W tym roku obchodzimy Międzynarodowy Rok Gór, który władze samorządowe Szklarskiej Poręby postanowiły uczcić w swoisty sposób. 17 lipca 2002 r. wystosowały do Rady Ministrów wniosek o wyłączenie z granic obecnego Karkonoskiego Parku Narodowego 553,05 ha, co stanowi ok. 10% jego powierzchni.
Tereny te miałyby zostać przeznaczone pod inwestycje narciarskie i turystyczne - m.in. poszerzenie istniejących nartostrad i utworzenie nowych, wytyczenie trasy dla rowerów górskich oraz zbudowanie nowych kolei linowych. To tylko niektóre z propozycji, które według Zarządu Miejskiego w Szklarskiej Porębie są „wyrazem poszanowania i wyeksponowania najbardziej cennych przyrodniczo obszarów”. W podsumowaniu wniosku możemy m.in. przeczytać, iż „wyłączenie z Karkonoskiego Parku Narodowego terenów, na których znajdują się od kilkudziesięciu lat obiekty infrastruktury narciarskiej i turystycznej, umożliwi utrzymanie tych obiektów we właściwym - bezpiecznym stanie technicznym”.
Ministerstwo Środowiska wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec tego pomysłu. Wszak zgodnie z ustawą i podstawowymi zasadami ochrony przyrody, zachowanie walorów naturalnych ma w parkach narodowych absolutny priorytet nad lokalnymi interesami gospodarczymi. Postulowany do wyłączenia teren, zgodnie z licznymi opracowaniami naukowymi, jest bardzo cenny pod względem przyrodniczym i w żadnym wypadku nie powinien być wyłączany z granic KPN. Przeciwnie - postuluje się objęcie jego części ochroną ścisłą. Protest przeciwko zakusom lobby narciarsko-biznesowego wyraziły także liczne społeczne organizacje przyrodnicze - w tym i PTOP „Salamandra”.
Wniosek władz samorządowych Szklarskiej Poręby można uznać za kuriozalny. Najbardziej jednak martwi fakt, że nie jest to przypadek odosobniony. Coraz częściej spotykamy się z tym, iż gminy traktują należące do nich tereny o wybitnych walorach przyrodniczych wyłącznie jako kapitał, mogący przynieść szybki zysk w przypadku przeznaczenia ich pod różnego typu inwestycje, a związane z tym nieodwracalne straty przyrodnicze nie mają dla nich jakiegokolwiek znaczenia. W zasadzie trudno się temu dziwić. Zdecydowana większość samorządów (jeśli nie wszystkie) boryka się z brakiem środków na najpilniejsze potrzeby. Nie powinno więc być zaskoczeniem, że zawsze znajdą się wśród nich takie, które spróbują zaspokoić je także kosztem naszego przyrodniczego dziedzictwa, które z perspektywy rocznych budżetów gminy, postrzegają jako nisko produktywne. Problem polega nie na „krótkowzrocznej pazerności” lokalnych władz - tę trzeba wkalkulować w koszty demokracji - lecz na tym, że może się ona okazywać skuteczna. Nie można więc ograniczać się jedynie do zwalczania pojedynczych szalonych pomysłów. Nawet jeśli w paru przypadkach, dzięki determinacji przyrodników, interes środowiska naturalnego wygra, w tym samym czasie dziesiątki innych enklaw przyrodniczych ulegną dewastacji poza naszą wiedzą. Wszystkiego nie upilnujemy. Naszą troską powinno więc być także doprowadzenie do powstania takiego prawa, które zapewni skuteczną ochronę najcenniejszych wartości polskiej przyrody przed zachłannością, której wszak nie wyplenimy z ludzkiej natury.
Andrzej Kepel
Adriana Bogdanowska
Łabędzie to prawdziwa ptasia ozdoba naszych wód. Są natchnieniem dla poetów i malarzy oraz obiektem badań naukowców. Dla przeciętnego człowieka łabędź to po prostu łabędź. Tymczasem na świecie żyje 6 gatunków z rodzaju Cygnus, z czego 5 możemy spotkać w stanie dzikim w Europie.
Najwięcej cech służących rozróżnianiu poszczególnych gatunków łabędzi można znaleźć na ich głowach i szyjach.
Łabędź trąbiący |
Łabędź czarny |
Łabędź czarnoszyi |
Łabędź niemy (Cygnus olor) jest ptakiem powszechnie znanym i bez trudu rozpoznawanym. Obecnie można go spotkać niemal wszędzie - na wybrzeżu Bałtyku, rzekach, jeziorach, a nawet niewielkich stawach. Mało osób zdaje sobie sprawę, że w swojej historii gatunek ten prawdopodobnie nigdy nie był tak liczny jak obecnie. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu był to ptak gniazdujący w Polsce bardzo rzadko, a w wielu rejonach nie występował zupełnie. Na przełomie XIX i XX wieku na łabędzie intensywnie polowano w całej Europie, co w wielu krajach doprowadziło do ich wyginięcia lub silnego spadku liczebności. Łabędź niemy jest dobrym przykładem gatunku, który dzięki objęciu go ochroną zaczął zwiększać swoją liczebność i przestał być ptakiem zagrożonym. Obecnie w Polsce występuje około 6,5 tysięcy jego par lęgowych oraz kilka tysięcy ptaków nielęgowych (najczęściej młodych, jeszcze niedojrzałych osobników). Można go spotkać w całej Polsce, chociaż nie jest rozmieszczony równomiernie. Najliczniejszy jest na północy kraju - w pasie pojezierzy, w Wielkopolsce oraz miejscami na Dolnym Śląsku. Najmniej licznie występuje w południowo-wschodniej Polsce, którą zasiedlił dopiero w ostatnich latach. Jednak i tam staje się coraz pospolitszy.
