Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Dzień świstaka

Na początku lutego, gdy tatrzańskie świstaki śpią jeszcze w najlepsze, w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie obchodzi się Dzień Świszcza* (ang. Groundhog Day), podczas którego wróży się nadejście wiosny. Święto to zostało wypromowane na cały świat przez film, w którym główny bohater, grany przez Billa Murray’a prezenter pogody, utknąwszy w małej miejscowości, przez ponad rok budzi się codziennie tego samego dnia. Dla naszych rodzimych świstaków, gdy już opuszczą swoje zimowe schronienia, każdy dzień też zdaje się wyglądać dokładnie tak samo.

Wygrzewający się na głazie świstak jest cały czas czujny i z uwagą obserwuje okolicę

Wygrzewający się na głazie świstak jest cały czas czujny i z uwagą obserwuje okolicę

Dla tatrzańskich świstaków (Marmota marmota latirostris) wiosna zaczyna się nieco później niż dla innych, żyjących tu zwierząt. Ssaki te żyją bowiem na wysokości 1500–2300 m n.p.m., gdzie śniegi zalegają często aż do maja. Zmuszone są więc przespać ten mało sprzyjający okres w odpowiednio przygotowanych norach. Kiedy już nadejdzie ta długo wyczekiwana pora roku, na halach pośród skał rozlegają się przeciągłe, charakterystyczne gwizdy, a uważny obserwator dostrzeże krzątające się wokół nor lub wygrzewające się na głazach zwierzęta, przez które sam bywa często obserwowany...

Wiosną, gdy na świat przychodzą młode, warto dodatkowo wymościć norę sianem

Wiosną, gdy na świat przychodzą młode, warto dodatkowo wymościć norę sianem

Ze względu na swoje upodobanie do słonecznych kąpieli, świstaki zasiedlają zwykle południowe i południowo-zachodnie zbocza. Żyją przeważnie w grupach rodzinnych, mogących liczyć nawet dwadzieścia osobników. Pozornie leniwe i ociężałe, są bardzo czujne i w razie zagrożenia szybko znikają w pobliskiej norze, wcześniej ostrym gwizdem sygnalizując niebezpieczeństwo pozostałym członkom kolonii. Ich czujność nie jest bezpodstawna, są bowiem narażone na ataki drapieżników, zarówno z ziemi (przede wszystkim lisa Vulpes vulpes, ale także rysia Lynx lynx, wilka Canis lupus, a nawet kuny leśnej Martes martes), jak i z powietrza (orła przedniego Aquila chrysaetos). W zależności od rodzaju zagrożenia, świstaki gwiżdżą na różne sposoby i albo błyskawicznie znikają pod ziemią, albo rozglądają się tylko czujnie, gotowe do natychmiastowej ucieczki. Jednak największe niebezpieczeństwo stanowi dla nich człowiek, który wprawdzie na nie nie poluje (przynajmniej legalnie), ale zakłóca spokój i znacznie ogranicza zasięg ich występowania, poprzez nadmierny rozwój turystyki i sportów zimowych oraz związanej z nimi infrastruktury.

Cudowne sadełko

Dawniej, gdy świstaki nie były jeszcze w Polsce pod ochroną, polowano na nie intensywnie. W połowie XIX wieku doprowadziło to niemal do całkowitej zagłady tych zwierząt w Tatrach. Wysoko ceniono sobie ich sadło. Sądzono, że musi ono posiadać wyjątkowe właściwości, skoro zwierzęta te spędzają większość życia pod ziemią, a raczej nie chorują na reumatyzm... Miało być ono antidotum na wszelkie dolegliwości, łącznie z ogólnym osłabieniem organizmu.

Żeby pozyskać świstaki, imano się różnych sposobów, łącznie ze stosowaniem broni palnej. Jednak najlepsze i niskokosztowe efekty przynosiło wykopywanie zwierząt z nor, podczas snu zimowego.

