Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Śródmiejska puszcza

Użytek ekologiczny „Wąwozy Grodowe” w Sopocie

Istnieje powszechne mniemanie, że duże aglomeracje miejskie nie mogą kryć w sobie ostoi dzikiej przyrody – rzadkich i zagrożonych ekosystemów, roślin, grzybów czy zwierząt. Z pewnością poglądowi temu hołdowało również wielu mieszkańców Trójmiasta, a nawet pracujących tutaj przyrodników, którzy woleli swoje zainteresowania lokować, jeśli nie w odludnych zakątkach Pojezierza Kaszubskiego, to przynajmniej w dolinach pobliskiego Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Okazuje się jednak, że w samym środku aglomeracji trójmiejskiej znajduje się miejsce (otoczone ze wszystkich stron zwartą zabudową lub ruchliwymi ulicami), które przez ponad rok angażowało do pracy zespół zoologów i botaników. Za ich sprawą musiało zaangażować również radnych Sopotu, wchodzącego w skład aglomeracji bałtyckiego kurortu. Na wniosek gdańskiego koła PTOP „Salamandra” i zaprzyjaźnionych przyrodników, 13 lutego 2004 roku Rada Miasta Sopotu podjęła uchwałę tworzącą użytek ekologiczny „Wąwozy Grodowe”.

Teren nowo utworzonego użytku ekologicznego obfituje w źródliska i drobne strumyczki, utrzymujące wilgociolubne zbiorowiska roślinne

Teren nowo utworzonego użytku ekologicznego obfituje w źródliska i drobne strumyczki, utrzymujące wilgociolubne zbiorowiska roślinne
Fot. Marcin Stanisław Wilga

Cóż to za unikalne miejsce? Położone jest ono w bezpośrednim sąsiedztwie sopockiego Grodziska – pozostałości słowiańskiej twierdzy z X wieku, eksplorowanej przez archeologów już od kilkudziesięciu lat, a obecnie zrekonstruowanej jako miejscowa atrakcja turystyczna. Granice użytku obejmują niewielki wąwóz bezimiennego strumienia, będącego dopływem Kamiennego Potoku. Strumień ten bierze w nim swój początek, cały teren jest więc silnie zabagniony, biją tu setki źródełek i wysięków, tworzących wartkie „podgórskie” potoczki. Obszar porośnięty jest przez naturalny las, budowany głównie przez olszę czarną (Alnus glutinosa) – tzw. łęg jesionowo-olszowy w odmianie źródliskowej (Fraxino-Alnetum cardaminetosum). Zbiorowisko to jest doskonale zachowane, czego nie spodziewano się po terenie położonym wewnątrz miasta i zarzucanym przez okolicznych mieszkańców wszelkimi możliwymi śmieciami. Co więcej, sopocki łęg jest bogaty w martwe drewno – zwalone pnie, kłody i konary – i to w stopniu niespotykanym w przeciętnych lasach gospodarczych. Nad źródliskowym wąwozem wznosi się podcięte urwiskiem wzgórze, porośnięte częściowo starymi bukami (Fagus sylvatica), z których najgrubszy został uznany już za pomnik przyrody.

Kwiaty zawilców tworzą na dnie lasu barwne kobierce

Kwiaty zawilców tworzą na dnie lasu barwne kobierce
Fot. Adriana Bogdanowska

Tak dziki (jak na warunki miejskie) i zróżnicowany teren okazał się być domem dla bogatej flory i fauny. Wśród roślin na uwagę zasługuje jedna z traw – manna gajowa (Glyceria nemoralis), umieszczona na Czerwonej Liście Roślin Pomorza Gdańskiego, jako gatunek bliski zagrożenia. Tworzy ona własne zbiorowisko roślinne – szuwar manny gajowej (Glycerietum nemoralis-plicatae); są to jasnozielone „trawniczki” porastające tereny zimnych, śródleśnych źródlisk. Ów szuwar jest zespołem górskim, spotykanym na niżu na tyle rzadko, że dla ochrony jego stanowiska utworzono w niedalekim Gdańsku-Oliwie rezerwat„Źródliska w Dolinie Ewy”. Wczesną wiosną dno lasu wygląda jak kwietny kobierzec, co zawdzięcza masowo kwitnącym zawilcom gajowym (Anemone nemorosa), zawilcom żółtym (A. ranunculoides), złoci żółtej (Gagea lutea) i ziarnopłonowi wiosennemu (Filaria verna). Wśród bujnego runa uważne oko dojrzy też siewki ściśle chronionego cisa (Taxus baccata). U podnóża wielu starych olch wyrastają wiosną różowe kwiatostany łuskiewnika różowego (Lathrea squamaria) – bezzieleniowej rośliny pasożytującej na korzeniach drzew, pod którymi rośnie.

