Okolice Poznania obfitują w tereny o wysokich walorach przyrodniczych. Jednak zdecydowanie najciekawszy i najcenniejszy obiekt spotykamy w obrębie miasta! Jest to zespół kraterów powstałych w wyniku upadku meteorytu, znajdujący się na stoku Góry Moraskiej. Wzgórze o tej nazwie stanowi kulminację ciągnącego się na północ od Poznania wału moreny czołowej utworzonej pod koniec ostatniego zlodowacenia. Jest to najwyższe wzniesienie w województwie (wysokość - 154 m n.p.m.).
„Serce” rezerwatu - największy, eksplozyjny krater. Najlepiej widoczny jest
późną jesienią, gdy drzewa pozbawione są liści.
Fot. Andrzej Kepel
Grupa siedmiu kraterów położona jest na południowym stoku tego wzgórza, około 0,5 km na zachód od wsi Morasko. Teren ten, o powierzchni ok. 55 hektarów, uznano w 1976 roku za rezerwat przyrody. Kratery owe powstały w wyniku uderzenia w ziemię odłamków dużego meteorytu żelaznego (tzw. syderytu), należącego prawdopodobnie do roju Perseidów, z którym Ziemia spotyka się w połowie sierpnia każdego roku. W połowie sierpnia więc, pomiędzy 4000 a 3000 r.p.n.e., nadleciała z północnego wschodu nad Europę duża bryła żelaza. Poruszała się ona początkowo z prędkością ok. 20 km/s.
Po wejściu w gęste warstwy atmosfery ta ogromna prędkość zmniejszała się w wyniku tarcia o powietrze. To z kolei spowodowało bardzo silne nagrzewanie się meteorytu. W efekcie rozpadł się on na wiele odłamków. Ponad 95% początkowej masy meteorytu, która wynosiła ok. 4500 ton roztopiło się bądź wyparowało w trakcie lotu, tworząc pył meteorowy. Masę odłamków, które dotarły do powierzchni Ziemi w rejonie dzisiejszego Moraska, szacuje się na „zaledwie” 80 - 200 ton. Mniejsze z nich, upadając, wybiły niezbyt duże zagłębienia, otoczone niewysokimi wałami wyrzuconego gruntu. Jednak największa bryła uderzając w ziemię i gwałtownie hamując, w wyniku błyskawicznej zamiany energii kinetycznej na cieplną wyparowała w ułamku sekundy. Ogromny wybuch, którego energię szacuje się na około 0,2 kilotony trotylu, spowodował powstanie wielkiego krateru o 100 metrowej średnicy. Otaczający go, amfiteatralnie ukształtowany wał wyrzuconej ziemi, dochodzi do 8 m wysokości.
Pośród moraskich dębów spotkać można jelonka rogacza |
Największy z kraterów o średnicy ponad 100 m
wypełniony jest wodą. Otacza go niezwykle
cenny ze względów przyrodniczych, żyzny las
dębowo-grabowy, zwany grądem. |
Opisane kratery nie są jedynymi pozostałościami kosmicznej katastrofy. Na terenie rezerwatu i w jego sąsiedztwie, odnaleziono również kilka odłamków meteorytu (pierwszy - w 1914 r.). Istnieje wciąż szansa znalezienia następnych jego fragmentów. Dokładne badania gruntu, prowadzone przez astronomów z UAM, pozwoliły również na wykrycie podwyższonych ilości pyłu meteorowego w glebie. Znaleziska te potwierdziły hipotezę o meteorytowym pochodzeniu kraterów moraskich.
W dyskusję i poszukiwanie argumentów na korzyść zarówno hipotezy meteorytowej jak i przeciwstawnej - wytopiskowej genezy tych zagłębień - zaangażowani byli liczni badacze polscy i zagraniczni. Wykonano pierwsze w świecie badania ilości pyłu meteorowego w pobliżu kraterów.