Dopiero alarm wszczęty przez członków powstałej w 1864 roku Komisji Fizjograficznej Krakowskiego Towarzystwa Naukowego zaowocował powstrzymaniem niekontrolowanego pozyskania i objęcia ochroną gatunkową tego jednego z najbardziej zagrożonych zwierząt tatrzańskich. W październiku 1868 r. na galicyjskim Sejmie Krajowym we Lwowie została uchwalona ustawa „względem zakazu łapania, wytępienia i sprzedawania zwierząt alpejskich właściwych Tatrom, świstaka i dzikich kóz”. Fakt ten jest o tyle ciekawy, że była to pierwsza w historii świata parlamentarna ustawa dot. ochrony gatunkowej zwierząt. Niestety, dopóki w 1954 roku nie powołano do życia Tatrzańskiego Parku Narodowego, pisane prawo nie było respektowane i nadal często zdarzały się akty kłusownictwa. Szczególnie w okresie obu wojen światowych, gdy ochrona gatunkowa przestała obowiązywać, a ukrywający się w górach dezerterzy zmuszeni byli coś jeść.

Obecnie nadal można spotkać w sprzedaży specyfiki wykonane z sadła świstaka. Jakkolwiek pochodzą one najczęściej z niechronionych populacji alpejskich, handel nimi w Polsce jest nielegalny.

Wędrujący szlakami turyści często nie wiedzą, że są obserwowani

Wędrujący szlakami turyści często nie wiedzą, że są obserwowani

Masywna, lekko zaokrąglona sylwetka i powolny sposób poruszania się świstaków przywodzi na myśl małe niedźwiadki, z którymi jednak nie mają nic wspólnego. Należą do rzędu gryzoni (Rodentia), rodziny wiewiórkowatych (Sciuridae), a więc spokrewnione są zarówno z wiewiórką pospolitą (Sciurus vulgaris), jak i z susłamiperełkowanym (Spermophilus suslicus) i moręgowanym (S. citellus). Krępa budowa ciała, krótkie zaokrąglone uszy oraz masywne i dość krótkie, uzbrojone w pazury kończyny, stanowią doskonałe przystosowanie do kopania nor i życia pędzonego w większości pod ziemią. W poruszaniu się po rozgałęzionym systemie nor pomaga im dodatkowo węch i długie włosy czuciowe na pysku, czole i przedramionach. Aby kryjówki spełniały swoje zadanie, na obszarze zajmowanym przez świstaki od wiosny do jesieni nieustannie trwają prace remontowo-budowlane. Poprawiane są stare i budowane nowe nory, które ogólnie można podzielić na trzy rodzaje: zimowe (główne), letnie (przejściowe) i chwilowe. Dwie pierwsze zakończone są komorami mieszkalnymi, w których zwierzęta spędzają najwięcej czasu. Ostatnie są najliczniejsze i pełnią rolę nor ratunkowych, do których świstaki mogą czmychnąć w razie zagrożenia. Przezornie nie oddalają się od nich zanadto, dzień spędzając głównie na jedzeniu, zabawach, odpoczynku i zabiegach higienicznych.

Mimo ociężałego wyglądu, świstaki są bardzo sprawne

Mimo ociężałego wyglądu, świstaki są bardzo sprawne

Poszukując pokarmu nie muszą się specjalnie wysilać, ponieważ wszystko, czego potrzebują, rośnie niemal tuż pod ich nosem. A jedzenie ma dla nich niebagatelne znaczenie, ponieważ dzięki zgromadzonym pod skórą zapasom tłuszczu mogą przeżyć zimę i doczekać kolejnej wiosny. Jedzą więc niemal bez przerwy i regularnie przybierają na wadze. Pod koniec września ważą dwa razy więcej niż wiosną, a jedna trzecia wagi dorosłego osobnika przypada na tkankę tłuszczową. W przeciwieństwie do pozostałych członków rodziny wiewiórkowatych, świstaki odżywiają się wyłącznie pokarmem roślinnym: świeżymi pędami traw i ziół, pąkami, kwiatami i nasionami. Suchych traw używają dodatkowo do wyścielenia komór mieszkalnych, a po zmieszaniu z ziemią i kamieniami, do szczelnego zamknięcia wylotu nory zimowej.

Moje spotkania z...

Wyruszając w deszczowy, niedzielny poranek pod koniec maja na szlak biegnący w stronę Morskiego Oka, pełna byłam wątpliwości i niechęci do całej tej zaplanowanej wcześniej eskapady. W planach miałam przejście przez Szpiglasową Przełęcz (2110 m n.p.m.) i powrót Doliną Roztoki. Nie przypuszczałam wtedy, że prócz malowniczych, często zapierających dech w piersiach widoków, wyłaniających się zza kłębiastych chmur w najmniej oczekiwanych momentach, rozświetlonych słońcem szczytów, łanów sasanek alpejskich (Anemone alpina) i pierwiosnków maleńkich (Primula minima) w pełnym rozkwicie, moją uwagę przykuje coś jeszcze. Coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam, choć w Tatrach bywałam wielokrotnie, a jest to nieodłączny element tutejszego krajobrazu.

Pogoda w końcu się wyklarowała, a dzięki długotrwałym opadom szlaki świeciły pustkami. Miałam tego dnia okazję przeżyć niemal wszystkie pory roku, co w Tatrach na przełomie wiosny i lata jest dość typowe. Pnąc się stopniowo po skalistym szlaku w stronę Doliny Pięciu Stawów dostrzegłam nagle kątem oka brązowawy kształt, leżący na skale. Wyraźnie się odcinał od szarego tła, a gdy się poruszył, wiedziałam już, że należał do odwiecznego mieszkańca tych mało przyjaznych do życia terenów – świstaka. W drodze na Szpiglasową Przełęcz udało mi się wypatrzyć jeszcze kilka tych budzących ogromną sympatię zwierząt, jednak wszystkie trzymały się z dala od szlaku. Serce zabiło mi znacznie mocniej, gdy po przejściu ośnieżonej przełęczy i dotarciu w okolice stawów zobaczyłam świstaki wygrzewające się niemal na wyciągnięcie ręki w ciepłych promieniach słońca. Najciekawsze było to, że zupełnie niepłochliwe, z leniwym spokojem obserwowały całą okolicę, łącznie ze ścieżką, po której wędrowali niczego nieświadomi turyści.

Wiedziałam już, że jeszcze tam do nich wrócę...

Członkowie świstaczej rodziny witają się zwykle swoistym pocałunkiem

Członkowie świstaczej rodziny witają się zwykle swoistym pocałunkiem

Zwykle dopiero w drugiej połowie kwietnia dorosłe osobniki świstaków opuszczają zimowe schronienie i zaczynają uzupełniać stracone przez zimę kilogramy. Odświeżają też wzajemne relacje. Na powitanie członkowie rodziny obwąchują się i dotykają nosami, co wygląda jak pocałunek. Machają przy tym wielokrotnie ogonem w dół i w górę, zdradzając wyraźne podniecenie. Młode osobniki spędzają czas głównie na zabawach, które polegają na różnego rodzaju przepychankach, gonitwach i próbach wyprowadzenia przeciwnika z równowagi. Nie jest to jednak czas stracony. Ta niewinna próba sił ma przygotować zwierzęta do walki z przyszłymi rywalami czy intruzami próbującymi przejąć władzę nad grupą rodzinną. Świstaki zajmują rodzinne terytoria, których granice są wyraźnie oznakowane zapachem. Dodatkowo głowa rodu, czyli dominujący samiec, robi regularny obchód swojego rewiru, żeby żaden inny samiec nie spróbował odebrać mu władzy. Jeśli to jednak nastąpi, zdetronizowany osobnik zostaje przepędzony i raczej nie ma szans, aby odzyskał poprzednią pozycję.

Kawalerzy do wzięcia

Grupa rodzinna składa się z dominującej pary i jej potomstwa z kilku miotów. Młode uzyskują dojrzałość po drugim przezimowaniu, a więc w trzecim roku życia. Do tego czasu pozostają z rodzicami, choć zdarza się, że i później nie rezygnują z rodzicielskiej opieki. Muszą się jednak przystosować do dość rygorystycznych zasad panujących w rodzinie. Ponieważ tylko para rodzicielska może przystępować do rozrodu, pozostałe, dojrzałe płciowo osobniki, muszą w sobie stłumić naturalne popędy. Jednak w okresie godów nie jest to łatwe i często dochodzi do bezlitosnych walk między samcami. Młode samce chcąc założyć rodzinę unikają najczęściej konfrontacji z własnym ojcem i próbują zdobyć partnerkę spoza rodzinnego grona. Wędrują więc w nieznane, narażając się na ataki drapieżników i potencjalnych rywali. Jeśli nie uda im się zająć miejsca jakiegoś schorowanego lub podstarzałego nestora rodu, a trafią na teren, gdzie są dogodne warunki do wykopania nory, zostają tam i cierpliwie czekają na nadejście samotnej samicy.

Tymczasowe nory są doskonałą kryjówką w ciągu dnia

Tymczasowe nory są doskonałą kryjówką w ciągu dnia

Zaraz po przebudzeniu, jeszcze w norze zimowej, świstaki przystępują do rozrodu. W czynności tej bierze udział tylko para rodzicielska. Młode (średnio 3–4) przychodzą na świat po 32–34 dniach i karmione mlekiem matki pozostają w norze jeszcze przez około 40 dni. Zwykle w drugiej połowie czerwca lub na początku lipca wychodzą na powierzchnię, gdzie zostają definitywnie odstawione od matczynej piersi i przechodzą na pokarm roślinny. W ciągu krótkiego lata muszą wytworzyć odpowiednio grubą tkankę tłuszczową, żeby móc przeżyć pierwszą zimę, więc czas upływa im przede wszystkim na intensywnym żerowaniu.

Rodzinne więzi wzmacniają się także podczas ostrej wymiany zdań na wspólnym głazie

Rodzinne więzi wzmacniają się także podczas ostrej wymiany zdań na wspólnym głazie



Na przełomie września i października, gdy nadchodzą jesienne chłody i baza pokarmowa ubożeje, a dzień staje się wyraźnie krótszy, świstaki udają się na zimowy odpoczynek. Cała rodzina gromadzi się w dobrze wyścielonej komorze zimowej, przytula do siebie i zasypia. Nie jest to jednak zwykły sen, ale stan hibernacji, podczas którego znacznie spowalniają się funkcje życiowe i spada temperatura ciała zwierząt. Jest on przerywany co kilkanaście dni, aby ponownie ogrzać na krótki czas ciało, a przy okazji podnieść trochę temperaturę w norze. W środku grupy, mocno przytulone do siebie, śpią najmłodsze osobniki, które w pierwszym roku życia nie zdołały jeszcze zgromadzić odpowiedniej ilości tłuszczu i są najbardziej narażone na wychłodzenie. Gdyby nie ciepło ciał otaczających je dorosłych, nie miałyby szans przetrwać długiej tatrzańskiej zimy i pierwszych dni, a nawet tygodni, tuż po przebudzeniu.

Kolejna wiosna jest więc swoistym sprawdzianem przetrwania dla całej rodziny, a zarazem początkiem nowego cyklu w życiu poszczególnych osobników. Tytułowy „dzień świstaka” można więc śmiało odnieść do kilku miesięcy wiosenno-letniej aktywności, podczas których zwierzęta nieodmiennie odgrywają wciąż te same życiowe role.

Tekst i zdjęcia: Adriana Bogdanowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

*) Świszcz (Marmota monax) – spokrewniony ze świstakami gryzoń z rodziny wiewiórkowatych; największy z przedstawicieli rodzaju Marmota, żyjący na nizinach. Dzień Świszcza w polskich tłumaczeniach nazywany jest też czasem Dniem Świstaka (tak przetłumaczono także wspomniany tytuł filmu z 1993 r.).




Ten artykuł został dofinansowany ze środków
Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska
i Gospodarki Wodnej

Wybór numeru