Większość z nas uczyła się, że gatunek to wszystkie populacje podobnych do siebie osobników, które mogą się krzyżować między sobą, ale są izolowane rozrodczo od innych grup organizmów1. Ta dość stara próba zdefiniowania gatunku jest tylko jedną z kilkudziesięciu, które obecnie funkcjonują, i jak wszystkie, jest niecałkiem prawdziwa. Mieszańce międzygatunkowe powstawały i powstają naturalnie w przyrodzie – są wręcz dość pospolicie spotykane (zwłaszcza wśród roślin). A od czasu, gdy człowiek zaczął gmerać w geograficznym rozmieszczeniu organizmów żywych, stały się wręcz plagą. W dodatku Homo sapiens, sam mający znaczące domieszki genów innych gatunków hominidów, od paru tysięcy lat z coraz większą skutecznością i przy zastosowaniu coraz bardziej wyrafinowanych metod doprowadza do sztucznego krzyżowania się osobników różnych gatunków w warunkach kontrolowanych. Czy to mieszanie w naturalnym porządku rzeczy jest jakoś regulowane w naszym krajowym porządku prawnym?
Mieszaniec kanarka (Serinus canaria) z kulczykiem zwyczajnym (S. serinus). Tworzenie bastardów kanarków z rodzimymi gatunkami ptaków śpiewających jest w Polsce dość popularne. Niestety czasem są w tym celu wykorzystywane osobniki odławiane nielegalnie
Fot. Piotr Kokoszka
Krzyżowanie organizmów z różnych gatunków, podgatunków czy populacji może być dla przyrody i środowiska korzystne, neutralne lub szkodliwe (nawet bardzo) – zależnie od okoliczności. Spontanicznego tworzenia się mieszańców międzygatunkowych przepisy nie regulują – byłoby to nieskuteczne. Jednak w roku 2008 polski ustawodawca uznał, że intencjonalne krzyżowanie przez człowieka powinno być regulowane, aby ograniczyć te przypadki, które mogą mieć opłakane skutki. Wprowadził więc do ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody nowe przepisy2. Mimo że obowiązują one od 15 listopada 2008 r., czyli już prawie 10 lat, pozostają nieznane i powszechnie ignorowane. Warto je więc przypomnieć i omówić.
W pierwszej kolejności wspomniana nowelizacja wprowadziła do ustawy o ochronie przyrody (w art. 5 pkt 2a) definicję „krzyżowania zwierząt”, określającą je jako kojarzenie osobników genetycznie odmiennych, w tym osobników różnych gatunków.
Dla dalszych rozważań prawnych nie są istotne zawiłości współczesnych poglądów przyrodniczych na pojęcie „gatunek”, a jedynie znaczenie, w jakim występuje ono we wspomnianej wyżej ustawie. Określa to definicja w art. 5 pkt 1, według której oznacza ono zarówno gatunek w znaczeniu biologicznym [czymkolwiek on jest], jak i każdą niższą od gatunku biologicznego jednostkę systematyczną, populację, a także mieszańce tego gatunku w pierwszym lub drugim pokoleniu, z wyjątkiem form, ras i odmian udomowionych, hodowlanych lub uprawnych.
Kolejny zapis dodany w 2018 r. do ustawy o ochronie przyrody – artykuł 119a – w ustępie 1 stanowi, że bez zezwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska zakazane jest:
1) dalsze rozmnażanie zwierząt uzyskanych w wyniku krzyżowania (wszelkie, w tym przypadkowe, i wszystkich gatunków);
2) krzyżowanie zwierząt z gatunków:
– objętych ochroną gatunkową,
– obcych (występujących poza swoim naturalnym zasięgiem3),
– łownych,
ze zwierzętami z jakichkolwiek innych gatunków, a także ze zwierzętami z form i odmian hodowlanych.
Zgodnie z ustawową definicją gatunku zakaz dotyczy nie tylko krzyżowania gatunków w znaczeniu biologicznym, ale i niższych jednostek systematycznych – np. podgatunków czy zwierząt pochodzących z różnych populacji. Istotne jest również zaznaczenie, że dotyczy to także krzyżowania form dzikich z hodowlanymi (np. zwierzętami gospodarskimi).