Stawek źródliskowy „Różanego Potoku” - jedno z ciekawszych miejsc w rezerwacie
Fot. Andrzej Kepel
Pośród nielicznych znanych na terenie Europy śladów upadków meteorytów, grupa moraska wyróżnia się liczbą i wielkością kraterów. Poza omawianym istnieją jeszcze dwa podobne skupiska (w Estonii i we Francji - powstałe prawdopodobnie jednocześnie z moraskimi w wyniku tzw. łańcuszkowego upadku kilku meteorytów), oraz niewielka liczba pojedynczych kraterów. Również szacowana łączna masa meteorytu „Morasko” stawia go w rzędzie największych znanych tego typu obiektów.
Typowa dla moreny czołowej urozmaicona rzeźba terenu oraz kształt i wzajemne położenie kraterów sprawiają, że teren rezerwatu - poza jego ogromną wartością naukową - posiada również wyjątkowy, oddziałujący na wyobraźnię charakter.
Oprócz owych walorów „kosmicznych” i krajobrazowych, jest to także zabytek przyrodniczy wysokiej klasy. Większość kraterów położona jest w niegdyś typowym dla Wielkopolski a obecnie coraz rzadziej spotykanym lesie dębowo - grabowym, zwanym grądem (Galio silvatici - Carpinetum) z bardzo dobrze zachowaną florą roślin tworzących barwne aspekty w trakcie wiosennego kwitnienia. Występują tu także interesujące fragmenty łęgu wiązowo - jesionowego (Ficario - Ulmetum campestris) oraz dąbrowy świetlistej, boru i olsu. W runie spotkać możemy wiele rzadkich i chronionych roślin takich jak lilia złotogłów (Lilium martagon), kopytnik pospolity (Asarum europaeum) itp. W zbiornikach wodnych rośnie bardzo rzadki w Wielkopolsce rogatek krótkoszyjkowy (Ceratophyllum submersum). Na terenie rezerwatu żyje także wiele gatunków zwierząt. Oprócz ogromnego bogactwa świata bezkręgowców, na uwagę zasługują gniazdujące tu liczne gatunki ptaków (np. dzięcioł czarny - Dryocopus martius czy lelek kozodój (Caprimulgus europaeus), a spośród ssaków borsuk (Meles meles).
Ten cenny obiekt narażony jest jednak na coraz bardziej nasilającą się presję człowieka. Zagrożenie dla rezerwatu stanowi między innymi nie kontrolowana turystyka (np. stoki kraterów niszczone są przez użytkowników rowerów górskich poruszających się poza oznakowanym szlakiem). Inne niebezpieczeństwa związane są z rozwojem Poznania w kierunku północnym. W pobliżu rezerwatu zlokalizowane jest ogromne i ciągle powiększane wysypisko śmieci dla miasta, istnieje również projekt przekształcenia biegnącej przez środek rezerwatu lokalnej drogi w odcinek trasy szybkiego ruchu łączącej Poznań z Koszalinem. W bezpośrednim sąsiedztwie rezerwatu składowane są zwały ziemi i gruzu pochodzące z robót ziemnych prowadzonych na terenie Poznania.
Grzebiuszka ziemna licznie występuje na terenie rezerwatu |
Skraj rezerwatu w jesiennej szacie |
Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” podjęło na terenie rezerwatu prace, które doprowadzić mają do dokładnego rozpoznania walorów przyrodniczych rezerwatu, a następnie do racjonalnie prowadzonej ochrony, przy jednoczesnym jak najpełniejszym udostępnieniu tego obszaru dla zwiedzających (zobacz: Ratujmy rezerwat!!!). Chcemy aby obiekt ten był znany, odwiedzany, i ceniony, tak jak na to zasługuje, a jednocześnie, aby nie groził mu los jego sąsiada - całkowicie prawie obudowanego osiedlami, zaśmieconego i rozdeptanego rezerwatu „Żurawiniec”.
Sławomir Janyszek
Większość merytorycznych informacji zawartych w tym artykule zaczerpnąłem z książki autorstwa pp.: prof. dr hab. Andrzeja Dzięczkowskiego - odkrywcy przyrodniczych wartości tego terenu i „ojca” rezerwatu - oraz dr Honoraty Korpikiewicz p.t. „Zagadka meteorytu Morasko” (KAW, Poznań 1979). Do tej interesującej pracy odsyłam wszystkich zainteresowanych dalszymi pasjonującymi szczegółami.
