Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Gdzie żyją takhi, czyli na tropie dzikości

Zawsze marzyłam, by zobaczyć dzikie konie na wolności. Galopujące tabuny można podziwiać w filmach przyrodniczych o Australii lub Ameryce Północnej, nie brakuje ich też w westernach. Ale choć ich widok pobudza wyobraźnię, nie są to prawdziwe dzikie zwierzęta, tylko żyjące na swobodzie zdziczałe konie domowe. Aby więc spełnić to marzenie, musiałam się skupić na koniach Przewalskiego. Ich poszukiwanie zaczęłam podczas studiów.

Polska – Holandia – Azja

Do parku narodowego Hustain Nuruu od głównej drogi odbija trakt i wije się pomiędzy rozlicznymi pagórkami. Niełatwo tu o autostop, jednak niekiedy się udaje...

Do parku narodowego Hustain Nuruu od głównej drogi odbija trakt i wije się pomiędzy rozlicznymi pagórkami. Niełatwo tu o autostop, jednak niekiedy się udaje...
Fot. Anna Grebieniow

Pierwszy trop znalazłam w Internecie – stronę holenderskiej organizacji Foundation Reserves for the Przewalski Horse (FRPH), która wtedy prowadziła program ochrony i reintrodukcji koni Przewalskiego w Mongolii. Dyrektor Fundacji, pani Inge Bouman, naprowadziła mnie na kolejny ślad – Park Narodowy Hustain Nuruu, 100 km od Ułan Bator. Teraz już mogłam wysłać list bezpośrednio do dyrekcji tego Parku. Odpowiedź, która stamtąd nadeszła, zawierała post scriptum: „A najlepiej niech Pani przyjedzie i sama zobaczy dzikie takhi* tu u nas na stepach. Zapraszamy”. Nie trzeba mi było tego dwa razy powtarzać...

Parę miesięcy później uśmiechnięty dyrektor Parku z ożywioną gestykulacją opowiadał mi coś po rosyjsku, prowadząc samochód wąską nitką wyboistej, mongolskiej drogi. Jechaliśmy na spotkanie takhi – prawdziwych dzikich koni (zobacz też: Mongolia – kraina stepu - SALAMANDRA 1/2004), ostatnich żyjących przodków konia domowego. Przed setkami lat ich obecność na tych pustkowiach była czymś zupełnie normalnym. Teraz trzeba wynająć samochód i trochę się natrudzić, by je znaleźć. Pod wieczór konie Przewalskiego przychodzą do wodopoju, wtedy najłatwiej je zobaczyć. Ale zacznijmy od początku...

Wizerunek takhi na przedmiotach użytkowych

Konie zajmują w kulturze mongolskiej istotne miejsce – znajdują się na odwrocie wszystkich aktualnych banknotów

Konie zajmują w kulturze mongolskiej istotne miejsce – znajdują się na odwrocie wszystkich aktualnych banknotów
Fot. Anna Grebieniow

Konie są nieodłącznym elementem mongolskiej kultury, a dzikie takhi są uosobieniem wolności, którą ten pasterski lud szczególnie miłuje. Motyw konia pojawia się na znaczkach pocztowych, pocztówkach, banknotach, przedmiotach codziennego użytku, na zdobieniach strojów oraz w piosenkach. Jeden z tradycyjnych instrumentów szarpanych, morin-khur ma na zwieńczeniu gryfu rzeźby końskich głów. Dziki koń Przewalskiego zajmuje zaszczytne miejsce w logo Parku Hustain Nuruu.


Czym się różni takhi od zwykłego bułanka?

Konie Przewalskiego (Equus przewalskii) to najbliżsi żyjący do dzisiaj przodkowie konia domowego. Pochodzą z tej samej rodziny koniowatych (Equidae), jednak różnią się zarówno pod względem morfologicznym, behawioralnym jak i genetycznym – mają o dwa chromosomy więcej (66), niż konie domowe (64).

Umaszczenie koni maskuje je  w miejscach piaszczystych lub na spłowiałej trawie. Gdy kryją się wśród skał, można ich nie zauważyć przechodząc nawet dość blisko. Najłatwiej je wypatrzyć gdy przebywają na odsłoniętej zielonej przestrzeni.

