Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Nowe gatunki gacków w Europie

Odkrywanie nowych gatunków owadów czy nicieni to chleb powszedni biologów zajmujących się tymi grupami zwierząt. Niektórzy naukowcy szacują, że całkowita liczba gatunków organizmów na naszej planecie wynosi od 5 do... 100 milionów! Ale już odkrycie nowego gatunku ssaka nie zdarza się codziennie. Zwykle wydarzenie takie kojarzone jest z wyprawami w ostępy tropikalnych lasów deszczowych. W rzeczywistości jednak naukowcy częściej rozbijają znane już wcześniej gatunki, dochodząc do wniosku, że w rzeczywistości składały się one z dwóch (lub więcej!) odrębnych grup osobników, między którymi nie ma przepływu genów. W ten sposób niedawno wśród europejskich nietoperzy wyróżniono karlika drobnego (Pipistrellus pygmaeus), którego osobniki wcześniej zaliczano do powszechnie znanego gatunku karlik malutki (P. pipistrellus). Teraz przyszła kolej na zamieszanie w systematyce sympatycznych, długouchych gacków (Plecotus spp.), których do niedawna wyróżniano w Europie (i Polsce) dwa - gacka brunatnego (P. auritus) i gacka szarego (P. austriacus).

Portret gacka brunatnego

Portret gacka brunatnego
Fot. Andrzej Kepel

Kilka lat temu znana austriacka chiropterolog (czyli badaczka nietoperzy), pani Frederike Spitzenberger, prowadziła badania nad genetycznym i morfologicznym zróżnicowaniem gacków w jej ojczyźnie. Dzięki zastosowanym metodom statystycznym stwierdziła, że wszystkie badane osobniki można podzielić na trzy wyraźne odrębne grupy. Jedną zidentyfikowała jako gacki brunatne, drugą jako gacki szare, a trzecią jako... coś odmiennego od obydwu znanych wcześniej gatunków. Dwadzieścia dwa lata temu opisano występujący na wyspach u wybrzeży Dalmacji podgatunek gacka szarego - P. a. kolombatovici i nieraz już sugerowano, że jest on w rzeczywistości odrębnym gatunkiem (do tej pory stwierdzono go na Bałkanach, w Grecji, Turcji i we Włoszech). Pani Spitzenberger pośpiesznie uznała swoją trzecią grupę właśnie za Plecotus kolombatovici, podniesiony teraz przez nią do rangi gatunku. Fakt ten opublikowała w czeskim czasopiśmie „Folia Zoologica” 1.

Rozpoznanie gatunku lecącego gacka jest zadaniem bardzo trudnym nawet dla specjalistów

Rozpoznanie gatunku lecącego gacka jest zadaniem bardzo trudnym nawet dla specjalistów
Fot. Andrzej Kepel

Jakiś czas później do rąk pani Spitzenberger dotarły okazy gacków z Dalmacji i Turcji, których cechy zewnętrzne wskazywały właśnie na P. kolombatovici. Po analizach budowy czaszki i struktury DNA okazało się, że nie mają one nic wspólnego z wyróżnioną wcześniej trzecią grupą austriackich gacków. Co więcej, tworzyły one łatwo wyodrębnialną... czwartą grupę. A więc trzecia grupa to prawdopodobnie kolejny gatunek! Pani Spitzenberger postanowiła szybko naprawić już opublikowany błąd, ogłaszając w czasopiśmie „Natura Croatica” z 2002 r. opis nowego gatunku, nazwanego Plecotus microdontus (czyli „gacek drobnozębny”)2.

W tym samym jednak czasie nowy gatunek gacka z Alp został wyróżniony przez niemieckiego chiropterologa - Andreasa Kiefera i nazwany Plecotus alpinus. Jak się później okazało, był to ten sam gatunek, który tak długo wodził za nos Frederike Spitzenberger. Opis Andreasa Kiefera ukazał się w czasopiśmie „Myotis” z 2001 r., jednak z powodu opóźnień w druku, czytelnicy mogli się z nim zapoznać dopiero w 2002 r 3. Tak więc nowy gatunek uzyskał początkowo dwie nazwy i dopiero artykuł Dietera Kocka 4 w polskim czasopiśmie „Acta Chiropterologica” rozstrzygnął spór (w oparciu o Międzynarodowy Kodeks Nomenklatury Zoologicznej) na korzyść A. Kiefera i jego P. alpinus. Pojawiła się także propozycja polskich nazw dla nowo odkrytych nietoperzy: gacek alpejski dla P. alpinus i gacek bałkański dla P. kolombatovici 5.

