Apetyt na kość słoniową znowu rośnie

Mimo, że XV Konferencja Stron (tzw. CoP z ang. Conference of the Parties) Konwencji Waszyngtońskiej (CITES) miała miejsce niespełna 5 miesięcy temu, Zambia już teraz rozpoczyna przygotowania do kolejnej Konferencji, która odbędzie się za trzy lata w Bangkoku. Podczas ostatniego CoP-u, Strony CITES odrzuciły m.in. propozycję przeniesienia zambijskiej populacji słoni afrykańskich z Załącznika I do II. W ten sposób przekreślone zostały plany Zambii związane z wprowadzeniem na międzynarodowy rynek kości słoniowej pochodzącej od zwierząt przebywających na terytorium tego państwa. Minister Turystyki, Środowiska i Zasobów Naturalnych Zambii, Catherine Namugala, w trakcie swojego ostatniego wystąpienia w Parlamencie zakomunikowała, że podczas XVI Konferencji Stron CITES, wniosek o zmniejszenie statusu ochronnego zambijskich słoni zostanie złożony ponownie. W swoim przemówieniu Minister Namugala zapowiedziała, że w celu zwiększenia szans na przyjęcie wniosku przez Strony CITES, Zambia przekaże dodatkowe środki na walkę z kłusownictwem na terenie Parku Narodowego Dolnej Zambezi.

Warto zwrócić uwagę, że zambijska populacja słoni tylko w przeciągu trzech lat (2006-09) zmniejszyła się o około 30 tysięcy okazów! Większość z nich została zabita przez kłusowników w celu pozyskania kości słoniowej. Mimo, że w kraju tym panuje zakaz wewnętrznego handlu tym surowcem, na początku bieżącego roku pracownicy EIA (z ang. Environmental Investigation Agency) działając incognito stwierdzili, że kość słoniowa powszechnie dostępna jest w dużych ilościach na wielu bazarach w Zambii.

Jeśli Zambia rzeczywiście złoży wniosek o przeniesienie swoich słoni z Załącznika I do II, można się spodziewać, że Afryka po raz kolejny podzieli się na dwa obozy: Wspólnota Rozwoju Afryki Południowej (z ang. Southern African Development Community – SADC), zrzeszająca 15 państw z południa Czarnego Lądu zapewne poprze wniosek, zaś Koalicja na Rzecz Słoni Afrykańskich (z ang. African Elaphant Coalition – AEC), w skład której wchodzi 23 państw z Afryki Środkowej – w tym najprężniej działająca na rzecz ochrony słoni – Kenia, zapewne będzie robić wszystko, aby wniosek Zambii ponownie został odrzucony. Kenia posiada mocne argumenty – martwy słoń przynosi profity tylko raz, żywy „pracuje” na siebie przez długie lata. W roku 1989 oszacowano, że kenijskie słonie rocznie „zarabiają” około 25 milionów $, będąc jedną z głównych atrakcji przyciągających turystów z całego świata.

Na koniec przypomnijmy – międzynarodowy handel kością słoniową jest w chwili obecnej zabroniony. W latach 80-tych próby „zrównoważonego” handlu tym surowcem zakończyły się fatalnie dla słoni afrykańskich – w przeciągu zaledwie 10 lat (1979-89) populacja tego gatunku na skutek masowego kłusownictwa zmniejszyła się z 1,2 miliona osobników do zaledwie 600 tysięcy! Po wprowadzeniu zakazu handlu kością słoniową w 1989 roku, skala kłusownictwa istotnie się obniżyła. W roku 1997 Strony CITES zezwoliły na pojedynczą, „eksperymentalną” sprzedaż kości słoniowej z zapasów rządowych Botswany, Namibii i Zimbabwe na rynek Japoński. Konsekwencją tego eksperymentu było ponowne rozbudzenie kłusownictwa. W celu uzyskania drogocennych ciosów zabito tysiące słoni, w tym kilkaset w Zambii. Eksperyment miał również wpływ na populacje słonia azjatyckiego. W latach 1988-2000 populacje Kambodży, Laosu i Wietnamu zostały przetrzebione o około 80%. Obecnie w Afryce na wolności żyje nieco ponad 500 tysięcy słoni, a w Azji 30 tysięcy.  