Umaszczenie koni maskuje je w miejscach piaszczystych lub na spłowiałej trawie. Gdy kryją się wśród skał, można ich nie zauważyć przechodząc nawet dość blisko. Najłatwiej je wypatrzyć gdy przebywają na odsłoniętej zielonej przestrzeni.
Fot. Anna Grebieniow

Biorę do ręki pocztówkę z fotografią dzikiego konia i zastanawiam się, czy można się pomylić. Hm, nie sądzę. Na pierwszy rzut oka widać inną budowę, inne proporcje, odmienne umaszczenie niż u zwykłych, domowych koni. Są niskie (ok. 130 cm w kłębie), o krępej budowie ciała, cechuje je też dość duża głowa. Niemal bułane umaszczenie (tak określa się konia o beżowym, żółtawym kolorze sierści, czarnych kończynach, grzywie i ogonie) sprawia, że idealnie maskują się pośród skał, piachu i płowych traw. Na grzbiecie i bokach sierść jest brązowordzawa, kasztanowata, rzadziej gniada, brzuch jest jasnożółty, beżowy. Szczególnie rzuca się w oczy brak grzywki na czole i krótka, stercząca, czarna grzywa. Podoba mi się krótki, zaokrąglony pysk rozjaśniony na końcu, jakby właśnie został umoczony w mleku. Jaśniejsza jest też nasada ogona. Na kończynach widać poprzeczne pręgowania, a wzdłuż całego grzbietu biegnie ciemna pręga. Zimą całe porastają długą sierścią, nieco jaśniejszą od szaty letniej. Bardzo silne kopyta pozwalają im bez problemów poruszać się po skalistym i kamienistym gruncie.

Kim był Przewalski?

Nazwa gatunkowa – koń Przewalskiego – pochodzi od nazwiska polskiego pułkownika, będącego na służbie u cara. Pułkownik Przewalski organizował wyprawy badawcze do Azji i jako pierwszy sprowadził do Europy w 1878 r. skórę i czaszkę dzikiego konia. Wbrew pozorom nie on pierwszy zaobserwował te konie na wolności. Jedynie słyszał o nich z relacji tubylców. Jednak na podstawie przywiezionych przez niego trofeów gatunek ten został po raz pierwszy opisany przez rosyjskiego naukowca Poliakova w 1881 roku. „Według słów tubylców konie te trzymają się dużymi stadami i są bardzo ostrożne, a spłoszone przez człowieka uciekają bez oglądania się przez kilka dni i powracają na dawne miejsce po roku albo dwóch. Dzikie konie wszystkie są gniade, lecz mają czarny ogon i grzywę (...)” N. M. Przewalskij.

Jak to z takhi było

Źrebięta rodzą się późną zimą i wczesną wiosną. Wtedy, poza surowym klimatem, czyha na nie jeszcze inne poważne zagrożenie – wilki. Nie jest to jednak czynnik w istotnym stopniu wpływający na liczebność dzikich takhi. Ich populacja stale rośnie.

Źrebięta rodzą się późną zimą i wczesną wiosną. Wtedy, poza surowym klimatem, czyha na nie jeszcze inne poważne zagrożenie – wilki. Nie jest to jednak czynnik w istotnym stopniu wpływający na liczebność dzikich takhi. Ich populacja stale rośnie.
Fot. Anna Grebieniow

Najstarsze dowody istnienia dzikich koni w typie konia Przewalskiego datuje się na ok. 20 tys. lat temu. Rysunki naskalne znalezione w jaskiniach i grotach Włoch, zachodniej Francji i północnej Hiszpanii ukazują kształty zwierząt o charakterystycznych cechach konia Przewalskiego, tj. pręgowanych kończynach i sterczącej grzywie. Po ostatnim zlodowaceniu, które miało miejsce kilkanaście tysięcy lat temu, gatunki i ekosystemy stepowe dużej części Europy oraz Azji zostały wyparte przez ekosystemy leśne. Były to trudne czasy dla koni żyjących dotąd tylko na stepie. Niektóre z nich zaadaptowały się do nowych warunków, część jednak przeniosła się w głąb stepów euroazjatyckich, skąd przemieściła się dalej na wschód, zasiedlając głównie tereny obecnej Mongolii, Mongolii Wewnętrznej i północno-zachodnich Chin.

