Grudniowy świt w Zakopanem. Przy -20o C świeżo spadły śnieg skrzypi pod stopami. O ile przyjemniejszy jest ten dźwięk od chlupotu śnieżno-błotnej papki, charakterystycznego dla dużych miast na nizinach. Wyżowi atmosferycznemu, który w ostatnich dniach 1995 roku objął we władanie południową Polskę, zawdzięczamy wspaniałą widoczność.
W drodze do Jaskini Magurskiej
Fot. Andrzej Kepel
Odnosi się wrażenie, że masyw Giewontu wyrasta tuż za następną przecznicą - gdzieś na wysokości Krupówek. W pierwszych promieniach wschodzącego słońca Tatry wyglądają szczególnie surowo i majestatycznie. Podczas gdy wschodnie, ośnieżone stoki i oblodzone skalne ściany lśnią tak czystą bielą, że bez przyciemnianych okularów trudno na nie patrzeć, przeciwległe, ocienione strony wzniesień, lesiste doliny oraz różne szczeliny i zagłębienia spowija niemal czarny mrok. Nie wynaleziono chyba jeszcze kliszy, która mogłaby utrwalić tak silne kontrasty.
Z przyjemnością opuszczamy niezbyt schludne schronisko PTSM. Jeszcze tylko szaleńcza jazda rozsypującym się mikrobusem po lodzie do Kuźnic („Bileciki na Kasprowy?” - „Dziękujemy, nie!”) i już jesteśmy tylko my i góry.
Badania nietoperzy zimujących w jaskiniach tatrzańskich Studencki Klub Ekologiczny prowadzi już czwarty sezon z rzędu. Inwentaryzacją objęto dotąd 24 jaskinie. Jest to oczywiście niewielki procent potencjalnych, tatrzańskich zimowisk tych zwierząt. Aby jednak skontrolować wszystkie znane jaskinie w ciągu jednego sezonu, trzeba by wysłać w Tatry kilkuset specjalnie przeszkolonych i zaopatrzonych w odpowiedni sprzęt biologów. Jest to niemożliwe i niepotrzebne. Na podstawie stałego monitoringu prowadzonego w kilkunastu większych jaskiniach można wnioskować o zmianach zachodzących w całej populacji nietoperzy hibernujących w Tatrach. Nietoperze są zwierzętami długowiecznymi (mogą żyć ponad 20 lat) i bardzo przywiązują się do swoich miejsc zimowania. Dwukrotnie spotkaliśmy mroczki pozłociste, które zostały zaobrączkowane w tych samych jaskiniach podczas zimowania wiele lat wcześniej. Mamy też swoich „starych znajomych” - nietoperze, które co roku spotykamy nie tylko w tej samej jaskini, ale wręcz w tej samej szczelinie.
Dzisiaj celem naszej wyprawy jest jaskinia Magurska. Nie wiemy czy uda nam się do niej dotrzeć. Latem byłby to przyjemny spacerek. Mamy jednak w pamięci naszą poprzednią zimową ekspedycje w to miejsce. Stok poniżej otworu pokryty był tak twardą, lodową skorupą, że nie chcąc ryzykować kilkusetmetrowego, niemal pionowego zjazdu, musieliśmy wycofać się, mimo, że byliśmy już zaledwie ok. 30 metrów poniżej wejścia. Dzisiaj jednak zarówno pogoda jak i warunki śnieżne bardziej nam sprzyjają. Po zejściu ze szlaku (oczywiście dostaliśmy na to zezwolenie od Dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego) brniemy w kopnym śniegu. Co jakiś czas ktoś zapada się po pas. Przydałoby się aby „Salamandra” kupiła kilka rakiet śnieżnych. Ale za co? Sponsorzy niezbyt chętnie finansują badania albo zakup sprzętu. Na szczęście śnieg jest „suchy” i gdy stajemy u stóp Kopy Magury nikt nie jest przemoczony. Na mapie od otworu dzieli nas zaledwie 200 metrów. W rzeczywistości czeka nas kilkusetmetrowa wspinaczka. Raki na nogi, czekany w ręce i w drogę!
Jako pierwszy idzie Robert Ratajczyk - kierownik tegorocznego obozu, dzielnie wyrąbując stopnie w zbitym śniegu. Stara się zasłużyć na swoje nowe przezwisko - MacGyver. Mimo silnego mrozu, wkrótce robi się nam gorąco. Wspaniałe widoki wynagradzają nam jednak wysiłek. Przez lornetkę możnaby niemal liczyć drzewa na Babiej Górze. Jedynie buro-siwy smog przykrywający Zakopane i świadomość, że musimy tam wrócić, psują nieco ogólne wrażenie.
W końcu jest! U podnóża skalnej ściany duży, zakratowany otwór prowadzi do wysokiej, oświetlonej światłem dziennym sali. Tu przebieramy się w ciuchy jaskiniowe. Gdy zimą wchodzi się do jaskini - w twarz uderza powiew „gorącego” powietrza. W rzeczywistości temperatura pod ziemią wynosi przez cały rok ok. +5oC. Gdy na dworze jest -20o C, różnicę odczuwa się wyraźnie.
Nie będę opisywał szczegółowo kontroli jaskini. Jest to praca dość żmudna. Trzeba zajrzeć do każdej szczelinki, obejrzeć przez lornetkę każdą ciemniejszą plamkę na wysokim stropie. Zespołowi 8 wprawnych osób sprawdzenie całej Magurskiej, jaskini niezbyt dużej, zajęło ponad sześć godzin. Rezultat - 19 nietoperzy.
Gdy przebieramy się z powrotem w ciuchy „do ludzi”, na dworze jest już od dawna ciemno. Kilka osób zgodnie stwierdza, że dobrze, iż nie widzą nas teraz rodzice. „Wynurani” od stóp do głów w charakterystycznym, brązowo-kremowym, jaskiniowym „błocie”, wyglądamy nieciekawie.
Liczenie nietoperzy w jaskiniach tatrzańskich znacznie różni się od podobnych badań na nizinach. Odwiedzając jeden poznański fort, można w godzinę zobaczyć więcej hibernujących nietoperzy, niż przez dwa tygodnie w Tatrach. Nie raz plonem dnia są 2 - 3 policzone nietoperze. Jaskinia Magurska należy do najliczniej zamieszkałych przez te zwierzęta. Tutaj ważna jest nie tyle ilość, co jakość. Najczęściej spotykane w Tatrach gatunki - nocek wąsatek (Myotis mystacinus), nocek Brandta (Myotis brandti), mroczek pozłocisty (Eptesicus nilssoni) poza górami spotykane są pojedynczo. Spośród 9 gatunków, które zimują w Tatrach najcenniejszy jest mroczek pozłocisty. Nietoperza tego umieszczono w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt, jako gatunek zagrożony wyginięciem. Tatry są jedynym miejscem w Polsce, gdzie nietoperze te spotyka się regularnie i w większej liczbie. Niestety wyniki naszych inwentaryzacji wskazują na gwałtowny spadek ich liczebności w ostatnich latach. Również w tym sezonie, procent jaki stanowią te mroczki wśród wszystkich policzonych nietoperzy jest znacznie mniejszy niż w roku ubiegłym, co oznacza, że tendencja spadkowa trwa. Rezultaty badań posłużą nam do opracowania konkretnych propozycji działań ochronnych, które przedstawimy Dyrekcji TPN.
Mimo, że słońce zaszło już parę godzin temu, nie wracamy w ciemnościach. Świąteczna iluminacja widocznego jak na dłoni Zakopanego oraz księżyc w pełni w połączeniu z białą pokrywą śniegu sprawiają, że prawie nie musimy używać latarek. Na wszelki jednak wypadek pokonując pierwszy, najbardziej stromy odcinek, wszyscy schodzimy połączeni liną. Nie minęła godzina a już maszerujemy żółtym szlakiem biegnącym dnem Doliny Jaworzynka do Kuźnic. Idziemy w milczeniu - częściowo ze zmęczenia, częściowo aby nie zakłócać wspaniałej ciszy, która na otacza, a po części zatopieni każdy we własnych myślach. Niektórzy marzą o gorącym prysznicu i możliwości „wyciągnięcia się” na pryczy w schronisku. Ktoś stara się wyobrazić sobie zapach grzanego wina z korzeniami, które czeka na dole w Zakopanem. Magda Gmaj i Andrzej Gawlak - nasi specjaliści od szczelin i wąskich przejść myślą już o jaskini, która czeka nas jutro. Czy potwierdzą swoja klasę, prześlizgując się sprawnie przez czekające tam przejścia o wdzięcznych i wiele mówiących nazwach: Zacisk Boski, Zetka i Boa Dusiciel?
Kończy się kolejny pracowity dzień. Pojutrze Sylwester. Jaki będzie nadchodzący Nowy Rok dla przyrody polskiej i naszego Towarzystwa?
Andrzej Kepel