Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Zimowy gość

Na przełomie stycznia i lutego do Poznańskiego Ogrodu Zoologicznego przyniesiono maleńkiego, barwnego sokoła – drzemlika. Został znaleziony pod Koninem. Miał uszkodzone oko i był bardzo osłabiony.

Najmniejszy europejski ptak drapieżny, drzemlik, został wypuszczony na wolność, gdy tylko uzyskał pełną sprawność

Najmniejszy europejski ptak drapieżny, drzemlik, został wypuszczony na wolność, gdy tylko uzyskał pełną sprawność
Fot. Paweł Śliwa

Drzemlik (Falco columbarius) to najmniejszy ptak drapieżny Europy. Od czubka głowy do końca ogona mierzy on niewiele ponad 30 cm, a rozpiętość jego skrzydeł sięga 60 cm. Jest wyraźnie mniejszy od pustułki (Falco tinnunculus), ma bardziej krępą budowę ciała, a w locie widać wyraźnie zaostrzone skrzydła i krótki ogon. Dorosły samiec wierzch ciała ma niebieskoszary, a spód rdzawożółty z ciemnymi kreskami. Samica jest prawie cała brązowa. Niespodziewany gość ZOO był samcem.

Tereny lęgowe tych ptaków położone są na północy kontynentu. Gniazdują także na prawie całej Syberii, aż po Kamczatkę, a także w północnej części Ameryki Północnej. Wyodrębnia się obecnie 9 podgatunków drzemlika. W Europie występują dwa: F. c. subaesalon, gniazdujący na Islandii i Wyspach Brytyjskich, oraz F. c. aesalon, który odbywa lęgi w Skandynawii i zachodniej części Syberii. Na tych terenach jest ptakiem dość często spotykanym i występuje w zagęszczeniach 2–7, a niekiedy nawet 16 par na 100 km2.

Na naszym kontynencie drzemliki zasiedlają tereny otwarte z niewielką liczbą drzew, np. skaliste wybrzeża oraz tundrę, a także wrzosowiska i mszary. Okres lęgowy rozpoczynają w maju lub czerwcu – im dalej na północ, tym później. Bardzo widowiskowe są ich loty tokowe. Ptaki ścigają się, lecąc obok siebie z dużą prędkością nisko nad ziemią, co jakiś czas nagle pionowo wzlatują na wysokość ok. 100 m, po czym błyskawicznie zawracają i spadają pionowo w dół, aby znów kontynuować lot tuż nad gruntem. Jak wszystkie sokoły, nie budują samodzielnie gniazd. Jaja (zwykle 4–5) składają na ziemi, na półkach skalnych lub w opuszczonych gniazdach ptaków krukowatych. Wysiadywanie trwa 28–32 dni. Młode przebywają w gnieździe przez 25–30 dni, a po wylocie są jeszcze przez prawie miesiąc pod opieką rodziców.

Żywią się głównie drobnymi ptakami, np. świergotkami i drozdami, ale łapią też młode pardwy i ptaki siewkowate. Nie gardzą gryzoniami, owadami, a także jaszczurkami. Ciekawe są polowania tych ptaków – większość skrzydlatych drapieżników poluje samotnie, podczas gdy pary drzemlików często współpracują ze sobą. Bywa również, że młode sokoły tego gatunku polują wspólnie. Obserwowano też grupowe noclegowiska drzemlików – także stosunkowo rzadkie zjawisko u ptaków drapieżnych.

Drzemliki z Anglii i Irlandii na ogół nie opuszczają tych krajów na zimę. W Polsce spotykamy ptaki przelotne albo zimujące, pochodzące ze Skandynawii, krajów bałtyckich i Rosji. W październiku lub listopadzie opuszczają one lęgowiska i udają się do środkowej i południowej Europy, a część z nich dolatuje nawet do Afryki. W tundrę powracają w marcu i kwietniu. Choć odwiedzają nasz kraj regularnie, nieczęsto mamy okazję je obserwować. Zwykle tylko przemknie nam nisko nad ziemią pojedynczy ptak i zaraz zniknie za krzewami czy wzniesieniem.

Podobnie jak większość ptaków drapieżnych, prawie wszędzie gdzie obecnie drzemliki występują, w XIX w. były mocno prześladowane przez człowieka. Przyczyniło się to do spadku ich liczebności. Najbardziej tragiczne dla tych sokołów były lata 1950–1970, kiedy to stosowano DDT (środek owadobójczy, który okazał się niezwykle groźny dla ptaków – głównie z powodu zmniejszania sukcesu lęgowego). Do dziś jednak obserwuje się przypadki zatrucia drzemlików różnymi pestycydami. Choć obecnie liczebność tych ptaków wydaje się stabilna, lokalnie odnotowuje się jej spadek. Populację drzemlika na zachodniej półkuli ocenia się na 35–55 tys. par, z czego aż 75% gniazduje w Rosji. W Europie do lęgów przystępuje 10–16 tys. par tych małych sokołów.

Osobnik, który trafił do poznańskiego ZOO, miał sporo szczęścia. Po 2 miesiącach rehabilitacji całkowicie wyzdrowiał, nabrał sił i można było go wypuścić. Obyło się bez długich pożegnań – gdy tylko się zorientował, że może lecieć, zwyczajem drzemlików poderwał się błyskawicznie i tuż nad ziemią pomknął ku wolności.

Paweł Śliwa






















Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.