Nazwa „EKOLOGIA” zrobiła oszałamiającą karierę i jest obecnie chyba najmodniejszym słowem świata. Wiąże się to z upowszechnieniem idei ochrony środowiska, z którą jest ono utożsamiane. Swoją wciąż rosnącą popularność ekologia zawdzięcza przede wszystkim organizacjom społecznym. To takie stowarzyszenia jak Sierra Club czy Audubon Society spowodowały na początku tego wieku narodziny szerokiego ruchu na rzecz ochrony przyrody. Swój wielki boom na początku lat siedemdziesiątych ochrona środowiska zawdzięcza właśnie działalności organizacji pozarządowych. W większości rozwiniętych krajów świata, to one nadają kierunek i tempo zmianom w podejściu do otaczającego nas środowiska.
Wraz z powrotem demokracji powstały w Polsce dziesiątki a obecnie już setki grup zajmujących się „ekologią”. Świadczy to o ogromnym zapotrzebowaniu na taką działalność. Mamy głęboką nadzieję, że wkrótce polski społeczny ruch na rzecz ochrony środowiska nabierze takiego znaczenia, jak ma to miejsce na Zachodzie.
Założyciele PTOP „Salamandra” na jednym ze spotkań w 1993 r, podczas których ustalano kształt i charakter działalności Towarzystwa
Fot. Andrzej Kepel
Słowa „ekologia” i „środowisko” są niezwykle pojemne. Dlatego, mimo wspomnianej dużej liczby organizacji ekologicznych w Polsce, tylko nieliczne z nich zajmują się ochroną przyrody. Lukę tę, chociaż częściowo, postanowiła wypełnić grupa młodych biologów, wywodzących się w większości ze Studenckiego Klubu Ekologicznego w Poznaniu.
W trakcie kilku lat działalności w Klubie, wielu z nas miało okazję osobiście i na miejscu poznać działalność organizacji ekologicznych w USA, Szwecji, Norwegii, Niemczech i Francji. Po zakończeniu studiów postanowiliśmy założyć stowarzyszenie, które dałoby jego członkom możliwość skutecznego wpływania na stan przyrody w naszym kraju. Utworzone przez grupę około trzydziestu zapaleńców - nie tylko biologów (obecnie jest nas ponad dwa razy tyle) - Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” zostało zarejestrowane pod koniec 1993 roku. Tworząc strukturę oraz wybierając cele i sposoby działania, wzorowaliśmy się częściowo na znanej, międzynarodowej organizacji „The Nature Conservancy” (oczywiście uwzględniając mniejszą skalę i specyfikę naszego kraju). Ma to być więc organizacja zajmująca się ochroną przyrody, jednocześnie, i profesjonalna, i masowa. Profesjonalna - to znaczy, że planowaniem wszelkich przedsięwzięć oraz kierowaniem ich realizacji zajmują się specjaliści z danych dziedzin. Masowa - to znaczy, że dążymy do pozyskania jak największej liczby członków. Ich rola, podobnie jak w większości organizacji na Zachodzie, zależeć będzie od nich samych. Większość ludzi poprzez przynależność do organizacji wspiera ją moralnie oraz finansowo (płacąc składki). Jednak dla każdego, kto chciałby włączyć się osobiście w prace Towarzystwa - znajdzie się zajęcie wykorzystujące jego zdolności. Wszak to właśnie na pracy ochotników i pasjonatów opiera się nasze istnienie.
Pewną nowością w warunkach polskich jest planowany przez nas sposób finansowania działalności Towarzystwa. Chcemy mianowicie oprzeć się w znacznej mierze na darowiznach od osób prywatnych oraz dotacjach od lokalnych przedsiębiorstw.
Większość naszych przedsięwzięć składa się z trzech części: wstępnych badań naukowych, właściwych prac ochronnych i działań edukacyjnych. O tym co zrobiliśmy przez pierwsze pół roku naszego istnienia i co planujemy na najbliższą przyszłość, dowiedzą się Państwo z innych artykułów tego Biuletynu.
Chcemy podkreślić, że otwarci jesteśmy na wszelkie nowe pomysły.
Dzięki „Salamandrze” również i TY możesz przyczynić się do zachowania różnorodności i piękna naszej przyrody.
Andrzej Kepel