Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Historia jednej okładki

Artur Tabor w mongolskiej zagrodzie, podczas swojej ostatniej wyprawy...

Artur Tabor w mongolskiej zagrodzie, podczas swojej ostatniej wyprawy...
Fot. Jacek Tabor

Po raz pierwszy zetknęłam się z Arturem Taborem w grudniu zeszłego roku, podczas festiwalu fotografii przyrodniczej „Wizje Natury 2009” organizowanego przez Związek Polskich Fotografów Przyrody w Izabelinie. Magazyn Przyrodniczy SALAMANDRA po raz pierwszy patronował tej imprezie, stąd moja tam obecność. Wcześniej wiele o nim słyszałam, widziałam go w kilku odcinkach „Dzikiej Polski” wyświetlanych przez Telewizję Polską, w których wraz z Tomaszem Kłosowskim przybliżał społeczeństwu walory polskiej przyrody i sylwetki osób zajmujących się jej ochroną. Podziwiałam jego klimatyczne zdjęcia w wielu autorskich albumach. Tak się złożyło, że podczas Festiwalu na jednym z pokazów siedziałam obok niego na widowni. Skorzystałam z okazji, by sprezentować mu jeden z archiwalnych numerów SALAMANDRY, w którym była informacja o wystawie jego wielkoformatowych fotografii w Dublinie, zatytułowanej „Zwierzpospolita Polska” (zobacz: Zwierzpospolita Polska - SALAMANDRA 2/2010). Artur po raz pierwszy miał okazję obejrzeć nasze czasopismo, a ja uścisnąć dłoń jednego z największych fotografów i filmowców przyrody w Polsce. Okazał się bardzo przystępnym człowiekiem i zajmującym rozmówcą. Udało nam się nawiązać nić sympatii, a wkrótce potem również współpracy, która zaowocowała piękną okładką tegorocznego wiosenno-letniego numeru SALAMANDRY oraz rozkładówką z jednym z najbardziej znanych zdjęć Artura, przedstawiającym pisklę kukułki karmione przez rudzika. Niestety, nie zdążyłam już przekazać mu egzemplarza autorskiego.

3 lipca dotarła do nas smutna wiadomość o tragicznej śmierci Artura, który zginął podczas wyprawy przyrodo- i krajoznawczej w Mongolii, robiąc to, co kochał i doskonale umiał. Trudno to zrozumieć... W ostatnim zdaniu poświęconego mu w całości odcinka „Dzikiej Polski”, zatytułowanego „Niewidzialny z ostępów”, powiedział znamienne zdanie: „Pewnie i mnie zabierze Natura tam, gdzie trzeba, ale chcę przeżyć to jeszcze tak, jak to było dane kiedyś naszym przodkom, w zgodzie, w harmonii z przyrodą.” W dużej mierze mu się to udało.

Nam pozostaje poczucie ogromnej straty, ale i wdzięczności za to, że z takim zaangażowaniem i mistrzostwem ukazywał piękno przyrody. Gdy się ogląda jego zdjęcia, nie można pozostać obojętnym na jej los, zarażając się od Artura jego miłością i pasją. Efekt jego pracy będzie trwał i jeszcze długo przynosił owoce.

Jego najbliższym składamy wyrazy szczerego współczucia.

Adriana Bogdanowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Kenijska Służba Ochrony Przyrody

Współpraca z lokalnymi społecznościami dla ochrony dzikich zwierząt

Kenijska Służba Ochrony Przyrody (Kenya Wildlife Service), lepiej znana jako KWS, powstała w 1990 roku, a jej pierwszym zadaniem było przeciwdziałanie kłusowaniu na słonie i wdrażanie stosownych przepisów prawa. Jest organizacją państwową o złożonej strukturze, ale pozostaje niezależna od rządu. Działa na rzecz lokalnych społeczności, prowadzi działalność edukacyjną, naukową oraz chroni dziko żyjące gatunki roślin i zwierząt, a także ich siedliska.