Samiec łabędzia niemego w pozycji bojowej |
Aby przestraszyć przeciwnika łabędzie nieme przyjmują charakterystyczną postawę |
W latach powojennych, gdy łabędzie nieme były jeszcze w Polsce bardzo rzadkie, gnieździły się tylko na dużych, płytkich jeziorach i stawach, z szerokimi pasami szuwarów. Były to wówczas ptaki bardzo płochliwe i unikające ludzi. Stopniowo jednak zaczęły przełamywać lęk przed człowiekiem, co obok ochrony gatunkowej umożliwiło wzrost ich liczebności. Obecnie nikogo nie dziwi widok dziesiątek, a czasami setek łabędzi żebrzących o pokarm wśród wczasowiczów wypoczywających na nadbałtyckich plażach czy nad mazurskimi jeziorami. Ptaki te tak bardzo straciły lęk przed człowiekiem, że gniazdują nawet w bezpośrednim sąsiedztwie siedzib ludzkich, gdzie niejednokrotnie są dokarmiane przez cały rok.
Łabędzie nieme należą do najcięższych ptaków gniazdujących w Polsce. Waga dorosłych samic wynosi zwykle 7-9 kg, a samców 8-13 kg. W literaturze można znaleźć informację, że dorosłe dzikie łabędzie ważą do 24 kg. Dane te są mocno przesadzone, gdyż tak ciężki ptak nie mógłby się unieść w powietrze. Taką wagę mogą osiągnąć tylko oswojone, intensywnie dokarmiane osobniki.
Dopiero czteroletnie łabędzie są dojrzałe płciowo. Panuje powszechne mniemanie, że ptaki te łączą się w pary na całe życie. Jednak dzięki obrączkowaniu okazało się, że zdrady małżeńskie i rozwody nie są u tego gatunku czymś bardzo rzadkim. W kwietniu, a czasami już w połowie marca, łabędzie nieme przystępują do budowy gniazd. Najczęściej są one ukryte w szuwarach porastających brzegi zbiorników. Czasami jednak zdarza się, że gniazdo umiejscowione jest na otwartym lustrze wody, a nawet na stałym gruncie. Jest to najczęściej pokaźna pływająca platforma o średnicy około 1,5 m, zbudowana z zebranych w sąsiedztwie roślin - np. trzciny, pałki lub turzyc. Samica składa zwykle 5-8 jaj, choć zdarzają się niekiedy lęgi z 11, a nawet 13 jajami (najczęściej u częściowo oswojonych ptaków). Jaja przez okres 36-38 dni wysiaduje głównie samica. Samiec w tym czasie strzeże gniazda, patroluje okolicę i przegania inne łabędzie, jeśli się zanadto zbliżą. W obronie gniazda nie zawaha się zaatakować nawet człowieka. Uderzeniem swoich potężnych skrzydeł potrafi poważnie poranić. Niejednokrotnie obserwowano przypadki zabicia lisa lub psa, który zbytnio zbliżył się do gniazda. Pisklęta rozwijają się dość wolno i zdolność lotu osiągają pod koniec sierpnia lub we wrześniu. Młode łabędzie są z reguły szarobrązowe i dopiero w wieku trzech lat stają się zupełnie białe.
W gromadce piskląt łabędzi niemych już z daleka można zauważyć jaśniejsze ptaki odmiany polskiej
Fot. Andrzej Kepel
Czasami możemy spotkać rodzinę łabędzi, w której między pisklętami normalnie ubarwionymi występują pisklęta białe. Są to ptaki tak zwanej odmiany polskiej (Cygnus olor immutabilis). Dawniej uznawano je nawet błędnie za odrębny gatunek i nazywano łabędziami niezmiennymi (Cygnus immutabilis). Odmiana polska jest niczym innym jak tylko formą barwną, podobną do występującej np. u puszczyków (odmiana rdzawa i szara). Ptaki dorosłe odmiany polskiej najłatwiej można odróżnić po jasnoróżowych, cielistych nogach (ptaki odmiany zwykłej mają nogi czarne lub ciemnoszare). Odmiana polska występuje dość rzadko (w Polsce około 3-5% łabędzi). W XIX w. w Zachodniej Europie bardzo modne stały się zwierzyńce i menażerie. Z terenów dzisiejszej Polski (łabędzie gniazdowały tam najliczniej) sprowadzano do nich białe pisklęta łabędzi, ponieważ uważano je za ładniejsze od ich szarych pobratymców. Stąd wzięła się nazwa „odmiana polska”. W rzeczywistości cecha ta zdarza się wśród łabędzi we wszystkich krajach. W czasie intensywnych polowań na łabędzie, białe pisklęta miały większe szanse przeżycia, ponieważ przypominały ptaki dorosłe, na które polowano niechętnie. Jednak w naturalnych warunkach pisklęta odmiany polskiej mają trudniejszy start niż ich ciemniejsze rodzeństwo. Po pierwsze - są bardziej widoczne dla drapieżników, po drugie - pozbawione charakterystycznej cechy „niegroźnych” osobników młodocianych, są wcześnie narażone na agresywne zachowania dorosłych samców.
Wielkość guza na dziobie u łabędzi niemych jest oznaką wieku i kondycji. Po lewej - osobnik młodociany, po prawej - dorosły samiec. |
W latach powojennych, gdy łabędzie nieme były jeszcze w Polsce bardzo rzadkie, gnieździły się tylko na dużych, płytkich jeziorach i stawach, z szerokimi pasami szuwarów. Były to wówczas ptaki bardzo płochliwe i unikające ludzi. Stopniowo jednak zaczęły przełamywać lęk przed człowiekiem, co obok ochrony gatunkowej umożliwiło wzrost ich liczebności. Obecnie nikogo nie dziwi widok dziesiątek, a czasami setek łabędzi żebrzących o pokarm wśród wczasowiczów wypoczywających na nadbałtyckich plażach czy nad mazurskimi jeziorami. Ptaki te tak bardzo straciły lęk przed człowiekiem, że gniazdują nawet w bezpośrednim sąsiedztwie siedzib ludzkich, gdzie niejednokrotnie są dokarmiane przez cały rok.