Interesująca okazała się też fauna owadów badanego terenu. Są wśród nich prawdziwe rarytasy, zwłaszcza wśród muchówek. Wiele stwierdzonych na terenie użytku owadzich rzadkości nie posiada niestety polskich nazw. Do prawdziwych „rodzynków” należy w grupie tej zaliczyć Stratiomys potamida, przedstawiciela rodziny lwinkowatych (Stratiomyidae), którego larwy rozwijają się w wolnych od zanieczyszczeń wodach. Gatunek ten – umieszczony na Polskiej Czerwonej Liście Zwierząt, jako zagrożony wyginięciem – znalazł jak widać przytulną ostoję w środku miejskiej aglomeracji. W zimnych źródliskach i wysiękach rozwijają się też larwy olbrzymki (Pedicia rivosa), smukłej, długonogiej muchówki z rodziny kreślowatych (Limoniidae), o charakterystycznych plamistych skrzydłach. Rzadkie i zagrożone muchówki stwierdzono tu również w rodzinie bzygowatych (Syrphidae). Warto wśród nich wymienić szałaśnicę Sericomyia lappona – gatunek górski i rzadko spotykany w nizinnej części kraju, niemal wyłącznie w lasach łęgowych; na Polskiej Czerwonej Liście sklasyfikowany jako bliski zagrożenia. Na szczególną troskę zasługują owady, których larwy rozwijają się w martwym drewnie – chrząszcz z rodziny jelonkowatych – kostrzeń (Sinodendron cylindricum) oraz muchówka Temnostoma vespiforme (bzygowate). Larwy dwóch innych rzadkich bzygowatych – Sphegina clunipes i Sphegina elegans – są amatorami drewna butwiejącego w wodzie, co jest dość nietypowe w ekskluzywnym klubie próchnojadów. W nasłonecznionym, gliniastym urwisku nad źródliskami kopią swoje norki niewielkie żądłówki – pszczolinki z gatunku Andrena clarkella, nie notowanego wcześniej z Trójmiasta i jego okolic. Z uwagi na bujny podszyt i runo, cały teren rozbrzmiewa śpiewem licznych gnieżdżących się tu bezpiecznie ptaków z około 20 gatunków. Nie tylko ptasi śpiew można tu zresztą usłyszeć, ale i... pohukiwanie. Do dziś pamiętam spotkanie z wyrośniętymi pisklętami jednej z naszych sów – puszczyka (Strix aluco), siedzącymi w dzień na niewielkim (2 m) drzewku i wpatrującymi się we mnie pełnymi strachu, wielkimi oczami.

Kwiatostany łuskiewnika różowego pojawiają się na powierzchni ziemi tylko wczesną wiosną, by przez pozostały okres wieść życie w postaci podziemnego kłącza

Kwiatostany łuskiewnika różowego pojawiają się na powierzchni ziemi tylko wczesną wiosną, by przez pozostały okres wieść życie w postaci podziemnego kłącza
Fot. Adriana Bogdanowska

Ochrona prawna w postaci użytku ekologicznego może zabezpieczyć sopocki łęg przed zlokalizowaniem na nim kolejnego parkingu czy osiedla. Nie uratuje go jednak przed zniszczeniem, bez odpowiedzialnej postawy samych sopocian. Będzie to wymagało przerwania odwiecznej polskiej tradycji, według której każde „krzaki”, „chaszcze” i „bajoro” to przynajmniej kosz na śmieci, jeśli nie darmowe wysypisko. Taką też funkcję (na szczęście na niewielką skalę) od lat pełnią wąwozy przy sopockim grodzisku. Na wzgórzu nad najcenniejszymi źródliskami, skąd rozciąga się widok na zielony gąszcz u podnóża urwiska, stowarzyszenie „Sopot dla Środowiska” zbudowało barierki, ławeczkę i kosze na śmieci – wszystko na użytek odwiedzających to piękne miejsce spacerowiczów. Już po dwóch tygodniach cała ta infrastruktura, łącznie z zawartością koszy, znalazła się na dole, wzbogacając zasoby martwego (niestety tym razem zaimpregnowanego) drewna w łęgu źródliskowym. Kilkakrotnie podpalano też pień starego, częściowo spróchniałego buka, będący (o czym piroman nie wiedział) żerowiskiem larw wspomnianego już chrząszcza kostrzenia i siedliskiem życia innych interesujących owadów. Nie śmiałbym podejrzewać o takie czyny czytelników naszego Magazynu, nie apeluję więc o ich zaniechanie, ale o aktywne reagowanie na obserwowane akty wandalizmu. Sopot jest pięknym miastem, właśnie dzięki harmonijnej symbiozie starej architektury i przyrody – bez tej ostatniej straci wiele ze swojego niepowtarzalnego nastroju.

