Czytelnicy poprzedniego numeru Biuletynu mogli zapoznać się z występującą na torfowiskach wysokich maliną moroszką (zobacz: Maliny - Biuletyn 1/1998). Na tym samym siedlisku możemy obserwować także inne interesujące rośliny, z których za najbardziej godne uwagi można chyba uznać gatunki z rodzaju Drosera, czyli rosiczki.
Rosiczka wąskolistna
Fot. Andrzej Kepel
Rosiczki, podobnie jak inne rośliny owadożerne, występują na siedliskach bardzo ubogich w substancje odżywcze, a szczególnie w azot, który jest niezbędny do prawidłowego rozwoju roślin. Ich zielone liście mają zdolność do fotosyntezy, czyli wykorzystując energię słoneczną zdobywają potrzebny do budowy wszystkich związków organicznych węgiel z CO2 zawartego w powietrzu. Jednak skąd uzyskać niezbędne związki azotowe, jeśli brak ich w podłożu? Rosiczki „poradziły sobie” pobierając je ze złapanych podstępem owadów. Insekt - drobna mucha, komar czy mrówka - jest wabiony przez „przebiegłą” roślinę błyszczącymi kroplami słodko pachnącej i zawierającej cukry cieczy. Krople te są wydzielane na szczytach gruczołów przypominających wyglądem „różki” ślimaka. Czułki te licznie porastają powierzchnie liści. Dzięki zawartości barwników antocyjanowych mają one czerwonawy kolor, co dodatkowo zwiększa ich atrakcyjność dla owadów. Zachęcona ofiara wchodzi na liść i zaczyna grzęznąć w lepkiej substancji. Wykonywane przez nią ruchy są bodźcem mechanicznym, który wyzwala reakcję szybkiego wydłużania się części podstaw czułków tak, że zaginają się one w kierunku szamoczącego się zwierzęcia i oblepiają je dodatkowymi porcjami gęstej cieczy. Równocześnie liść staje się nieco wklęsły i pułapka powoli się zamyka.
Rosiczka długolistna jest w Polsce znacznie rzadsza od okrągłolistnej
Fot. Andrzej Kepel
Włoski gruczołowe reagują także na bodźce chemiczne, których źródłem jest ofiara. Początkowo wydzielany przez główkę włoska kwas mrówkowy zaczyna rozpuszczać ciało owada. Uwolnione dzięki temu cząsteczki białka są podnietą dla gruczołów rośliny, która zaczyna wydzielać enzymy proteolityczne. Powoli miękkie części ciała ofiary zostają strawione, a powstała z nich, bogata w substancje odżywcze ciecz ulega wchłonięciu przez roślinę, która wbudowuje jej składniki w swój organizm. Gdy ciało ofiary jest już strawione, liść otwiera się, a pozostałości po „posiłku” zdmuchuje z liścia wiatr.
Czułki mają zdolność do dość szybkiego poruszania się i przy silnych bodźcach mechanicznych i chemicznych w ciągu jednej minuty mogą wygiąć się o 180o. Zazwyczaj jednak zamknięcie się liścia nad ofiarą trwa około 3 godzin, a ponowne otwarcie - 24 h. Gdy bodziec trwa krótko lub jest wyłącznie mechaniczny, włoski znacznie szybciej wracają do swojej poprzedniej pozycji. Akcja taka może być jednak przez nie powtórzona tylko trzy razy pod rząd, gdyż później czułki tracą swoją wrażliwość. Warta zanotowania jest zdolność gruczołów do reakcji na znikomy ciężar. Aby je uaktywnić wystarczy już 0,0008 g substancji zawierającej białko!
Jeśli spróbujemy porównać strategię połowu rosiczki z przykładami ze świata zwierząt, nasuwa się podobieństwo ze strategią pająków, z których wiele również wytwarza kleistą substancję unieruchamiającą owady. Podobnie też jak omawiana roślina, pająki najpierw wstrzykują w ciało ofiar enzymy trawienne, a dopiero później wysysają przetrawioną już zawartość chitynowych pancerzyków.
Liść rosiczki okrągłolistnej z widocznymi czułkami i kropelkami lepkiej cieczy
Fot. Andrzej Kepel
Skąd wzięła się nazwa tych niezbyt dużych, wieloletnich roślin zielnych, zaliczanych do rodziny rosiczkowatych (Droseraceae)? Odpowiedzi należy szukać w języku greckim, z którego wywodzi się naukowe określenie tego taksonu. Ponieważ słowo drósos oznacza rosę, a droserós - zwilżony rosą, możemy się łatwo domyślić, że to pięknie lśniące w słońcu kropelki na gruczołowych włoskach z górnej powierzchni liści zachęciły dawnych badaczy do nadania takiej właśnie nazwy. Istniało również inne określenie rosiczki, a mianowicie „ros solis”, co po grecku oznacza słoneczną rosę.