Gacek alpejski, który w środku Europy tak dlugo ukrywał się wśród swoich kuzynów

Gacek alpejski, który w środku Europy tak dlugo ukrywał się wśród swoich kuzynów
Fot. Andreas Kiefer

Dwaj krewniacy - swojski gacek brunatny (po lewej) i gacek alpejski (po prawej)

Dwaj krewniacy - swojski gacek brunatny (po lewej) i gacek alpejski (po prawej)
Fot. Andreas Kiefer

Sensacja ostatniej chwili - gacek sardyński w całej okazałości

Sensacja ostatniej chwili - gacek sardyński w całej okazałości
Fot. Mauro Mucedda

Po tej krótkiej wycieczce za kulisy współczesnej taksonomii (czyli nauki o klasyfikacji organizmów żywych), przyjrzyjmy się, jak wygląda „sensacja sezonu” - gacek alpejski. Nietoperz jest z ubarwienia (futro, uszy, koziołki) bardzo podobny do gacka szarego, choć jest znacznie bliżej spokrewniony z gackiem brunatnym. Podobnie jak nasz gacek brunatny, ma on rozdęte bulwkowato nozdrza. Najważniejszą jednak cechą, pozwalającą odróżnić nowy gatunek od pozostałych europejskich gacków, jest ciemna, trójkątna plamka na dolnej wardze. Co prawda stwierdzono go jak dotąd tylko w Alpach, Górach Dynarskich, Pirenejach i w Grecji, jednak być może w krajach Europy Środkowej był po prostu przeoczany.

Można zastanawiać się nad sensem całego zamieszania nad nazewnictwem, zaś „produkowanie” nowych gatunków 6 uznać za dążenie naukowców za wszelką cenę do utrwalenia swego nazwiska w historii. Odpowiedzi jednak na pytania, z jakim gatunkiem w danej chwili mamy do czynienia lub ile gatunków występuje na danym terenie, są niezwykle ważne dla nowoczesnej ochrony przyrody - dzięki nim bowiem wiemy, gdzie i co wymaga ochrony, tak aby można było zachować jak największą różnorodność otaczającego nas świata żywych organizmów.

Mateusz Ciechanowski

  1. Spitzenberger F., Piálek J., Haring E. 2001. Systematics of the genus Plecotus (Mammalia, Vespertilionidae) in Austria based on morphometric and molecular investigations. Folia Zoologica 50 (3): 161-172.
  2. Spitzenberger F., Haring E., Tvrtkovic N. 2002. Plecotus microdontus, a new species from Austria. Natura Croatica 11: 1-18.
  3. Kiefer A., Veith M. 2001 (publ. 2002). A new species of long-eared bat from Europe. Myotis 39: 5-16.
  4. Kock D. 2002. The publication dates of Plecotus alpinus Kiefer and Veith, 2002 and of Plecotus microdontus Spitzenberger, 2002. Acta chiropter. 4 (2): 219-220.
  5. Grabińska B., Bogdanowicz W. (w druku). Nietoperze Europy - ich rozmieszczenie i status ochronny. Nietoperze.
  6. W chwili, gdy publikujemy ten numer Biuletynu, dotarła do nas informacja o wyróżnieniu kolejnego europejskiego gatunku - gacka sardyńskiego (Plecotus sardus), występującego na Sardynii - włoskiej wyspie na Morzu Śródziemnym [Mucedda M., Kiefer A., Pidinchedda E., Veith M. 2002. A new species of long-eared bat (Chiroptera, Vespertilionidae) from Sardinia (Italy). Acta chiropter.121-135]. Na zaliczanych niekiedy do Europy wyspach Kanaryjskich występuje szósty gatunek z tego rodzaju - gacek kanaryjski (Plecotus teneriffae). Kompletne zestawienie cech umożliwiających odróżnienienie wszystkich europejskich gacków (za wyjątkiem g. kanaryjskiego) można znaleźć w cytowanych powyżej pracach: Muceddy i in. (2002) oraz Spitzenberger i in. (2002).


Leniwiec - ukryte możliwości

W styczniu 2002 roku z Emmen w Holandii przybył do poznańskiego Nowego ZOO kolejny egzotyczny mieszkaniec, przedstawiciel rzędu szczerbaków (Edentata) - leniwiec krótkoszyi, zwany też leniwcem Hoffmanna (Choloepus hoffmanni). Niestety, na razie nie jest łatwo go zobaczyć, ponieważ niechętnie opuszcza swoją kryjówkę. Początkowo, ilekroć przybywałam do jego pawilonu, nie raczył wysunąć ze swojego kosza choćby czubka swego leniwego nosa. Zanim wreszcie udało mi się zrobić prezentowane obok zdjęcie, miałam wiele okazji do rozmów z pracownikami ogrodu, którzy okazali się prawdziwą skarbnicą informacji na temat tego zwierzęcia.