|
|
Lecące łabędzie krzykliwe (Cygnus cygnus) |
Obecnie w Polsce co roku gniazduje kilkanaście par łabędzi krzykliwych |
Łabędzie, podobnie jak i inne gatunki z rzędu blaszkodziobych, w trakcie pierzenia (wymiany piór) w krótkim czasie gubią wszystkie lotki i stają się na okres kilku tygodni nielotne. Gromadzą się wówczas na dużych, spokojnych, bogatych w pokarm zbiornikach wodnych i przebywają tam do czasu odzyskania lotności. Największe pierzowiska, na których może przebywać po kilkaset, a nawet ponad tysiąc ptaków, znajdują się na niektórych jeziorach mazurskich, np. na Łuknajnie, a w zachodniej Polsce na stawach rybnych w dolinie Noteci i Baryczy oraz w Parku Narodowym „Ujście Warty”. W czasie pierzenia łabędzie nieme zazwyczaj stronią od ludzi, choć coraz częściej obserwowane są pierzące się ptaki na wodach w obrębie miast lub w pobliżu ośrodków wypoczynkowych, zwłaszcza w miejscach, gdzie są regularnie dokarmiane. Takim miejscem jest np. Jez. Kierskie w Poznaniu, Jez. Mikołajskie na Mazurach, czy okolice plaż w wielu miejscowościach nadbałtyckich, np. Świnoujściu, Kołobrzegu czy Sopocie.
Łabędzie nieme niegdyś należały do ptaków typowo wędrownych. Zimowały wprawdzie niedaleko granic Polski, głównie na morskich wybrzeżach Niemiec, Danii i Holandii, ale większość z nich opuszczała nasz kraj. Dzisiaj nawet 80% tych łabędzi pozostaje na zimę w Polsce. Przyczyniło się do tego między innymi intensywne dokarmianie tych ptaków przez ludzi. Wbrew pozorom nie wychodzi im to na zdrowie. Naturalnym pokarmem łabędzi niemych jest roślinność zbierana z dna zbiorników wodnych, wzbogacana drobnymi bezkręgowcami. Zimujące i korzystające z dokarmiania łabędzie często przez kilka miesięcy żywią się wyłącznie tym, co przyniosą im ludzie, a więc głównie chlebem. Rozmoczony chleb, zwłaszcza jeśli jest spleśniały, prowadzi do poważnych schorzeń układu pokarmowego (Zobacz artykuł: Jak pomagać zwierzętom, aby im nie zaszkodzić? - Biuletyn 2/1998). W mroźniejsze zimy osłabione ptaki często masowo padają. W dużych, zwartych zimujących stadach łabędzi łatwo rozprzestrzeniają się też choroby zakaźne. Na tradycyjnych miejskich zimowiskach, np. w Świnoujściu, Sopocie, Wrocławiu czy Krakowie, stada łabędzi liczą nawet po kilkaset osobników. Jednak i dziś część ptaków nie podejmuje niechlubnego, żebraczego zwyczaju i gdy zbliża się zima opuszcza nasz kraj. Coraz częściej jednak, zamiast tradycyjnego kierunku zachodniego, wybierają południowy i zimę spędzają w Czechach, Słowacji, a nawet na Węgrzech i w Chorwacji.
Łabędzie czarnodziobe to najmniejsi przedstawiciele łabędzi żyjących na naszym kontynencie. Są wyraźnie mniejsze od widocznego w tle po prawej łabędzia niemego.
Fot. Marcin Karetta
Łabędź niemy, to nie jedyny gatunek łabędzia gniazdujący w naszym kraju. W 1973 roku nad Biebrzą po raz pierwszy odnotowano w Polsce lęg łabędzia krzykliwego (Cygnus cygnus). Jest to gatunek gniazdujący najliczniej w północnej Europie oraz na Syberii. Łabędź krzykliwy jest wielkości łabędzia niemego, a różni się od niego m.in. żółto-czarnym dziobem. Zaniepokojone ptaki wydają głośne dźwięki przypominające do złudzenia głos trąbki lub klaksonu. W przeciwieństwie do łabędzi niemych, łabędzie krzykliwe są ptakami płochliwymi, stroniącymi od ludzi. Obecnie w Polsce corocznie gniazduje 10-15 par tego gatunku. Lęgi odnotowano do tej pory w północno-wschodniej części kraju oraz w kilku miejscach na Śląsku i Pomorzu. Gatunek ten z roku na rok zwiększa u nas swoją liczebność i zapewne wkrótce jego gniazda będą znajdywane w kolejnych regionach. Jednak znacznie liczniej łabędzie krzykliwe odwiedzają nasz kraj w czasie wędrówek oraz zimowania. Pierwsze ptaki pojawiają się u nas na początku października, a czasami już pod koniec września. W czasie wędrówki najliczniejsze są na północy Polski w pasie pojezierzy. Większość z nich kieruje się dalej, na zimowiska położone na wybrzeżach Anglii, Holandii i Danii. Część łabędzi krzykliwych zimuje w Polsce - najliczniej nad dolną Odrą oraz w Parku Narodowym „Ujście Warty”. W tym ostatnim miejscu gromadzi się czasami aż 2,5 tys. tych ptaków. W łagodne zimy w całej Polsce przebywa do 4,5 tys. łabędzi krzykliwych.
Spotykane w Europie łabędzie czarne (Cygnus atratus) są najczęściej zbiegami z niewoli |
Łabędź czarny, mimo że jest gatunkiem tropikalnym, potrafił się przystosować do gniazdowania w naszych warunkach klimatycznych |
W czasie wędrówek można w Polsce zobaczyć także znacznie rzadsze łabędzie czarnodziobe (Cygnus columbianus), zwane też łabędziami małymi lub potocznie bewikami (od nazwy łacińskiej euroazjatyckiego podgatunku - Cygnus columbianus bewicki). Ich lęgowiska znajdują się na dalekiej północy. Gniazdują w syberyjskiej tajdze i tundrze. Wyjątkowo w latach 1997-98 odnotowano udane lęgi tego gatunku na południu Litwy, a w 1982 roku para zbiegłych z niewoli łabędzi czarnodziobych zagnieździła się w Niemczech. Coraz częściej zdarza się też, że bewiki pozostają na okres letni w środkowej i zachodniej Europie.
