Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Prawo (nie)doskonałe

Futro z psa futrem z wilka?

15 listopada 2008 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie przyrody. Wprowadza ona wiele istotnych, a w niektórych wypadkach wręcz rewolucyjnych zmian w organizacji i zasadach prawnych ochrony naszego naturalnego dziedzictwa. Warto jednak zwrócić uwagę także na korekty pozornie drobne, które w konkretnych przypadkach mogą mieć duże znaczenie praktyczne. Jedną z licznych takich zmian jest wprowadzenie pojęcia „okaz gatunku”.

W artykule 5 ustawy o ochronie przyrody, zawierającym definicje niektórych stosowanych w tym akcie pojęć, dodano punkt 11a. Zgodnie z nim, ilekroć w ustawie pojawia się pojęcie „okaz gatunku”, oznacza ono: „roślinę, zwierzę lub grzyb z danego gatunku, żywe lub martwe, każdą ich część, formę rozwojową, jajo lub wydmuszkę, a także produkt pochodny również zawarty w innych towarach oraz towary, które zgodnie z dołączonym dokumentem, opakowaniem, oznakowaniem lub etykietą, lub jeżeli wynika to z jakichkolwiek innych okoliczności, mają zawierać lub zawierają części lub produkty pochodne z roślin, zwierząt, lub grzybów z danego gatunku”. Jednocześnie w dalszych przepisach – przede wszystkim w artykułach dotyczących ochrony zagrożonych gatunków – wprowadzono zmiany polegające na tym, że większość zakazów czy ograniczeń dotyczy właśnie „okazów gatunków”. Jakie są skutki takiej zmiany?


Fot. Internet

Przede wszystkim takie rozwiązanie jest zgodne z prawem Unii Europejskiej. Podobna definicja „okazu” znajduje się zarówno w art. 1 lit. m Dyrektywy Siedliskowej, jak i w art. 2 lit. t rozporządzenia Rady (WE) nr 338/97. W obu tych aktach dalsze przepisy odnoszą się zwykle właśnie do „okazów”, a nie do roślin, zwierząt czy ich części lub produktów pochodnych, jak to było do tej pory w naszej ustawie. Jednak efektem nie jest wyłącznie upodobnienie naszych przepisów do uregulowań unijnych, ani uproszczenie tekstu ustawy. Zasadniczą różnicą jest to, że pod pojęciem okazu gatunku chronionego, którego dotyczą przepisy, rozumie się także te towary, które wg towarzyszącej informacji (np. etykiety czy opisu aukcji internetowej), mają zawierać części lub produkty pochodne z chronionych gatunków, niezależnie od tego, czy rzeczywiście je zawierają. Przepis ten do tej pory obowiązywał wyłącznie w odniesieniu do okazów objętych ograniczeniami w handlu na podstawie CITES i przepisów Unii, gdyż rozporządzenie Rady nr 338/97 obowiązuje w Polsce bezpośrednio. Nie obowiązywał jednak w odniesieniu do gatunków objętych „jedynie” krajową ochroną gatunkową.

W Internecie można znaleźć wiele ogłoszeń dotyczących produktów wytwarzanych ze zwierząt chronionych gatunków

W Internecie można znaleźć wiele ogłoszeń dotyczących produktów wytwarzanych ze zwierząt chronionych gatunków
Fot. Internet

