Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Nowe użytki ekologiczne w województwie pomorskim

Zimujący gacek podwija uszy pod skrzydła

Zimujący gacek podwija uszy pod skrzydła
Fot. Andrzej Kepel

Dzięki staraniom działającego na Uniwersytecie Gdańskim Akademickiego Koła Chiropterologicznego PTOP „Salamandra” powstały na terenie Gdańska i w jego okolicach trzy nowe użytki ekologiczne! 3 października 2001 r. projekt ich utworzenia pozytywnie zaopiniowała Wojewódzka Komisja Ochrony Przyrody, a miesiąc później zostały oficjalnie powołane przez wojewodę pomorskiego.

Pierwszy z nowych użytków - „Mopkowy Most” - chroni prawobrzeżne przyczółki mostu przez Wisłę w okolicach Tczewa. W ich wnętrzu znajdują się schrony, stanowiące jedyne w tym województwie znane zimowe schronienie mopków (Barbastella barbastellus) - rzadkich na Pomorzu nietoperzy, charakteryzujących się pięknym, czarnym futerkiem. W objętej ochroną kryjówce, mopki obserwowane są przez nasze Koło już od 1994 r. Od dwóch lat towarzyszą im pojedyncze gacki brunatne (Plecotus auritus), a ostatniej zimy dołączył do nich karlik malutki (Pipistrellus pipistrellus s.l.) - gatunek bardzo rzadko zimujący u nas w kryjówkach podziemnych.

Drugi użytek - „Oliwskie Nocki” - obejmuje schron obrony cywilnej w Gdańsku Oliwie, będący największym zimowiskiem nietoperzy w Gdańsku. Co roku hibernuje tu 70-80 skrzydlatych ssaków - głównie nocków rudych (Myotis daubentonii) i nocków Natterera (Myotis nattereri), jak również kilkanaście nocków dużych (Myotis myotis) i kilka gacków brunatnych. Ochrona nietoperzy w regionie gdańskim ma już pewną tradycję, bowiem pierwszy utworzony w województwie użytek ekologiczny to właśnie zimowisko nietoperzy - położony w centrum Gdańska „Fort Nocek” (również objęty ochroną na wniosek naszego Koła).

Przyczółki mostu k. Tczewa dają schronienie mopkom

Przyczółki mostu k. Tczewa dają schronienie mopkom
Fot. Anna Biała

Trzeci utworzony w listopadzie użytek - „Luneta z Pasikonikiem” - ma zupełnie inny charakter. Obejmuje on fragment XVIII-wiecznych umocnień ziemnych Gdańska, tzw. Lunetę Senarmonta. Obecnie jest ona porośnięta gąszczem nawłoci (Solidago canadensis) oraz zdziczałymi drzewami owocowymi, głównie śliwami (Prunus spp.) i jabłoniami (Mallus domestica). Stanowi więc prawdziwą ostoję bioróżnorodności w wielkomiejskim otoczeniu. Zaobserwowałem tu między innymi mysz leśną (Apodemus flavicollis) - pospolitego w Polsce gryzonia, bardzo rzadko jednak przenikającego do miast. Jednak prawdziwym skarbem Lunety Senarmonta są owady, badane tu przez entomologa z Muzeum Przyrodniczego Uniwersytetu Łódzkiego - Jana Krzysztofa Kowalczyka. Została tu stwierdzona liczna populacja niewielkiego pasikonika - wątlika punktowanego (Leptophyes punctatissima). Ten sympatyczny owad, charakteryzujący się rzeczywiście wątłą sylwetką i białymi paskami na zielonym odwłoku, wywodzi się z terenów atlantyckich i śródziemnomorskich. Do niedawna jego jedyne stanowiska znane były z bratniego Poznania, m.in. z fortyfikacji Cytadeli. Część Lunety zajęta jest przez suche i nasłonecznione murawy. Również one są siedliskiem kilku interesujących gatunków owadów - m.in. ciepłolubnych muchówek i chrząszczy. Ich ochrona będzie wymagała corocznego koszenia, aby uniknąć zarastania tego terenu przez krzewy. Z drugiej strony, już istniejące na Lunecie zarośla i kępy drzew mają dużą wartość przyrodniczą (np. jako siedlisko wspomnianego pasikonika wątlika, a także starych odmian drzew owocowych), a właśnie nad nimi zawisła groźba całkowitej zagłady. Na początku września pracownicy zieleni miejskiej zaczęli wycinkę zarośli na terenie jeszcze nie utworzonego użytku ekologicznego. Została ona wstrzymana na wniosek naszego koła, jednak zniszczeniu uległ już gąszcz krzewiastych śliw i śnieguliczek (Symphoricarpos albus), chroniący porośnięte nawłocią wnętrze Lunety przed hałasem i spalinami od strony przebiegającej w pobliżu ruchliwej ulicy. Luneta została na długi czas oszpecona. Miejmy jednak nadzieję, że ubytki te dadzą się wypełnić poprzez nasadzenia nowych krzewów w kolejnych latach.