Borys Kala


alt

 

Kawior z Morza Kaspijskiego wraca na stoły

Sekretariat CITES ogłosił limity eksportowe (tzw. kwoty eksportowe z ang. export quotas) dla okazów ryb jesiotrokształtnych (m.in. ikry, zwanej kawiorem) z Morza Kaspijskiego. Decyzja została opublikowana 23 lipca b.r., po tym jak Azerbejdżan, Iran, Kazachstan, Rosja i Turkmenistan osiągnęły porozumienie co do limitów połowowych i eksportowych jesiotrów. Warto przypomnieć, że w roku 2009 porozumienia takiego nie udało się wypracować, czego konsekwencją był brak możliwości legalnego eksportu kawioru (lub jakichkolwiek innych okazów jesiotrów) przez którekolwiek z wymienionych powyżej państw.

Zgodnie z zasadami Konwencji Waszyngtońskiej, przyznane kwoty mogą być wykorzystane nie później niż do końca wyznaczonego terminu eksportowego, który rozpoczyna się 1 marca 2010 r. i kończy 28 lutego 2011 r. Wśród gatunków dla których określono limity eksportowe znajduje się m.in. bieługa Huso huso – której kawior uważany jest jako jeden z największych przysmaków na świecie. Limity eksportowe dla tej ryby przedstawiają się w następujący sposób: Azerbejdżan 0 kg, Iran 800 kg, Kazachstan 1500 kg, Rosja 700 kg i Turkmenistan 0 kg. Warto zaznaczyć, że kawior pochodzący z bieługi osiąga na światowych rynkach astronomiczne ceny – 7.000 do 10.000 $/1kg. Z tego powodu wielu rybaków decyduje się na nielegalne pozyskiwanie tych ryb, przyczyniając się do ich wymierania.



Borys Kala


alt

 

Kolejny skazany za handel w Internecie

Dziewięć miesięcy pozbawienia wolności, orzekł Królewski Sąd w Norwich, dla Marka Rowlanda - mieszkańca Swaffham w Wielkiej Brytanii. Za pośrednictwem Internetu sprzedał mieszkańcowi Florydy róg nosorożca za 3000 $. Rowland już wcześniej był notowany - skazano go w zawieszeniu za oferowanie sprzedaży spreparowanego błotniaka zbożowego, płomykówki i głowy żbika oraz kupno spreparowanej sowy uszatej.
Prokurator Nicholas Hall zdradził, że Rowland starał się uzyskać odpowiednie dokumenty dla posiadanych okazów, ale organ zarządzający CITES w Wielkiej Brytanii odmówił mu ich wydania. Skazany był zatem świadomy przepisów regulujących handel okazami gatunków zagrożonych wyginięciem i mimo to dopuścił się ich złamania. Transakcje prowadzone były za pośrednictwem jednego z najpopularniejszych internetowych serwisów aukcyjnych na świecie – serwisu eBay.


Warto w tym miejscu przypomnieć, że największy polski internetowy serwis aukcyjny -Allegro nie zezwala na zamieszczanie ofert sprzedaży okazów (zarówno żywych jak i martwych) zwierząt zagrożonych wyginięciem. Ten bezwzględny zakaz wynika z regulaminu Allegro (Załącznik nr 1, pkt 11) i jest konsekwentnie egzekwowany przez pracowników serwisu, wspieranych merytorycznie przez nasze Towarzystwo.


Borys Kala


alt

 

Legalny parkiet

Wszystko wskazuje na to, że Unia Europejska już niedługo nie będzie zezwalała na import drewna o nieznanym pochodzeniu. Kilka dni temu w Parlamencie Europejskim przegłosowano nowe zasady regulujące sprowadzanie i obrót egzotycznym drewnem. Od 2012 roku firmy posiadające w swojej ofercie różnego rodzaju produkty z tego surowca (np. parkiety lub meble) będą zobowiązane do wykazywania ich legalnego pochodzenia. Podmioty nie spełniające tego warunku podlegać będą sankcjom karnym.

Według szacunków 20-40% drewna pozyskiwanego na świecie pochodzi z nielegalnych wycinek. Stany Zjednoczone, jeden z największych importerów tego surowca, w roku 2008 zakazały importu drewna o nieznanym pochodzeniu. Unia Europejska na podjęcie podobnej decyzji potrzebowała kolejnych dwóch lat. Według aktualnych szacunków 20% importowanego na teren Wspólnoty drewna, wartego ponad miliard EURO, pochodzi z nielegalnych źródeł.

