Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Pogromca żab

Spotkania z wężami budzą w nas zawsze wiele emocji. Zdarza się, że niekiedy pamiętamy je całe życie. Jest w wężach jakaś siła, która powoduje, że z jednej strony nas fascynują, z drugiej zaś odczuwamy przed nimi respekt czy nawet strach. Są w naszej świadomości elementem najdzikszej przyrody, tej niedostępnej, tajemniczej, nieposkromionej, i na swój sposób bardzo nam odległej.

Ubarwienie wierzchniej strony ciała zaskrońca bywa dość zmiennie – od oliwkowozielonego do stalowoszarego, z niewielkimi ciemnymi plamkami

Ubarwienie wierzchniej strony ciała zaskrońca bywa dość zmiennie – od oliwkowozielonego do stalowoszarego, z niewielkimi ciemnymi plamkami
Fot. Piotr Zabłocki

Aż trudno dziś uwierzyć, że jakiś wąż mógł być kiedyś uważany za symbol szczęścia. A tak właśnie było w przypadku zaskrońca zwyczajnego (Natrix natrix), który w wielu rejonach Polski był elementem codziennego życia mieszkańców. Nie tylko zamieszkiwał za ich przyzwoleniem zagrody, ale cieszył się ogólną sympatią i szacunkiem. Jednym ze zwyczajów ludowych było nawet wystawianie na noc miseczki z mlekiem, w pobliżu zabudowań, gdzie był widywany. Poczęstunek zwykle bardzo szybko znikał, choć jest pewne, że nie w żołądku węża (o jego preferencjach pokarmowych dowiemy się z dalszej części artykułu).

Jednak to nie troskliwa opieka ludzi sprawiła, że zaskroniec przebywał i wciąż przebywa w pobliżu naszych siedzib. To gromadzone przez nas sterty liści, nawozu, gałęzi, trocin, siana, obornika czy kompostu służą mu jako miejsca składania jaj. Niegdyś bywał bardzo częstym gościem w piwnicach, stajniach czy oborach. Niestety, stare wierzenia ludowe odeszły w niepamięć, a wraz z nimi nasza sympatia do zaskrońca. Na szczęście gatunek ten wciąż żyje obok nas, choć raczej w ukryciu.

Taki widok może zniechęcić napastnika – udawanie martwego jest jednym z zachowań obronnych zaskrońca

Taki widok może zniechęcić napastnika - udawanie martwego jest jednym z zachowań obronnych zaskrońca
Fot. Hans Peter Eckstein

Nie trzeba przeprowadzać badań statystycznych, żeby stwierdzić, że jeśli przeciętny Polak spotkał w swoim życiu węża, to był nim najprawdopodobniej zaskroniec. Jest to gatunek najpospolitszy i najliczniejszy spośród krajowych węży. Na dodatek prowadzi on ewidentnie dzienny tryb życia, więc spotkanie go jest stosunkowo łatwe. Jednak to, że statystyczny Polak mógł widzieć zaskrońca, wcale nie oznacza, że był świadomy tego, co widział... bo i statystycznie nasza znajomość gatunków gadów jest kiepska. Obserwacje węży stwarzają zazwyczaj sporo kłopotów „technicznych”, związanych z dynamizmem sytuacji czy warunkami terenowymi, a na dodatek obarczone są subiektywnymi błędami związanymi z wysokim poziomem adrenaliny, towarzyszącym tym spotkaniom. W praktyce okazuje się, że nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie cech zewnętrznych, aby przypisać je konkretnemu gatunkowi. Nie pomaga też gorączkowe wertowanie atlasów ze zdjęciami i rysunkami gadów, zaraz po powrocie z wycieczki.

W przypadku zaskrońca jest jednak pewna cecha, którą łatwo zapamiętać na zasadzie prostego skojarzenia. Nazwa „zaskroniec” pochodzi od jasnych plam znajdujących się za „skroniami” tego węża. Półksiężycowate plamy w tylnej części głowy, w kolorze intensywnej żółci, przechodzące w kierunku żuchwy, zazwyczaj silnie kontrastują z dominującą w ubarwieniu reszty głowy czernią. Warto też zwrócić uwagę na oko – jest wyraziste, dość duże i z okrągłą źrenicą. Pozostałe cechy, takie jak barwa czy długość, są raczej subiektywne, często zależne od oświetlenia i warunków obserwacji. Warto jednak o nich pamiętać, zwłaszcza jeśli nie mieliśmy okazji dokładniej przyjrzeć się głowie; mogą też pomóc wyeliminować jakieś wątpliwości.

Szerokie liście roślin wodnych są bezpiecznym miejscem odpoczynku. A przy okazji może wskoczy tu jakaś żabka?

Szerokie liście roślin wodnych są bezpiecznym miejscem odpoczynku. A przy okazji może wskoczy tu jakaś żabka?
Fot. Tomasz Stępień

Ubarwienie reszty ciała bywa dość zmiennie – od oliwkowozielonego do stalowoszarego. Na stronie grzbietowej zazwyczaj występują niewielkie, mniej lub bardziej regularne, ciemne plamki. Bardzo rzadko spotyka się formy melanistyczne – całkowicie czarne. U nich nie znajdziemy żółtych plam „zaskroniowych”. Strona brzuszna jest bladokremowa z regularnymi, prostokątnymi, ciemnymi plamami, których intensywność barwy i powierzchnia wyraźnie się zwiększają w kierunku ogona.