Portret nowego mieszkańca poznańskiego ZOO

Portret nowego mieszkańca poznańskiego ZOO
Fot. Natalia Osten-Sacken

Współcześnie, w lasach tropikalnych Ameryki Środkowej i Południowej, żyje tylko 5 gatunków tych niezwykle oryginalnych stworzeń. W zależności od tego, ile zrośniętych palców znajduje się na ich przedniej kończynie, zaliczane są do jednej z dwóch rodzin: leniwców trójpalczastych (Bradypodidae) lub dwupalczastych (Choloepidae). Trzy gatunki leniwców trójpalczastych - leniwiec grzywiasty, zwany też brazylijskim (Bradypus torquatus), leniwiec pstry (Bradypus variegatus) i leniwiec ai (Bradypus tridactylus) - są do siebie bardzo podobne. Różnią się głównie miejscem występowania i barwą sierści. Nowy nabytek poznańskiego ZOO należy do rodziny leniwców dwupalczastych i wyglądem przypomina leniwca dwupalczastego (Choloepus didactylus), znanego także pod nazwą unau. Aby je bez wątpliwości rozróżnić, należy zrobić badania za pomocą ultrasonografu lub zdjęcie rentgenowskie. Unau, podobnie jak leniwce trójpalczaste, ma aż 9 kręgów szyjnych. Przypomnijmy, że niemal wszystkie pozostałe ssaki, z żyrafą (Giraffa camelopardalis) włącznie, mają ich tylko 7. Tak długa szyja sprawia, że leniwce te mogą bez ruszania tułowiem obrócić głowę nawet o 270°. Tymczasem leniwiec krótkoszyi ma tylko 6 kręgów szyjnych! Jedynymi innymi ssakami, które mogą się tym pochwalić, są manaty (Trichechus spp.).

Wszystkie leniwce mają wysmukłe ciało, zredukowany ogon oraz małe oczy i uszy. Obie płcie zewnętrznie nie różnią się prawie niczym. Długość tułowia współczesnych dorosłych leniwców mieści się w granicach 40-75 cm, ale nie tak dawno, bo zaledwie 10 tys. lat temu, żyły leniwce osiągające rozmiary słonia!

Potężne pazury leniwców służą nie tylko do podtrzymywania wiszącego ciała, ale również do obrony

Potężne pazury leniwców służą nie tylko do podtrzymywania wiszącego ciała, ale również do obrony
Fot. Natalia Osten-Sacken

Specyficzny sposób przemieszczania się tych zwierząt jest uwarunkowany budową kończyn - nie mogą stać ani chodzić jak inne ssaki. Na ziemi potrafią jedynie czołgać się nieporadnie na łokciach i kolanach. Ręce leniwców są dłuższe od nóg, ale najważniejszą cechą ich dłoni są długie, mocne, sierpowato wygięte pazury, dzięki którym mogą trwać nawet godzinami bez ruchu, zawieszone grzbietem w dół na gałęziach drzew. Ich kończyny i pazury są tak silne, że mogą utrzymać ciężar ich ciała nawet wtedy, gdy zwierzę wisi tylko na jednej ręce i jednej nodze.

Najlepszą jednak ochroną leniwców jest ich powolność, nieruchawość (śpią od 15 do 24 godzin na dobę) oraz maskujący kolor futra, który zawdzięczają żyjącym z nimi w symbiozie glonom. W ciągu pory deszczowej glony w ich sierści tworzą maskujący kożuch. Wiszące nieruchomo leniwce wyglądem przypominają wtedy fragment pnia czy obrośniętej gałęzi. Dzięki temu mają szansę uniknąć spotkania z jaguarem (Panthera onca), ocelotem (Felis pardalis) czy innymi drapieżnikami wspinającymi się dobrze na drzewa, jak również z wężami drzewnymi oraz skrzydlatymi harpiami (Harpia harpyja).

Te „leniwe” zwierzęta są bardzo odporne na trucizny i wstrząsy elektryczne. Dawki, które z łatwością zabijają inne ssaki, nie czynią na nich dużego wrażenia. Są również świetnymi pływakami. Z łatwością pokonują nawet szerokie rzeki o dość wartkim nurcie. Co ciekawe, ciepłota ich ciała w dość sporym zakresie zmienia się płynnie, wraz ze zmianą temperatury otoczenia. W chłodnej porze deszczowej może spaść nawet do 7°C!