Łabędź trąbiący (Cygnus buccinator) jest największym przedstawicielem łabędziej rodziny |
Łabędzie czarnodziobe są nieco mniejsze od łabędzi krzykliwych, mają też znacznie mniej żółtej barwy na dziobie. Gatunek ten do połowy lat siedemdziesiątych XX wieku pojawiał się u nas bardzo rzadko. Niegdyś, lecąc na zimowiska, omijał nasz kraj i dopiero po zmianie tras wędrówek w latach sześćdziesiątych zaczął odwiedzać Polskę. Najliczniej łabędzie czarnodziobe przelatują przez północną część kraju, zwłaszcza wzdłuż doliny Noteci, gdzie regularnie zatrzymują się na tamtejszych stawach rybnych i rozlewiskach. Właśnie nad Notecią w roku 1988 obserwowano największe stado tych ptaków, liczące 390 osobników.
Górna część dzioba łabędzi trąbiących jest prawie jednolicie czarna, a dolna - różowoczerwona
Fot. Margaret T. Sanchez
W Polsce można czasami spotkać także czwarty gatunek łabędzia. Jego naturalne lęgowiska znajdują się w dalekiej Australii, Nowej Zelandii i Tasmanii. Chodzi o znanego w Europie najczęściej z ogrodów zoologicznych łabędzia czarnego (Cygnus atratus). Na nasz kontynent osobniki tego gatunku zostały sprowadzony już w roku 1791 przez Anglików, a kilka lat później trafiły do Francji. Do dzisiaj często trzymane są w prywatnych hodowlach i zwierzyńcach, skąd czasami uciekają. Takich zbiegów można spotkać w całej Europie. Jednak nie wszystkie czarne łabędzie obserwowane na naszym kontynencie to uciekinierzy z niewoli. W zachodniej Europie rozwija się dzika populacja tych łabędzi. Została ona zapoczątkowana na początku XX w. przez ptaki zbiegłe z niewoli w okolicach Londynu i Oxfordu w Anglii. Obecnie, oprócz Anglii, lęgi łabędzi czarnych w Europie odnotowano także w Niemczech, Austrii, Słowenii i na Ukrainie. Jednak najliczniejsza grupa zamieszkuje Holandię. W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku oszacowano ją na ponad 200 osobników, w tym 25-30 par lęgowych.
W Polsce do tej pory stwierdzono go zaledwie kilkukrotnie. W 2001 roku odwiedził także naszą ostoję ptaków „Stawy Kiszkowskie” (zobacz: Ibis czczony i łabędź czarny w Polsce - Biuletyn 1/2001).
Łabędź czarnoszyi (Cygnus melanocoryphus)
Fot. Thomas Kirchen
W Europie można spotkać także jeszcze jeden gatunek - łabędzia trąbiącego (Cygnus buccinator). Areał lęgowy trębaczy obejmuję północne obszary Stanów Zjednoczonych oraz Kanadę. Jest to największy gatunek łabędzia, rozmiarami znacznie przewyższający łabędzia niemego. W XIX w. intensywne polowania, głównie dla zdobycia puchu, doprowadziły ten gatunek na skraj zagłady. W 1932 roku żyło na świecie zaledwie 69 trębaczy. Na szczęście aktywna ochrona zapobiegła całkowitemu wytępieniu tych ptaków i dzisiaj w całej Ameryce Północnej żyje około 20 tys. łabędzi trąbiących. W ostatnich latach pojawiło się jednak nowe zagrożenie. Ich konkurentem stały się sprowadzone do Ameryki Północnej w XIX w. łabędzie nieme, których populacja szybko się tam rozwija.
Do Europy pierwsze łabędzie trąbiące przywieziono w drugiej połowie XIX w. Dzisiaj trzymane są głównie w dwóch angielskich hodowlach: w Slimbridge i Peakirk, gdzie regularnie się rozmnażają. Około 1990 roku para trębaczy uciekła z jednej z tych hodowli i w roku 1997 zagnieździła się w hrabstwie Northapshire w środkowej Anglii. Był to pierwszy w Europie lęg tego gatunku na wolności.
Jedynym przedstawicielem omawianego rodzaju, który do tej pory nie wyprowadza w Europie lęgów na wolności, jest łabędź czarnoszyi (Cygnus melanocoryphus). Ten południowoamerykański gatunek gniazduje na Przylądku Horn, na Falklandach oraz w Chile, Brazylii i Paragwaju. Intensywne polowania spowodowały, że stał się ptakiem rzadkim, choć ostatnio w niektórych rejonach, np. w Chile, zwiększa swoją liczebność.
Jest to najmniejszy przedstawiciel łabędziej rodziny. Dorosłe samce ważą około 5, a samice około 4 kg. Łabędzie te różnią się ubarwieniem od pozostałych gatunków łabędzi. Od bieli tułowia, skrzydeł i ogona wyraźnie odcina się czarna głowa i szyja. U nasady szaroniebieskiego dzioba znajduje się duża jaskrawoczerwona narośl. Środowisko życia tych ptaków to płytkie bagna, jeziora, estuaria, laguny oraz spokojne zatoki morskie.
Łabędzie są ptakami cieszącymi się sporym zainteresowaniem ornitologów. Badania prowadzone nad nimi w Polsce koordynuje powstała w maju 1998 r. Polska Grupa Badania Łabędzi przy Zakładzie Ornitologii IE PAN. Grupą kieruje dr Maria Wieloch, będąca także koordynatorem badań łabędzi w Europie Środkowej i Wschodniej z ramienia Swan Specialist Group, działającej przy międzynarodowej organizacji Wetland International. Grupa wydaje swój Biuletyn. Dotychczas ukazały się cztery numery, zawierające wiele artykułów i notatek o łabędziach w Polsce i za granicą.
