Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 

Pod wodą, u bram Arktyki

Typowy fragment skalistego zbocza u ujścia fiordu. Na pierwszym planie ukwiał Urticina crassicornis

Typowy fragment skalistego zbocza u ujścia fiordu. Na pierwszym planie ukwiał Urticina crassicornis

Płetwonurek w większości wypadków może tylko powiedzieć: byłem i widziałem. Niekiedy to bardzo mało, ale najczęściej w stwierdzeniu tym kryje się cały bezmiar odkryć, wzruszeń i zachwytów, niezależnie od aspiracji naukowych, jakie posiada większość wypraw. Wszystko to będzie istniało w nim, a opowiadanie o swych przeżyciach będzie go czyniło w opinii środowiska człowiekiem skłonnym do przesady i egzaltacji. W ten sposób nurkowanie staje się sprawą prywatną, bowiem w istocie rzeczy świat podmorski należy oglądać tylko własnymi oczami, przez pryzmat własnej wrażliwości. Samemu też można jedynie ocenić miarę swojego sukcesu bądź też swą porażkę.

Piotr Frołow („Szlakami rekinów”)


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...



Tekst i zdjęcia: Piotr Bałazy
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Instytut Oceanologii PAN w Sopocie

Naturalna scenografia

W fotografii przyrodniczej niezwykle ważna jest scenografia. Mamy tu – podobnie jak w teatrze – dekoracje, kostiumy, rekwizyty, charakteryzację postaci i oświetlenie. W jakim zakresie wykorzystamy te elementy i czy staną się one naszymi atutami, zależy od tego, co i w jakich warunkach fotografujemy.

Miejsce, w którym fotograf ustawia zamaskowane stanowisko do fotografii ptaków lub ssaków, wiąże się z dwoma aspektami – decyzją, co chce fotografować (czyli kto wygrał casting) i wyborem scenografii. Potrzebuje dobrego światła i pięknego tła, czasami dekoracyjnych akcentów w postaci traw na pierwszym planie. Dobiera rekwizyty, np. interesująco wygięty patyk czy zmurszały pień, pojemnik na wodę do kąpieli. Wie, jakie chce ujęcie – dramatyczne, statyczne czy w ruchu. Niby panuje nad wszystkim… oprócz samej przyrody. Potrzeba mu jeszcze dużo szczęścia.

Leżąc z nosem w trawie, fotografując krajobraz lub zwierzęta z podchodu, mamy ograniczone możliwości wykorzystania wszystkich scenicznych atutów. Scenografię tworzy sama natura. Naszą rolą jest obserwacja, myślenie, pomysł i końcowa decyzja o naciśnięciu migawki. Nade wszystko potrzebna jest cierpliwość i czas, które działają na naszą korzyść.

PUNKT WIDZENIA

Powiedzenie „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia” możemy z łatwością wykorzystać, zamieniając słowo „siedzenia” na „leżenia”. W momencie, gdy wybierzemy naszego bohatera, warto obejrzeć go z różnych stron. Mamy wtedy możliwość obserwacji na żywo zmieniającego się tła, światła, ostrości itp. Efekty widać na poniższych przykładach.

Przykład 1.


Przykład 2.


Przykład 3.


GŁĘBIA OSTROŚCI

Znaną zasadą, stosowaną najczęściej w fotografii makro, jest rozmycie tła, czyli zastosowanie małej głębi ostrości. Powoduje to wyraźne wyróżnienie tematu zdjęcia i nadanie mu roli głównego bohatera. Czasami udaje się uzyskać iluzję trójwymiarowości.

Rozmycie stosować możemy na kilka sposobów.

Przykład 1.

Rozmycie tła znajdującego się przed fotografowanym obiektem.

1) Podglądanie głównego bohatera przez dziurkę od klucza. Na zdjęciu przykładowym był to gąszcz margerytek na pierwszym planie, pozornie zasłaniający widok na rosnące za nim kwiaty. Dało się jednak po chwili prób znaleźć okienko i wyszukać bohatera.