Ciało zaskrońca jest smukłe, ze stosunkowo długim ogonem. Głowa nie jest wyraźnie wyodrębniona, tak jak np. u żmii. Nie ma też, tak jak u niej, trójkątnego kształtu. Bez schwytania i przyłożenia miarki, trudno jest ocenić na oko długość węża (zresztą z miarką też nie jest łatwo). W przypadku zaskrońca rzadko się spotyka osobniki dłuższe niż 100 cm. Maksymalne długości spotykanych osobników oscylują w okolicach 85 cm. Samice są dłuższe od samców. Można przyjąć, że ogon stanowi ok. 1/5 długości całego ciała.

Zaskroniec odżywia się głównie płazami. Nie jest wybredny – w jego diecie dominują te gatunki, których jest aktualnie najwięcej w okolicy. Nie stroni nawet od ropuch, które ze względu na toksyny produkowane przez skórę, są praktycznie niejadalne dla innych zwierząt. Wyraźnie zaznacza się zależność występowania zaskrońca od miejsc obfitujących w płazy. Nie dziwi więc fakt, że spotykamy go głównie w okolicach stojących bądź wolno płynących wód. Lubi pływać i nurkować. W wodzie jest na tyle sprawny, że część diety z powodzeniem uzupełnia rybami. Niekiedy bywa nawet utrapieniem właścicieli tak modnych ostatnio przydomowych oczek wodnych. Wpuszczane do nich kolorowe, ozdobne rybki, są dla zaskrońców smakowitym daniem na suto zastawionym stole.

Jak wszystkie gady również zaskrońce chętnie korzystają z kąpieli słonecznych

Jak wszystkie gady również zaskrońce chętnie korzystają z kąpieli słonecznych
Fot. Łukasz Krzyżaniak


W polowaniu wąż ten nie wykazuje szczególnie wyszukanych technik. Reaguje na ruch i zapach. Kiedy namierzy ofiarę w wystarczającej odległości, wyrzutem przedniej części ciała uderza w nią otwartym pyskiem. Duża ilość haczykowatych zębów, wyścielających niemal całą powierzchnię jamy gębowej, skutecznie uniemożliwia ofierze wyrwanie się z paszczy. Zaskroniec nie ma możliwości obezwładnienia ofiary jadem, tak jak to robi np. żmija, ani też nie ma zwyczaju dusić jej splotami ciała, jak wąż Eskulapa (Elaphe longissima) czy gniewosz (Coronella austriaca). Cierpliwie czeka, aż ta straci w końcu ochotę do walki, i żywcem połyka ją w całości. Najbardziej skomplikowaną czynnością jest właściwe ułożenie ofiary w pysku – głową lub tylnymi odnóżami w kierunku gardzieli. Jeśli ten etap zostanie z powodzeniem ukończony, samo połykanie trwa krótko.

Drugi żywioł zaskrońca – woda – oferuje mu nie tylko pokarm, ale również schronienie. Zdarza się, że niepokojony szybko wpełza do wody i w pełnym zanurzeniu odpływa na bezpieczną odległość. Po jakimś czasie wynurza się i płynie z wysoko uniesioną głową. Jest to osobliwy widok, zwłaszcza kiedy nie widać na tafli wody wężowych ruchów reszty ciała. Sam, z nieprzymuszonej woli, również chętnie korzysta z umiejętności pływania. Zdarza się, że przepływa nawet na dość odległe wyspy na jeziorach, a z literatury znane są przypadki odławiania zaskrońców na pełnym morzu! Nie jest on jednak typowym wężem wodnym, jak choćby niektóre z blisko spokrewnionych gatunków rodzaju Natrix. Jego związek z wodą jest raczej zależny od typu siedliska, jakie mu przyszło wykorzystywać, i bazy pokarmowej.