Samica rodzi jedno młode, które momentalnie po porodzie obraca się grzbietem w dół. Następnie o własnych siłach, wspinając się po jej futrze i kończynach, dociera do dwóch sutków na piersi. Ukryte w obfitej sierści na brzuchu matki jest dobrze chronione przed deszczem, zmianami temperatury i drapieżnikami. Włosy leniwców rosną w charakterystyczny sposób - od brzucha do grzbietu, co przy ustawicznym zwisaniu grzbietem w dół stanowi doskonałą ochronę w czasie deszczu.

Leniwiec krótkoszyi w swojej ulubionej pozie

Leniwiec krótkoszyi w swojej ulubionej pozie
Fot. Radosław Ratajszczak

Leniwce mają dobrze rozwinięty zmysł powonienia i smaku, natomiast obraz, który dostrzegają, jest niewyraźny i rozmazany. Rzadko wydają jakieś odgłosy. Są typowymi liściożercami, choć jedzą również kwiaty, soczyste pędy drzew i owoce. Ich żołądek podzielony jest na kilka komór, umożliwiających trawienie dużych ilości masy roślinnej. Jedynym źródłem wody dla leniwców jest rosa lub krople deszczu. Mają bardzo powolną przemianę materii, stąd defekacja (czyli oddawanie kału) zachodzi co 6-7 dni. Schodzą wówczas z drzew, u ich podnóża wygrzebują dziurę w ziemi i tam zagrzebują odchody.

W warunkach ogrodów zoologicznych jest obecnie hodowanych sporo tych zwierząt, głównie z rodziny leniwców dwupalczastych. Leniwce trójpalczaste, jako typowi liściożercy, nastręczają poważnych problemów w hodowli, zwłaszcza w klimacie charakteryzującym się długą zimą. Ponieważ wszystkie gatunki leniwców trzymane w niewoli rzadko się rozmnażają, w ciągu jednego roku na całym świecie przychodzą w tych warunkach na świat średnio tylko 3-4 młode. W naturze leniwce żyją 12-25 lat, lecz w niewoli przeżywają nawet ponad 30.

Leniwiec jest w zasadzie zwierzęciem nocnym. Dlatego w poznańskim ZOO, aby dać zwiedzającym szanse jego ujrzenia, trzymany jest w pawilonie, w którym rytm dobowy jest odwrócony. W południowo- i środkowoamerykańskich lasach, gdzie występuje w naturze, leniwiec krótkoszyi uaktywnia się na godzinę przed zachodem słońca i zaczyna pałaszować liście, cienkie gałązki i owoce. Przybyły do Poznania osobnik swoimi upodobaniami kulinarnymi bynajmniej nie przypomina dziko żyjących braci. Do jego ulubionych dań należą cykoria i ziemniaki, a podstawę pożywienia stanowi specjalna mieszanka z mleka sojowego, jajek, owoców, ryżu i karmy dla psów. Można powiedzieć, że w niewoli - nawet jeśli zapewnia ona wszystko, co jest potrzebne do życia - dosłownie i w przenośni schodzi się na psy.

Natalia Osten-Sacken


Kto kumka?

Zastanawiałem się, jak zgrabnie zacząć ten artykuł i w pewnym momencie przyszedł mi do głowy pomysł. Spytałem swoją 4,5-letnią córeczkę, Agnieszkę - Co robią żaby? - Skaczą! - odpowiedziała bez wahania. Hmm... nie o to mi chodziło. Postanowiłem być bardziej konkretny - No dobrze, skaczą... a jaki głos wydają? Yyyyy... kum, kum! - ucieszyła się. Więc jednak miałem rację... żaby robią kum, kum. O zgrozo! I to moje własne dziecko! Podejrzenia, które miałem, potwierdziły się. Ludowa „mądrość”, zapisana w setkach bajek, przekazywana z pokolenia na pokolenie, głoszona z przekonaniem przez mamy i przedszkolanki, każe młodym obywatelom naszego kraju powtarzać - „Żaby robią kum, kum! Żaby kumkają!” Nieee!!! Żaby robią brekekeke, oak, koak, errrrrrrrr, ewentualnie reeehhh, ale nie kum! - A więc kto robi kum?! - zapytacie. No jak to kto? KUMAKI! Przerwijmy wreszcie tę zmowę milczenia i powiedzmy prawdę! Kumaki robią kum! Może dlatego tak się nazywają? Teraz już kumacie?

