W kościele w Dębrznicy nietoperze przeszkadzały podczas nabożeństw
Fot. Radosław Dzięciołowski
Od kilku lat zbieramy informacje dotyczące miejsc wykorzystywanych latem przez nietoperze na dzienne schronienia. W samej Wielkopolsce uzbierało się już tego sporo. Tam, gdzie ssaki te nikomu nie przeszkadzają oraz gdzie nie są w najbliższej przyszłości planowane jakieś remonty, możemy ograniczyć naszą interwencję do przekazania właścicielom i użytkownikom obiektu najważniejszych informacji o nietoperzach. Niestety, czasami w kompromis pomiędzy ludźmi i nietoperzami trzeba więcej zainwestować.
Na małych strychach czasami wystarczy pod kolonią nietoperzy zamontować przesłonę z folii
Fot. Andrzej Kepel
Szczególnie często zgłaszane są nam uciążliwości związane z obecnością kolonii rozrodczych na strychach. Tak było m.in. w Przedszkolu w Śniatach (gm. Wielichowo, woj. wielkopolskie). Na poddaszu tego budynku znalazły schronienie mroczki późne (Eptesicus serotinus). W związku z tym, że zwierzęta te brudziły, utrudniając użytkowanie strychu, wspólnie z władzami Przedszkola postanowiliśmy, że należy odizolować część „nietoperzową” od wykorzystywanej przez ludzi. Wybudowana została specjalna drewniana platforma oddzielająca przestrzeń zajmowaną przez nietoperze. Została ona przykryta folią, aby łatwiej można było sprzątać guano. Wiosną nietoperze wróciły do swego schronienia - stwierdziliśmy tam tego lata ponad 100 osobników (podobnie jak w roku ubiegłym). Wart odnotowania jest fakt, że jeden z obserwowanych na strychu mroczków późnych był 100% albinosem! Takie nietoperze zdarzają się niezwykle rzadko. Na strychu znaleziono także grupkę nocków dużych (Myotis myotis) - nietoperzy nieobecnych przed założeniem platformy (ich przeoczenie było mało prawdopodobne, gdyż przedstawiciele tego gatunku niechętnie chowają się w szczelinach).
Albinotyczny mroczek późny na strychu przedszkola w Śniatach
Fot. Krystyna Laskowska
Podobną inwestycję wykonano w kościele w Dębrznicy (gmina Torzym, woj. lubuskie). Nietoperze tam przebywające (od kilku lat) zaczęły pojawiać się w nawie kościoła, brudząc i przeszkadzając księdzu i wiernym podczas nabożeństw. Prace polegały na uszczelnieniu nawy kościoła tak, aby zwierzęta nie były w stanie przechodzić tam ze strychu.
Realizowane były również inne drobne działania związane np. z podwieszeniem przesłony z folii pod kolonią, czy posprzątanie zalegającego na strychu guana i rozłożenie folii na podłodze. Następne obiekty czekają na nasze działania - w niektórych rozpoczniemy je już tej jesieni.
Krystyna Laskowska
Radosław Dzięciołowski
Sponsorzy działań: Globalny Fundusz Ochrony Środowiska GEF/SGP, lubuski Wojewódzki Konserwator Przyrody, Parafia Rzymsko-Katolicka pw. Matki Bożej Bolesnej w Gądkowie Wielkim, Urząd Miasta i Gminy Wielichowo, Urząd Miasta i Gminy Torzym, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Zielonej Górze.
Podczas dnia wdrapywaliśmy się na okoliczne strychy w poszukiwaniu nietoperzy
Fot. Katarzyna Błachowicz
Aby skutecznie ratować jakąś grupę zwierząt, należy dobrze ją poznać. Trzeba wiedzieć gdzie i jak licznie występują, co im zagraża, jakie mają zwyczaje i jak reagują na podejmowane działania zabezpieczające. Dlatego też w ramach programu ochrony nietoperzy organizujemy co roku obozy naukowe, podczas których staramy się dowiedzieć jak najwięcej o występowaniu tych zwierząt na wybranych obszarach.