Dyrektor (senior warden) Parku Narodowego Mount Elgon, pan Dickson Ritan, w mundurze KWS

Dyrektor (senior warden) Parku Narodowego Mount Elgon, pan Dickson Ritan, w mundurze KWS
Fot. Andrzej Kepel

KWS zajmuje się obecnie wieloma problemami, takimi jak zmiany klimatyczne, wylesienia, utrata naturalnych siedlisk, konflikty na linii ludzie-dzikie zwierzęta oraz przestępstwa przeciw przyrodzie. Prowadzi też liczne programy, by wspomóc społeczności zamieszkujące tereny wokół parków narodowych i rezerwatów. Polegają one np. na zapewnianiu ludziom dostępu do wody pitnej, tworzeniu szkół, pomocy w rolnictwie i edukacji dotyczącej znaczenia ochrony dzikich gatunków zwierząt. Z drugiej strony stara się włączać lokalną ludność do konkretnych działań na rzecz przyrody. Przykładem może być Społecznościowy Program na rzecz Przyrody (Community Wildlife Program), w ramach którego zachęca się mieszkańców okolic parków narodowych do ochrony bioróżnorodności, m.in. poprzez tworzenie korytarzy ekologicznych dla dzikich zwierząt. Dzięki takiemu podejściu organizacja zdołała przyczynić się do rozbudzenia dumy społeczeństwa kenijskiego z narodowych walorów przyrodniczych. - To ważna metoda działania, gdyż zaangażowanie ludzi w ochronę fauny jest podstawą powodzenia - twierdzi naczelnik KWS William Kiptoo, posiadający dwunastoletni staż pracy w kilku dystryktach Wielkiego Rowu Afrykańskiego. - To właśnie społeczności żyjące w okolicy kenijskich parków narodowych i rezerwatów mają co zawdzięczać dzikim zwierzętom, które przyciągają turystów. Nie ma się więc co dziwić, że dbają o swoje zasoby.

Kłusownictwo rośnie

Te słoniki afrykańskie mogą się jeszcze czuć bezpieczne. Starsze osobniki, o większych ciosach, codziennie giną z rąk kłusowników, by zaspokoić popyt na kość słoniową.

Te słoniki afrykańskie mogą się jeszcze czuć bezpieczne. Starsze osobniki, o większych ciosach, codziennie giną z rąk kłusowników, by zaspokoić popyt na kość słoniową.
Fot. Ericka Ceballos

Podczas Konferencji Stron CITES w 1989 r. rządy zabroniły międzynarodowego handlu kością słoniową począwszy od roku 1990, ale kłusownictwo nadal stanowiło problem. Niestety mimo dobrze zorganizowanej straży, kłusownictwo dotyczące słoni ponownie znacznie wzrosło od czasu 14. Konferencji Stron CITES w 2007 roku, kiedy pozwolono na jednorazową sprzedaż kości słoniowej pochodzącej z Namibii, Botswany, Zimbabwe i RPA do Japonii i Chin, które teraz mogą wprowadzać ją na rynek. To rozkręciło koniunkturę i spowodowało wzrost popytu na ten surowiec. Po tej decyzji cena, jaką mogą uzyskać kłusownicy za 1 kg kości, wzrosła z 3 do 48 USD. W tym czasie cena kilograma kości słoniowej na czarnym rynku międzynarodowym wzrosła z 200 do 850 USD, a na Dalekim Wschodzie kilogram kości może kosztować nawet 1500 USD. Kość pochodząca z kłusownictwa i przemytu krąży w handlu jako pochodząca z tego jednorazowego legalnego eksportu.

Konsekwencją takiego wyłomu w zakazie handlu kością słoniową i wzrostu popytu jest fakt, że presja kłusowników (rodzimych i z krajów sąsiednich - zwłaszcza z Somalii) na kenijskie parki narodowe znacznie wzrosła. Szczególnie dotyczy to Tsavo i Amboselli. W zeszłym roku tylko na terenie tego drugiego zabito 15 słoni. Nie omija to jednak także innych parków - gdy w styczniu 2010 r. odwiedzałam Park Narodowy Meru, jeden ze strażników KWS zginął od kul kłusowników zaledwie kilka kilometrów od miejsca, w którym przebywałam.

Patrick Omondi, wicedyrektor KWS nagrodzony kenijskim orderem za zasługi dla kraju, podał mi wówczas smutną statystykę. W roku 2007 Kenia straciła z rąk kłusowników 47 słoni, w 2008 roku - 145, a w 2009 zabito 214 tych zwierząt. W samym tylko 2009 r. wykryto próby przemytu z Kenii 3.562 kg kości słoniowej. Patrick Omondi zaznaczył, że sytuacja ta dotyka nie tylko Kenię, ale i całą Afrykę. W 2009 r. Sierra Leone straciło swoje ostatnie słonie z populacji, która liczyła już tylko 16 zwierząt. To prawdziwa tragedia. Bez pracy odważnych strażników KWS, liczba zabitych zwierząt byłaby znacznie wyższa.