Obrączka na nodze łabędzia musi być dobrze zamocowana |
Dzięki obrączkowaniu możemy śledzić wędrówki łabędzi |
Tematyka badań, jakie prowadzi Polska Grupa Badania Łabędzi, jest bardzo szeroka. Między innymi zajmuje się oceną wielkości populacji lęgowej i zimującej tych ptaków, oceną sukcesu lęgowego w różnych typach siedlisk, analizą wędrówek, trwałości par, powracalności na lęgowiska i zimowiska, a także zbieraniem informacji o stanowiskach odmiany polskiej. Jedną z podstawowych metod wykorzystywanych podczas tych badań jest obrączkowanie. Dzięki niemu możemy poznać wiele aspektów z życia ptaków. Jest to niestety metoda bardzo pracochłonna. Aby otrzymać jedną wiadomość powrotną, trzeba niejednokrotnie zaobrączkować setki, a nawet tysiące ptaków z danego gatunku. W przypadku łabędzi niemych, ze względu na ich wielkość oraz często małą płochliwość, otrzymujemy na szczęście znacznie więcej wiadomości powrotnych. Często mamy kilkadziesiąt takich informacji o jednym osobniku. Daje nam to możliwość dokładniejszego niż u innych ptaków śledzenia ich wędrówek oraz badania wielu aspektów z życia: stałości lęgowisk, fenologii lęgów poszczególnych osobników, zdrad małżeńskich itp.
Sprawdzanie płci obrączkowanego łabędzia jest niezbyt przyjemne zarówno dla badacza, jak i dla ptaka
Fot. Andrzej Kepel
Podstawowym sposobem znakowania łabędzi jest zakładanie obrączek metalowych na lewą nogę. Na każdej obrączce znajduje się niepowtarzalny kod literowo-cyfrowy, dzięki któremu możemy zidentyfikować poszczególne osobniki. Na obrączkach zakładanych w Polsce kod ten składa się z dwóch liter i czterech cyfr, np. AP 1234. Oprócz tego kodu, na obrączce znajduje się nazwa Stacji Ornitologicznej. Obrączki metalowe mają duże cyfry i litery, tak że numer obrączki ptaka chodzącego po brzegu stosunkowo łatwo można odczytać bez użycia lornetki z odległości 3-4 metrów. Czasami na drugą nogę zakłada się obrączkę plastikową (w Polsce najczęściej w kolorze żółtym), na której znajduje się kod, składający się z dwóch liter i dwóch cyfr. Ich wielkość pozwala na odczytanie numeru obrączki nawet z kilkunastu metrów. Oprócz obrączek zakładanych na nogi, stosuje się czasami także plastikowe obroże szyjne. Dzięki nim można odczytać numer z bardzo dużej odległości, nawet w przypadku ptaków pływających po wodzie. Obroże stosuje się zwłaszcza w przypadku znacznie bardziej płochliwych łabędzi krzykliwych oraz czarnodziobych, a także różnych gatunków gęsi. Wyniki wielu badań i obserwacji wskazują, że obroże takie, wbrew niektórym opiniom, są dla ptaków zupełnie nieszkodliwe.
Pierwsze łabędzie zaobrączkowano w Polsce w roku 1952. Stacja Ornitologiczna w Gdańsku zorganizowała wówczas wyprawę na Mazury, podczas której oznakowano ponad 100 ptaków. Przez kolejne dwadzieścia lat łabędzie obrączkowano bardzo nieregularnie i nielicznie. Dopiero w połowie lat siedemdziesiątych wzrosło zainteresowanie tym gatunkiem, między innymi ze względu na gwałtowny wzrost jego liczebności. Zaczęto regularne znakowanie łabędzi na polskim wybrzeżu, głównie w rejonie Zatoki Gdańskiej, a następnie w Wielkopolsce i na Śląsku.
Obecnie w naszym kraju znakuje się około 1500-1700 łabędzi niemych rocznie. Corocznie uzyskuje się też 2000-3000 wiadomości powrotnych. Rozmieszczenie miejsc obrączkowania jest jednak bardzo nierównomierne. Najwięcej łabędzi znakowanych jest w rejonie Zatoki Gdańskiej, Świnoujścia, w Wielkopolsce i na Śląsku. Wciąż niewiele jest informacji o wędrówkach łabędzi gniazdujących we wschodniej, a zwłaszcza w południowo-wschodniej części kraju. Informacje takie mogłyby być bardzo interesujące, gdyż niedaleko granic Polski, na Ukrainie, znajdują się lęgowiska izolowanej czarnomorskiej populacji tego gatunku. Większość łabędzi w Polsce obrączkowanych jest na zimowiskach, znacznie mniej na lęgowiskach (głównie na Śląsku i w południowej Wielkopolsce) oraz na pierzowiskach.
Jeżeli znajdziesz martwego ptaka (nie tylko łabędzia) z obrączką lub zdołasz odczytać numer obrączki na żywym ptaku, skontaktuj się z Zakładem Ornitologii PAN (ul. Nadwiślańska 108, 80-680 Gdańsk 40) lub biurem naszego Towarzystwa.