2) Zakrywanie głównego tematu woalem (w tym wypadku był to padający śnieg). Można oczywiście – wydłużając czas naświetlania – zamienić deseń naszej półprzezroczystej tkaniny z kropek w paski.


Przykład 2.

Rozmycie tła za fotografowanym obiektem. Wszystkie elementy poza makiem na pierwszym planie są nieostre.


Przykład 3.

Rozmycie tła przed i za fotografowanym obiektem.


Przykład 4.

Zastosowanie minimalnej głębi ostrości, czyli rozmycie prawie wszystkiego.


MOŻLIWOŚCI

Tło jest kluczowe dla przedstawienia na nim naszego aktora. Nie można go lekceważyć, przypisując mu rolę drugich skrzypiec. Ma ono wpływ na to, jak odbieramy przedstawiony na fotografii obraz.

Przykład 1.

Uzupełniające.

Tło może kontynuować, dopowiadać naszą historię, lokując dany gatunek w środowisku (lasek brzozowy) lub dodając nastroju (niebo).


Przykład 2.

Dyskretne.

Tło może być też elementem wyciszającym. Dzięki jego delikatności oglądający skupia wzrok na głównym bohaterze.


Przykład 3.

Świetliste.

Na tło możemy wykorzystać odbicia światła w wodzie. W tym przypadku tło nie wycisza, staje się rozedrgane i gra jedną z głównych ról.


Przykład 4.

Graficzne.

Możemy też umieścić w tle elementy, które będą pełniły funkcję graficzną. Mogą to być linie i światła na krze lub jak w przypadku zdjęcia ziarnopłonu wiosennego – kryza na łodydze utworzona przez odbicie kwiatu w odbiciach światła w strumieniu.



Przykład 5.

Zamrożone.

Innym sposobem zabawy z tłem jest tzw. stop-klatka, czyli seria zdjęć, w której tło jest w nieustającym ruchu np. rozkołysane morze. Tu pomaga dłuższa obserwacja i zwykle, by osiągnąć cel, potrzeba wielu prób. Zmieniając czas naświetlania, możemy fotografować dynamicznie lub statycznie. Do nas należy wybór nastroju zdjęcia.



Przykład 6.

Jednolite.

Do niektórych ujęć przyda się jednolite tło. W tym wypadku wiał silny wiatr, na brzozie siadało i podrywało się do lotu stado wron, wszystko było rozedrgane i czysty kolor tła wprowadził swoistą harmonię. Na sąsiednim zdjęciu jednolite tło nie zaburza delikatnych rysunków drzew.


Przykład 7.

Malarskie.

Możemy też wprowadzić do ujęcia pozornie dominujące tło, które wygląda jak pociągnięcia pędzla.


Przykład 8.

Abstrakcyjne.

Tło, o ile jest zróżnicowane, może wystąpić w roli głównego bohatera.



Każdy, kto patrzy przez obiektyw, może zaobserwować coś wyjątkowego. Trzeba tylko dać sobie czas na smakowanie ujęcia. Radość z fotografii polega właśnie na nieustającym odkrywaniu, na niekończących się możliwościach twórczych. Zawsze znajdziemy u kolegów zdjęcie, które nas oczaruje innością spojrzenia. Ze zdziwieniem i zachwytem odkryjemy ich sposób opowiadania o przyrodzie za pomocą optyki. Czasami piękno będzie tkwiło w prostocie, czasem w poezji. Każdy fotograf jest inny i przez to wyjątkowy. Cechą wspólną jest miłość do Natury.

Tekst i zdjęcia: Małgorzata Książkiewicz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Prezes Okręgu Pomorsko-Kujawskiego
Związku Polskich Fotografów Przyrody

Leśna mandala, czyli rok kontemplacji natury

Przez lupę całe pole mojego widzenia wypełnia głowa ślimaka – wspaniała rzeźba...

„Przez lupę całe pole mojego widzenia wypełnia głowa ślimaka – wspaniała rzeźba...”
Fot. Maciej Pietrzak

Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że im mniej nie tylko „ochrony”, ale i „środowiska” w Ministerstwie Środowiska oraz w polityce rządzących, tym więcej popularno-naukowych książek przyrodniczych można znaleźć na półkach księgarni. Nie potrafię tego odczucia poprzeć żadnymi dowodami bądź liczbami, ale sądząc po stanie własnego konta bankowego i coraz bardziej przeciążonych półkach domowej biblioteczki, wartościowe pod względem merytorycznym i wciągające dzięki pisarskim umiejętnościom autorów nowe pozycje wydawnicze tego rodzaju można kupować z regularnością nawet kilku tytułów miesięcznie. Pośród nich z pewnością na uwagę zasługuje książka Davida Haskella Ukryte życie lasu. Rok podglądania natury, która polską premierę miała w maju 2017 roku. Tytuł doskonale oddaje zawartość książki – to swego rodzaju sprawozdanie z roku pilnego obserwowania niewielkiego kawałka górskiego lasu w amerykańskim stanie Tennessee. Wiele o stylu, w jakim napisana jest książka, o jej zawartości i zamyśle autora mówi przytoczony w przedmowie urywek wiersza Williama Blake’a Wyrocznie niewinności: „Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu”.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...

Aleksander Dorda
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

W parze czerwonych oczu

Taniec godowy zauszników to piękny spektakl. Dorosłe osobniki wyrzucają swe ciała ku górze, aby na koniec ocierać się brzuchami

Taniec godowy zauszników to piękny spektakl. Dorosłe osobniki wyrzucają swe ciała ku górze, aby na koniec ocierać się brzuchami

Wiosna i lato to wspaniały okres. Kwitnące rośliny, długie słoneczne dni, ciepło ogrzewające ciało. Po zimowym letargu każdy z nas czeka, by zatopić się w bezmiarze zieleni. Jednak moje serce rozpala w tym czasie para rozżarzonych do czerwoności oczu. O czym mowa? Zapraszam na opowieść o niezwykłych ptakach, które swym wzrokiem przyciągają niczym magnes.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...



Tekst i zdjęcia: Karol Grabski
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
karolgrabski.pl

Rodzinny jak wilk

Niewielu z was miało zapewne okazję widzieć wilka. Zwierzę to znane jest większości ludzi głównie z bajkowych opowieści i ilustracji. Na pewno pamiętacie baśnie spisane przez braci Grimm: „O wilku i siedmiu koźlątkach”, „Wilk i trzy świnki” czy „Czerwony Kapturek”? Albo kreskówkę „Wilk i zając”? Jak sądzicie, czy prawdziwe wilki są podobne do tych mało sympatycznych postaci z bajek?

rys. Katarzyna Bajerowicz

rys. Katarzyna Bajerowicz

Wilki to niezwykle rodzinne zwierzęta. Wilcza rodzina nazywana jest watahą. Tworzą ją, tak jak w jej ludzkim odpowiedniku, mama, tata i dzieci, czyli samiec, samica i ich potomstwo w wieku od roku do 3 lat. Wataha liczy zazwyczaj od pięciu do ośmiu osobników. Starsze wilki opuszczają rodzinę, aby znaleźć partnera z innej watahy i założyć nowe stado.

W wilczej rodzinie panuje ład i porządek. Najważniejsi są rodzice. To oni pracują: polują, oznaczają granice swego terytorium i podejmują decyzje. Mają też przywileje: pierwsi jedzą po udanym polowaniu i mają wyłączne prawo do rozmnażania się. Pozostali członkowie watahy zawsze podporządkowują się parze najważniejszych wilków. Poza tym mają również swoje obowiązki. Pełnią np. funkcję stróżów, zwiadowców lub nianiek. Strażnicy pilnują bezpieczeństwa watahy przy norze lub w miejscach odpoczynku. Zwiadowcy dokonują rozeznania terenu, poszukując np. pokarmu. A co robią niańki?