Strażnicy KWS podczas patrolu

Strażnicy KWS podczas patrolu
Fot. Ericka Ceballos

Służba Strażnicza (Security Service) to tylko jeden z oddziałów KWS, dysponujący m.in. departamentami śledczym i wywiadu. Tysiące strażników jest oddanych swojej pracy. Otrzymują szkolenie paramilitarne, dzięki któremu są w stanie walczyć z kłusownikami polującymi na słonie i nosorożce w kenijskich parkach i rezerwatach. W Kenii kłusownictwo na słonie wciąż pozostaje kluczowym problemem. Pan Kiptoo opowiadał mi o dekadach sprzed wprowadzenia moratorium na handel kością słoniową, gdy nie tylko Kenia, ale cały kontynent afrykański poniósł dramatyczne konsekwencje kłusownictwa, w wyniku którego połowa populacji słoni została zabita właśnie dla kości słoniowej. Od kilku lat problem ten znów się nasila.

KWS działa też na rzecz rozwoju turystyki, która stanowi dziś drugą najważniejszą gałąź gospodarki w kraju. W Kenii rozwija się zwłaszcza turystyka ekologiczna, kulturowa i związana z obserwacją ptaków. Każdy z parków czy rezerwatów chronionych przez KWS posiada unikalne atrakcje związane z fauną i florą oraz niezwykłymi krajobrazami. Wpływy z turystyki dają bezpośrednie korzyści KWS, a to z kolei pozwala organizacji na ochronę kenijskich zwierząt.

Jeśli planujecie podróż do Afryki, postarajcie się odwiedzić Kenię. Wizyta w tym kraju to niezapomniane przeżycie, a dodatkowo będziecie mogli wspomóc nie tylko ochronę słoni i innych zagrożonych gatunków, ale także lokalne społeczności.

Ericka Ceballos
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
(CATCA - www.catcahelpanimals.org)

Tłumaczenie na polski:
Karolina Núnez Cuesta, Katarzyna Biernacka i Joanna Dulowska


Policzyć żurawie

Żuraw (Grus grus) jest przykładem gatunku, który dzięki ochronie, a także zmniejszeniu wymagań środowiskowych, ma się coraz lepiej w całej Europie. W Polsce liczba par lęgowych wzrosła z 700-900 w latach 70. do ponad 14 000 obecnie. Jednocześnie obserwuje się coraz większą liczbę żurawi na zbiorowych noclegowiskach wykorzystywanych w okresie jesiennej wędrówki na zimowiska. Ptaki te nocują najczęściej na płyciznach stawów i jezior, na jeziornych wyspach lub podmokłych łąkach. Takie miejsca pełnią bardzo ważną funkcję, zwłaszcza dla młodych ptaków, które podróżując po raz pierwszy pod opieką rodziców, uczą się zasad życia w stadzie oraz zachowań i rytuałów charakterystycznych dla swojego gatunku.

Do tej pory nikt nie sprawdził, ile żurawi zatrzymuje się u nas każdego roku w drodze na hiszpańskie i afrykańskie zimowiska. Zważywszy, że żuraw objęty jest w Polsce ochroną gatunkową, a obecność dużych stad tych ptaków jest podstawą do tworzenia obszarów chronionych w ramach sieci Natura 2000, informacje na ten temat są bardzo istotne. Jednocześnie żurawie budzą coraz więcej kontrowersji, ze względu na budowane farmy wiatrowe oraz szkody w rolnictwie, jakie powodują w niektórych regionach.

Kilku ornitologów z Pomorza, Wielkopolski i Śląska postanowiło zorganizować ogólnopolską akcję liczenia żurawi na zbiorowych noclegowiskach, podczas dwóch kolejnych sezonów - w 2009 i 2010 roku (we wrześniu i październiku). W całej Polsce skontrolowano ponad 100 miejsc, w których nocują te ptaki. Okazało się, że każdego roku liczba żurawi wynosiła około 70-80 tysięcy. Dokładne wyniki będą dostępne w przyszłym roku, po ich podsumowaniu.