W dniach 14-17 czerwca br. w Krościenku nad Dunajcem zorganizowaliśmy kameralne, „salamandrowe” szkolenie poświęcone wykorzystaniu detektorów ultrasonicznych w badaniu nietoperzy. Wzięły w nim udział osoby zajmujące się badaniami tych zwierząt w poszczególnych kołach naszego Towarzystwa. Podczas dwóch wieczorów spacerowaliśmy po okolicy nasłuchując i nagrywając odgłosy latających w pobliżu nietoperzy z różnych gatunków. Dla nas najbardziej egzotyczne były oczywiście podkowce małe (Rhinolopus hipposideros)! W ciągu dnia natomiast poznawaliśmy teoretyczne podstawy echolokacji i detektoringu, ćwiczyliśmy rozpoznawanie sygnałów poszczególnych nietoperzy, a także uczyliśmy się komputerowej obróbki i analizy dźwięków.
Delikatne, niemal niewidoczne sieci do odłowu nietoperzy często rozstawialiśmy przy brzegach jezior lub w poprzek małych rzek
Fot. Katarzyna Błachowicz
Na przełomie czerwca i lipca 2001 roku badania nad fauną nietoperzy przeprowadziliśmy wśród malowniczych jezior i lasów Sierakowskiego Parku Krajobrazowego. Zgodnie z oczekiwaniami, teren ten okazał się bardzo interesujący pod względem chiropterologicznym. Pogoda sprzyjała nam wyjątkowo. Podczas prowadzonych niemal każdej nocy odłowów (jest to jedna z podstawowych metod, stosowanych obecnie przy letnich badaniach chiropterologicznych), w naszych sieciach znalazły się 83 nietoperze z 9 gatunków, a wśród nich prawdziwe rarytasy. Rewelacyjna była zwłaszcza ostatnia noc, w czasie której najpierw wyjęliśmy z sieci mopka (Barbastella barbastellus), a kilka godzin później przecieraliśmy oczy ze zdumienia: ostatnimi schwytanymi na obozie nietoperzami były borowiaczki (Nyctalus leisleri), gatunek prawie niespotykany w zachodniej Polsce. Odłowy urozmaicały także łapiące się od czasu do czasu ptaki, z dorosłym puszczykiem włącznie.
Nasza dzienna aktywność - przeczesywanie zabudowań w poszukiwaniu schronień nietoperzy, zaowocowała (oprócz zdobycia niezłej kondycji) znalezieniem kilku letnich stanowisk, w tym kolonii rozrodczej nocka dużego (Myotis myotis) liczącej około 150 osobników. Tegoroczne badania były tylko rekonesansem (choć bardzo obiecującym). Mamy nadzieję, że podczas planowanych na następne lata obozów poznamy kolejne nietoperzowe (i nie tylko) tajemnice tego jednego z najpiękniejszych w Wielkopolsce zakątków.
W nasze sieci, oprócz nietoperzy, wpadały od czasu do czasu ptaki - jak np. ten zimorodek
Fot. Radosław Jaros
Jeszcze dobrze nie ostygły sieci po gorących odłowach w Sierakowskim PK, a już startowaliśmy na kolejny obóz - tym razem w Pszczewskim Parku Krajobrazowym. Był to już drugi (i - mamy nadzieję - nie ostatni!) rok „tropienia nietoperzy” na tym terenie.
Tym razem zajęliśmy się baczniej obszarami leżącymi w otulinie Parku; odwiedziliśmy nie znane nam dotąd jeziora i ciekawe, nadrzeczne drzewostany, a także myszkowaliśmy po kościelnych strychach. Szczególnie mile zaskoczyły nas urokliwe okolice rzeczki Kamionki, gdzie planowane jest utworzenie w najbliższym czasie rezerwatu.
Do listy gatunków nietoperzy znanych nam już z terenu Parku dołączyliśmy karlika malutkiego (Pipistrellus pipistrellus), mopka, a także nocka Brandta (Myotis brandtii). Dwa ostatnie gatunki należą do tych, które dosyć rzadko wpadają w sieci. Tym większe było nasze zdziwienie, gdy w jednym z leśnictw (położonym właśnie nad ową urokliwą Kamionką) nocek Brandta odławiał się najczęściej spośród wszystkich gatunków.
Nie obyło się także bez nowo odkrytych kolonii nietoperzy. Jedna z nich była szczególnie starannie chroniona przez właścicieli domu, którzy w obawie przed wypłoszeniem skrzydlatych lokatorów bardzo długo nie chcieli pokazać nam swoich ulubieńców - nocków dużych ukrytych na strychu. Przyznali potem, że z przyjemnością zakradają się czasem na swój strych, aby poobserwować te ciekawe zwierzęta i niepokoją się, aby czasem ktoś nie przepędził „ich” nietoperzy. Tak trzymać!
Nocą sporo czasu spędzaliśmy z detektorami w rękach
Fot. Eckehard Güther
Letnią działalność obozową zakończyliśmy badaniami organizowanymi przez „Salamandrę”, Wrocławską Grupę Chiropterologiczną oraz Akademię Rolniczą we Wrocławiu, na terenie Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego „Uroczyska MRU”. Międzyrzecki Rejon Umocniony to jedno z największych zimowisk nietoperzy w Europie, ale co się tam dzieje latem? Na to pytanie staraliśmy się odpowiedzieć prowadząc dwutygodniowe badania w międzynarodowym gronie. Oprócz chiropterologów z Wrocławia, Warszawy i Poznania, przyjechali także goście z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. Wśród nich był jeden z najbardziej znanych brytyjskich chiropterologów i popularyzatorów wiedzy o nietoperzach, prezes The Bat Conservation Trust (największej w Europie organizacji zajmującej się ochroną nietoperzy) - Phil Richardson. Czas spędziliśmy pracowicie ale i miło, dzięki gościnności (i wspaniałej kuchni!) gospodarzy pałacu w Boryszynie.
Pierwszy tydzień upłynął głównie pod znakiem edukacji miejscowej ludności. W kilku wsiach zorganizowaliśmy prelekcje na temat nietoperzy. Później zainteresowani mieszkańcy pomagali nam szukać kryjówek nietoperzy w budynkach, a wieczorem nasłuchiwali dźwięków echolokacyjnych tych zwierząt za pomocą detektorów ultrasonicznych. Jak zwykle przy takich okazjach znaleźliśmy kilka nowych kolonii, a szczególnie miło zaskoczyły nas strychy okolicznych kościołów - niemal każdy okazał się nietoperzowym schronieniem.
Rower to nieodzowny środek lokomocji podczas naszych obozów
Fot. Radosław Jaros
Przeprowadziliśmy także inwentaryzację nietoperzy przebywających latem w podziemiach MRU. Wyniki były zaskakujące. Natrafiliśmy na trzy kolonie rozrodcze nocka dużego (ponad 100 osobników każda) oraz kilkadziesiąt pojedynczych nietoperzy z różnych gatunków.
W ciągu drugiego tygodnia pracowaliśmy głównie nocą. Efekty przeszły nasze najśmielsze oczekiwania: tylko podczas jednej nocy, rozstawiając sieć przy jednym z wylotów z MRU, odłowiliśmy ponad 50 nietoperzy, w tym mopki, nocki Bechsteina (Myotis bechsteinii) i nocka łydkowłosego (Myotis dasycneme). Dodatkową atrakcją, która dostarczyła nam bardzo cennych danych, były badania radiotelemetryczne, prowadzone przez Phila Richardsona. Dzięki nim mieliśmy okazję śledzić, co porabiają w nocy gacki szare (Plecotus austriacus), zamieszkujące strych kościoła w Boryszynie.
Pod koniec obozu przeprowadziliśmy akcję sprzątania systemu korytarzy MRU. Z podziemi wyszliśmy uginając się pod ciężarem dwudziestu kilku worków ze śmieciami.
Badania nietoperzy były także prowadzone tego lata (w formie obozów lub krótkich wyjazdów) przez koła „Salamandry” z Łodzi, Olsztyna, Gdańska i Szczecina. Napiszemy o tym w kolejnym Biuletynie.
Radosław Jaros
Krystyna Laskowska
Dziękujemy wszystkim instytucjom i osobom, które wsparły nasze obozy - w szczególności Zarządowi Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego, Zarządowi Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Lubuskiego, Pszczewskiemu Parkowi Krajobrazowemu, Annie Kędrynie i Robertowi Jurdze z Boryszyna, członkom Wrocławskiej Grupy Chiropterologicznej i Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Dziękujemy gorąco Rafałowi Szkudlarkowi za przeprowadzenie szkolenia detektorowego, a naszym Drogim i Niezastąpionym Wolontariuszom za ich zaangażowanie i ogromną pomoc podczas obozów. Prowadzili badania mimo zmęczenia, upału lub deszczu, chmar komarów oraz nieprzespanych nocy. Do zobaczenia za rok!
Badania związane z odławianiem nietoperzy prowadzono na podstawie zezwolenia Ministerstwa Środowiska nr BOA-A-17-685/01/RP.
Groźba zagłady zawisła nad polskimi alejami i szpalerami drzew rosnących wzdłuż dróg! Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z 24 stycznia 1986 r. w sprawie wykonania niektórych przepisów ustawy o drogach publicznych, wszystkie drzewa i krzewy rosnące w odległości mniejszej niż 2,5 m od krawędzi jezdni uznaje się za zagrażające bezpieczeństwu ruchu na drodze. Do tej pory Zarządy Dróg patrzyły na to przez palce i podchodziły do sprawy zdroworozsądkowo, usuwając jedynie te drzewa, które stanowiły rzeczywiste zagrożenie (np. mogące w każdej chwili przewrócić się na drogę lub zasłaniające widok na zakrętach). Niestety, po niedawnej inspekcji Najwyższej Izby Kontroli, Zarządy Dróg otrzymały zalecenie, aby bezwzględnie pousuwać wszystkie „niebezpieczne” drzewa. Oznacza to, że znaczna część starych alei czy przydrożnych zadrzewień powinna zniknąć z naszego krajobrazu.
Czy ze względu na „zbyt małą odległość od jezdni” drzewa te zostaną wycięte?
Fot. Andrzej Kepel
Na szczęście, zgodnie z tym samym Rozporządzeniem, usuwanie drzew i krzewów z pasa drogowego powinno odbywać się na podstawie planu wyrębu, uzgodnionego z wojewódzkim konserwatorem przyrody. Do biur wojewódzkich konserwatorów przyrody zaczęły już spływać wnioski o pozytywne zaopiniowanie planów zakładających takie masowe „czyszczenie” dróg. Wg naszych informacji, w wielu województwach tworzone są kolejne plany wyrębów. Zgodnie z odgórnymi zaleceniami, nie uwzględniają one w ogóle biologicznego stanu drzew. Przykładowo w Wielkopolsce w pierwszej kolejności (jeszcze w tym roku) planuje się usunięcie wszystkich drzew rosnących w odległości do 0,5 m od jezdni, a następnie mają być wycinane egzemplarze stojące w większym oddaleniu. Jest to przykład nie tylko całkowicie mechanicznego traktowania prawa, ale przede wszystkim bezdusznego postępowania po najmniejszej linii oporu. Gdyby plany te zostały zaakceptowane, Wielkopolska w ciągu kilkunastu miesięcy straciłaby znaczną część alei i przydrożnych zadrzewień, z których jest taka dumna. Pozytywne znaczenie takich pasów zieleni dla krajobrazu, przyrody i lokalnego mikroklimatu zostało już dawno udowodnione i jest chyba dla wszystkich oczywiste.
Tymczasem prawo wcale nie nakazuje usuwania drzew rosnących przy drogach, a jedynie na to zezwala, i to pod pewnymi warunkami. Zgodnie z § 16 ust. 2 omawianego Rozporządzenia, w planie wyrębu należy uwzględniać tylko te drzewa i krzewy, w przypadku których wszelkie inne środki (np. przycięcie korony, namalowanie widocznych w nocy pasów, zamontowanie światełek odblaskowych na korze, ustawienie barierek, ograniczenie prędkości ruchu, wykonanie w pewnych odstępach poszerzeń drogi - tzw. mijanek, zamontowanie luster na ostrych zakrętach), okażą się niewystarczające. Na podstawie § 17 ust. 1 tego Rozporządzenia, zezwolenie na wycinkę jest uzależnione od uznania rzeczywistej konieczności usunięcia określonych okazów drzew.