Przemysław Wylegała
Znajomość prawidłowej odpowiedzi sprawiała uczestnikom konkursu dużo satysfakcji
Fot. Andrzej Kepel
W roku szkolnym 2001/2002 „Salamandra” ponownie zorganizowała konkursy dla młodych znawców przyrody polskiej. Po raz ósmy odbył się Wojewódzki Konkurs Przyrodniczy dla Uczniów Gimnazjów i Szkół Podstawowych, zatytułowany tym razem „Ssaki Polski” oraz - po raz piąty - Wojewódzki Konkurs Przyrodniczy dla Uczniów Szkół Średnich, pod tytułem „Zwierzęta i Rośliny Wodne”. W sumie w obu tych Konkursach wzięło udział około 8 tysięcy uczestników! Cieszy nas to niezwykle, ponieważ mamy nadzieję, że jest to liczba uczniów zarażonych, jeśli nie miłością, to co najmniej sympatią do polskiej przyrody. Są to z pewnością osoby, wśród których znajdują się wolontariusze lub nawet przyszła „kadra” organizacji pozarządowych, zajmujących się ochroną przyrody. Już obecnie laureaci naszych konkursów to w znacznej części członkowie „Salamandry”.
Jak zwykle Konkursy składały się z kolejnych etapów - szkolnego i wojewódzkiego, a w przypadku konkursu dla gimnazjów i szkół podstawowych, dodatkowo - okręgowego i ponadregionalnego. Najważniejszymi imprezami, w przypadku obu edycji, były etapy wojewódzkie.
9 marca 2002 r. odbył się etap wojewódzki Konkursu „Ssaki Polski”. Uczestniczyło w nim ok. 140 uczniów gimnazjów i szkół podstawowych województwa wielkopolskiego. Były to osoby, które zwycięsko przeszły przez dwa poprzednie etapy Konkursu - szkolny (12 listopada 2001 r.) i okręgowy (12 stycznia 2002 r.). Wszyscy reprezentowali więc bardzo wysoki poziom wiedzy przyrodniczej. Najpierw uczestnicy rozwiązali test, a następnie 10 osób, które zdobyły najwięcej punktów, wzięło udział w quizie półfinałowym, w czasie którego m.in. rozpoznawali ssaki na podstawie zdjęć, tropów oraz śladów żerowania. Musieli się także wykazać szeroką wiedzą na temat ich biologii i zwyczajów. Do półfinału zakwalifikowali się: Natalia Bartol z Gimnazjum we Wronkach, Joanna Głowska z Gimnazjum nr 2 we Wrześni, Maciej Grelka z Gimnazjum nr 3 w Ostrowie Wlkp., Adrian Józefiak z Gimnazjum w Witaszycach, Adam Kasprzak z Gimnazjum w Sierakowie, Michał Nowak ze Szkoły Podstawowej w Powidzu, Szymon Rubczak z Gimnazjum nr 26 w Poznaniu, Paula Skrobańska z Gimnazjum w Grabowie, Wojciech Szukalski z Gimnazjum nr 3 w Ostrowie Wlkp. oraz Szymon Wojciechowski z Gimnazjum nr 1 w Żerkowie. Trzy osoby, które w czasie półfinału wykazały się największą wiedzą, walczyły następnie w finale. Ostatecznie w roku 2002 laureatami Wojewódzkiego Konkursu Przyrodniczego dla Uczniów Gimnazjów i Szkół Podstawowych zostali: I miejsce - Joanna Głowska, II miejsce - Szymon Wojciechowski, III miejsce - Szymon Rubczak.
Na zakończenie „finału finałów” uczestnicy konkursu i ich nauczyciele wzięli udział w wycieczce po Zespole Przyrodniczo-Krajobrazowym „Uroczyska MRU”
Fot. Andrzej Kepel
Ponadto 22 osoby, które zdobyły największą liczbę punktów w teście, wzięły udział w ponadregionalnym etapie Konkursu - „finale finałów”. Odbył się on 20 kwietnia w Świebodzinie. Nasi laureaci zmierzyli się tam z laureatami konkursu wiedzy przyrodniczej, organizowanego przez Klub Przyrodników w województwie lubuskim. Rozgrywki finałowe miały taki sam charakter jak w przypadku naszych konkursów. Wyłoniono „złotą” dziesiątkę, która walczyła o miejsca w etapie ponadregionalnym. Ostateczna klasyfikacja uczestników wygląda następująco (uszeregowanie wg miejsc): 1 - Michał Nowak ze Szkoły Podstawowej w Powidzu, 2 - Wojciech Szukalski z Gimnazjum nr 3 w Ostrowie Wlkp., 3 - Mateusz Konrad Wójcik z Gimnazjum w Szczańcu, 4 - Adam Kasprzak z Zespołu Szkół w Sierakowie, 5 - Kryspin Andrzejewski z Gimnazjum nr 2 w Słubicach, 6 - Natalia Bartol z Gimnazjum we Wronkach, 7 - Marcin Kuberski z Gimnazjum w Zbąszyniu, 8 - Andrzej Wolniewicz ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Gostyniu, 9 - Tomasz Warzocha z Gimnazjum w Lipce, 10 - Dawid Grygiel z Gimnazjum w Potarzycy. Po pełnych emocji zmaganiach konkursowych uczestnicy, wraz ze swoimi nauczycielami, zwiedzali Międzyrzecki Rejon Umocniony - największe zimowisko nietoperzy w Polsce.
16 lutego odbył się z kolei wojewódzki etap Wojewódzkiego Konkursu Przyrodniczego dla Uczniów Szkół Średnich, pt. „Zwierzęta i Rośliny Wodne”. Zakwalifikowało się do niego 137 uczniów z województwa wielkopolskiego.
Była to już piąta - jubileuszowa edycja Konkursu. Sporo było uczniów biorących w nim udział po raz kolejny, ale każdego roku przybywają też nowe osoby, które mają ochotę sprawdzić swoją wiedzę przyrodniczą.
