsce znaleziono tak umieszczone gniazda kruka (Corvus corax), wrony siwej (Corvuscorone cornix), sroki (Pica pica), myszołowa (Buteo buteo), pustułki (Falco tinnunculus) oraz bardzo rzadkiego ptaka drapieżnego - rybołowa (Pandion haliaetus). Również budki transformatorowe obierane są jako schronienia przez niektóre ptaki gniazdujące w dziuplach. Dotyczy to zwłaszcza sów. Niestety takie usytuowanie gniazd niesie z sobą wiele zagrożeń, i to zarówno dla ptaków (porażenia prądem, zwiększona presja drapieżników na dobrze widoczne w całej okolicy gniazd itp.) jak i ludzi (uszkodzenia słupów, izolatorów lub przewodów).

PTOP „Salamandra” rozpoczęło w bieżącym roku realizację projektu pt. „Ograniczenie śmiertelności ptaków na liniach energetycznych - etap I regionalny”. W jego ramach postanowiliśmy pomóc ptakom gniazdującym na masztach wysokiego napięcia i transformatorach. Naszą uwagę koncentrujemy przede wszystkim na obszarach niezabudowanych, co oznacza, że działania te nie obejmują bociana białego - gatunku którego ochroną zajmują się już inne organizacje i instytucje.

W pierwszej kolejności chcemy wykonać na terenie Wielkopolski możliwie pełną inwentaryzację umieszczonych w ten sposób gniazd. Następnie postaramy się objąć je ochroną. Mogą to być działania bardzo różnorodne, od zapewnienia przysłowiowego „świętego spokoju”, poprzez wytyczenie strefy ochronnej dla rybołowa, po konstrukcję alternatywnych miejsc gniazdowania, np. dużych budek lęgowych dla sowy płomykówki (Tyto alba), .

Wszystkie te działania będą jednak możliwe tylko przy życzliwym zaangażowaniu służb energetycznych. Dlatego też mamy zamiar kłaść duży nacisk na edukację ekologiczną i współpracę z tą grupą zawodową. Jak uczą doświadczenia krajów zachodnich, rozwiązanie problemu leży zarówno w interesie ptaków, jak i ludzi.

Jeżeli ktoś zna konkretny przykład gniazdowania ptaków na słupach linii elektrycznej lub w budkach transformatorowych, albo chciałby wziąć udział jako wolontariusz w badaniach monitoringowych - prosimy o kontakt z naszym Towarzystwem.

Grzegorz Lorek
Piotr Tryjanowski

Wybór numeru

Aktualny numer: 2/2023