Powszechnie znana jest zdolność nietoperzy do echolokacji, czyli orientowania się w ciemnościach dzięki emitowaniu ultradźwięków i analizie powracającego echa. Nietoperze nie są jednak ślepe i jeśli warunki świetlne na to pozwalają, posługują się także wzrokiem. Okazało się, że zmysł ten może u tych zwierząt odgrywać znacznie większą rolę, niż do tej pory sądzono.
Tak postrzegają świat ssaki naczelne - w tym człowiek - posiadające widzenie trójbarwne (RGB - czerwone, zielone i niebieskie)
Fot. Andrzej Kepel
Postrzeganie barw nie jest mocną stroną ssaków. W stosunkowo najlepszej sytuacji są przedstawiciele rzędu naczelnych, (do którego i my się zaliczamy). Na siatkówce ich oka występują bowiem światłoczułe komórki – czopki, zawierające trzy rodzaje barwników wzrokowych. Każdemu nich odpowiada inny zakres długości fali świetlnej, który pobudza go najbardziej. Pobudzenie jednych odbierane jest jako widzenie koloru czerwonego, pobudzenie drugich – niebieskiego, a trzecie odpowiedzialne są za postrzeganie zieleni. Złożenie wszystkich tych trzech barw (występujących w różnym natężeniu) daje całkiem złożoną paletę. Jednakże np. ptaki (a także wiele niższych kręgowców i bezkręgowców) mają o jeden rodzaj czopków więcej i za ich pomocą dostrzegają także niewidzialne dla nas światło ultrafioletowe. Świat widziany ich oczami jest więc znacznie bardziej kolorowy.
Efekt widzenia dwubarwnego, występującego u większości ssaków (przypadek odpowiadający brakowi czopków umożliwiających widzenie zieleni)
Żyjące obecnie ssaki (z nielicznymi znanymi wyjątkami) zatraciły w trakcie ewolucji zdolność widzenia ultrafioletu. Co więcej, zdecydowana większość z nich widzi jedynie dwukolorowo, używając do tego celu dwóch rodzajów barwników zawartych w czopkach. Paleta barw postrzeganych przez te zwierzęta jest znacznie uboższa od tej, którą widzą małpy i ludzie.
Poza czopkami ssaki mają jeszcze jeden rodzaj światłoczułych komórek – pręciki. Zawarty w nich barwnik ma szerszy zakres czułości jeśli chodzi o długość fal, nie mogą więc służyć do odróżniania kolorów. Są za to znacznie czulsze od czopków, a stopień ich pobudzenia bardziej zależy od natężenia światła. Służą one m.in. do widzenia w złych warunkach świetlnych (np. po zmroku).
Ok. 10 lat temu po raz pierwszy odkryto, że niektóre gryzonie i torbacze również posiadają zdolność widzenia w zakresie fal UV. Nie mają one jednak – jak ptaki – czwartego typu czopków, a jedynie zakres czułości jednego z dwóch barwników zawartych w ich czopkach obejmuje także ultrafiolet. Przypuszcza się, że większość ssaków mogłaby widzieć promieniowanie UV, gdyby nie to, że soczewka ich oka działa jak silny filtr, zatrzymujący znaczną część tego potencjalnie szkodliwego dla komórek promieniowania. Te zwierzęta, które pozbawione są tego filtru, mogą np. dostrzegać świetliste sygnały w postaci promieni UV odbijających się od związków zawartych w moczu. Dzięki temu oznakowane moczem granice terytoriów są przez te zwierzęta nie tylko wyczuwane, ale i widziane.
Nietoperze, jako zwierzęta prowadzące nocny tryb życia, zazwyczaj w ogóle nie posiadają na siatkówce funkcjonujących czopków. Słabe nocne światło jest odbierane wyłącznie przez czułe pręciki, a uzyskiwany za ich pomocą obraz ma charakter czarno-biały. Ponieważ jednak po zmroku w niewielkiej ilości dostępnego światła promienie UV stanowią znaczący procent, zdolność ich postrzegania byłaby bardzo korzystna. Ostatnio grupa naukowców z Niemiec (York Winter i Otto von Helversen) i Gwatemali (Jorge López) postanowiła sprawdzić, czy w wyniku ewolucji u niektórych nietoperzy nie wykształciła się przypadkiem zdolność do wykorzystywania tej dodatkowej porcji światła.