Rozmieszczenie zbiorowych noclegowisk żurawi w Wielkopolsce w latach 2009–2010

Rozmieszczenie zbiorowych noclegowisk żurawi w Wielkopolsce w latach 2009–2010
rys. Przemysław Wylegała

Jednak już teraz możemy napisać nieco więcej o wynikach liczeń przeprowadzonych w Wielkopolsce, ponieważ koordynował je niżej podpisany przedstawiciel „Salamandry”. Okazało się, że znaczna część żurawi zatrzymujących się jesienią w Polsce przebywa właśnie w naszym regionie. W latach 2009-2010 w szczycie jesiennej wędrówki naliczono tu odpowiednio 15,5 i blisko 18 tysięcy żurawi. W tym roku mogło być ich jeszcze więcej, ponieważ był on wyjątkowo mokry, co spowodowało, że spora część ptaków spała w rozproszeniu na podtopionych polach i prawdopodobnie nie wszystkie zostały policzone. W Wielkopolsce istnieje przynajmniej 30 zbiorowych noclegowisk żurawi. Na każdym z nich gromadzi się od około 100 do ponad 5600 ptaków. Największe znajdują się na podmokłych łąkach w Dolinie Noteci koło Lipiej Góry oraz na pobliskich stawach Smogulec. Duże stada żurawi nocują też nad jeziorem Gopło i łąkach koło Karczyna, na Stawach Kiszkowskich, na zbiorniku Wonieść i w dolinie Obry, nad Kanałem Mosińskim, na zbiorniku Jeziorsko oraz na Jeziorze Zgierzynieckim. Żurawie też coraz chętniej nocują na polach uprawnych, które są jednocześnie ich żerowiskami (w latach 2009-2010 było to odpowiednio 10 i 17% ptaków), czego wcześniej nie notowano. Najważniejszym jednak siedliskiem dla odpoczywających ptaków były podmokłe łąki (w 2009 r. 35% i aż 67% w roku 2010).

W ciągu dwóch lat zebrano szereg bardzo interesujących i cennych informacji o żurawiach. Choć ogólnopolska akcja dobiegła końca, to w Wielkopolsce planujemy kontynuowanie monitoringu tych pięknych ptaków przez co najmniej kilka kolejnych lat. Wymaga to udziału szeregu obserwatorów i od ich zaangażowania zależeć będą dalsze losy tej akcji.

Jesteśmy jednak pełni optymizmu, ponieważ zlatujące na noclegowisko setki czy tysiące żurawi i towarzyszący temu głośny klangor, są jednym z najpiękniejszych spektakli przyrody, do których chętnie się wraca.

Przemysław Wylegała
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Park Narodowy Mount Elgon - mało znany skarb Kenii

Planując wyprawę do kenijskiego Parku Narodowego Mount Elgon nie przypuszczaliśmy, że wizyta w miejscu, o którym mało kto słyszał, będzie tak ekscytująca. Góra Elgon położona jest na granicy Kenii i Ugandy. Miejsce to znane jest przede wszystkim z unikatowych jaskiń, wśród których na szczególną uwagę zasługuje jaskinia Kitum, odwiedzana nocami przez słonie.

Jaskinia Makingeni - jedna z unikatowych jaskiń Parku Narodowego Mount Elgon, wykuta przez słonie i zamieszkiwana przez tysiące nietoperzy

Jaskinia Makingeni - jedna z unikatowych jaskiń Parku Narodowego Mount Elgon, wykuta przez słonie i zamieszkiwana przez tysiące nietoperzy
Fot. Andrzej Kepel

Do kenijskich jaskiń udaliśmy się w poszukiwaniu nietoperzy, których żyją tam tysiące. Nie one jednak decydują o niezwykłości jaskiń Mount Elgon. Nie spotkamy tu też zapierającej dech w piersiach szaty naciekowej, charakterystycznej dla jaskiń krasowych, powstałych w wapieniach. Również rozmiary grot nie są imponujące - największa jaskinia Kitum ma około 200 metrów głębokości, a jej szerokość dochodzi do 60 metrów. Mount Elgon to wygasły wulkan, a jaskinie powstały w tzw. aglomeratach piroklastycznych, czyli zestalonej mieszaninie bloków lawy i wulkanicznego popiołu. Można powiedzieć, że zostały one w tej górze... wyjedzone przez zwierzęta!