Wszystkie omówione użytki ekologiczne nie powstałyby, gdyby nie zaangażowanie pani Małgorzaty Kistowskiej, pracowniczki Biura Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Gdańsku. Za pomoc w naszych działaniach na rzecz pomorskiej przyrody składamy jej serdeczne podziękowania.

Mateusz Ciechanowski
Akademickie Koło Chiropterologiczne PTOP „Salamandra”


Pustułki górą!

Samica pustułki ochrania młode przed gorącymi promieniami słońca

Samica pustułki ochrania młode przed gorącymi promieniami słońca
Fot. Paweł Śliwa

Miło nam poinformować, że projekt ochrony sokoła pustułki w środkowej Wielkopolsce, realizowany przez PTOP „Salamandra”, wygrał III Edycję Konkursu Indywidualnej Ekologicznej Nagrody Bayera. Więcej informacji o tym przedsięwzięciu można znaleźć w artykule Pustułkom w Poznaniu mieszka się lepiej - Biuletyn 1/2001.

Cieszymy się, że jury doceniło nasze starania zmierzające do zwiększenia liczby tych coraz rzadszych i pożytecznych sokołów. Nagroda - 15.000 zł - przeznaczona zostanie na dalsze działania związane z ratowaniem pustułek i innych ptaków w środowisku miejskim.

Wśród 10 projektów wyróżnionych w Konkursie znalazły się także dwa inne nasze przedsięwzięcia: „Batmanówka - obserwatorium nietoperzy w Kopankach” oraz „Społeczna ostoja przyrody na stawach rybnych koło Kiszkowa”.

Paweł Śliwa























Wycieczki ornitologiczne

Podczas wyprawy nad Jezioro Strykowskie

Podczas wyprawy nad Jezioro Strykowskie
Fot. Paweł Śliwa

W ostatnich tygodniach 2001 roku PTOP „Salamandra” zorganizowało kilka wycieczek ornitologicznych w okolice Poznania. Cieszyły się one dużym zainteresowaniem, zarówno ze strony członków „Salamandry” jak i osób spoza naszego Towarzystwa. Łącznie uczestniczyło w nich ok. 60 osób. Podczas wypraw odwiedziliśmy ważne ostoje ptaków w naszym regionie - stawy w Objezierzu, jezioro Strykowskie oraz jeziora w Wielkopolskim Parku Narodowym. Podczas wszystkich eskapad sprzyjała nam słoneczna pogoda. Mieliśmy okazję zobaczyć wiele rzadkich i ciekawych gatunków - np. ohary (Tadorna tadorna), bieliki (Haliaeetus albicilla), siewki złote (Pluvialis apricaria), kuliki wielkie (Numenius arquata), bataliony (Philomachus pugnax), wąsatki (Panurus biarmicus). Większości uczestników także obserwowanie pospolitych gatunków sprawiło dużą przyjemność.

Najwięcej wrażeń przyniosła chyba wyprawa nad jezioro Góreckie, gdzie mogliśmy oglądać wylot na żerowiska kilku tysięcy gęsi zbożowych (Anser fabalis) i gęsi białoczelnych (Anser albifrons) oraz paru rzadkich bernikli białolicych (Branta leucopsis).

W najbliższym czasie planujemy zorganizować kolejne wyprawy na ptaki. Więcej informacji na ten temat (miejsca, terminy, zasady zapisów) można uzyskać w biurze naszego Towarzystwa.

Przemysław Wylegała

















Płomykówki mogą liczyć na naszą pomoc

Strychy kościołów to ulubione miejsce gniazdowania płomykówek

Strychy kościołów to ulubione miejsce gniazdowania płomykówek
Fot. Paweł Śliwa

Od jesieni „Salamandra” bierze udział w realizacji projektu o nazwie „Ochrona płomykówki i nietoperzy w obiektach sakralnych w Polsce”. Głównym organizatorem tego przedsięwzięcia jest Mazowieckie Towarzystwo Ochrony Fauny z Siedlec, a my koordynujemy tę akcję w Wielkopolsce. Działania te są odpowiedzią przyrodników na szybkie zanikanie płomykówki (Tyto alba), niegdyś licznie gniazdującej w naszym kraju sowy, oraz na zmniejszanie się liczby miejsc nadających się na kolonie rozrodcze nietoperzy (Chiroptera).