W inwentaryzacji przyrodniczej „Wąwozów Grodowych” uczestniczy kilku zaangażowanych w tym regionie przyrodników – entomolodzy: Jan Krzysztof Kowalczyk i Sławomir Zieliński, mikolog (badacz grzybów) Marcin Stanisław Wilga oraz piszący te słowa Mateusz Ciechanowski, który zajął się inwentaryzacją fauny ptaków i ssaków. Botaniczną część badań przeprowadził dr Ryszard Markowski z Uniwersytetu Gdańskiego, zaś motyle dzienne na przylegających do wąwozu murawach spisał Konrad Sachanowicz.

Mateusz Ciechanowski
Akademickie Koło Chiropterologiczne PTOP „Salamandra”

Użytek ekologiczny „Wąwozy Grodowe” nie zostałby utworzony bez zaangażowania sopockiej radnej – pani Aleksandry Jankowskiej oraz pracowniczki Wydziału Inżynierii i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Sopocie – pani Magdaleny Czeczatki. Obu Paniom serdecznie dziękujemy za wsparcie naszego projektu i doprowadzenie go do szczęśliwego końca.


Wieści znad Noteci

Kolejny rok istnienia Nadnoteckiego Koła PTOP „Salamandra”, to nie tylko kontynuacja dotychczasowych akcji, ale także podjęcie nowych działań. Wiosenne miesiące to przede wszystkim praca w terenie. Trwa prowadzony od kilku lat monitoring przyrody Doliny Noteci, który obejmuje głównie ptaki. Badany jest odcinek między Ujściem a Wieleniem, gdzie rozciągają się Nadnoteckie Łęgi – ostoja ptaków o randze europejskiej. Patrząc na wstępne wyniki prac można stwierdzić, że znacznie spadła liczebność niektórych gatunków, przede wszystkim ptaków siewkowatych – kulika wielkiego (Numenius arquata), rycyka (Limosa limosa) i czajki (Vanellus vanellus). Na wysokim poziomie utrzymuje się populacja żurawia (Grus grus), derkacza (Crex crex), podróżniczka (Luscinia svecica), słowika szarego (Luscinia luscinia) oraz remiza (Remiz pendulinus). Gatunki, które pojawiły się w ostatnim czasie w dolinie Noteci, to kląskawka (Saxicola torquata) i pliszka górska (Motacilla cinerea). Można przypuszczać, że gnieździ się tu również dubelt (Capella media), a w sąsiedztwie doliny orlik krzykliwy (Aquila pomarina), który często żeruje nad Notecią. Aby to potwierdzić nadal będziemy dokładnie obserwować teren Doliny. Monitoring będzie prowadzony jeszcze przez kilka najbliższych lat.

Na zakończenie biwaku „Weekend z przyrodą 2004” zrobiono pamiątkowe zdjęcie

Na zakończenie biwaku „Weekend z przyrodą 2004” zrobiono pamiątkowe zdjęcie
Fot. Przemysław Wylegała

Ubiegły rok obfitował w ciekawe obserwacje rzadkich gatunków ptaków. Warto wymienić chociażby orzełka (Hieraëtus pennatus), kurhannika (Buteo rufinus), drzemlika (Falco columbarius) i kobczyka (Falco vespertinus). Udało się również zaobserwować młode łabędzie nieme (Cygnus olor), wśród których jeden należał do tzw. odmiany polskiej (C. o. immutabilis). Znaleziono też cztery gniazda błotniaka łąkowego (Circus pygargus) i wszystkie młode zostały w nich zaobrączkowane przez fachowców z „Salamandry”. Latem znaleziono nowe stanowiska kani rdzawej (Milvus milvus), wokół których Komitet Ochrony Orłów wyznaczył strefy ochronne.