Prawdopodobnie taki obraz widziałby jęzornik ryjówkowaty, u którego światłoczuły barwnik w pręcikach ma dwa maksima czułości, odpowiadające kolorowi zielonemu oraz ultrafioletowi
Do badań wybrali oni przedstawicieli rodziny liścionosów (Phyllostomidae) – niewielkie nietoperze z gatunku jęzornik ryjówkowaty (Glossophaga soricina) odżywiające się nektarem kwiatów. Gatunek ten występuje w lasach Ameryki Południowej i Środkowej. Ponieważ zauważono, że wiele odwiedzanych przez nie kwiatów (kwitnących często tylko nocą) silnie odbija promienie UV, uznano, że zdolność widzenia tego zakresu fal byłaby dla tych nietoperzy bardzo pomocna przy poszukiwaniu pokarmu.
Doświadczenia miały charakter psychofizyczny, czyli polegały wyłącznie na obserwowaniu zachowania nietoperzy. W warunkach laboratoryjnych naukowcy przez kilka miesięcy uczyli trzy jęzorniki, że pożywienie (czyli nektar) mogą one znaleźć wyłącznie w tych sztucznych kwiatach, przy których świeci się mała lampka. Następnie, zmieniając, np. za pomocą odpowiednich filtrów, kolor lampek, sprawdzano, jaki zakres długości fal świetlnych jest przez nietoperze widziany. Stosowano także oświetlenie tła i zmieniając natężenie poszczególnych źródeł światła oraz kolory oświetlenia sprawdzano zdolność rozpoznawania barw oraz czułość wzroku na poszczególne długości fal świetlnych.
W wyniku tych eksperymentów stwierdzono, że:
- badane nietoperze nie rozróżniają kolorów (czego się
spodziewano, skoro widzą one wyłącznie za pomocą jednego typu komórek
światłoczułych – pręcików);
- są w stanie widzieć fale świetlne o długości od ok. 310 nm
do ok. 600 nm (zakres fal widzialnych dla człowieka to 380–770 nm, a
promieniowanie UV to 100–400 nm);
- cały zakres fal widzą one dzięki jednemu światłoczułemu
barwnikowi – rodopsynie, przy czym ma on dwa szczyty czułości – pierwszy na
poziomie 510 nm, co odpowiada kolorowi zielonemu, i drugi w okolicach
365 nm, czyli w zakresie fal UV (co prawda czułość w tym drugim zakresie
jest o ok. 50% niższa niż w przypadku zieleni, ale i tak bardzo wysoka (ok. 5
razy wyższa niż wyliczana na podstawie laboratoryjnych doświadczeń z
rodopsyną).
Taki mechanizm postrzegania promieniowania UV przez ssaki odkryto po raz pierwszy. Nie jest wykluczone, że wykorzystują go także inne nietoperze – np. pozostali przedstawiciele nektarożernych liścionosów. Potwierdzenie tej hipotezy będzie wymagało dalszych badań. Przypuszcza się jednak, że zjawisko to może występować jedynie u zwierząt o małych rozmiarach, u których średnica oka nie przekracza 2 mm. Wynika to stąd, że fale o odmiennej długości są pod różnym kątem załamywane w soczewce (zjawisko znane z rozszczepiania światła przez pryzmat). W przypadku dużego oka efekt takiego rozszczepienia powodowałby, że obraz powstający na nierozróżniającej barw siatkówce byłby nieostry. Przy małym oku skutek tego rozszczepienia jest na tyle niewielki, że nie przeszkadza w ostrym widzeniu.
Jak więc widać (nawet bez zdolności postrzegania fal krótszych niż 380 nm), przyroda w ogólności, a nietoperze w szczególności kryją jeszcze wiele niepoznanych tajemnic.
Andrzej Kepel
Borys Kala
Na podstawie: York Winter, Jorge López, Otto von Helversen, 2003. Ultraviolet vision in a bat. Nature, vol. 425, p. 612-614.