Uczniowie musieli odpowiadać na pytania dotyczące wyglądu, występowania oraz biologii zwierząt i roślin, związanych ze środowiskiem wodnym, występujących w Polsce. Uczestnicy quizu półfinałowego i finałowego musieli rozpoznawać gatunki roślin, ptaków, płazów, ryb oraz bezkręgowców na podstawie zdjęć. Wymagana była także wiedza na temat dźwięków wydawanych przez płazy oraz ptaki wodne. Jak zwykle, dziesiątka najlepszych młodych przyrodników Wielkopolski reprezentowała bardzo wysoki poziom wiedzy. Quiz był emocjonujący - aby wyłonić zwycięzców, trzeba było zorganizować dogrywkę. Uczestniczący w nim półfinaliści to: Dawid Grupa z Zespołu Szkół Rolniczych we Wrześni, Piotr Kurzawa z Liceum Ogólnokształcącego w Krotoszynie, Łukasz Matuszak z Zespołu Szkół Rolniczych w Bojanowie, Marek Pawłowski z Liceum Ogólnokształcącego w Rogoźnie, Joanna Piechorowska z Liceum Ogólnokształcącego im. Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, Marta Prange z Liceum Ogólnokształcącego nr 8 w Poznaniu, Konrad Przywara z Liceum Ogólnokształcącego w Krotoszynie, Krzysztof Śpiewak z Liceum Ogólnokształcącego Towarzystwa Salezjańskiego w Pile, Zbigniew Warkocki z Liceum Ogólnokształcącego nr 17 w Poznaniu oraz Anna Wojtynka z Liceum Ogólnokształcącego nr 2 w Kaliszu.
W wyniku rozgrywek finałowych wyłoniono trójkę zwycięzców. Pierwsze miejsce zajęła Marta Prange, absolutna rekordzistka pod względem liczby zwycięstw w konkursach wiedzy przyrodniczej organizowanych przez PTOP „Salamandra”. Na drugim miejscu znalazł się Konrad Przywara, a trzecie miejsce zajął Krzysztof Śpiewak.
Zapraszamy wszystkich młodych przyrodników do uczestnictwa w następnych edycjach Konkursów! W roku szkolnym 2002/2003 konkurs dla gimnazjów i szkół podstawowych przebiega pod hasłem „Ptaki Polski”, natomiast w związku z Międzynarodowym Rokiem Gór - konkurs dla szkół średnich zatytułowany jest „Zwierzęta i Rośliny Gór Polski”.
Ewa Olejnik
Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” składa serdeczne podziękowania sponsorom Konkursów: Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu, Ministerstwu Środowiska, Wydawnictwu Podsiedlik-Raniowski i Spółka oraz firmom - Goplana S.A., The Lorenz Bahlsen Snack-World Spółka z o.o. oraz Sonda S.A.
Dziękujemy także następującym szkołom za pomoc w organizacji poszczególnych etapów Konkursów: Gimnazjum w Brudzewie, Gimnazjum Publicznemu w Czarnkowie, Gimnazjum nr 2 w Grodzisku Wlkp., Gimnazjum nr 2 w Kole, Gimnazjum Publicznemu w Książu Wielkopolskim, Gimnazjum nr 4 w Lesznie, Gimnazjum Publicznemu w Margoninie, Gimnazjum nr 1 w Obornikach, Gimnazjum w Opatowie, Gimnazjum nr 2 w Ostrzeszowie, Gimnazjum w Pniewie, Gimnazjum w Stęszewie, Gimnazjum w Szamotułach, Gimnazjum nr 1 w Środzie Wlkp., Gimnazjum nr 1 w Wągrowcu, Gimnazjum nr 2 we Wrześni, Gimnazjum Publicznemu nr 2 w Złotowie, Liceum Ogólnokształcącemu nr 3 w Poznaniu, Szkole Podstawowej w Borku Wlkp., Szkole Podstawowej w Chodowie, Szkole Podstawowej nr 9 w Gnieźnie, Szkole Podstawowej nr 5 w Gostyniu, Szkole Podstawowej w Jutrosinie, Szkole Podstawowej nr 15 w Kaliszu, Szkole Podstawowej nr 9 w Koninie, Szkole Podstawowej nr 7 w Pile, Szkole Podstawowej nr 26 w Poznaniu, Szkole Podstawowej nr 50 w Poznaniu, Szkole Podstawowej nr 4 w Swarzędzu, Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Witaszycach, Szkole Podstawowej nr 1 w Wolsztynie, Szkole Podstawowej w Wysokiej, Zespołowi Szkół nr 1 w Kaliszu, Zespołowi Szkół - Gimnazjum nr 1 w Kościanie, Zespołowi Szkół w Ociążu, Zespołowi Szkół Publicznych w Powidzu, Zespołowi Szkół Ogólnokształcących nr 4 w Poznaniu, Zespołowi Szkół Zawodowych Nr 5 i Gimnazjum Nr 21 w Poznaniu, Zespołowi Szkół Łączności w Poznaniu, Zespołowi Szkół Publicznych w Rozdrażewie, Zespołowi Szkół we Władysławowie.
W ostoi ptaków będącej pod opieką naszego Towarzystwa, na stawach w Objezierzu (około 25 km na NW od Poznania), 25 lipca br. pojawiły się dwie kazarki rdzawe (Tadorna ferruginea) - ptaki, które nieczęsto widuje się w Polsce poza Ogrodami Zoologicznymi czy prywatnymi hodowlami. Kilka dni później można było je także obejrzeć w poznańskiej telewizji, której udało się sfilmować te ptaki.
Kazarki należą do rzędu blaszkodziobych (Anseriformes), rodziny kaczkowatych (Anatidae). Są one blisko spokrewnione z gniazdującymi w Polsce oharami (Tadorna tadorna). Najbliższymi Polski lęgowiskami są kraje leżące nad Morzem Czarnym: Bułgaria, Turcja i Ukraina. Ptaki obserwowane w środkowej i zachodniej Europie są najczęściej uciekinierami z półotwartych hodowli i Ogrodów Zoologicznych, część z nich pochodzi jednak z naturalnych lęgowisk. Latem kazarki podejmują wędrówki na pierzowiska (miejsca, gdzie wymieniają pióra) i czasem w większej liczbie pojawiają się na północy Europy. Ostatni taki nalot miał miejsce w 1994 roku, kiedy to w zachodniej i północnej Europie naliczono ponad 400 ptaków. W Polsce widziano je wówczas w 9 miejscach. W tym roku również kilkukrotnie widziano kazarki w naszym kraju. Na internetowej liście dyskusyjnej PTAKI pojawiły się m.in. informacje o obserwowaniu kazarek na śląskich zbiornikach zaporowych - Mietkowskim i Goczałkowickim, na stawach rybnych w Zatorze koło Oświęcimia oraz w Grzybnie koło Śremu.