Owadożerne podkasańce (Miniopterus sp.) to najmniejsze nietoperze zamieszkujące jaskinie Mount Elgon

Owadożerne podkasańce (Miniopterus sp.) to najmniejsze nietoperze zamieszkujące jaskinie Mount Elgon
Fot. Andrzej Kepel




Wulkaniczne popioły tworzące tę dość miękką skałę zawierają wiele rzadkiego minerału - mirabilitu, zwanego też solą glauberską. Pod względem chemicznym jest to uwodniony siarczan sodu. Sól ta nadaje skale słono-kwaśny smak, któremu zwierzęta nie mogą się oprzeć. Tam, gdzie warstwa aglomeratu leży na warstwie nieprzepuszczalnej gliny, przesiąkająca od góry woda zatrzymuje się, sprawiając że skała jest wilgotna i podatna na kruszenie. W miejscach, gdzie woda ściekała po skale, była ona szczególnie miękka i tam słonie leśne kilkanaście tysięcy lat temu zaczęły ją odłupywać ciosami i zjadać. Mniejsze kawałki pozostawione przez słonie zjadają inne zwierzęta lub wypłukuje je woda. Miejsca te odwiedzają bawoły, buszboki, hieny, lamparty, góralki, a nawet różne małpy. Stopniowo w skale zaczęło powstawać wgłębienie, systematycznie pogłębiane przez amatorów soli. U wejścia woda nie ma już po czym ściekać i tworzy wodospad. Ta wodna kurtyna zapewnia wewnątrz tworzącej się jaskini wilgoć, ułatwiającą zwierzętom dalszą eksploatację pokładów słonego popiołu. Również zasiedlające stopniowo jaskinię chmary nietoperzy utrzymują specyficzny mikroklimat i ułatwiają dalszą erozję. W ostatnich tysiącleciach kolejny gatunek przyłączył się do stworzeń żłobiących te jaskinie w poszukiwaniu soli - był nim człowiek.

Nietoperze i wirusy Mount Elgon

Jedna z grup owocożernych rudawek nilowych (Rousettus aegyptiacus) w zagłębieniu stropu jaskini Kitum

Jedna z grup owocożernych rudawek nilowych (Rousettus aegyptiacus) w zagłębieniu stropu jaskini Kitum
Fot. Andrzej Kepel

Po wejściu do jaskiń Kitum i sąsiedniej Mackigeny trudno nie zauważyć obecności tysięcy owocożernych nietoperzy - rudawek nilowych (Rousettus aegyptiacus). Nietoperze z tego rodzaju, jako jedyni przedstawiciele rodziny rudawkowatych (Pteropodidae), posługują się echolokacją, przy czym dźwięk echolokacyjny wydają poprzez słyszalne dla człowieka mlaskanie językiem (nietoperze owadożerne echolokując wydają ultradźwięki krtanią). Uważna penetracja tych jaskiń ujawnia także obecność nietoperzy owadożernych z kilku gatunków.

Gromadzące się od wieków pod koloniami nietoperzy odchody stanowią doskonały nawóz. Ostatnio pojawił się pomysł komercyjnej eksploatacji pokładów guana, co mogłoby stanowić zagrożenie dla tego unikatowego ekosystemu. Związane z tym potencjalne zagrożenie epidemiologiczne może jednak skutecznie zapobiec jego realizacji. Od lat 80. XX w. wiadomo, że rudawki nilowe w tych jaskiniach mogą być nosicielami filowirusa podobnego do wirusa Ebola, wywołującego jedną z form gorączki krwotocznej zwanej chorobą marburską. Potwierdziły to badania z roku 2007. U tutejszych podkowców w roku 1968 stwierdzono także nowy dla nauki gatunek rabdowirusa, o nieznanej wirulencji wobec człowieka. Nazwano go wirusem nietoperzy Mount Elgon.

Choć wirusy te nie przenoszą się łatwo, odwiedzając jaskinie w Mount Elgon warto zachować środki ostrożności. Skuteczność prostych ochronnych maseczek na twarz jest wątpliwa, lepiej więc unikać zbliżania się do zgrupowań nietoperzy i nie dotykać tych zwierząt. Na szczęście w naszej strefie klimatycznej takie zagrożenia powodowane przez nietoperze nie występują.