Jasnożółte plamy skroniowe są cechą rozpoznawczą zaskrońców

Jasnożółte plamy skroniowe są cechą rozpoznawczą zaskrońców
Fot. Andrzej Głuszek

Na lądzie zaskroniec jest równie sprawny – wśród niskiej roślinności porusza się bezszelestnie i bardzo szybko. Wykorzystuje to zarówno podczas polowania, jak i ewentualnej ucieczki. Ma stosunkowo wielu wrogów naturalnych – sporo drapieżnych ssaków (od jeża poczynając), liczną grupę ptaków drapieżnych, bociany, czaple itp. Wąż ten ma dość ciekawą paletę zachowań obronnych. Jeśli szybka ucieczka zawiedzie, potrafi udawać martwego – nienaturalnie wykręca ciało, pokazując brzuszną stronę, charakterystycznie rozdziawia pysk i wywala na wierzch język. Jeśli widok takiego odrażającego trupa jednak nie zniechęci napastnika, to zaskroniec dodatkowo pozbywa się zawartości gruczołów kloakalnych – białej i cuchnącej substancji. Trudno opisać ten zapach, w każdym razie proszę uwierzyć na słowo – lepiej go unikać. Ciekawostką jest fakt, że z węża można go bez problemu zmyć, natomiast nasze dłonie lub ubranie jeszcze długo cuchną, mimo intensywnych zabiegów higienicznych. W sytuacjach ostatecznych (kiedy odrażający i śmierdzący trup nie przekonuje napastnika) zaskroniec ucieka się do pozorowanego ataku, przypominającego zachowania bardziej agresywnych krewniaków – głośno syczy, charakterystycznie rozpłaszcza głowę, tak aby uzyskać groźniejszy wygląd, i gwałtownymi wyrzutami przedniej części ciała symuluje próbę kąsania – do ugryzienia jednak nie dochodzi, gdyż zwierzę cofa głowę tuż przed samym obiektem ataku. Kolejność i sposób wykorzystania poszczególnych forteli nie musi być taka jak tu opisana – zależy od konkretnej sytuacji.

Jedna samica składa średnio od kilkunastu do ok. 30 jaj. Czasem kilka samic składa jaja w tym samym miejscu.

Jedna samica składa średnio od kilkunastu do ok. 30 jaj. Czasem kilka samic składa jaja w tym samym miejscu.
Fot. Hans Peter Eckstein

Wracając do początku artykułu należy jeszcze wyjaśnić, dlaczego zaskroniec wybiera takie a nie inne miejsca na składanie jaj. Środowisko, w którym żyje, jest ubogie w siedliska, które oferowałyby optymalną i stabilną temperaturę inkubacji jaj. Tak się jednak składa, że procesy gnilne powodują powstawanie ciepła, które jest przyjazne dla zarodków zaskrońca. W stertach liści, siana, kompostu itp., zawsze znajdzie się miejsce, gdzie temperatura jest odpowiednia, a zachodzące procesy chemiczne utrzymują ją na stałym poziomie. Zaskroniec korzysta więc w większej mierze z energii chemicznej niż słonecznej. Takie rozwiązanie jest skuteczne i praktyczne, gdyż uniezależnia go od warunków pogodowych. Instynkt podpowiada samicom, gdzie mają złożyć jaja, i często wiele samic składa je w tym samym miejscu. Jednak zwykle nie robią tego jednocześnie. Choć pora godowa i kopulacja przypada na ten sam okres w roku (kwiecień – maj), to samo zapłodnienie jest kwestią indywidualną i zależy od statusu rozrodczego poszczególnych samic. Mają one możliwość przetrzymywania przez jakiś czas nasienia samca, aż do osiągnięcia owulacji. Tak więc pora składania jaj zależy od terminu owulacji i zapłodnienia, i trwa zazwyczaj od czerwca do sierpnia. Jedna samica składa średnio od kilkunastu do ok. 30 jaj, których inkubacja trwa 7–10 tygodni. Młode, zaraz po wykluciu, zdane są wyłącznie na siebie, mają długość ok. 16–18 cm i ważą zaledwie ok. 3g. Oczywiście cały ten proces poprzedzony jest porą godową, podczas której można obserwować większe lub mniejsze zgrupowania zaskrońców – nawet do kilkudziesięciu osobników. Samice są intensywnie adorowane przez bardziej niż zwykle podenerwowane samce. Pary splatają się i dochodzi do kopulacji, która może trwać nawet kilkadziesiąt minut. Opisywane nieraz przez przypadkowych obserwatorów „kłębowiska węży” są spotykane najczęściej właśnie w okresie godowym zaskrońców. Jest to pora, kiedy węże są dużo mniej ostrożne niż zwykle. Dla nas oznacza to możliwość łatwiejszych i częstszych obserwacji, dla węży zaś zwiększone niebezpieczeństwo.

Świeżo wyklute zaskrońce mają wielu wrogów, m.in. żaby śmieszki i ryby, a także jeże, kuny i wiele gatunków ptaków

Świeżo wyklute zaskrońce mają wielu wrogów, m.in. żaby śmieszki i ryby, a także jeże, kuny i wiele gatunków ptaków
Fot. Hans Peter Eckstein

Choć są w Polsce regiony, gdzie zaskroniec powoli ustępuje – przede wszystkim okolice podlegające silnym przekształceniom, urbanizacji czy intensyfikacji rolnictwa – można uznać, że jego populacja ma się stosunkowo dobrze. Fakt ten bardzo cieszy, zwłaszcza na tle pozostałych gatunków węży. Nie oznacza to jednak, że możemy spać spokojnie. Można przytoczyć liczne przykłady, kiedy gatunki uznawane za pospolite, nagle stawały na krawędzi wymarcia. Stopniowe zanikanie preferowanych przez zaskrońca siedlisk, spowodowane często przez naszą gospodarkę, nie rokuje dobrze temu gatunkowi. Zdrowy rozsądek nakazuje więc cieszyć się widokiem każdego napotkanego zaskrońca, a jednocześnie trzymać rękę na pulsie kondycji jego populacji.


Michał Stopczyński

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.