Ciekawie rozpoczął się również obecny rok – w kwietniu pod Białą zaobserwowano krążącą nad stawami rybnymi bardzo rzadko pojawiającą się w naszym kraju mewę orlicę (Larus ichtyaetus) w szacie godowej.

Zimą rozwiesiliśmy kilkadziesiąt wykonanych przez członków Koła budek lęgowych, głównie dla sikor (Parus sp.) i szpaków (Sturnus vulgaris). Większość z nich wykonali uczniowie Szkoły Podstawowej w Wieleniu. Przygotowanych zostało również ponad 10 skrzynek dla sowy włochatki (Aegolius funereus), którą wielokrotnie słyszano w okolicach Piły i Trzcianki.

Na początku czerwca tego roku dobiegły końca prace przy budowie terenowego punktu edukacji przyrodniczej, który powstaje przy śluzie Lipica na Noteci (5 km od Czarnkowa). Ustawione zostały już ławki i tablica informacyjna, wybudowano także zadaszenie. Prace porządkowe rozpoczęły się w marcu i trwały do końca maja. Odbywały się one wspólnymi siłami członków i sympatyków „Salamandry”. W czerwcu zorganizowaliśmy tu biwak „Weekend z przyrodą”, w którym wzięło udział kilkadziesiąt osób, głównie uczniów z powiatów czarnkowsko-trzcianeckiego i pilskiego. Gościem biwaku był Przemysław Wylegała, który opowiedział o obrączkowaniu ptaków. W rozstawione przez niego sieci złapały się m.in. słowiki (Luscinia sp.), trznadle (Emberiza citrinella) i pokrzewki (Sylvia sp.). W przyszłości przy Lipicy odbywać się będą również zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Teren, na którym powstaje punkt, został nieodpłatnie udostępniony na potrzeby Koła przez pana Zdzisława Kozerę, a projekt jest realizowany dzięki pomocy Starostwa Powiatowego w Czarnkowie oraz Urzędu Gminy Czarnków.

W ciągu ostatniego roku podjęto też wiele ważnych działań interwencyjnych. Jesienią przez ponad dwa tygodnie opiekowaliśmy się młodym bocianem białym (Ciconia ciconia), który nie odleciał na zimę do Afryki. Ptak był początkowo osłabiony, ale po kilku dniach odzyskał siły i został odwieziony do ogrodu zoologicznego w Poznaniu. Wiosną wielokrotnie informowaliśmy strażaków o palących się łąkach w dolinie Noteci, a sami braliśmy udział w ich gaszeniu.

Zorganizowaliśmy też kilka wykładów w szkołach na tematy związane z przyrodą oraz jej ochroną. Przygotowaliśmy cykl trzech 10-minutowych programów przyrodniczych, które zostały wyemitowane przez pilską telewizję „Astra”, a o naszych działaniach pisała lokalna prasa. Prężnie rozwija się również nasza strona internetowa. Pod adresem www.przyroda.most.org.pl zamieszczane są aktualności z życia Koła, bieżące wydarzenia i interwencje. Znaleźć tam można też galerię zdjęć, a także opis przyrody doliny Noteci. Udało nam się również wydać drugi numer Nadnoteckiego Biuletynu Przyrodniczego.

W lipcu, jak co roku, wraz z kolegami z innych działających w okolicy organizacji przyrodniczych wzięliśmy udział w liczeniu bocianów na terenie powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego. Nadal też w kręgu naszych zainteresowań znajdują się sowy. Efektem przeprowadzonych dotychczas prac jest wykrycie wielu nowych stanowisk kilku gatunków tych tajemniczych ptaków. Oprócz tego członek naszego Koła – Filip Solarek – zajął się badaniem składu pokarmu płomykówki (Tyto alba) na podstawie analizy wypluwek pary lęgowej gniazdującej na wieży jednego z kościołów w gminie Wieleń. Z wynikami jego pracy można zapoznać się na naszej stronie internetowej.

Marek Maluśkiewicz
Nadnoteckie Koło PTOP „Salamandra”

Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy do tej pory finansowo wsparli naszą działalność, a w szczególności Starostwu Powiatowemu w Czarnkowie za wsparcie przy wydaniu drugiego numeru Nadnoteckiego Biuletynu Przyrodniczego.