Kob Defassa (Kobus ellipsiprymnus defassa) – dorosły samiec

Kob Defassa (Kobus ellipsiprymnus defassa) – dorosły samiec
Fot. Ericka Ceballos

Mount Elgon położony jest 140 km na północny wschód od Jeziora Wiktorii. Pięć z jego szczytów ma wysokość ponad 4000 m n.p.m (dwa najwyższe - ponad 4300 m n.p.m.). Takie bardzo rozległe i wysokie wzniesienie sprawia, że przemieszczające się nad nim masy powietrza schładzają się, a zawarta w nich para ulega skropleniu. Deszczy należy się tu spodziewać przez cały rok. Liczne rzeki, które stąd wypływają, zasilają w wodę ogromne połacie otaczających równin oraz Jeziora Wiktorii i Turkana (Rudolfa). Obfitość wody sprawia, że Mount Elgon jest wielką, wiecznie zieloną wyspą wśród sawann dominujących w Afryce Wschodniej. W charakterystycznych dla wysokich gór strefach roślinności występuje ogromne bogactwo fauny i flory, w tym wiele gatunków endemicznych. Nic więc dziwnego, że aby zabezpieczyć tę cenną zlewnię oraz skarby przyrodnicze, oba kraje utworzyły tu parki narodowe, które obejmują łącznie ponad 1200 km2. Władze parków ugandyjskiego i kenijskiego współpracują ze sobą, by chronić przyrodę całego obszaru Mount Elgon (w tym terenów przyległych do parków).

Czerwonokwitnący aloes (Aloe elgonica) to jedna z charakterystycznych roślin masywu Mount Elgon

Czerwonokwitnący aloes (Aloe elgonica) to jedna z charakterystycznych roślin masywu Mount Elgon
Fot. Andrzej Kepel

W Parkach Narodowych Mount Elgon każdy miłośnik przyrody znajdzie coś dla siebie. Poza jaskiniami (po stronie kenijskiej do zwiedzania udostępnione są cztery groty) można podziwiać wodospady, cieniste wąwozy, płaskowyże, kratery, gorące źródła, wysokie szczyty. Nie trzeba być botanikiem, by zauroczyć się tutejszą roślinnością. Zaraz po przekroczeniu granic parku wkraczamy do lasów. Przemieszczając się w górę, przecinamy różne ich typy - zaczynając od równikowych deszczowych lasów liściastych z oliwką wschodnio-afrykańską (Olea hochstetteri) i aningerią (Aningueria adolfi-friedericii), przez iglaste bory z sosną afrykańską (zastrzaliną) (Podocarpus gracilior), lasy (a właściwie wysokie zarośla) bambusa (Arundinaria alpina), po niskie laski z tasiemecznikiem abisyńskim (Hagenia abyssinica), zwanym też kosso. W koronach drzew i krzewów naszą uwagę przyciągają różne gatunki epifitycznych paproci i pięknie kwitnących storczyków. Wyżej stoki porastają wrzosowiska i łąki, na których, wśród licznych afrykańskich roślin zielnych, rosną też drzewiaste: starce (np. Senecio barbatipes i S. elgonensis), wrzosy (np. Erica arborea i Philippia trimera) i lobelie (np. Lobelia telekin i endemiczna L. elgonensis). Te ostatnie wyglądają jak gigantyczne, owłosione świeczki. Nadają one scenerii niesamowity klimat.

Nocne słonie?

Ściana jaskini Kitum – widać ślady po ciosach słoni, które fedrują pokłady popiołu wulkanicznego spomiędzy bloków zastygłej lawy

Ściana jaskini Kitum – widać ślady po ciosach słoni, które fedrują pokłady popiołu wulkanicznego spomiędzy bloków zastygłej lawy
Fot. Andrzej Kepel

Leśne słonie afrykańskie (Loxodonta cyclotis) do niedawna traktowane były jako podgatunek słoni afrykańskich (Loxodonta africana). Obecnie dominuje przekonanie, że stanowią one odrębny gatunek.