Na szczęście w Wielkopolsce Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego i Wojewódzki Konserwator Przyrody stosują w praktyce przygotowaną przez PTOP „Salamandra” i przedstawioną powyżej wykładnię prawa. Jednak w innych regionach sprawa wygląda rozmaicie. Apelujemy więc do wszystkich zarządów gmin i wojewódzkich konserwatorów przyrody, a także do jednostek odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ruchu na polskich drogach, aby przy podejmowaniu decyzji o wycinaniu przydrożnych drzew kierowali się przede wszystkim rozsądkiem, a także dogłębną analizą przepisów. Oczywiście, w niektórych wypadkach, dla bezpieczeństwa ludzi, niezbędne jest usunięcie pojedynczych drzew. Nie można jednak do tego podchodzić mechanicznie i likwidować wszystko, co rośnie wzdłuż drogi, tylko na podstawie wskazań linijki.
Andrzej Kepel
Nasi ochotnicy podczas wspólnego grzybobrania. Od lewej: Julia, Ivy, Aili, Lea, Natalia (z Polski) i Ecki.
Fot. Andrzej Kepel
Już od prawie roku pomagają nam Lea i Ecki - ochotnicy z Niemiec. Bardzo szybko stali się niezastąpieni w niektórych pracach (Lea odpowiada np. za całą logistyczną stronę prowadzenia szpitalika dla nietoperzy, a Ecki jest bardzo pomocny przy rozmaitych zadaniach związanych z komputerami). Nie wiemy, jak sobie poradzimy, gdy nasi wolontariusze wkrótce wrócą do swojej ojczyzny. Jednego jesteśmy jednak pewni - na zawsze już zostaną naszymi przyjaciółmi.
W połowie sierpnia przyleciała do nas z Finlandii Aili Phihlajamäki. Niedawno skończyła liceum i przed rozpoczęciem studiów chce przez rok pomagać w „Salamandrze” przy realizacji projektów związanych z ochroną ptaków i terenów wodno-błotnych. Przede wszystkim przy działaniach związanych z ochroną nietoperzy pracować będą Ivy Frenger i Julia Berger z Niemiec, które przyjechały do Polski 10 września. Być może po powrocie, któraś z nich zdecyduje się studiować biologię? Witamy, Aili, Julio i Ivy!
Andrzej Kepel
Pobyt zagranicznych ochotników w Polsce i ich udział w pracach „Salamandry” finansowany jest przy wsparciu Wspólnoty Europejskiej w ramach Programu „Młodzież” i Robert Bosch Stiftung.
26 czerwca Rada Miasta Poznania postanowiła wykreślić punkt „Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Poznania”, nakładający na właścicieli posesji obowiązek „uniemożliwienia ptakom i innym zwierzętom przebywania na strychach, poddaszach i piwnicach, poprzez odpowiednie zabezpieczenie okien, otworów, szczelin itp.”
Kolonia gacków znów legalnie mieszka na strychu
Fot. Andrzej Gawlak
Wraz z tą decyzją zakończyły się (mamy nadzieję, że ostatecznie) trwające już od prawie 4 lat starania PTOP „Salamandra” i innych organizacji ekologicznych, zmierzające do usunięcia lub złagodzenia tego kuriozalnego zapisu. Choć w zamierzeniach twórców był on zapewne skierowany przeciwko gołębiom i bezpańskim kotom, dotykał również nietoperzy, a także pustułek i innych ptaków zakładających gniazda w poznańskich budynkach.
PTOP „Salamandra” proponowała przynajmniej dodanie do tego punktu zastrzeżenia, że nie obejmuje on zwierząt z gatunków rzadkich i chronionych. Ostatecznie jednak wraz z Komisją Ochrony Środowiska Rady Miasta ustaliliśmy, że Komisja zaproponuje całkowite wykreślenie tego nakazu.
Z przeciwnym wnioskiem do zgłoszonego przez Komisję wystąpił Zarząd Poznania, który proponował wprowadzenie „złagodzenia” polegającego na tym, że przebywanie jakichkolwiek zwierząt na strychach, poddaszach i w piwnicach byłoby dopuszczalne w przypadku, gdy właściciel budynku uprzednio pisemnie zobowiąże się do utrzymania tego miejsca w czystości. Na szczęście Rada stosunkiem głosów 23 do 9 przychyliła się do propozycji Komisji. Tak więc z momentem wejścia w życie wspominanej uchwały (nastąpi to 30 dni po jej opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Województwa Wielkopolskiego), nietoperze i inne zwierzęta będą mogły znów w majestacie prawa korzystać ze schronień oferowanych im na terenie Poznania przez budowle wzniesione przez człowieka.
Andrzej Kepel