Na podstawie art. 127 pkt 5 tej samej ustawy, kto umyślnie narusza zakaz, o którym mowa w art. 119a ust. 1, popełnia wykroczenie i podlega karze aresztu albo grzywny. Dodatkowo, na podstawie art. 129, sąd może orzec przepadek przedmiotów służących do popełnienia tego wykroczenia (np. klatek i innych urządzeń hodowlanych) oraz pochodzących z tego krzyżowania zwierząt, nawet jeśli nie stanowią własności sprawcy. Może także nałożyć obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego (w tym wypadku w zasadzie wchodziłoby w grę jedynie uśmiercenie uzyskanych mieszańców, co z różnych przyczyn, także etycznych i prawnych, może być niemożliwe lub niewskazane), a jeśli obowiązek taki nie byłby wykonalny – nawiązkę do wysokości 10 000 złotych na rzecz organizacji społecznej działającej w zakresie ochrony przyrody lub właściwego, ze względu na miejsce popełnienia wykroczenia, wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska i gospodarki wodnej.
Wprowadzony zakaz krzyżowania nie jest bezwzględny. Zasady udzielania przez GDOŚ zezwoleń na tę czynność regulują ustępy 2–5 art. 119a. Aby je uzyskać, trzeba złożyć wniosek zawierający dane wymienione w ust. 2, w tym opisać cel, czas i miejsce krzyżowania, podać ile zwierząt i z jakich gatunków ma być kojarzonych, załączyć świadectwo pochodzenia zwierząt oraz opinię lub orzeczenie powiatowego lekarza weterynarii stwierdzające spełnienie przez wnioskodawcę warunków przetrzymywania zwierząt z danych gatunków, odpowiadających ich potrzebom biologicznym.
GDOŚ powinien odmówić wydania zezwolenia, jeśli w okresie poprzednich trzech lat wnioskodawca był skazany prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo związane z przewożeniem przez granicę państwa, przetrzymywaniem, prowadzeniem hodowli, rozmnażaniem i sprzedażą na terenie kraju gatunków chronionych, obcych lub łownych. Może także (ale nie musi) odmówić, jeśli krzyżowanie stwarza zagrożenie dla rodzimych gatunków lub siedlisk przyrodniczych.
W zezwoleniu, poza danymi zawartymi we wniosku, GDOŚ określa także warunki korzystania z zezwolenia oraz podaje termin złożenia informacji o jego wykorzystaniu.
Już wydane zezwolenie powinno być cofnięte w wypadku ujawnienia okoliczności uzasadniających odmowę jego wydania, a także jeśli zostało użyte niezgodnie z zawartymi w nim warunkami.
Proceder krzyżowania różnych gatunków nie jest w Polsce rzadki. Zaryzykuję twierdzenie, że w ogromnej większości (jeśli nie w 100%) odbywa się obecnie nielegalnie. Dotyczy to przede wszystkim dwóch kategorii:
1) krzyżowania przez prywatnych hodowców różnych zwierząt trzymanych w domach – np. rozmaitych gatunków papug czy bażantów, kanarków z innymi przedstawicielami rodziny łuszczakowatych (w tym ptaków rodzimych, nielegalnie odławianych), kotów domowych z różnymi gatunkami dzikich kotowatych, wielu gatunków i podgatunków ptaków szponiastych trzymanych do celów sokolniczych, dzików ze świniami domowymi;
2) krzyżowania w ogrodach zoologicznych, cyrkach, różnych zwierzyńcach oraz hodowlach prywatnych zwierząt zaliczanych do jednego gatunku, ale pochodzących z odmiennych podgatunków czy populacji oraz dalsze rozmnażanie takich mieszańców (powoduje to, że otrzymuje się zwierzęta, które zasadniczo nie będą mogły mieć znaczenia w ewentualnych programach ochrony i przywracania tych gatunków naturze, co jest istotne zwłaszcza w przypadku ogrodów zoologicznych).
Niegdyś w ogrodach zoologicznych dochodziło także do celowego krzyżowania odmiennych gatunków – np. niedźwiedzia brunatnego z polarnym w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Łodzi. Obecnie próby takie są rzadsze i dotyczą ewentualnie niektórych mniejszych placówek prywatnych.
Proceder jest powszechny, a mimo to nie udało mi się znaleźć informacji o ukaraniu kogokolwiek za takie wykroczenie. W Internecie można natrafić na jeden wyrok w tej sprawie – uniewinniający. Sąd dał wiarę, że locha wymknęła się gospodarzowi do lasu, tam dała się uwieść odyńcowi dzika i cichutko, niezauważona wróciła do chlewu. Owoce tego wyskoku – świniodziki – nie były więc wynikiem umyślnego krzyżowania...