Mimo że rozmiary tych zwierząt oraz ich kły są znacznie mniejsze niż ich zamieszkujących głównie sawanny kuzynów, do czasu wprowadzenia w 1990 r. międzynarodowego zakazu handlu kością słoniową były masowo zabijane. Ich ciosy są bowiem wyjątkowo twarde, proste i mają ceniony, różowawy odcień. Ograniczenie zabijania dla pozyskania ich kłów uchroniło te słonie przed całkowitą zagładą, jednak stan populacji ciągle określa się jako krytyczny.

W masywie Mount Elgon słonie leśne zwykły niegdyś odwiedzać jaskinie w poszukiwaniu soli za dnia. Wykorzystywali to myśliwi i kłusownicy, zasadzając się na słonie w pobliżu jaskiń. To sprawiło, że dziś słonie, które przetrwały, odwiedzają jaskinie nieregularnie i tylko nocą.


Koczkodan czarnosiwy (Cercopithecus mitis)
Fot. Andrzej Kepel

Para dzioborożców baniastoczołych (Bycanistes subcylindricus)
Fot. Andrzej Kepel

W granicach parku można zaobserwować 340 gatunków ptaków. Tylko tu stosunkowo łatwo podczas jednego spaceru można zauważyć muchodławkę wspaniałą (Terpsiphone viridis), dzioborożca baniastoczołego (Ceratogymna subcylindricus), wojownika wspaniałego (Stephanoaetus coronatus), turaka czerwonoczubego (Musophaga rossae), afrykankę czerwonoczelną (Poicephalus gulielmi) i wiele innych gatunków - w tym takie, które występują wyłącznie w wysokich górach Afryki Wschodniej. Wyglądając ptaków, często zauważymy przyglądające się nam spośród gałęzi małpy, np. gerezy abisyńskie (Colobus guereza) czy koczkodany czarnosiwe (Cercopithecus mitis). Zarówno po skałach, jak i gałęziach doskonale wspinają się też mali kuzyni słoni - góralki (Heterohyrax spp.). Gdy pierwszy raz usłyszeliśmy nocą ich godowy „śpiew”, sądziliśmy, że to przeraźliwy, rzężący kwik prosięcia guźca, zagryzanego przez lamparta. Poza tym buszboki, dujkery, koby, zebry, pawiany, wiewiórki, zające, jeżozwierze... W dolnych piętrach lasu napotykaliśmy je niemal codziennie. By spotkać bardziej skryte mrówniki, koty złociste czy lamparty, trzeba mieć sporo szczęścia.

Stoki masywu Mount Elgon usiane są rolniczymi osadami, których mieszkańcy od wieków koegzystują z tutejszą przyrodą

Stoki masywu Mount Elgon usiane są rolniczymi osadami, których mieszkańcy od wieków koegzystują z tutejszą przyrodą
Fot. Andrzej Kepel

Po obu stronach granicy ochrona przyrody prowadzona jest we współpracy z miejscową ludnością. Plemiona Bagisu, Sabiny i Ogiek zamieszkujące otaczające oba parki wioski, za zgodą władz korzystają na własne potrzeby z zasobów przyrodniczych obszarów chronionych (np. materiałów do budowy chat, niektórych jadalnych roślin). Służby ochrony przyrody obu państw nie ograniczają się do prowadzenia programów edukacyjnych, ale budują dla mieszkańców system wodociągów, organizują szkoły i pomagają w uprawianiu ziemi. W ten sposób wrogość, która pojawiła się po utworzeniu parków, stopniowo zmieniła się we wzajemny szacunek i przyjaźń.

Przez kilka dni, które spędziliśmy w masywie Mount Elgon, nie spotkaliśmy żadnych turystów. Aż dziw, że ta łatwo dostępna i tak interesująca przyrodnicza perełka, nie została jeszcze odkryta przez masową turystykę. To dodatkowo sprawia, że marzymy, by tam wrócić.

Garść informacji

Planując pobyt w Kenii warto rozważyć wizytę w Parku Narodowym Mount Elgon. Najlepiej dostać się tam samodzielnie, wypożyczając samochód (terenowy) w Nairobi. Turyści odwiedzający Park Mount Elgon mogą wynająć jeden ze stojących w lesie domków z kuchnią i łazienką za 25 USD za noc (cena z początku 2010 r.). Do tego należy doliczyć również opłatę za wstęp i nocowanie w parku. Pieniądze z turystyki pozwalają na ochronę przyrody, utrzymanie straży Parku i wspieranie okolicznych społeczności. Nocowanie na terenie Parku dostarcza dodatkowych atrakcji. Z okien domków rozciąga się piękny widok na płaskowyż Endebess Bluff, a wczesnym świtem i o zmierzchu można, siedząc na ganku i popijając tuskera (kenijskie piwo), obserwować podchodzące niemal pod próg zebry, antylopy, małpy i rozliczne ptaki.