Źrenica w kształcie serca sprawia, że spojrzenie tego kumaka górskiego jest bardzo romantyczne

Źrenica w kształcie serca sprawia, że spojrzenie tego kumaka górskiego jest bardzo romantyczne
Fot. Andrzej Kepel

Zastanawiam się, jakie jest źródło tego przesądu odnośnie kum. Czy ludzie uważają, że rzeczywiście ten głos wydają żaby, czy też myślą, że kumaki to żaby. Oczywiście oba te poglądy są błędne. Może to, że w ludzkiej świadomości utarło się, żeby piękne, smutne kuuum i huuum przypisać żabom, kumaki zawdzięczają swej nikczemnej posturze? Może nikomu nie przyszło do głowy, że ta mała ropuszka może tak pięknie śpiewać?

Słowa ropuszka użyłem nie bez kozery - nasze dwa krajowe gatunki: kumak nizinny (Bombina bombina), o starszej nazwie naukowej - Bombinator pachypus, która dla mnie jest zabawniejsza, i kumak górski (Bombina variegata) - należą do rzędu płazów bezogonowych (Anura), rodziny ropuszkowatych, inaczej krągłojęzycznych (Discoglossidae).

Podczas śpiewu kumaki nizinne nadymają się, znacznie zwiększając rozmiary swego ciała

Podczas śpiewu kumaki nizinne nadymają się, znacznie zwiększając rozmiary swego ciała
Fot. Andrzej Kepel

No i faktycznie, są „ropuszkowate” - drobne, z krótkimi tylnymi nogami, niepozorne, delikatne, pokrojem ciała przypominają małą ropuchę. Patrząc na nie z góry (w istocie na płazy rzadko patrzymy z dołu) możemy je pomylić z ropuchami - są szare, oliwkowe, brunatne, z małymi, ciemnobrązowymi plamkami, pokryte licznymi brodawkami. Skóra obu krajowych gatunków kumaków zawiera gruczoły jadowe, w przypadku podrażnienia wydzielające lepki, gęsty, łatwo pieniący się śluz o ostrym, nieprzyjemnym zapachu. W skład tego śluzu wchodzi silnie toksyczna frynolicyna. Jad ten jest szkodliwy nie tylko dla potencjalnych amatorów „kumaczyny”, ale także innych płazów, w tym samych kumaków, które stłoczone w małym naczyniu potrafią nawzajem się podtruć.

Inną bronią kumaków jest specyficzne zachowanie w przypadku zagrożenia. Przebywający na lądzie i znajdujący się w obliczu niebezpieczeństwa kumak nie ucieka, lecz wygina silnie przód i tył ciała oraz odnóża do góry, a czasem przewraca się na grzbiet, eksponując jaskrawo ubarwioną dolną część ciała. U kumaków nizinnych strona brzuszna jest upstrzona jaskrawoczerwonymi lub pomarańczowymi dużymi plamami na ciemnoniebieskim lub czarnym tle. U górskich - plamy są żółte na tle ciemnopopielatym lub niebieskawym. Jaskrawe barwy stanowią swojego rodzaju sygnał ostrzegawczy - nie rusz, bo pożałujesz - a specyficzne zachowanie tych płazów zwane jest refleksem kumaka. Niestety, wielu prześladowcom ani straszenie plamami, ani nawet frynolicyna nie przeszkadzają w konsumpcji. W takiej sytuacji kumakom przydałoby się troszkę tradycyjnie rozumianego refleksu, ale cóż - nikt nie jest doskonały.

Znajdujący się w niebezpieczeństwie kumak przewraca się na plecy i wygina ciało, ukazując jaskrawo ubarwiony spód ciała. Na zdjęciu kumak górski.

Znajdujący się w niebezpieczeństwie kumak przewraca się na plecy i wygina ciało, ukazując jaskrawo ubarwiony spód ciała. Na zdjęciu kumak górski.
Fot. Andrzej Kepel

Kumaki nizinne, zgodnie ze swoją nazwą, żyją na nizinnych obszarach Polski, mniej więcej do wysokości 250-300 m n.p.m., natomiast kumaki górskie (także zgodnie z nazwą - ciekawe, może one wiedzą, że są górskie?), żyją od 300 do ok. 1700 m n.p.m. Stwierdzono, że na granicy zasięgów dochodzi do krzyżowania się obu gatunków i pojawiają się tam formy mieszane, o cechach (ubarwienie brzucha) pośrednich.

Po przebudzeniu się ze snu zimowego, na początku kwietnia, kumaki pojawiają się w stawach. Górskie - ze względu na chłodniejszy klimat, w którym żyją - nieco później. Gody rozpoczynają się pod koniec kwietnia, po okresach deszczu, kiedy woda dostatecznie się nagrzeje. Intensywne opady atmosferyczne są bodźcem pobudzającym kumaki do aktywności godowej i składania jaj, które odbywa się po każdym, większym deszczu. Czasami, podczas wyjątkowo mokrych lat, dochodzi do drugiej wyraźnej pory godowej, w lipcu. Kumaki górskie są jeszcze silniej uzależnione od deszczów - po intensywnych ulewach tworzą się kałuże, w których często składają jaja. Niestety, wiele z takich „akwenów” wysycha, zanim jeszcze przeobrażą się kijanki i cały wysiłek rozrodczy beztroskich rodziców idzie na marne.

Odróżnienie samca od samicy, poza porą godową, nie jest proste. Tylko w tym bowiem czasie, na przedramionach i pierwszych dwóch palcach „rąk” (u górskiego na trzech i niektórych „nożnych”) widoczne są płaskie, szorstkie, ciemnobrązowe lub czarne modzele godowe. Ich zadaniem jest ułatwienie utrzymania oblubienicy w uścisku (amplexus).

W czasie wydawania charakterystycznego „kuum” ciało kumaka nizinnego przypomina dwa unoszące się na wodzie baloniki

W czasie wydawania charakterystycznego „kuum” ciało kumaka nizinnego przypomina dwa unoszące się na wodzie baloniki
Fot. Andrzej Kepel

W trakcie pory godowej kumaki nizinne płci męskiej wydają swoje słynne, nieco melancholijne, tęskne kuuum i huuum. Głos ich, podobnie jak rzekotek drzewnych (Hyla arborea) (zobacz: Królewna na zielonym liściu - Biuletyn 2/2001) jest często wykorzystywany przez filmowców dla podkreślania nastroju scen nocnych, oczywiście niezależnie od pory roku, w której dzieje się akcja filmu... Co ciekawe, kumaki najaktywniejsze są nie tyle w nocy, co wieczorem, kiedy woda w stawach jest najcieplejsza. Głos ten, przy odrobinie wysiłku, można naśladować „własnogębnie”. Czasem skłania to milczące kumaki do ujawnienia się i odpowiedzi - w ten sposób można stwierdzić ich obecność w zbiorniku wodnym bądź po prostu wspólnie sobie pośpiewać. Odradzam jednak uprawianie tego typu wokalistyki w miejscach, gdzie jest dużo ludzi. Może to skończyć się przymusowym pobytem na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym.

Mechanizm wydawania głosu przez kumaki nizinne jest nieco inny, niż u pozostałych krajowych płazów bezogonowych. Unoszący się na powierzchni wody kumak najpierw silnie nadyma płuca, potem rozdyma dno jamy gębowej, gdzie znajdują się dwa worki powietrzne. Wygląda wtedy jak dwa pływające baloniki: większy to rozdęta jama brzuszna, mniejszy - jama gębowa. W takiej pozycji samiec rytmicznie kurczy dno jamy gębowej, wydając kuuum, a jama brzuszna pozostaje rozdęta i drga, pełniąc funkcję rezonatora. Od ciała śpiewaka rozchodzą się wtedy po powierzchni wody - fale.

No dobrze, to kumak nizinny. A kumak górski? I tu muszę dokonać małego sprostowania wstępu artykułu. Kumak górski nie robi kuuum! Nie ma worków powietrznych, ani nie nadyma płuc i stać go tylko na ciche, przerywane u-u-u. Kumakowi górale, w przeciwieństwie do ludzkich, nie mają skłonności do głośnych przyśpiewek.

Składanie jaj przez samice kumaka nizinnego (z pomocą samców rzecz jasna) rozpoczyna się w połowie kwietnia, jednak najintensywniej przebiega późną wiosną, kiedy temperatura wody osiągnie 16-25°C. U kumaków górskich wygląda to podobnie, z tym że w przypadku braku odpowiednich stawków zdarza im się składać jaja w zbiornikach o chłodniejszej wodzie, np. górskich źródłach.

W czasie wydawania głosu od ciała kumaka rozchodzą się po powierzchni wody charakterystyczne fale

W czasie wydawania głosu od ciała kumaka rozchodzą się po powierzchni wody charakterystyczne fale
Fot. Andrzej Kepel


Jaja, w małych pakietach, przyklejane są do pędów roślin wodnych, kilka do kilkunastu centymetrów pod powierzchnią wody w ten sposób, że gałązka rośliny stanowi oś niemal regularnie kulistego pakietu skrzeku. Kumaki górskie, jeżeli składają jaja w okresowych kałużach, w przypadku braku roślinności mogą je umieszczać luzem. Liczba jaj w pakietach waha się od 1 do ok. 80 sztuk. Jedna samica w ciągu całego okresu godów może złożyć ok. 300 jaj.