Przyczyną, dla której w innych krajach Unii już dawno wprowadzono taką zasadę, jest to, że często w praktyce bardzo trudno ocenić, czy np. dany przedmiot rzeczywiście zawiera części z chronionych gatunków. W handlu można spotkać np. pasztet z niedźwiedzia, maść z sadła świstaka, futro z wilka, mieszankę ziół zawierającą m.in. chronione suszone rośliny... Na oko zwykle nie da się ocenić, czy rzeczywiście zawierają one części organizmów z deklarowanych gatunków. Do tej pory, jeśli w stosunku do danych taksonów wprowadzono zakaz handlu, gdy Policja próbowała interweniować w przypadku handlu takimi „okazami”, handlarz często twierdził, że w rzeczywistości przedmioty te wcale nie zawierały chronionych gatunków, a taki opis zamieszczony był jedynie przez pomyłkę. Czasami można to sprawdzić za pomocą dość drogich badań genetycznych, ale i to nie zawsze jest możliwe. Gdy pojęciem „okaz”, którego dotyczą zakazy, objęto zarówno produkty rzeczywiście pochodzące z chronionych gatunków, jak i ich podróbki – problem ten przestaje istnieć. Ściganiu i karaniu podlegają w jednakowym stopniu wszyscy, którzy reklamują sprzedawane nielegalnie przedmioty jako zawierające części chronionych roślin, grzybów lub zwierząt. Jest to słuszne. Ktoś, kto sprzedaje jedynie podróbki przedmiotów z organizmów objętych ochroną, nie tylko oszukuje potencjalnych klientów, ale także promuje handel zagrożonymi gatunkami.

Zmieniając sformułowania dotyczące zakazów obowiązujących wobec chronionych gatunków, przy okazji poprawiono niefortunny, dwuznaczny zapis, powodujący kłopoty interpretacyjne. Nie było do tej pory jasne, czy ochrona dotyczy całych gatunków dziko występujących (gdzie?), czy też jedynie konkretnych osobników roślin, grzybów i zwierząt, które w danym momencie występują dziko. W wyniku obecnej nowelizacji przepis stanowi już jednoznacznie, że dotyczy ona wszystkich okazów chronionego gatunku, także znajdujących się w hodowli. Ochroną tą mogą być obejmowane gatunki, które występują dziko w Polsce lub gdziekolwiek indziej na terenie Unii Europejskiej.

W Internecie można znaleźć wiele ogłoszeń dotyczących produktów wytwarzanych ze zwierząt chronionych gatunków.

Fot. Internet

Opisane wyżej zmiany są korzystne – ułatwiają przestrzeganie przepisów. Jednak w nowelizacji znalazł się też zapis, który budzi zdziwienie. Został on przyjęty pomimo negatywnej opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Otóż zgodnie z art. 10 ustawy nowelizującej „posiadacze spreparowanych zwierząt lub ich części są obowiązani do uzyskania zezwolenia, o którym mowa w art. 56 ust. 2 ustawy zmienianej w art. 1 (ustawy o ochronie przyrody – przyp. AK), w okresie roku od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy.” Chodzi o zezwolenie na posiadanie takich spreparowanych okazów. Obowiązek uzyskania takiego zezwolenia istniał do tej pory. Już raz (w roku 2004) wprowadzono taką amnestię. Jaki jest sens jej ponawiania? Pomysłodawcy argumentują, że ma ona dać kolejną szansę wszystkim, którzy posiadają stare spreparowane okazy „po dziadku”, a do tej pory o zezwolenie nie wystąpili. Jednak ten przejściowy przepis nie wprowadza żadnych nowych, szczególnych zasad czy ułatwień dotyczących uzyskiwania takich zezwoleń. Można je było uzyskiwać i do tej pory. Jedynym skutkiem prawnym jest to, że nagle przez rok ponownie można bezkarnie posiadać spreparowanie okazy zwierząt bez zezwolenia. W świetle stosunkowo często obserwowanych przypadków nielegalnego zabijania i preparowania chronionych gatunków – zwłaszcza ptaków – jest to przepis niebezpieczny, gdyż w pewnym sensie czasowo legalizujący ten proceder.

Choć nowelizacja jak zawsze ma pewne wady, wydaje się, że zmian pozytywnych jest więcej. Miejmy nadzieję, że omówione wyżej uregulowania pozwolą np. skutecznie ukrócić rozwijający się ostatnio w Polsce nielegalny handel futrami z wilków czy przemycanymi z Ukrainy maściami zawierającymi sadło świstaka lub niedźwiedzia.

Andrzej Kepel

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.