Nasze kochane jaskółki

Dymówki zawsze gniazdują wewnątrz budynków

Dymówki zawsze gniazdują wewnątrz budynków
Fot. Paweł Śliwa

Polsce gniazdują trzy gatunki jaskółek: brzegówka (Riparia riparia), oknówka (Delichon urbica) oraz dymówka (Hirundo rustica). Pierwsza z nich zasiedla wygrzebane przez siebie nory w skarpach nad brzegami rzek i żwirowni. Pozostałe dwa gatunki związane są bardzo silnie z osadami ludzkimi, na terenie których budują gniazda z błota i śliny. Dymówki na ogół gnieżdżą się wewnątrz budynków, głównie w stodołach, oborach i chlewniach, oknówki natomiast na zewnątrz, np. we wnękach okiennych. O ile te pierwsze są dość konserwatywne w lokalizowaniu gniazd, to oknówki w ich umieszczaniu lubią zaskakiwać pomysłowością. Np. kolonie tych ptaków dobrze prosperują pod wieloma mostami czy na promach kursujących pomiędzy wyspami w Świnoujściu. Coraz częściej można także spotkać gniazda oknówek wewnątrz budynków gospodarskich. Jedna z takich kolonii znajduje się w gospodarstwie rolnym w Piersku w gminie Kaźmierz. W 2003 roku w trzech oborach naliczyliśmy aż 340 gniazd tych ptaków. Jest to najprawdopodobniej największa kolonia oknówek stwierdzona wewnątrz budynków. Niegdyś gniazda były tu regularnie niszczone. Na szczęście obecny właściciel gospodarstwa jest bardzo dumny ze swej kolonii i ptaki są tu teraz całkowicie bezpieczne. Według niego, dzięki jaskółkom nie ma obecnie problemu z muchami w oborach i ich pobliżu.

Oknówki niekiedy wprowadzają się do budynków gospodarskich

Oknówki niekiedy wprowadzają się do budynków gospodarskich
Fot. Paweł Śliwa

Niestety, życia nie ułatwiają jaskółkom najwyższe władze naszego kraju. Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi wydał w 2003 roku rozporządzenie, które nakazuje rolnikom zabezpieczyć budynki gospodarskie przed dostępem zwierząt innych niż utrzymywane w gospodarstwie, czyli także przed jaskółkami. Brzmi to jak wyrok. Jest to poważne zagrożenie dla tych ptaków, zwłaszcza dla dymówek, które gniazdują prawie wyłącznie w takich miejscach. Restrykcyjne przestrzeganie tego rozporządzenia może bardzo mocno zredukować polską populację tych ptaków. W uzasadnieniu takiej decyzji mówi się ogólnie o prawie obowiązującym w Unii Europejskiej, lecz Ministerstwo nie potrafi wskazać takiego przepisu. Mówi się także o możliwości przenoszenia przez jaskółki chorób, głównie gruźlicy i ptasiej grypy, jednak i ten argument zdaje się mocno przesadzony i niedostatecznie udokumentowany. Należy pamiętać, że ptaki te zjadają ogromne ilości much, które uznawane są od dawna za roznosicieli wielu chorób. Pozostaje więc mieć nadzieję, że przepis ten zostanie szybo zmieniony, a na razie nie będzie egzekwowany i 2,5 miliona par polskich dymówek oraz 340 par oknówek w Piersku będzie mogło dalej koegzystować z człowiekiem.

Paweł Śliwa
Przemysław Wylegała


Lęgi kląskawek w dolinie Noteci

Podstawowa wiedza na temat ptaków doliny Noteci opiera się głównie na badaniach prowadzonych na tym terenie w latach 80. Z powodu braku innych, nowszych danych, są one powszechnie cytowane, mimo że w wielu przypadkach informacje tam zawarte dawno straciły na aktualności. Grupa przyrodników z Nadnoteckiego Koła PTOP „Salamandra” od trzech lat regularnie prowadzi obserwacje na terenie ostoi ptaków Nadnoteckie Łęgi i jej okolic. Dzięki tym badaniom udało się znaleźć nowe stanowiska wielu gatunków ptaków. Bez wątpienia ciekawym odkryciem było stwierdzenie lęgów kląskawek (Saxicola torquata).