Dość wyjątkową cechą kumaków jest to, że odżywiają się w czasie godów i składania jaj, podczas gdy większość płazów bezogonowych żyje wtedy tylko miłością. Pokarm pobierają nawet osobniki połączone w pary (in amplexus). Przy czym, co nie jest wśród płazów wyjątkiem, „para” nie musi u kumaków oznaczać „dwa”, lecz „parę”, czyli „kilka” osobników, gdyż często zdarza się, że kilka samców upatrzy sobie jedną partnerkę. Swoją drogą, jak w tych warunkach schwytać coś do jedzenia? Godne podziwu.

W zależności od temperatury wody, po ok. 8-10 dniach z jaj wylęgają się kijanki. W początkowym okresie życia są bardzo podobne do kijanek rzekotki drzewnej, potem kształt ich ciała zmienia się, wydłuża. W tzw. stadium maksymalnego rozwoju (czyli gdy są największe) kijanki osiągają 45-50 mm długości.

Cały okres rozwoju larw kumaków nizinnych trwa ok. 3 miesięcy, a jego długość uzależniona jest od dostępności pokarmu i temperatury wody. Przeobrażenie w małe kumaczki następuje z reguły pod koniec lata i wczesną jesienią. Zdarza się, że kijanki nie zdążą się przeobrazić do pierwszych przymrozków i wtedy giną.

Czyżby miłość była aż tak ślepa? Na zdjęciu kumak nizinny zalecający się do żaby.

Czyżby miłość była aż tak ślepa? Na zdjęciu kumak nizinny zalecający się do żaby.
Fot. Andrzej Kepel

W przypadku kumaków górskich okres rozwoju larw jest zwykle krótszy (ok. 2-2,5 miesiąca), lecz zdarza się, że kijanki zimują w stawach i przeobrażają się dopiero na drugi rok. Świadczy to, podobnie jak zdolność składania jaj praktycznie w każdej wodzie (inne płazy są wybredne), o przystosowaniu do życia w surowych, górskich warunkach.

Kumaki są płazami wybitnie ciepłolubnymi i prowadzą zdecydowanie wodny tryb życia. W zamiłowaniu do wody prześcigają nawet żaby zielone - śmieszkę (Rana ridibunda), wodną (Rana esculenta) i jeziorkową (Rana lessonae) - które często przesiadują na brzegach zbiorników. Kumaki zazwyczaj cały czas przebywają w wodzie, opuszczając ją tylko na czas zimowania i w przypadku wysychania zbiorników. Są bardzo wrażliwe na jej brak - długotrwałe susze mogą powodować duże straty w populacji. Na lądzie poruszają się krótkimi skokami. Odległości, które pokonują, są niewielkie i nie przekraczają z reguły kilkuset metrów. Kumak górski, z konieczności, jest nieco mniej „wodny” niż nizinny - w górach mało jest zbiorników wody stojącej (poza okresowymi kałużami), w związku z czym zmuszany jest do częstszych wędrówek po lądzie.

O różnicach w trybie życia świadczy także menu obu gatunków. Kumaki nizinne odżywiają się przede wszystkim owadami i ich larwami żyjącymi w wodzie lub w jej pobliżu: drobnymi skorupiakami, ślimakami, a czasem narybkiem. W skład pokarmu kumaków górskich wchodzi natomiast dużo więcej zwierząt lądowych, takich jak np. dżdżownice czy pająki.

Kumaki, ze względu na swoje zamiłowanie do ciepła, aktywne są głównie w dzień. Temperatury, w których są najbardziej ruchliwe, zawierają się w przedziale od 17-25°C. W październiku (górskie już pod koniec września) opuszczają zbiorniki wodne i wyszukują odpowiednich do przezimowania kryjówek na lądzie. Sen zimowy spędzają w różnych norach i jamach, często w towarzystwie innych płazów - np. ropuch (Bufo spp.) lub traszek (Triturus spp.), a na wiosnę budzą się i powracają do wody, by zaśpiewać (tylko samce) swoje kuuum!

Podsumowując, kum robią kumaki, z tym że nie wszystkie, i proszę, pamiętajmy o tym!

Albin Pawłowski


„LA SALAMANDRE”

Odnaleźliśmy kuzyna w Szwajcarii! Jest nim czasopismo przyrodnicze „La Salamandre”, które ma niemal identyczne logo jak nasze.