Płomykówki swój los związały z ludźmi. Zamieszkują poddasza i strychy budynków gospodarskich, ale szczególnie chętnie zasiedlają wieże kościołów. Są one bardzo bezpieczne dla sów, gdyż rzadko zagląda na nie człowiek. Na takiej wieży lub strychu płomykówki składają jaja i wychowują młode. Niestety, w ostatnich latach w całej Polsce zanotowano gwałtowne zmniejszanie się liczby tych sów. Główną tego przyczyną jest remontowanie budynków i zamykanie otworów, którymi ptaki te dostawały się do zajmowanych przez siebie pomieszczeń. Dotyczy to także budynków sakralnych - kościołów, wolno stojących dzwonnic itp. W ostatnim czasie wiele z nich jest remontowanych, co powoduje, że sowy muszą je opuszczać. Wstępne badania prowadzone przez nas w środkowej Wielkopolsce wykazały, że na większości wież kościelnych płomykówek już nie ma. Za to bardzo często spotykamy tam ślady bytowania tych pożytecznych ptaków, pochodzące jeszcze sprzed remontu. W kilku przypadkach znaleźliśmy martwe, wyschnięte pisklęta sów, które w wyniku zamknięcia wlotów zginęły z głodu wewnątrz wieży.

Sposób montażu skrzynki dla płomykówki

Sposób montażu skrzynki dla płomykówki
Rys. Przemysław Wylegała

Dobrym sposobem aby płomykówki na powrót osiedliły się w jakimś kościele, jest zamontowanie w nim skrzynki lęgowej o odpowiedniej konstrukcji oraz zrobienie otworu umożliwiającego ptakom wlot do wnętrza wieży czy na poddasze. W niektórych krajach Europy takie skrzynki stosuje się już od wielu lat. Są one na tyle skuteczne, że przyczyniły się tam do wzrostu liczby płomykówek. Mamy nadzieję, że i u nas pomogą uratować ten gatunek przed wyginięciem. Budkę lęgową można także instalować w obiekcie, w którym płomykówki już bytują. Dostarczamy wówczas sowom dodatkowe, bezpieczniejsze miejsce na złożenie jaj. Ze skrzynki nie wypadają młode, co często stwierdzano w przypadku lęgów usytuowanych na belkach lub innych elementach konstrukcyjnych budowli. Ponadto dobrze ulokowana budka chroni młode przed czworonożnymi drapieżnikami - zwłaszcza kunami, które dość często penetrują zabudowania.

Schemat budowy skrzynki lęgowej dla płomykówki

Schemat budowy skrzynki lęgowej dla płomykówki
Rys. Przemysław Wylegała

W ramach programu skontrolowanych zostanie blisko 2500 obiektów sakralnych w całej Polsce. Jeśli wszystko się powiedzie, w połowie z nich zostaną zamontowane skrzynki dla płomykówek. Zachęcamy do samodzielnego wykonywania i montowania tych konstrukcji. Na załączonym rysunku pokazujemy, jak wykonać i prawidłowo zamontować taką skrzynkę. Nie muszą być one instalowane wyłącznie w kościołach. Można je montować także w stajniach, oborach, stodołach czy innych budynkach gospodarskich. Warunkiem sukcesu jest prawidłowe wykonanie i zamontowanie skrzynki, choć i wtedy nie ma oczywiście pewności, że sowy ją zasiedlą. Jednak warto spróbować, gdyż obserwacja tych wspaniałych ptaków sprawia wiele przyjemności. Dodatkowym argumentem, który może przekonać do płomykówek wielu gospodarzy, jest ich duża skuteczność w polowaniu na małe gryzonie (myszy i nornice), które stanowią główny składnik ich diety.

Rozkładając skrzydła, kręcąc głową i sycząc, płomykówka próbuje odstraszyć intruza od młodych

Rozkładając skrzydła, kręcąc głową i sycząc, płomykówka próbuje odstraszyć intruza od młodych
Fot. Paweł Śliwa

Z nietoperzami sprawa przedstawia się podobnie jak z płomykówkami. Wiele gatunków - np. nocki duże (Myotis myotis) czy gacki szare (Plecotus austiacus) - upodobały sobie strychy i kościelne wieże na miejsca rozrodu. Ostatnio kurczy się liczba miejsc dostępnych dla tych zwierząt. Jest wiele sposobów pogodzenia interesów ludzi i latających ssaków mieszkających pod ich dachem. Specjalne podesty pod koloniami, odpowiednie dostosowanie terminu remontu, używanie nietoksycznych środków ochrony drewna, montowanie specjalnych dachówek umożliwiających wlot nietoperzom, to tylko niektóre z nich. Wbrew obiegowym opiniom, nietoperze nie polują na myszy. Jeśli jednak kogoś nie przekonuje do ich ochrony to, iż są to zwierzęta rzadkie i zagrożone wyginięciem, powinien do niego przemówić fakt, że są to niestrudzeni zjadacze komarów i innych latających nocą owadów.