Borys Kala


alt

 

Popyt na orły cesarskie

Czterdziesto-dniowe pisklę orła cesarskiego wykradziono z gniazda w Sakar w Bułgarii -alarmuje Bułgarskie Stowarzyszenie Ochrony Ptaków. Gniazdo znajdowało się pod opieką wolontariuszy Stowarzyszenia, którzy starali się zapobiegać sytuacjom mogącym wywoływać niepotrzebny stres u ptaków np. prace rolnicze w bezpośrednim otoczeniu gniazda. Do kradzieży doszło w nocy, kiedy wolontariusze opuścili już swój punkt obserwacyjny. Na miejscu przestępstwa znaleziono specjalistyczny sprzęt alpinistyczny porzucony w pośpiechu przez porywaczy. O incydencie powiadomiona została Policja, która natychmiast wszczęła śledztwo.

Jest to już drugi w tym roku przypadek kradzieży orła cesarskiego w Bułgarii. Kilka dni wcześniej wykradziono pisklę z gniazda monitorowanego przez wolontariuszy innej organizacji przyrodniczej – Green Balkans.

Według bułgarskiego prawa zabijanie, pozyskiwanie z wolności, przetrzymywanie lub sprzedaż zagrożonych wyginięciem kręgowców bez odpowiednich zezwoleń jest traktowane jako przestępstwo, za które grozi do pięciu lat pozbawienia wolności, 1000 do 5000 Leva grzywny oraz zadośćuczynienie poczynionej szkody.

Cała europejska populacja orła cesarskiego (wschodniego) Aquila heliaca liczy zaledwie około 850 par i wykazuje tendencje spadkowe. Głównymi zagrożeniami są: niszczenie miejsc gniazdowania i żerowania, wykradanie piskląt z gniazd do celów komercyjnych, umyślne zabijanie (trucie i odstrzał), zanik bazy pokarmowej (przede wszystkim susłów moręgowanych), kolizje z liniami wysokiego napięcia oraz niepokojenie ptaków przez ludzi w miejscach gniazdowania.

Borys Kala     


alt

 

Operacja "LORA"

Osiemnaście okazów bardzo rzadkich gatunków papug zatrzymali kilka dnie temu czescy celnicy w ramach operacji „LORA”. Wśród zatrzymanych ptaków znajdowały się m.in. 3 młode zagrożone wyginięciem ary błękitne Anodorhynchus leari. Cała dzika populacja tych brazylijskich papug liczy aktualnie poniżej 1000 osobników. Jedną z głównych przyczyn tak niskiej liczebności ar błękitnych jest ich nielegalne pozyskiwanie z natury do celów komercyjnych. Para tych ptaków na czarnym rynku może osiągnąć wartość nawet ponad 60.000 EUR.

Operacja „LORA” prowadzona jest przez czeskich celników współpracujących z pracownikami czeskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jej głównym celem jest likwidacja międzynarodowych gangów zajmujących się przemytem papug. Gangi te przemycają do Europy jaja i pisklęta rzadkich gatunków ar, amazonek i kakadu, a następnie starają się wyrobić im dokumenty potwierdzające ich wyklucie w europejskich hodowlach.

Miesiąc temu, w ramach tej samej operacji, na czeskiej autostradzie D2 w pobliżu granicy ze Słowacją, zatrzymano samochód, w którym przewożono 5 okazów rzadkich i cennych kakadu palmowych Probosciger aterrimus o nieznanym pochodzeniu.


Borys Kala


alt

 

O wielorybnictwie – za zamkniętymi drzwiami

21 czerwca w Maroku rozpoczęły się obrady Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej (IWC), które wg zapowiedzi mają rozstrzygnąć o dalszym losie trwającego od ćwierćwiecza moratorium na polowania na wieloryby oraz o przyszłości samej Komisji. Ku zaskoczeniu licznie przybyłych na obrady obserwatorów z organizacji pozarządowych z całego świata, po oficjalnej uroczystości otwarcia ogłoszono, że co najmniej do środy dalsze obrady będą się odbywać za zamkniętymi drzwiami – bez świadków spoza oficjalnych delegacji rządowych.

Od 25 lat obowiązuje wprowadzone przez IWC moratorium na komercyjne połowy na wieloryby. Nie jest ono całkowicie skuteczne, ale zmniejszyło przeciętny roczny połów tych zwierząt z prawie 40.000 rocznie do kilku tysięcy. Moratorium to jest ignorowane przez Islandię i Norwegię, Japonia prowadzi polowania pod pozorem badań naukowych, a niektóre kraje mają pozwolenie na ograniczone polowania dla zaspokojenia podstawowych potrzeb rdzennych społeczności. Od lat grupa krajów skupionych wokół Japonii, która nieoficjalnie pełni rolę przywódcy zwolenników wielorybnictwa, stara się zakończyć moratorium. Do tej pory tej nieformalnej koalicji nie udało się zdobyć wystarczającej większości głosów. Jednak ustawiczne ostre walki między obozami pro-wielorybniczymi i pro-ochronnymi doprowadziły do głębokiego kryzysu Komisji.

Od trzech lat zaczęły się próby wypracowania jakiegoś kompromisu. Podejmowano misje negocjacyjne, utworzono specjalne grupy robocze… Do tej pory nie przyniosło to żadnego konkretnego rezultatu. Niedawno pojawiła się propozycja ugody sygnowana przez przewodniczącego i wiceprzewodniczącego IWC – jednak w zasadzie nikt tej propozycji nie poparł. W związku z tym w tym roku drastycznie skrócono obrady komitetów merytorycznych, które mają zawsze miejsce przed dorocznym posiedzeniem plenarnym Komisji. Zamiast jak zwykle prawie przez tydzień, obradowały one tylko jeden dzień, a resztę czasu przeznaczono na dalsze negocjacje dot. przyszłości IWC. Jednak nie przyniosły one obiecujących wyników.

W poniedziałek w Centrum Kongresowym Les Dunes d’Or w Agadirze pojawiły się oficjalne delegacje oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych z całego świata. W kuluarach jednym z najgorętszych tematów (poza niepowodzeniem dotychczasowych starań o wypracowanie kompromisu) były ogłoszone kilka dni temu przez londyński The Sunday Times wyniki dochodzenia dziennikarskiego, które wykazało, że Japonia kupuje głosy małych i biednych państw – w zamian za poparcie opłacając podróż ich delegacji na posiedzenia Komisji, zakwaterowanie w luksusowych hotelach oraz zapewniając prominentnym uczestnikom spełnienie ich wszelkich potrzeb i zachcianek. Wśród oskarżonych o korupcję znalazł się także wiceprzewodniczący IWC, który ma prowadzić rozpoczynające się obrady…

Niezwłocznie po oficjalnym otwarciu obrad ogłoszono, że co najmniej do środy dalsze obrady będą się odbywały za zamkniętymi drzwiami. Spowodowało to zaskoczenie i oburzenie organizacji pozarządowych, których reprezentanci od wielu lat mają prawo obserwowania obrad IWC, a od 2 lat pozwalano im nawet na jednorazowe krótkie wypowiedzi. Poza wątpliwościami dotyczącymi zgodności takiej decyzji z deklarowanym przez większość państw członkowskich IWC poszanowaniem dla zasad demokracji i jawności działania, oznacza to także, że wysiłek finansowy organizacji, by delegować swoich przedstawicieli, poszedł co najmniej częściowo na marne. Warto zaznaczyć, że za prawo do wysłania obserwatorów organizacje muszą także wnosić wysokie opłaty na rzecz Sekretariatu IWC.

Obecnie przedstawiciele 88 państw członkowskich obradują bez świadków o tym, czy zezwolić na oficjalne przywrócenie komercyjnych polowań na wieloryby i na jakich zasadach. Proponuje się, by w zamian za taką zgodę Japonia zmniejszyła łączną liczbę zabijanych zwierząt, a wszystkie kraje poddały swoje działania wielorybnicze ścisłej kontroli IWC. Ponieważ jakikolwiek kompromis musi być przyjęty większością co najmniej 3/4 głosów, jego osiągnięcie wydaje się mało prawdopodobne.

Mimo że od zeszłego roku Polska jest członkiem IWC, wg informacji z Agadiru do tej pory delegacja Polski nie pojawiła się na obradach. Nie znamy jeszcze przyczyny tej nieobecności (Polska uczestniczyła aktywnie w przygotowaniach Unii Europejskiej do tego spotkania).



Zobacz także informacje o poprzednich spotkaniach IWC:



alt

 

Żabie udka, ślimaki i…

Zaskakujące wyniki badań przedstawili naukowcy z Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego (ZSL). Na paryskim lotnisku Roissy-Charles de Gaulle skontrolowali 29 lotów z Afryki Centralnej i Zachodniej. Spośród 134 pasażerów, 83 przewoziło różne produkty pochodzenia zwierzęcego (w tym żywy inwentarz) zaś w bagażach 9 osób wykryto dziczyznę, fachowo określaną jako „bushmeat”*. Warto podkreślić, że dziczyzna przewożona była w dużych ilościach – jeden z pasażerów wiózł aż 51 kg egzotycznej kontrabandy. Na podstawie przeprowadzonych badań naukowcy oszacowali, że tygodniowo przez paryskie lotnisko wwożone jest około 5 ton dziczyzny! Najprawdopodobniej zbliżone ilości wprowadzane są na teren Unii Europejskiej również przez inne większe miasta. Zjawisko to jest konsekwencją rosnącej liczby emigrantów afrykańskich, dla których „bushmeat” jest częścią tradycyjnego menu.

Kontrole przeprowadzone na paryskim lotnisku wykazały, że najczęściej wwożone są okazy w formie uwędzonych części, lub całych zwierząt, przy czym w wielu przypadkach identyfikacja gatunków jest bardzo trudna. W takich sytuacjach przynależność taksonomiczna ustalana była na podstawie wyizolowanych szkieletów lub ich części. Wśród zatrzymanych okazów stwierdzono m.in. różne gatunki naczelnych, krokodylowate, wielkoszczury, małe antylopy, łuskowce czy też mrówkojady. Blisko 40 % zwierząt należało do gatunków objętych ochroną na mocy Konwencji Waszyngtońskiej (CITES).

Również w naszym kraju odnotowano już próby wwiezienia "bushmeat" z Afryki. Pod koniec zeszłego roku na lotnisku w Warszawie celnicy zatrzymali obywatelkę Kamerunu, która próbowała wwieźć do Polski mięso z małpy. Sprawa została skierowana do sądu. Należy podkreślić, że spożywanie dziczyzny może wywołać różnego rodzaju choroby odzwierzęce niebezpieczne dla życia człowieka, takie jak np. małpia ospa czy gorączka krwotoczna.


Borys Kala

*  bushmeat - mięso pozyskiwane z dzikich zwierząt lądowych. W Afryce słowo „bush” często używane jest jako równoważnik słowa „forest” - las, stąd „bushmeat” oznacza „leśne mięso”, lub po prostu „dziczyznę”. Pozyskiwanie dziczyzny na większą skalę często prowadzi do zaniku lokalnych populacji zwierząt. Jest to szczególnie poważny problem w przypadku gatunków zagrożonych wyginięciem.


alt

 

Zupa z płetwy rekina zakazana w Honolulu

W piątek 28 maja gubernator Hawajów Linda Lingle podpisała ustawę, wprowadzającą całkowity zakaz posiadania, dystrybucji i sprzedaży płetw z rekinów. W ten sposób ten stan USA stał się pierwszym miejscem na świecie, gdzie zupa z płetwy rekina stała się potrawą zakazaną.

Zupa z suszonej płetwy rekina to tradycyjna potrawa chińska. Niegdyś serwowana była tylko z okazji wyjątkowych uroczystości, na stołach wyższych sfer. Choć suszone płetwy rekina nie odznaczają się ani szczególnie intensywnym czy przyjemnym smakiem, ani nie mają większej wartości odżywczej, siła tradycji sprawia, że wykonana z niej zupa jest uważana przez Chińczyków za wyjątkowy specjał. Wraz z gwałtownym rozwojem ekonomii Chin, coraz więcej osób stać na miskę zupy kosztującą 100-150 USD. Także poza Chinami coraz więcej osób chce spróbować delikatesu, za który ludzie są gotowi płacić taki majątek. A obecne wszędzie chińskie restauracje są gotowe zachcianki te spełniać.

Ów gwałtowny wzrost zapotrzebowania na płetwy sprawił, że od około 20 lat połowy różnych gatunków rekinów wzrosły dramatycznie. Szacuje się, że obecnie odławia się w tym celu ok. 100 milionów rekinów rocznie. W wielu przypadkach schwytanym rybom obcina się jedynie płetwy i wyrzuca się je z powrotem do morza, by tam powoli i w męczarniach zdechły. Praktyka ta sprawiła, że populacje niektórych gatunków rekinów zmniejszyły się o 75, a nawet ponad 90%, stawiając je na skraju wymarcia. Zaczyna to mieć także dramatyczne skutki dla ekosystemów morskich, w których te drapieżniki odgrywają niezwykle ważną rolę, obijając się negatywnie na populacjach innych gatunków ryb, w tym ważnych gospodarczo.