W magazynie tym można znaleźć ok. 50 bogato ilustrowanych stron o roślinach, grzybach i zwierzętach Środkowej Europy, a także wywiady, prezentacje ciekawych publikacji, wydarzenia... Każdy numer ma swój temat przewodni - dotyczący np. jednego gatunku lub grupy organizmów - któremu poświęcona jest znaczna część artykułów.

La Salamandre

Czasopismo ukazuje się co dwa miesiące i kierowane jest do starszej młodzieży i dorosłych. Zostało założone w 1983 r. przez pasjonującego się przyrodą jedenastolatka. Obecnie rozchodzi się we francuskojęzycznej części Szwajcarii i we Francji. Redakcja Magazynu wydaje także tematyczne miniprzewodniki oraz płyty CD z programami edukacyjnymi lub odgłosami przyrody, organizuje wycieczki na łono natury itp. Od trzech lat ukazuje się również dodatek kierowany do dzieci, zatytułowany „La petite Salamandre”, czyli „Salamanderka”.

Więcej informacji o tym czasopiśmie (niestety - tylko po francusku) można znaleźć w Internecie pod adresem www.salamandre.ch. PTOP „Salamandra” nawiązało już kontakt z redakcją „La Salamandre” i w październikowo-listopadowym numerze tego magazynu ukazała się pierwsza informacja o naszym Towarzystwie.

Frédérique Marquot


































Huragan w Puszczy Piskiej

4 lipca 2002 roku nad północno-wschodnią Polską przeszedł huragan o rzadko w naszym kraju spotykanej sile, wyrządzając ogromne straty w lasach. Nie była to trąba powietrzna, gdyż wszystkie drzewa zostały przewrócone bądź przygięte w tym samym kierunku. Wiatr wiał z południowego zachodu. Niszcząca fala składała się z kilku bardzo silnych porywów i trwała zaledwie kilka do kilkunastu minut.

W ciągu paru minut na ogromnych obszarach Puszczy Piskiej las przestał istnieć

W ciągu paru minut na ogromnych obszarach Puszczy Piskiej las przestał istnieć
Fot. Andrzej Węgiel


Największe straty odnotowano w Puszczy Piskiej. W samym Nadleśnictwie Pisz (najbardziej poszkodowanym) huragan zniszczył drzewostany na powierzchni 12 tys. ha (2,5 mln m3 drewna). Łącznie zniszczeniu uległo ok. 33 tys. ha, w tym ok. 17 tys. całkowicie (ponad 3 mln m3 drewna). Uszkodzone zostały także samochody, osady leśne i leśniczówki. W całym województwie warmińsko-mazurskim w różnym stopniu ucierpiało około 350 zabudowań. Na szczęście nikt nie zginął, mimo że wiele osób nawałnica zaskoczyła w lesie.

Leśnicy niezwłocznie przystąpili do uprzątania zniszczonych drzewostanów. W pierwszej kolejności udostępniono drogi dojazdowe. Szacuje się, że uprzątanie terenu potrwa dwa lata, a następne pięć potrwa odnawianie lasu.

Pojedyncze drzewa, które pozornie oparły się huraganowi, mają w większości popękane pnie i już nigdy się nie wyprostują

Pojedyncze drzewa, które pozornie oparły się huraganowi, mają w większości popękane pnie i już nigdy się nie wyprostują
Fot. Andrzej Węgiel

Rozważana jest propozycja pozostawienia części uszkodzonych drzewostanów przyrodzie i obserwowania, jak natura poradzi sobie ze skutkami kataklizmu. Autorem tego pomysłu jest profesor Kazimierz Rykowski z Instytutu Badawczego Leśnictwa. Blisko 2 tysiące hektarów ma być pozbawione całkowicie ingerencji człowieka - las będzie mógł się tam odtworzyć w sposób naturalny. Ma to być swoisty poligon doświadczalny i obszar szczegółowych badań przyrodniczych, stanowiący jednocześnie atrakcję turystyczną. Specjalne strefy ochronne mają powstać na tysiącu hektarów Puszczy po obu stronach starorzecza Pisy oraz na Półwyspie Czarny Róg na jeziorze Roś. Pomysł ten pozwoliłby na zmniejszenie ogromnych kosztów zalesiania terenów poklęskowych i na uniknięcie w przyszłości wielkich powierzchni jednowiekowych drzewostanów. Z punktu widzenia ekosystemu leśnego wiatrołomy są zjawiskiem naturalnym, spotykanym w przyrodzie.

Andrzej Węgiel



























Wybór numeru

Aktualny numer: 2/2023