Rezerwacje pobytu w Mount Elgon: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..

Ericka Ceballos
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
(CATCA - www.catcahelpanimals.org)

Andrzej Kepel
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Składamy nasze serdeczne podziękowania dyrektorowi parku, panu Dicksonowi Ritanowi, a także strażnikom KWS, za informacje i opiekę podczas naszego pobytu w parku.


Motyl śródleśnych dróg

Przebywając w ostatnich latach w Beskidzie Niskim polowałem z aparatem fotograficznym na różne owady. Wśród moich trofeów znalazł się piękny motyl - pokłonnik osinowiec (Limenitis populi). Udało mi się go sfotografować pewnego czerwcowego dnia, gdy przysiadał na drodze, którą biegła trasa mojej wędrówki.

Pokłonnik osinowiec siedzący na drodze w Beskidzie Niskim

Pokłonnik osinowiec siedzący na drodze w Beskidzie Niskim
Fot. Jakub Michalcewicz

Nie sposób nie zwrócić uwagi na tego dużego motyla należącego do rodziny rusałkowatych (Nymphalidae), bowiem rozpiętość jego skrzydeł może sięgać ośmiu centymetrów. Oba skrzydła są na wierzchu czarne z białą przepaską. W środkowej komórce przedniego skrzydła widnieje podłużna biała plamka, a przy jego wierzchołku znajdują się trzy mniejsze. Na tylnym skrzydle w zewnętrznej części biegnie rząd półksiężycowatych plamek o kolorze pomarańczowym, a po ich zewnętrznej stronie leżą dwie niebieskawe linie. Na spodniej stronie skrzydeł, na pomarańczowym tle, które w tylnej części przedniego skrzydła przechodzi w dużą czarną plamę, znajduje się biała przepaska i białe plamki. Obwódka obu par skrzydeł jest niebieskozielona i przedzielona ciemną linią.

Rozmieszczenie tego gatunku sięga od Francji poprzez strefę klimatu umiarkowanego Eurazji aż po Japonię. Nie występuje on na Wyspach Brytyjskich i w basenie Morza Śródziemnego, a na północ dochodzi do środkowej Skandynawii. W naszym kraju spotykany jest na całym obszarze, ale zwykle nielicznie.

Pokłonnik osinowiec żyje w lasach liściastych i mieszanych na niżu i w górach. Spotyka się go przeważnie pojedynczo, wzdłuż leśnych dróg, na skrajach lasów i zrębach, od czerwca do lipca (w ciągu roku występuje tylko jedno pokolenie). Spore rozmiary motyla sprawiają, że można go łatwo zauważyć, np. gdy krąży nad drzewami. Podobnie jak mieniaki (Apatura sp.) siada też na wilgotnych drogach leśnych. Odżywia się najczęściej płynami z odchodów zwierząt i sfermentowanym sokiem wyciekającym ze zranionych drzew. Nazwa gatunku podpowiada nam, że ma on związek z topolą osiką (Populus tremula). Istotnie, drzewo to jest główną rośliną pokarmową gąsienicy motyla, która żywi się jego liśćmi, żerując od lata do wczesnej wiosny następnego roku. Zimę gąsienica spędza w specjalnym hibernakulum, wykonanym ze zwiniętego i spojonego przędzą fragmentu liścia.

Limenitis populi nie jest w Polsce gatunkiem zagrożonym. Ustępowanie go z niektórych terenów można wiązać z wycinaniem osiki w ramach gospodarki leśnej. Dla ochrony motyla konieczne jest więc zwiększanie różnorodności gatunkowej drzew liściastych w lasach, szczególnie poprzez wprowadzanie osiki. Pokłonnik osinowiec znajduje się na Czerwonej liście zwierząt ginących i zagrożonych w Polsce.

Jakub Michalcewicz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Katedra Entomologii Leśnej
Uniwersytet Rolniczy w Krakowie

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer