Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Kolejna wyprawa w Tatry

Powoli, mozolnie, krok za krokiem wspinamy się po zboczu doliny Jaworzynki. Pomimo kilku stopni mrozu, wszystkim jest gorąco. Naszym celem jest jaskinia Magurska, położona na wys. ok. 1500 m n.p.m. To już ostatnia „dziura” jaka pozostała nam do zbadania podczas tegorocznego - piątego zimowego obozu chiropterologicznego. W porównaniu z poprzednimi latami idzie się do niej nawet przyjemnie. Jest mało śniegu, nie trzeba brnąć w nim po pas, ani wyrąbywać stopni.

Przystajemy dla uspokojenia oddechu. W pewnej chwili wydaje nam się, że ktoś woła pomocy. Po chwili wołanie powtarza się. Wreszcie daleko, na przeciwległym zboczu doliny dostrzegamy dwie stojące na szlaku i machające do nas postacie. Pomimo bezwietrznej pogody, docierają do nas tylko strzępki słów. Nie namyślając się długo, wraz z Wojtkiem i Mikołajem chwytamy czekany i pędem ruszamy ku wołającym. Reszta grupy ma na nas czekać. Od postaci ku którym zmierzamy dzieli nas kilkaset metrów. Musimy jednak zejść ok. 200 m w pionie do dna doliny, a potem wspiąć się ok. 250 m w górę. Niemal biegnąc mijamy miejsce, gdzie kilka dni wcześniej zeszła lawina. Mamy nadzieję, że nad nami nie ma dość śniegu dla następnej. Podchodząc po stromym zboczu zastanawiam się, co mogło się stać? Skoro jednak wołające nas osoby stały na szlaku, którym łatwo mogą zejść do Kuźnic, to pewnie coś poważnego... Przypominam sobie wszystko co wiem o udzielaniu pierwszej pomocy, masażach serca itp. Czuję, że i moje serce wyskoczy zaraz z piersi. Nasze oddechy to już nie miechy kowalskie a sapiące lokomotywy. Nie stajemy jednak - przecież może chodzi o czyjeś życie. Wreszcie wychodzimy na szlak, tuż obok dwóch przerażonych, młodych kobiet. Mówią obie na raz, tak, że nie możemy zrozumieć co się stało. Ze zdziwieniem, nie dostrzegam, by któraś z nich była „uszkodzona”. Co się więc stało? Wreszcie dowiedzieliśmy się. Te panie szły z „jakąś” grupą. W pewnym momencie zaczęły podziwiać kozicę, która wygrzebywała sobie trawkę spod śniegu. Kiedy skończyły - grupy już nie było. Były pierwszy raz w górach. Strach sparaliżował je do tego stopnia, że pomimo widocznego, wydeptanego szlaku, bały się ruszyć z miejsca, nie wiedząc czy dojdą nim do Kuźnic.

Wojtek i Mikołaj odprowadzają kobiety do linii lasu a ja wracam do grupy. Oni dołączą do nas później. Po drodze mielę w ustach przekleństwa. Żeby przy tak pięknej pogodzie i wspaniałej widoczności wpaść w taką panikę! Po chwili uspokajam się. To po prostu kolejna przygoda. Niestety, chyba już ostatnia podczas tegorocznego obozu. Wieczorem wracamy do domu...

Wreszcie doszliśmy do Magurskiej. Na osobach będących tu po raz pierwszy, jej olbrzymie sale robią niesamowite wrażenie. A „zwiedzić” je musimy dokładnie, zaglądając w każdą szczelinę. Wszędzie bowiem mogą ukrywać się nietoperze, dla których podjęliśmy tę wyprawę. Naliczyliśmy ich 20. Podobnie jak w innych zbadanych przez nas jaskiniach „gacków” jest średnio około 50% więcej niż w zeszłym roku. Szczególnie cieszy nas większa liczba mroczka pozłocistego (Eptesicus nilssoni) - nietoperza bardzo rzadkiego w naszym kraju - wpisanego do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt. Od kilku lat liczba obserwowanych osobników wciąż malała. Miejmy nadzieję, że ta poprawa okaże się trwała. Przekonamy się w następnych latach. Podobnie było z innymi gatunkami. W tym roku nie znaleźliśmy nocka Natterera (Myotis nattereri) i mopka (Barbastella barbastellus), jednak te gatunki zawsze występowały w Tatrach sporadycznie. Za to na nizinach są o wiele liczniejsze. Ogółem, w 11 jaskiniach naliczyliśmy 203 nietoperze. Jest to największa liczba od czasu rozpoczęcia przez nas badań - czyli od 5 lat.

Wreszcie koniec pracy. Trochę przeraża nas perspektywa przebierania się przy kilkustopniowym mrozie. Pomimo 10 dni - wciąż nie możemy się do tego przyzwyczaić. Brrr... No ale w zeszłym roku było -25oC. Kiedy wychodzimy z jaskini, słońce niemal kończy swą dzienną wędrówkę. Nagle, daleko nad przykrytymi śniegiem górami - Podkolem i Orawą wyłania się Babia Góra. Jej ośnieżony szczyt oświetlają ostatnie promienie zachodzącego słońca. Widok zapiera dech w piersiach. Przystajemy, by jeszcze przez chwilę nacieszyć się nim, nasłuchać ciszy, nachłonąć gór... Oby przyszłoroczny obóz i badania były tak udane jak te.

Robert Ratajczyk

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.