Do Puszczy Bukowej w Szczecińskim Parku Krajobrazowym, na terenie Nadleśnictwa Gryfino, na początku września 2003 r. została wsiedlona pierwsza grupa nadrzewnych gryzoni – popielic (Glis glis). Jest to obecnie największe przedsięwzięcie dotyczące tego gatunku w Europie. Realizuje je Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”, a jego autorami i koordynatorami są dr Mirosław Jurczyszyn i dr Ewa Zgrabczyńska – naukowcy z Zakładu Zoologii Systematycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Wypuszczone zwierzęta pochodziły z hodowli w Poznańskim ZOO oraz w Stacji Ekologicznej UAM w Jeziorach pod Poznaniem. Część osobników odłowiono też z naturalnego środowiska, m.in. w Sierakowskim Parku Krajobrazowym, gdzie wcześniej przeprowadzono podobny, pilotażowy program.
W sumie w tym roku w Puszczy Bukowej zamieszkało 25 popielic. Przed wypuszczeniem na wolność te przemiłe gryzonie aklimatyzowały się przez kilka dni w specjalnych klatkach rozwieszonych na drzewach. Wewnątrz drucianych konstrukcji umieszczone były ulistnione gałęzie buków oraz drewniane budki, które przez ten czas stanowiły przytulne domy dla popielic.
Wkrótce po otworzeniu klatek trzy popielice wykopały sobie norki w ziemi i zapadły w zimowy sen. Zaskoczyły tym wszystkich, gdyż zwykle robią to dopiero w październiku. Nie było to jednak wcale dziwne wziąwszy pod uwagę duże zapasy tłuszczu, które zdołały zgromadzić pod skórą podczas pobytu w hodowli. Pozostałe zwierzęta jeszcze przez kilka tygodni żerowały wśród koron dorodnych buków, zanim zdecydowały się na hibernację.
Aby przedsięwzięcie zakończyło się powodzeniem ważne jest, żeby zwierzęta nie rozproszyły się po dużym terenie, a także aby zbyt wiele z nich nie padło ofiarą drapieżników. Każdy ruch wypuszczonych gryzoni był śledzony dzięki nadajnikom radiowym przymocowanym do założonych im na szyje maleńkich obroży. Wolontariusze z „Salamandry” i studenci UAM co noc, za pomocą specjalnych odbiorników telemetrycznych, lokalizowali pozycje wszystkich popielic. Okazało się, że wszystkie obserwowane osobniki przetrwały do zimy i pozostały w pobliżu miejsca wypuszczenia. Jest to bardzo dobra wróżba na przyszłość.
Program reintrodukcji – finansowany przez Fundację EkoFundusz oraz Program Małych Dotacji Globalnego Funduszu Środowiska – będzie trwał pięć lat. Co roku do Puszczy ma być wypuszczanych 30–40 zwierząt. Jeśli przedsięwzięcie to zakończy się sukcesem, czyli popielice zadomowią się w nowym miejscu i utworzą stabilną, rozmnażającą się populację, podobne działania zostaną podjęte w kolejnych regionach Polski.
Adriana Bogdanowska
Więcej informacji o popielicach można znaleźć w artykułach O popielicy słów kilka... - Biuletyn 1-2/1994, Jak to ze Żwirkiem było - Biuletyn 2/1997 i Czy popielica wróci do Puszczy Bukowej - Biuletyn 1-2/2002.
Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” już po raz dwunasty zorganizowało Ogólnopolski Konkurs Fotografii Przyrodniczej FOTO-EKO. Konkurs cieszy się niesłabnącym powodzeniem wśród osób fotografujących przyrodę. Do biura „Salamandry” przesłano około tysiąca prac przedstawiających walory przyrodnicze naszego kraju – m.in. zdjęcia ptaków, owadów, kwiatów i urokliwych zakątków. Różnorodność tematyczna zdjęć była ogromna. Jury zwracało baczną uwagę na to, czy zdjęcia są poprawne technicznie, właściwie skadrowane, ale przede wszystkim – czy wyróżniają się czymś szczególnym. Ostatecznie, w wyniku burzliwych obrad, wybrano laureatów.
Oto wyniki tegorocznego FOTO-EKO: pierwsze miejsce w Konkursie przyznano zdjęciu pt. „Ptak”, wykonanemu przez Henryka Janowskiego. Drugie miejsce zajął zestaw pt. „Słowiński Park Narodowy” autorstwa Mariusza Oszustowicza, trzecie zaś – „Duet” Tomasza Wilka.