Przewodniczką haremu jest stojąca najwyżej w hierarchii klacz, natomiast ogier pełni rolę jego opiekuna i obrońcy

Przewodniczką haremu jest stojąca najwyżej w hierarchii klacz, natomiast ogier pełni rolę jego opiekuna i obrońcy
Fot. Anna Grebieniow




Niestety, konie Przewalskiego nie przetrwały na tych terenach do czasów współczesnych, a przyczynił się do tego głównie człowiek. W okresie podbojów mongolskich urządzano polowania na dzikie konie, by zaspokoić głód i pozyskać skóry dla wielotysięcznych armii. Szczególnie czasy krwawych rządów ekspansywnego mongolskiego władcy Dżyngis Chana (XII/XIII w.) poważnie zdziesiątkowały populacje koni, osłów i baktrianów (wielbłądów dwugarbnych). W późniejszych czasach dzikie konie, jako zwierzęta płochliwe, trudne do złapania i przez to dla myśliwych szczególnie atrakcyjne, trafiały jako drogocenny prezent na dwory cesarskie oraz do zamożnych kolekcjonerów rzadkich zwierząt. Urządzano też na nie polowania dla uczczenia wyjątkowych okazji. Przykładowo, imperator Mandżurii, pod koniec XVIII wieku, zorganizował polowanie, w którym brało udział ok. 3 tys. naganiaczy i myśliwych. Zabito wówczas ok. 300 dzikich koni. Odławiano też młode osobniki w celu krzyżowania z końmi udomowionymi. Uzyskane potomstwo cechowała większa siła i odporność. Ponadto plemiona koczownicze rozwijały się ekspansywnie, przemieszczały w głąb stepów i osiedlały przy ujęciach wody. Liczne stada zwierząt gospodarskich stawały się poważną konkurencją dla dzikich roślinożerców, którzy spychani byli w stronę pustyni Gobi i gór Tien-Shan. Tereny te, niestety, nie były przyjazne dla dzikich koni. Tamtejszy klimat nie rozpieszczał – podczas bardzo ostrych zim temperatura spadała nawet do –50ºC. Szczególnie duże straty w ich populacji przyniosły zimy w 1944 r. i w 1956 r. Stada zostały zdziesiątkowane.

W rezultacie gatunek został skazany na wymarcie w środowisku naturalnym. Rżenie konia Przewalskiego można było posłyszeć jeszcze w 1968 r., na pograniczu Mongolii i Chin. Wtedy po raz ostatni odnotowano ten gatunek na wolności.

Przejeżdżając pociągiem przez tamte rejony nie miałam wątpliwości, że nie ma tam warunków do życia dla dzikich koni. Za oknami godzinami przesuwały się monotonne obrazy surowych, pozbawionych roślinności skał, przeplatanych wydmami. W swoim notesie zapisałam: „Całkowite pustkowia, brak trawy. Nie, to na pewno nie jest dom dla koni”.

Gdzie rżą teraz, czyli przeprowadzka na stepy

Zanim dzikie konie całkowicie wyginęły, odłowiono wiele osobników i umieszczono w ogrodach zoologicznych na całym świecie. Dzięki skutecznej reintrodukcji od kilkunastu lat konie Przewalskiego znowu cieszą się wolnością.

Takhi na wolności

Miejscami, w których obecnie można spotkać konie Przewalskiego na wolności (dzięki programom reintrodukcyjnym), są: wspomniany w artykule Park Narodowy Hustain Nuruu, dolina Takhin Tal w Ałtaju Gobijskim (ok. 60 koni) i Homiin Tal w rejonie Zavhan (kilkanaście koni).

Obecnie w Mongolii, dzięki programom reintrodukcji, dzikie konie żyją w trzech miejscach: Hustain Nuruu, Takhiin Tal i Homiin Tal

Obecnie w Mongolii, dzięki programom reintrodukcji, dzikie konie żyją w trzech miejscach: Hustain Nuruu, Takhiin Tal i Homiin Tal
Fot. Anna Grebieniow

Program reintrodukcji dzikich koni w Mongolii zapoczątkowany został przez holenderskich badaczy Iana i Inge Bouman z FRPH. Dzięki badaniom genetycznym określającym stopień spokrewnienia (inbredu) osobników, wyselekcjonowano konie, które stały się fundamentem hodowlanym obecnej populacji wolnościowej. Drugą wojnę światową przeżyło jedynie 31 koni Przewalskiego, z czego tylko 13 osobników zakwalifikowało się do dalszej hodowli. Od nich pochodzi obecna populacja dziko żyjąca, reintrodukowana w Mongolii. Na wolność miały zostać wypuszczone młode konie, które urodziły się w półrezerwatach, czyli na specjalnie wydzielonych terenach, gdzie stworzono zwierzętom możliwość rozwoju w warunkach z ograniczoną ingerencją człowieka (w Niemczech i Holandii) i miały być przez to lepiej przygotowane do życia w warunkach naturalnych, na mongolskich stepach.