Regulacje dotyczące krzyżowania zwierząt mają niestety sporo wad. Poniżej wskażę te najbardziej jaskrawe.
Artykuł 9 ustawy nowelizującej, która wprowadziła omawiane przepisy, stanowi: Dopuszcza się przetrzymywanie osobników uzyskanych w wyniku krzyżowania zwierząt przed dniem wejścia w życie ustawy do śmierci tych zwierząt, bez możliwości ich rozmnażania, chyba że osoba posiadająca te zwierzęta uzyskała zezwolenie, o którym mowa w art. 119a ust. 1. Ten przepis przejściowy jest całkowicie zbędny. Skoro nie wprowadzono zakazu przetrzymywania zwierząt będących wynikiem krzyżowania, nie trzeba tej czynności „dopuszczać”, gdyż jest ogólnie dozwolona.
W Internecie można łatwo znaleźć wiele ofert sprzedaży zwierząt stanowiących efekt krzyżowania objętego zakazem ustawowym
Fot. Internet
W zacytowanej na wstępie definicji krzyżowania znalazło się sformułowanie, że dotyczy ono kojarzenia osobników genetycznie odmiennych. W świetle zakazu dalszego rozmnażania wszelkich zwierząt uzyskanych w wyniku krzyżowania próba dosłownej wykładni tej definicji prowadziłaby do absurdu. Genetycznie odmienne (unikatowe) są bowiem właściwie wszystkie osobniki z wyjątkiem klonów (rozmnożonych przez podział), w tym bliźniąt jednojajowych. Przyjmując zasadę racjonalnego prawodawcy, trzeba uznać, że w definicji, a więc i w zakazie, chodziło o pewien znaczący stopień odmienności – np. taki, jaki występuje pomiędzy gatunkami w znaczeniu ustawowym (czyli także podgatunkami, naturalnymi formami czy odrębnymi populacjami). Aby uniknąć wątpliwości, z definicji można by jednak wykreślić wyrazy: „osobników genetycznie odmiennych, w tym” (lub w ogóle zrezygnować z tej definicji, gdyż definiuje zrozumiałe pojęcie „krzyżowanie” przez mniej znane „kojarzenie” i nie wnosi nic istotnego).
Artykuł 119a wprowadza w ust. 1 zakaz krzyżowania jedynie w odniesieniu do trzech kategorii gatunków: objętych ochroną gatunkową, obcych i łownych. Spod obowiązywania tego przepisu wyłączone są więc jedynie niektóre rodzime gatunki bezkręgowców, ryb i gryzoni. Nie przychodzi mi do głowy żaden racjonalny powód takiego wyłączenia (zwłaszcza że wprowadzono zakaz dalszego rozmnażania wszelkich mieszańców). Przypuszczam więc, że zapis ten jest raczej wynikiem braku przemyślenia niż skutkiem działania lobby hodowców bastardów4 płoci ze wzdręgami albo jazi z kleniami (karpiokarasie już są objęte zakazem, gdyż karpie to gatunek od dawna zadomowiony, ale obcy). Zdecydowanie prostszy i bardziej konsekwentny byłby więc zakaz dotyczący krzyżowania bez zezwolenia wszystkich gatunków zwierząt.
Bardzo niespójne są zasady wydawania zezwoleń. Powinno się ich odmawiać w przypadku, gdy wnioskodawca był karany za niektóre przestępstwa. Nie wiadomo jednak, skąd GDOŚ ma wiedzieć o tej okoliczności, skoro do wniosku nie dołącza się nawet oświadczenia wnioskodawcy w tej sprawie. Podstawą odmowy ma być ukaranie za przestępstwo, podczas gdy znaczna część czynów, których ma dotyczyć kara, jest kwalifikowana w tej samej ustawie jedynie jako wykroczenie. Nie wiadomo, dlaczego odmowa zezwolenia może (a nie musi) być uzasadniona jedynie szkodliwością dla rodzimej przyrody, gdy np. krzyżowanie gatunków obcych może mieć znaczenie także dla innych gatunków i siedlisk, o których dobro powinniśmy dbać na podstawie ratyfikowanych przez Polskę konwencji międzynarodowych czy dyrektyw Unii Europejskiej.