Jury przyznało ponadto wyróżnienia za następujące zdjęcia: „Codzienna walka” (Marcin Karetta), „Mazurki”, „Samotna grusza” (Saturnina i Artur Homan), „Jeleń szlachetny”, „Struktura” (Bernard Białorucki), „Burza i ptak” (Dariusz Żabiński), „Świt nad Wartą” (Tomisław Kamyszek), „Patrol” (Henryk Janowski) i bez tytułu (Łukasz Cieśliński).
„Ptak”
Fot. Henryk Janowski
„Słowiński Park Narodowy” |
„Patrol” |
W terminie od 24 listopada do 4 grudnia 2003 wystawę pokonkursową FOTO-EKO 2003 było można oglądać w Powiatowej Bibliotece Publicznej w Kępnie przy ulicy Sienkiewicza 26a.
Wszystkie instytucje zainteresowane popularyzacją piękna polskiej przyrody zachęcamy do wypożyczania wystawy!
Ewa Olejnik
Sponsorami konkursu oraz wystawy FOTO-EKO 2003 byli: Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu, Gminny Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
W roku szkolnym 2002/2003 „Salamandra” zorganizowała kolejne edycje dwóch konkursów – Wojewódzkiego Konkursu Przyrodniczego dla Uczniów Gimnazjów i Szkół Podstawowych (w tym roku tematem przewodnim były „Ptaki Polski”) oraz Wojewódzkiego Konkursu Przyrodniczego dla Uczniów Szkół Średnich (w tym roku pt. „Zwierzęta i Rośliny Polskich Gór”). Tak jak w latach ubiegłych – uczestniczyło w nich w sumie ok. 10 tysięcy uczniów. Etapy wojewódzkie Konkursów odbyły się 15 lutego 2003 r. (konkurs „Zwierzęta i Rośliny Polskich Gór”) oraz 15 marca 2003 r. („Ptaki Polski”). Etap ponadwojewódzki (tzw. „finał finałów”) konkursu dla gimnazjów i szkół podstawowych, w którym tradycyjnie uczestniczyło ok. 20 laureatów naszego konkursu i tylu samo z podobnego, organizowanego przez Klub Przyrodników w województwie lubuskim, miał miejsce 12 kwietnia w Poznaniu. Dodatkowo – konkurs dla gimnazjów i szkół podstawowych miał swoją edycję w powiecie brzozowskim (województwo podkarpackie). Zorganizowało ją I Galicyjskie Koło PTOP „Salamandra”.
Zadowoleni laureaci konkursu. Od lewej: Marta Prange (II miejsce), Marek Pawłowski (III miejsce), Joanna Głowska (I miejsce).
Fot. Andrzej Kepel
Laureatami konkursów zostali:
- etap wojewódzki konkursu „Ptaki Polski”: I miejsce –
Wojciech Szukalski z Gimnazjum nr 3 w Ostrowie Wlkp., II miejsce – Piotr
Nowak ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Szamotułach (jeden z młodszych
uczestników konkursu – uczeń piątej klasy szkoły podstawowej!), III miejsce – Adrian
Piguła z Gimnazjum w Kramsku;
- etap ponadwojewódzki konkursu „Ptaki Polski: I miejsce – Wojciech
Szukalski z Gimnazjum nr 3 w Ostrowie Wielkopolskim, II miejsce – Karol
Kwiecień z Gimnazjum w Szczańcu, III miejsce – Michał Oźmiński z
Gimnazjum w Morzyczynie, IV miejsce – Adrian Pilarczyk z Gimazjum w
Kotlinie i Justyna Brzezińska z Gimnazjum nr 2 w Świętej (ex equo);
- etap powiatowy konkursu „Ptaki Polski” w Brzozowie: I
miejsce wśród uczniów gimnazjów i zarazem zwycięzca całego konkursu – Hubert
Herbut z Gimnazjum w Starej Wsi, II miejsce – Marcin Kędra z
Gimnazjum w Humniskach, III miejsce – Karol Gładysz z Gimnazjum w
Izdebkach. I miejsce wśród uczniów szkół podstawowych – Mateusz Lisowski ze
Szkoły Podstawowej w Jasienicy Rosielnej, II miejsce – Konrad Fic również
z Jasienicy Rosielnej, III miejsce – Piotr Wojnar ze Szkoły Podstawowej
nr 2 w Humniskach;
- etap wojewódzki konkursu „Zwierzęta i Rośliny Polskich
Gór”: I miejsce – Joanna Głowska z Liceum Ogólnokształcącego we Wrześni,
II miejsce – Marta Prange z Liceum Ogólnokształcącego nr 8 w
Poznaniu (wielokrotna laureatka naszych konkursów), III miejsce – Marek
Pawłowski z Liceum Ogólnokształcącego w Rogoźnie.
Uczniów i nauczycieli zapraszamy do udziału w przyszłorocznych edycjach konkursów! Przebiegać one będą pod hasłami: „Drzewa i krzewy Polski” (dla gimnazjów i szkół podstawowych) oraz „Flora Polski” (dla szkół średnich).
Ewa Olejnik
Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” składa serdeczne podziękowania szkołom, które pomagały w organizacji poszczególnych etapów konkursów oraz sponsorom imprez!
Obecnie obowiązująca ustawa o ochronie przyrody oceniana jest przez przyrodników jako daleka od doskonałości. Wiele wprowadzonych w ostatnich latach zmian dodatkowo ją zepsuło, utrudniając skuteczną ochronę przyrody. Obecnie pojawiła się okazja do radykalnej zmiany tego kluczowego dla ochrony przyrody aktu. Polskie prawo – w tym i przepisy odnoszące się do ochrony przyrody – muszą bowiem do 1 maja 2004 r. zostać dostosowane do przepisów Unii Europejskiej. W przypadku ustawy o ochronie przyrody liczba koniecznych zmian jest tak duża, że nie da się ich wprowadzić w drodze zwykłej nowelizacji, Trzeba przygotować i uchwalić zupełnie nową ustawę.
Prace nad nowelizacją polskiego prawa ochrony przyrody trwają już od ponad roku. Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody stara się aktywnie w nich uczestniczyć. Zgłaszaliśmy nasze uwagi i konstruktywne propozycje zmian do kolejnych wersji projektu, zbieraliśmy i przedstawialiśmy Ministerstwu uwagi innych organizacji, instytucji i specjalistów. Prezes „Salamandry” – Andrzej Kepel – został przewodniczącym specjalnej komisji Państwowej Rady Ochrony Przyrody, powołanej w celu konsultowania projektu tej ustawy. Od czasu gdy projekt został we wrześniu 2003 r. przesłany do Sejmu, dr Kepel uczestniczy jako ekspert w pracach sejmowej podkomisji pracującej nad tą ustawą (gdy oddajemy ten numer Magazynu do druku prace podkomisji wciąż trwają).
Choć spora liczba propozycji zgłoszonych przez „Salamandrę” została uwzględniona, całość nowej ustawy oceniamy dość negatywnie. Niestety, nie udało się przekonać jej twórców do wprowadzenia wielu zasadniczych, oczekiwanych przez środowisko przyrodnicze zmian (jak choćby stworzenie jednolitej Służby Ochrony Przyrody). Również kształt nowych uregulowań, mających dostosować polskie prawo do przepisów unijnych i konwencji międzynarodowych, pozostawia wiele do życzenia. Co gorsze, niektóre zapisy stanowią wręcz dalsze osłabienie pozycji ochrony przyrody wobec interesów gospodarczych.
Nie można jednak nowej ustawy potępiać w całości. Niektóre rozwiązania idą we właściwym kierunku. Uszczegółowiono np. przepisy dotyczące międzynarodowego handlu zagrożonymi gatunkami, uwzględniono zmiany w przepisach o zagospodarowaniu przestrzennym, zlikwidowano szereg ewidentnych błędów, braków i niespójności. Poza tym prace nad nadaniem ustawie ostatecznego kształtu wciąż trwają i może uda się jeszcze usunąć część z wskazywanych przez przyrodników niedoskonałości.
Zapewne problem jakości prawa ochrony przyrody i skuteczności jego przestrzegania będzie jeszcze nie raz stanowił temat naszych publikacji w Magazynie. W kolejnych numerach będziemy się starali omawiać obowiązujące przepisy, wskazując wynikające z nich możliwości i wytykając niedoskonałości wymagające poprawy.
Mariola Zieleniecka