Wiosną najważniejsza, czyli dominująca samica wybiera miejsce, w którym urodzi młode. Najczęściej jest ono oddalone od dróg, mało dostępne, a dzięki temu bezpieczne. Przyszła matka wykopuje przestronną norę lub zakłada legowisko np. pod okapem gęstych i niskich gałęzi drzewa. Małe wilczki są na początku ślepe i nieporadne. Wilczyca nie odstępuje ich wtedy ani na krok, a jedzenie dostarcza jej samiec. Kiedy szczenięta stają się bardziej samodzielne, wilczyca powraca do wcześniejszego trybu życia. Wówczas opiekę nad maluchami przejmuje któreś ze starszego rodzeństwa, odgrywając rolę niańki. Szczeniaki rosną bardzo szybko i są niezwykle łakome. Na szczęście obowiązek ich karmienia spoczywa na wszystkich członkach stada. Głodne wilczki oblizują, trącają lub lekko chwytają zębami pyski starszych wilków, prosząc je w ten sposób o jedzenie. Takie zachowanie prowokuje opiekunów do zwracania części nadtrawionego pokarmu, który jest zjadany przez szczenięta. Najmłodsi są bardzo ważni. Dlatego w okresie niedostatku pokarmu to właśnie oni oraz para rodzicielska mają pierwszeństwo przy stole.

Wilki świetnie się ze sobą dogadują. Robią to dosłownie: piszcząc, skomląc, warcząc i wyjąc. Pierwsze z dźwięków to ciche rozmowy rodzinne. W ten sposób poszczególni członkowie stada przekazują sobie niezbędne informacje. Z kolei wycie słyszalne jest z daleka. Wilki wyją z kilku powodów, np. by zwołać poszczególne osobniki na wspólne polowanie lub ucztę, albo by oznajmić swoim pobratymcom z innych rodzin: Halo, tutaj mieszkamy my, to nasze terytorium. Można też powiedzieć, że wilki po prostu lubią wspólne wycie, które bardzo je do siebie zbliża.

Wilki porozumiewają się między sobą również za pomocą gestów. Mogą pokazywać zęby, marszczyć nos, stroszyć sierść na karku, stawiać lub kłaść po sobie uszy, podkulić lub wyprostować ogon. Czasami kładą się na plecach i pokazują brzuch. Kolejnym sposobem komunikacji jest pozostawianie śladów zapachowych: wilki obsikują ważne dla nich punkty, tak samo jak robią to ich krewniacy, nasi domowi pupile – psy. Sygnałem zapachowym mogą być też wilcze kupy lub woń pozostawiana na ścieżce, w miejscu drapania ziemi.

Mam nadzieję, że wilki, o których tu opowiadałam, nie będą wam się już kojarzyły z pożerającym babcię stworem z „Czerwonego Kapturka”. Może kiedyś uda się wam zobaczyć prawdziwego wilka, choć nie jest to wcale takie proste. Bo choć w Polsce wilków jest coraz więcej, to są to zwierzęta niezwykle płochliwe i stroniące od ludzi.

UWAGA – KONKURS!

Na pewno nie raz słyszeliście bajkę, w której jednym z bohaterów jest wilk. Większość z tych opowieści przedstawia to zwierzę jako groźne i co tu dużo mówić – mało miłe. Spróbujcie znaleźć bajkę, w której wilk będzie postacią pozytywną – życzliwą, dobrą i sympatyczną. Tytuły bajek nadsyłajcie na adres naszej redakcji. Jeśli nie znajdziecie żadnej opowieści o dobrym wilku, to może sami ją wymyślicie? Poproście rodziców o pomoc, również w jej spisaniu i przesłaniu do nas. Najpiękniejsze opublikujemy, a ich autorzy otrzymają od nas również nagrody książkowe.

Magda Mądrawska-Okołów
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Wybór numeru

Aktualny numer: 2/2023