Przepisy art. 119a, podobnie jak całość ustawy, cechują się nieprzyjazną dla użytkownika zawiłością sformułowań. Dlatego powyżej w wielu miejscach unikałem dosłownych cytatów, stosując raczej ich tłumaczenie na język w miarę zrozumiały. Np. w art. 119a nie ma mowy o zwierzętach objętych ochroną gatunkową lub z gatunków obcych, ale „o których mowa w art. 49 pkt 1 lit. a i b i w art. 120 ust. 1”. Może także dlatego regulacja ta jest nieznana i ignorowana. Ponieważ takie odesłania nie służą większej skrótowości tekstu ani nie przyczyniają się do jego większej zrozumiałości czy jednoznaczności, są więc sprzeczne z zasadami techniki prawodawczej5. W przypadku nowelizacji tych przepisów lub pisania nowej ustawy warto by je sformułować zrozumialej dla przeciętnego adresata, czyli hodowcy zwierząt.
Andrzej Kepel
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Kule tłuszczowe dla ptaków można obecnie kupić w sklepie, ale warto je wykonać samodzielnie
Fot. Archiwum PTOP „Salamandra”
Uczniowie z powiatów pilskiego, czarnkowsko-trzcianeckiego i chodzieskiego mieli okazję posłuchać o zimowym dokarmianiu ptaków. W 25 szkołach nasze Towarzystwo przeprowadziło 120 zajęć edukacyjnych. Wzięło w nich udział około 2800 uczniów. Celem projektu było upowszechnianie właściwych wzorców dotyczących pomagania ptakom. Z naszych obserwacji wynika, że dzieci i młodzież chętnie podejmują się ich dokarmiania, jednak sposób jego prowadzenia jest często nieodpowiedni, a niekiedy nawet szkodliwy dla tych zwierząt. Dlatego uczniowie biorący udział w zajęciach dowiedzieli się o najważniejszych zasadach dotyczących dokarmiania, doborze pokarmu i właściwym wykonaniu karmnika. Uczyli się również rozpoznawać gatunki ptaków spotykane zimą, a na koniec każdy z nich utrzymał ulotkę na temat pomagania naszym skrzydlatym przyjaciołom.
Marek Maluśkiewicz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Nadnoteckie Koło PTOP „Salamandra”
Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu
Rozrzedzony drzewostan, gdzie korony się nie zwierają, nie jest korzystny dla popielic, które nie znajdują tam ani odpowiedniego pokarmu, ani schronienia
Fot. Mirosław Jurczyszyn
W 2017 roku na zlecenie Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego wykonaliśmy inwentaryzację ssaków z rodziny popielicowatych. Teren okazał się trudny, a okoliczności niekorzystne (ani buk, ani leszczyna nie owocowały – w związku z czym nie mieliśmy najbardziej podstawowego narzędzia w takich poszukiwaniach – pogryzów na twardych owocach). Mimo to zebraliśmy sporo danych z terenu aż pięciu parków krajobrazowych: Wiśnicko-Lipnickiego PK, Ciężkowicko-Rożnowskiego PK, PK Pasma Brzanki, PK Beskidu Małego i Popradzkiego PK. We wszystkich tych parkach stwierdziliśmy występowanie popielicy, a także (choć zdecydowanie rzadziej) orzesznicy. Koszatka pozwoliła nam się znaleźć tylko w Beskidzie Małym i Sądeckim. Na podstawie zebranych danych zostały zaplanowane propozycje działań ochronnych, polepszających funkcjonowanie populacji tych ssaków (w niektórych miejscach znajdujących się w zdecydowanie złym stanie). Wśród zaleceń są między innymi: dostosowanie gospodarki leśnej do potrzeb tych gatunków, rozmieszczenie specjalnych skrzynek na drzewach, a także mostów nad szerokimi drogami leśnymi, aby te nadrzewne zwierzęta mogły przemieszczać się koronami drzew do sąsiednich oddziałów.
Jeśli te zalecenia uda się zrealizować, to jest szansa, że proces zanikania obserwowanych gatunków na tych pięknych terenach zostanie zatrzymany.
Radosław Dzięciołowski
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Żółwica Teosia zginęła w tym roku pod kołami traktora. To zdjęcie wykonano rok temu – nie wiedzieliśmy, że będzie to jej ostatnie ujęcie...