W okresach przelotów nad stawami w Objezierzu panuje wielki ruch. Poza kazarkami na zdjęciu (w pobliżu środka) widać też inną ornitologiczną ciekawostkę - mieszańca gęgawy i bernikli kanadyjskiej.
Fot. Andrzej Kepel
W okresie godowym pary kazarek bardzo zazdrośnie pilnują swojego terytorium, przeganiając z okolicy wszystkich innych przedstawicieli swojego gatunku. Niezwykłe są loty godowe samców kazarek - na dużej wysokości składają one skrzydła i pikują do wody z głośnym krzykiem. Ciekawy jest sposób gniazdowania tych ptaków. Podobnie jak ohary, lubią zakładać gniazda w norach - np. opuszczonych przez większe ssaki. Kazarki rdzawe potrafią też same kopać nory - głębokie nawet do 4 m! Czasami gniazdują też w dużych, wypróchniałych dziuplach, czy w niszach na wysokich skałach. Ptaki będące uciekinierami z niewoli gniazdują czasami także poza naturalnymi lęgowiskami, w południowo-wschodniej Europie. Ich lęgi stwierdzano w wielu europejskich krajach, w tym również w Polsce. W latach 1988-1990 para kazarek gniazdowała w centrum Wrocławia. Były to ptaki, które zbiegły z wrocławskiego ZOO.
Kazarki to nie jedyna ciekawostka ornitologiczna, którą można zaobserwować na stawach w Objezierzu (zobacz np.: Miniaturowe bociany - Biuletyn 2/2001). Do tej pory zanotowano tam około 200 gatunków ptaków - w tym kilka bardzo rzadkich. W tym samym czasie co kazarki, na stawie tym przebywała też np. gęś, będąca wynikiem skrzyżowania gęgawy (Anser anser) i bernikli kanadyjskiej (Branta canadensis). Jeśli więc kogoś interesuje obserwowanie ptaków, obiekt ten jest dobrym miejscem do realizowania tej pasji.
Przemysław Wylegała
Andrzej Kepel
Studnie to jeden z typów kontrolowanych przez nas zimowych schronień nietoperzy
Fot. Radosław Dzięciołowski
W tym roku, jak zwykle na przełomie stycznia i lutego, poznański ośrodek PTOP „Salamandra” wraz z Sekcją Chiropterologiczną Koła Naukowego Przyrodników UAM i Sekcją Teriologiczną Koła Leśników AR im. A. Cieszkowskiego w Poznaniu przeprowadził zimowe liczenie nietoperzy. Kontrolowaliśmy m.in. fortyfikacje poznańskie, podziemia Kostrzyna n. Odrą oraz piwnice i studnie w województwie lubuskim i wielkopolskim.
Łącznie odwiedziliśmy ponad 200 obiektów, w których znaleźliśmy 2801 nietoperzy z gatunków: nocek duży (Myotis myotis), nocek Natterera (M. nattereri), nocek rudy (M. daubentonii), nocek wąsatek/Brandta (M. mystacinus/brandtii), nocek Bechsteina (M. bechsteinii), mroczek późny (Eptesicus serotinus), gacek brunatny (Plecotus auritus), gacek szary (P. austriacus), mopek (Barbastella barbastellus) i z rodzaju karlik (Pipistrellus sp.).
Gdy hibernującego w tatrzańskiej jaskini nocka wąsatka pokryje rosa, skrzy się w świtle latarki niczym klejnot
Fot. Andrzej Kepel
Mimo wiosennej aury podczas liczeń, która spowodowała przedwczesne budzenie się zwierząt, zaobserwowaliśmy stosunkowo dużo nietoperzy. W Poznaniu zliczyliśmy 1834 osobniki. Jak dotąd tylko w 2001 roku stwierdzono w naszym mieście o ponad 30 nietoperzy więcej. Miniona zima była za to rekordowa dla zimowiska w Kostrzyniu (658 nietoperzy) i w Grodźcu (88).
Poznańskim chiropterologom udało się także namierzyć kilka nowych, interesujących zimowisk. Należy do nich m.in. kanał burzowy w Poznaniu, który stanowił schronienie co najmniej 78 nietoperzy, i użytkowana studnia w otulinie Pszczewskiego Parku Krajobrazowego, w której spały 22 osobniki.
Niestety, w tym roku nie zostały zliczone nietoperze zimujące w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym - najważniejszym zimowisku nietoperzy w Polsce. Powodem były postanowienia obowiązującego planu ochrony Rezerwatów „Nietoperek” i „Nietoperek II”, który zezwala na prowadzenie monitoringu jedynie raz na dwa lata. Co ciekawe, tej zimy pracowało w podziemiach kilka ekip filmowców. Okazuje się więc, ze prawo ochrony przyrody najskuteczniej broni przyrodę przed ciekawskim okiem badaczy przyrody. Mamy jednak nadzieję, że liczenie w systemie MRU dojdzie do skutku w przyszłym roku.
Pod koniec lutego odwiedziliśmy też, zgodnie z wieloletnim zwyczajem, tatrzańskie jaskinie. Nagrodą za długie podejścia, czołganie się w błocie i przeciskanie przez wąskie korytarze była możliwość zobaczenia mroczków pozłocistych (Eptesicus nilssonii) i wyjątkowo licznych w Tatrach nocków wąsatków/Brandta.
Dziękujemy za pomoc wszystkim uczestnikom liczeń!
Krystyna Laskowska