W związku z prowadzonym projektem, zwracamy się z prośbą do wszystkich, którzy znają miejsca gniazdowania płomykówek lub stanowiska regularnego przebywania nietoperzy, aby przekazywali nam te informacje. Pozwolą nam one lepiej poznać rozmieszczenie tych zwierząt w Polsce, a przede wszystkim pomogą nam skuteczniej je chronić.

Paweł Śliwa

Sponsorami strategicznymi projektu „Ochrona płomykówki i nietoperzy w obiektach sakralnych w Polsce” są Fundacja EkoFundusz i Globalny Fundusz Ochrony Środowiska GEF/SGP.


Czy powstanie rezerwat „Strzaliny”?

Zabezpieczone wejście do podziemi w Strzalinach

Zabezpieczone wejście do podziemi w Strzalinach
Fot. Radosław Jaros

Grupa Warowna „Wisielcza Góra” w Strzalinach koło Tuczna (województwo zachodniopomorskie) to jeden z największych podziemnych kompleksów fortyfikacyjnych na Pomorzu. Zaliczana jest równocześnie do najważniejszych zimowisk nietoperzy w Polsce. Regularnie hibernują tam tylko 4 gatunki nietoperzy - nocek duży (Myots myotis), nocek Natterera (Myotis nattereri), nocek rudy (Myotis daubentonii) i gacek brunatny (Plecotus auritus). Pewnej zimy (w 1990 r.) został tam też zaobserwowany jeden osobnik rzadkiego nocka Bechsteina (Myotis bechsteinii). Chociaż 5 gatunków to w warunkach polskich nie jest zbyt wiele, jednak o wartości tego hibernakulum decyduje liczebność zimujących tam nietoperzy. Od roku 1997 każdego sezonu znajdowaliśmy tam podczas liczeń ponad 700 osobników. Większość z nich chowała się w trudno dostępne, głębokie szczeliny, dlatego w rzeczywistości mogło ich tam być dużo więcej. Do tej pory rekordowa była zima 2000 r., gdy w podziemiach stwierdziliśmy obecność aż 895 nietoperzy.

Nietoperze nie są jedynym walorem przyrodniczym tego obiektu. Ruiny budowli nadziemnych są miejscem występowania aż 38 gatunków mszaków (badania były prowadzone przez prof. Balcerkiewicza i dr Rusińską z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu). Wśród nich znajdują się gatunki wapieniolubne, naskalne, górskie, co jest bardzo interesujące w typowo niżowym krajobrazie.

Fortyfikacje te, powstałe w latach trzydziestych XX wieku i częściowo zniszczone w 1945 roku, stanowią także osobliwość historyczną. Sprawia to, że stanowią one z pewnością dużą atrakcję turystyczną. Co roku trafia tu jednak również wielu „poszukiwaczy przygód”, którzy przez jakiś czas koczują w podziemiach. Jest to szczególnie groźne w czasie od września do kwietnia. Hałas, palone w podziemiach ogniska (dym, wysoka temperatura) zakłócają hibernację nietoperzy: budzą je, zmuszają do przemieszczania w inne miejsca, opuszczania podziemi i poszukiwania innych kryjówek (przy niskich temperaturach zewnętrznych). Biorąc pod uwagę fakt, że zimujące nietoperze dysponują tylko ograniczonymi rezerwami tłuszczowymi (energetycznymi), tak poważne zakłócenia w rytmie hibernacji zdecydowanie obniżają ich szanse na przeżycie zimy!

W związku z opisanymi wyżej walorami i zagrożeniami, potrzeba objęcia skuteczną ochroną tego obiektu stała się bardzo paląca. Jest to bowiem jedyne tak istotne stanowisko hibernacyjne nietoperzy w Polsce, które praktycznie nie było w żaden sposób zabezpieczone. Tej jesieni PTOP „Salamandra” zamontowało kraty zamykające niekontrolowany dostęp do podziemi. Tym samym daliśmy przebywającym tam zwierzętom gwarancję tak potrzebnego im teraz spokoju i ciszy. Obecnie kończymy przygotowywanie dokumentacji do objęcia Grupy Warownej „Wisielcza Góra” ochroną rezerwatową. Do naszych działań pozytywnie nastawione są nie tylko służby ochrony przyrody, ale i zabytków, a także lokalne władze gminy i Nadleśnictwo, na których terenie znajduje się ten obiekt.

W Tucznie powstaje obecnie nowe stowarzyszenie, które zainteresowane jest bieżącą ochroną i bezpiecznym udostępnianiem tego obiektu do celów turystycznych (oczywiście poza okresem zimowania nietoperzy). Wygląda więc na to, że następne ważne stanowisko nietoperzy będzie wreszcie należycie chronione.

Radosław Dzięciołowski
Rafał Bernard

Wybór numeru

Aktualny numer: 2/2023