Już od trzech lat nieprzerwanie realizujemy działania na rzecz ochrony żółwi błotnych w Wielkopolsce w ramach Programu CHELONIA. Aktualnie skupiamy się na największej w województwie, a jednocześnie bardzo słabo poznanej populacji spod Leszna. Dzięki systematycznym kontrolom, które w okresie lęgowym prowadzone są w trybie codziennym, nasza wiedza na temat tamtejszych żółwi stopniowo się powiększa.
Niestety zebrane dane nie napawają optymizmem, a rok 2017 wydaje się szczególnie trudny dla badanej populacji. Nie dość, że w żadnej ze znanych nam zeszłorocznych komór lęgowych nie przetrwał ani jeden żywy żółwik, to w trakcie sezonu godowego straciliśmy dwa dorosłe osobniki – jednego samca, który padł najprawdopodobniej z przyczyn naturalnych oraz samicę, która wracając z lęgowiska, została rozjechana przez ciągnik podczas prac polowych. Jeśli połączyć te zdarzenia z potencjalną śmiercią samicy, która tylko cudem została odratowana w zeszłym roku po tym, jak zrolowano ją w balocie lucerny przeznaczonej na kiszonkę, to śmiertelność osobników dorosłych na tym stanowisku wydaje się nadzwyczaj wysoka.
Należy pamiętać, że żółwie to zwierzęta długowieczne, charakteryzujące się wysoką śmiertelnością w pierwszych fazach życia oraz niską w przypadku osobników dojrzałych płciowo. Dlatego strata dorosłych żółwi jest szczególnie dotkliwa i może skutkować przyspieszonym tempem kurczenia się tej i tak już zagrożonej wyginięciem populacji. Obok ochrony lęgów niezwykle ważne jest zatem również wdrożenie działań na rzecz poprawy przeżywalności osobników dorosłych, co będziemy starali się osiągnąć w ramach realizowanego programu w najbliższej przyszłości.
Możesz pomóc nam ratować żółwie, wpłacając darowiznę na konto Towarzystwa z dopiskiem „ratuję żółwie”. Zebrane środki przeznaczymy na dodatkowe nadajniki telemetryczne, które pomogą w lokalizacji i ochronie komór lęgowych. O postępach projektu będziemy informować na łamach Magazynu.
Tekst i zdjęcie: Borys Kala
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
W trakcie sesji posterowej – przy jednej z prezentacji przygotowanych przez badaczy nietoperzy z „Salamandry”
Fot. Andrzej Kepel
Polska nie jest bynajmniej najbogatszym w gatunki nietoperzy krajem Europy, ani też nie przoduje w badaniach i ochronie tej grupy ssaków, dysponuje jednak pewnym fenomenem społecznym, który integruje środowisko zajmujące się nietoperzami już od 31 lat. Mowa oczywiście o Ogólnopolskiej Konferencji Chiropterologicznej, organizowanej niemal co roku przez kolejne ośrodki badawcze w kraju. Pierwsza taka konferencja, pod tytułem „Stan badań nad nietoperzami w Polsce i problemy ich ochrony”, zorganizowana przez Koło Naukowe Biologów Uniwersytetu Warszawskiego, odbyła się w maju 1987 r. i uczestniczyły w niej 23 osoby. Tegoroczna, XXVI Ogólnopolska Konferencja Chiropterologiczna, zorganizowana od 17 do 19 listopada 2017 r. przez Akademickie Koło Chiropterologiczne Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra” w Gdańsku, zgromadziła aż 115 osób. Jak co roku w skład tej liczby wchodzili nie tylko naukowcy, ale także praktycy zajmujący się ochroną nietoperzy – działacze organizacji pozarządowych, pracownicy regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, parków krajobrazowych i Lasów Państwowych, firm komercyjnych oraz amatorzy. Obrady odbyły się w Wieżycy – miejscowości położonej u podnóża noszącego tę samą nazwę najwyższego szczytu północnej Polski i w granicach Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Łącznie wygłoszono 17 referatów i zaprezentowano 10 posterów. Była to już piąta Ogólnopolska Konferencja Chiropterologiczna organizowana przez PTOP „Salamandra” i druga organizowana przez jego gdańskie koło (poprzednia OKCh na Pomorzu Gdańskim odbyła się w 2001 r.). W przyszłym roku polscy chiropterolodzy spotkają się – po raz pierwszy – w sercu Puszczy Białowieskiej, dokąd zaprasza ich Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk.
Mateusz Ciechanowski
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Gdańskie Koło PTOP „Salamandra”