Od kilku lat Lasy Państwowe zaczynają dbać o swój wizerunek w społeczeństwie i próbują propagować informacje o swojej działalności. Szeroko rozumianej edukacji leśnej mają m.in. służyć Leśne Kompleksy Promocyjne. Powstają przy nich leśne ośrodki edukacyjne, w ramach których tworzone są muzea przyrodnicze.
Takie eksponaty nie spełniają raczej swojej roli edukacyjnej
Fot. Andrzej Kepel
Niestety, niektóre próby propagowania wiedzy o lesie zdradzają brak doświadczenia leśników w szerzeniu informacji przyrodniczej. Przykładem może być muzeum w Janowie Lubelskim, prezentujące walory Leśnego Kompleksu Promocyjnego „Lasy Janowskie”. W przybytku tym zgromadzono i zaprezentowano dosyć makabryczną kolekcję wypchanych zwierząt. Największe wrażenie robi głowa wilka - bez wątpienia ucięta negatywnemu bohaterowi bajki o Czerwonym Kapturku. Nienaturalny grymas pyska może jedynie budzić popłoch u zwiedzających, a z pewnością nie zachęca do ochrony tych pożytecznych w ekosystemie leśnym zwierząt.
Gdyby chodziło jedynie o tego drapieżnika, można by pomyśleć, że eksponat ten ma być argumentem myśliwych w dyskusji na temat potrzeby ochrony wilka w Polsce (zobacz: Wilki - Biuletyn 1/1996). Jednak i inne eksponaty pozostawiają wiele do życzenia. Np. wypchany gadożer - piękny i rzadki ptak drapieżny, którego w naturze charakteryzują przenikliwe oczy z jaskrawożółtą tęczówką, w wersji muzealnej ma oczy niebieskie (widocznie wypychaczowi zabrakło żółtych „guzików”). Prawdę mówiąc, niebieskooki gadożer wygląda jeszcze znośnie na tle innych wyleniałych eksponatów, z których oczu łuszczy się farba olejna, a dzioby z jakiś przyczyn są np. poskręcane drutem (czyżby z obawy, aby nie podziobały zwiedzających?).
Wydaje się, że w końcu XX wieku, gdy bez problemu można zdobyć doskonałe kolorowe zdjęcia wszelkich zwierząt, filmy video lub makiety, muzea przyrodnicze powinny unikać eksponowania zwierząt wypchanych - zwłaszcza gdy wygląd eksponatów zamiast pobudzać zamiłowania przyrodnicze, budzi raczej obrzydzenie lub politowanie.
Tomasz Nurowski