Park narodowy Hustain Nuruu charakteryzuje unikatowy krajobraz – poza górzystym stepem są tu rozliczne formacje skalne, tereny podmokłe oraz pasma wydm

Park narodowy Hustain Nuruu charakteryzuje unikatowy krajobraz – poza górzystym stepem są tu rozliczne formacje skalne, tereny podmokłe oraz pasma wydm
Fot. Anna Grebieniow

Tak też się stało. W latach 1992–2000 do Mongolii przyjechało 86 koni. Powrót rodzimego takhi wzbudził ogromny entuzjazm wśród rdzennych mieszkańców Mongolii. Na lotnisko wylegały wiwatujące tłumy, a w Parku Narodowym Hustain Nuruu odbyły się uroczyste ceremonie z tej okazji.

Największy, a zarazem pionierski program reintrodukcyjny, przeprowadzono w Parku Narodowym Hustain Nuruu. Żyje tam obecnie najliczniejsza populacja tych koni na świecie – w sierpniu 2004 r. było ich 170 (17 haremów i 1 stado kawalerskie). Zwierzęta mają do dyspozycji teren o powierzchni ok. 65 tys. ha i są pod stałą obserwacją pracowników Parku. Z początku prowadzono pomiary telemetryczne, jednak zrezygnowano z nich, głównie z powodu częstych przypadków kradzieży sprzętu oraz zdzierania przez konie obroży z nadajnikami. Obserwacje koni odbywają się w taki sposób, by nie ingerować w ich życie. Nie są dokarmiane, leczone ani odrobaczane.

Koniki polskie

Koniki polskie w typie tarpana leśnego

Koniki polskie w typie tarpana leśnego
Fot. Adriana Bogdanowska

W naszym kraju żyją obecnie (w niewoli i stanie półwolnym) koniki polskie, które są potomkami tarpanów (Equus gmelini) – dzikich koni występujących pierwotnie na terenie Europy (do XVIII wieku ich zasięg obejmował obszar aż do Wołgi). Tarpany zamieszkiwały zarówno tereny stepowe jak i leśne. Można je było spotkać jeszcze pod koniec XIX w. Gatunek ten całkowicie wyginął z powodu tępienia przez człowieka, presji cywilizacyjnej i krzyżowania się z końmi domowymi.


Konie Przewalskiego są bardzo płochliwe, dlatego trudno do nich podejść na odległość mniejszą niż 100 m

Konie Przewalskiego są bardzo płochliwe, dlatego trudno do nich podejść na odległość mniejszą niż 100 m
Fot. Anna Grebieniow

Któregoś razu zapytałam pana Sukh’a, który jest jednym z dyrektorów w Hustain Nuruu, czy mają problem z końmi wychodzącymi poza obręb Parku. Odpowiedział bez namysłu „dlaczego miałyby wychodzić, tu mają jak w niebie, tu jest końskie Eldorado. Dalej są tylko ludzie i nie ma trawy”. Pan Sukh pracuje tu od lat, doskonale zna się na dzikich koniach i lubi o nich opowiadać. Dowiedziałam się również, że mogę tu przyjechać na wolontariat, co niestety sporo kosztuje...

Moją uwagę zwraca zachowanie ogiera. Stoi samotnie, na małym wzniesieniu poza haremem i bacznie kontroluje sytuację. Jego uszy intensywnie pracują, widać że się niepokoi. Może podeszliśmy za blisko. Po chwili konie przebiegły za wzgórze. Wyraźnie było widać, że stadem kieruje najstarsza klacz. Pośród kilku dorosłych osobników hasały kilkumiesięczne źrebaki. Urodziły się już tu – na stepie – pod koniec zimy lub wczesną wiosną. Część młodych padła ofiarą wilków, jednak większość przeżyła i od urodzenia hartowała się w surowych warunkach. Można tak godzinami siedzieć z lornetką i aparatem pośród skał, wpatrując się w te piękne zwierzęta, które przetrwały prawie niezmienione od czasu epoki lodowcowej.

Anna Grebieniow

*) Takhi to konie Przewalskiego w języku mongolskim.

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.