Pomimo tego, że rodzina Droseraceae jest rozpowszechniona na całym świecie, na torfowiskach polskich możemy spotkać tylko cztery taksony z rodzaju Drosera. Są to: rosiczka okrągłolistna (Drosera rotundifolia), rosiczka długolistna (Drosera anglica), rosiczka pośrednia (Drosera intermedia) i rosiczka owalna (Drosera x obovata), będąca mieszańcem dwóch pierwszych. Nazwy gatunkowe tych roślin są związane z kształtem ich liści, zebranych w niewielką różyczkę.
W okresie od czerwca do maja rosiczki wytwarzają bezlistne łodyżki kwiatostanowe zwieńczone kilkoma białymi kwiatkami. Po zapyleniu przez owady powstają niewielkie torebki zawierające bardzo liczne i lekkie nasiona rozsiewane przez wiatr. Warto pamiętać o tym, że zbiorowisko roślinne, w którym występuje rosiczka, nie ma stałego poziomu, lecz budujące je torfowce rosną w ciągu roku. Aby nie ulec zaduszeniu, wieloletnie rosiczki musiały się również przystosować do takiego sezonowego wzrostu mszaków. Od widocznej na powierzchni rozetki liści w głąb podłoża biegnie pęd, na który jakby „nanizane” są stare rozety z lat ubiegłych.
W Polsce występuje jeszcze jeden gatunek z rodziny Droseracea. Jest to mięsożerna, podwodna - aldrowanda pęcherzykowata (Aldrovanda vesiculosa). Ta niezwykła roślina nie posiada w ogóle korzeni, tylko unosi się w toni wodnej. Jej liście są ustawione na jednej łodyżce w kilku okółkach, zawierających po 6-9 okrągławych blaszek. Jeśli jakieś wodne zwierzę, np. małżoraczek, podrażni rosnące na brzegu górnej strony blaszki szczecinki, następuje złożenie się liścia w sposób, w jaki zamyka się otwartą książkę, a uwięzione zwierzę nie ma możliwości ucieczki. Na górnej powierzchni liścia aldrowandy można wyróżnić kilka stref: strefę gruczołową wydzielającą śluz, strefę bezgruczołową i wewnętrzną strefę chłonnotrawiącą. Niestety, tę interesującą roślinę wyjątkowo trudno spotkać w naszym kraju, gdyż zanika jej naturalne siedlisko, którym są czyste wody stojące (np. jeziora, stawy i rowy). Podobnie jak rosiczki, należy ona do roślin objętych całkowitą ochroną prawną i jest wpisana do „Polskiej Czerwonej Księgi Roślin”.
Aldrowanda nie jest jedyną rośliną w rodzinie Droseraceae, która zamyka szybko swe liście. Bardziej od niej znana jest północnoamerykańska, lądowa muchołówka (Dionaea), która potrafi złapać naprawdę dużą muchę. W niektórych rejonach świata ludzie mogą wykorzystywać jako żywe muchołapki te gatunki rosiczek, które preferują suchsze warunki otoczenia. Dzieje się tak w Australii, gdzie rosiczka Drosera binata bywa wieszana w domach jako żywy „lep” na dokuczliwe owady.
Niepozorne rozetki rosiczki okrągłolistnej to groźna pułapka na małe owady
Fot. Andrzej Kepel
Rośliny te były niegdyś popularnie stosowane w medycynie. Z rosiczki okrągłolistnej wyrabiano nalewki nazywane rosolisami (porównaj - ros solis). Ta sama roślina, zbierana jako ziele w okresie kwitnienia, dostarczała wyciągów uznawanych w lecznictwie ludowym za środek odflegmiający, stosowany także na katar, astmę i bóle głowy. We współczesnej homeopatii używa się świeżego ziela, które jest przydatne zwłaszcza w leczeniu astmy. Surowiec ten zawiera takie związki czynne jak: plumbagina, garbniki, kwasy organiczne, witaminę C i śladowo - olejek eteryczny. Wyciąg z rosiczki wchodził w skład tak zwanej „złotej wody” prof. A. von Villanova, która miała stanowić panaceum, czyli lek na wszelkie dolegliwości.
Te urocze i pożyteczne z naszego punktu widzenia rośliny nie nadają się do hodowli w mieszkaniach. Możemy je podziwiać jedynie podczas wycieczki na torfowisko wysokie. Pamiętajmy, aby ich nie zrywać (są objęte ścisłą ochroną prawną). Pozwólmy im nadal podstępnie łowić małe muszki, aby i nasze dzieci mogły podziwiać ich niezwykłą biologię.
Justyna Wiland-Szymańska