Jeśli ktoś myśli, że wybijanie rekinów dla ich płetw to jedynie „barbarzyństwo Azjatów”, to jest w błędzie. Gdy w grę wchodzą pieniądze – wszyscy są gotowi je zarobić. Poławia się je masowo na całym świecie. Jedna trzecia płetw rekinach, które dociera na rynki Azjatyckie przez główne centrum handlowe - Hongkong, jest dostarczana przez kraje Europejskie, w tym Hiszpanię, Portugalię, Włochy, Wielką Brytanię i Francję. Co prawda w ciągu ostatnich kilku lat w Unii Europejskiej (podobnie jak w wielu innych rozwiniętych krajach świata) wprowadzono teoretyczny zakaz poławiania rekinów wyłącznie dla płetw, jednak jest on „dziurawy”. Ustalono bowiem, że można obcinać płetwy jeszcze na morzu, tylko że na kutrach rybackich masa płetw nie może być mniejsza niż 5% całkowitej masy części rekinów. A że dla większości gatunków poławianych przez kraje Europejskie masa płetw nie przekracza 3% masy ciała rekina, w praktyce prawie połowa złowionych rekinów jest nadal po pozbawieniu płetw „uwalniana do morza”, by nie zajmować miejsca na kutrze (wartość ciała rekinów jest znikoma w porównaniu z wartością ich płetw). Taki „kompromis między potrzebą ochrony przyrody a interesem rybactwa” popierają także niektórzy polscy europarlamentarzyści.

Próby objęcia rekinów ochroną na podstawie konwencji międzynarodowych kończą się ostatnio niepowodzeniem z powodu solidarnego sprzeciwu krajów azjatyckich. W tym roku np. odrzucono wszystkie propozycje zamieszczenia niektórych gatunków rekinów w załącznikach CITES (zobacz artykuł „Szczęki 2010”). Stąd w niektórych krach podejmowane są próby wprowadzenie odpowiednich zakazów choćby na szczeblu narodowym. Mówi się o tym np. w Australii czy niektórych stanach USA. Przepis, który wczoraj przyjęto na Hawajach, jest pierwszym konkretnym sukcesem tych starań. Zakaz posiadania i obrotu płetwami rekinów w tym stanie wygląda na dość „szczelny”. Jedynym dopuszczalnym wyjątkiem są badania – naukowcy zajmujący się rekinami mogą uzyskać specjalne zezwolenie na przetrzymywanie ich płetw.

Zakaz wprowadzony w samych Hawajach oczywiście nie będzie miał znaczącego wpływu na populacje rekinów. Miejmy jednak nadzieję, że będzie to dobry przykłada, na którym pójdą inne stany USA i kolejne państwa.

Andrzej Kepel


alt

 

Jak rejestrować zwierzęta?

Dziś (12 maja) w Kiekrzu pod Poznaniem rozpoczął się drugi cykl szkoleń dla pracowników starostw odpowiedzialnych za rejestrację zwierząt, prowadzony przez PTOP „Salamandra”.

W ciągu najbliższych 4 tygodni reprezentanci około połowy powiatów z całej Polski będą mieli okazję zapoznać się z krajowymi przepisami dotyczącymi rejestracji zwierząt z gatunków objętych ograniczeniami w handlu i powiązanymi z nimi przepisami Unii Europejskiej regulującymi obrót takimi okazami. Podczas wykładów i praktycznych ćwiczeń uczą się, gdzie i jak sprawdzić status ochronny poszczególnych gatunków, jakie dokumenty mogą świadczyć o legalnym pochodzeniu zgłaszanych do rejestru okazów, jak postępować w sprawach nietypowych… W programie warsztatów uwzględniono także wstępne przygotowanie do zapowiadanego (przewidzianego już w ustawie) wprowadzenia obowiązku rejestracji zwierząt z gatunków niebezpiecznych.

Tym razem szkolenia mają charakter 3-dniowy (poprzednie były jednodniowe), jest więc więcej czasu na zajęcia praktyczne i analizę poszczególnych przypadków.
Ze względu na duże zainteresowanie udziałem w warsztatach, PTOP „Salamandra” rozważa przeprowadzenie dodatkowych zajęć jesienią tego roku.

Szkolenie objął honorowym patronatem Główny Konserwator Przyrody.

 

 

 

alt

 

 


Strona 6 z 12