Czerwonopomarańczowa pierś nadaje samcowi kląskawki dostojny wygląd

Czerwonopomarańczowa pierś nadaje samcowi kląskawki dostojny wygląd
Rys. Filip Solarek

Kląskawki mają charakterystyczne, barwne upierzenie, co szczególnie dobrze widać u samców tego gatunku. Czarny wierzch głowy i ciała kontrastuje u nich z białym kołnierzykiem i intensywnie pomarańczową piersią. Samica, jak to zwykle bywa u ptaków, jest znacznie skromniej ubarwiona. Jej upierzenie utrzymane jest w tonacji szarobrązowej. Młode ptaki kolorystycznie zbliżone są do samicy. Bardzo podobne do kląskawek, zarówno pod względem wyglądu, jak i zachowania, są pokląskwy (Saxicola rubetra) – pospolite ptaki łąk i nieużytków. Odzywają się podobnym „łit-łit-czyt”, jednak głos ten jest dużo delikatniejszy.

Kląskawka dotychczas bardzo rzadko zakładała gniazda na terenie Wielkopolski i równie rzadko udawało się odnotować jej obecność w czasie sezonowych wędrówek. Obecnie znajduje się w ekspansji, czyli w szybkim tempie zwiększa swój zasięg oraz liczebność. Do 1997 roku gnieździło się w naszym województwie około 35 par tych ptaków, a na 30 stanowiskach stwierdzono tylko pojedyncze osobniki i żadnych lęgów. W dostępnych publikacjach jest zaledwie kilka wzmianek na temat występowania kląskawki w dolinie Noteci. Jedyne pewne lęgi na tym terenie stwierdzono w latach 1992–1998 koło Czarnkowa. Najwięcej par gniazduje jednak w rejonie Leszna, Krotoszyna i Ostrowa.

Kląskawki preferują teren z licznymi pagórkami, obfitujący w nasłonecznione skarpy z pojedynczymi krzewami lub liniami energetycznymi. Jest to zwykle krajobraz silnie zmieniony przez człowieka lub wręcz antropogeniczny (nieużytki, ugory, tereny ruderalne, przydroża). Badania prowadzone w 2003 roku doprowadziły do znalezienia aż dwóch stanowisk tego gatunku – jednego w granicach administracyjnych Piły, drugiego w dolinie Noteci (pod wsią Biała w gminie Trzcianka). Kląskawki znalazły tu odpowiednie warunki do rozwoju. Te, które gniazdują nad Notecią, wybrały suchy nieużytek o powierzchni kilkudziesięciu hektarów, z trzech stron otoczony polnymi drogami, a z jednej przylegający do zarastających torfianek. W lipcu 2003 roku obserwowano tu początkowo tylko dorosłe osobniki (samca i samicę), a później również młode. Stanowisko w Pile to teren o skąpej roślinności, silnie nasłoneczniony, z przewagą niewielkich kilkuletnich zadrzewień sosnowych.

Badania ptaków nad Notecią będą kontynuowane w ciągu najbliższych kilku lat.

Jakub Glapan
Marek Maluśkiewicz




Chrońmy płomykówkę

Płomykówka należy do naszych najładniejszych sów

Płomykówka należy do naszych najładniejszych sów
Fot. Paweł Śliwa

W minionym czasie kontynuowaliśmy działania związane z ochroną płomykówki w Wielkopolsce, w ramach projektu „Ochrona płomykówki (Tyto alba) w obiektach sakralnych w Polsce”. Skontrolowaliśmy już blisko 400 obiektów sakralnych, a w 100 z nich zamontowaliśmy skrzynki dla tej ginącej sowy. Poszukiwania prowadzone są też w budynkach gospodarskich, w których również montujemy skrzynki lęgowe.

Cały czas zbieramy informacje o występowaniu płomykówki w Wielkopolsce. Wstępne wyniki pokazują, że w ostatnim czasie ptak ten wycofał się z wielu stanowisk, najczęściej z powodu remontów poddaszy, strychów i wież kościołów. Z drugiej strony jest on znacznie liczniejszy niż do tej pory sądzono, gdyż intensywne poszukiwania w odpowiednich miejscach przynoszą kolejne stwierdzenia. Jest to dowód na to, że ciągle bardzo mało wiemy o występowaniu i życiu płomykówki.

Paweł Śliwa

Głównymi sponsorami projektu ochrony płomykówki są Fundacja EkoFundusz i Program Małych Dotacji Globalnego Funduszu Środowiska (GEF/SGP, UNDP).

Projekt wsparty został także przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
























Wybór numeru

Aktualny numer: 2/2023