Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Zielono mi

Zielono mi. Dosłownie i w przenośni. Przed oczami mam zielonkawą toń stawu, pokrytą kożuchem zielonej rzęsy wodnej, zieloną trawę na brzegu i mieniące się w blasku letniego słońca wszystkimi odcieniami zieleni, falujące od delikatnych pieszczot ciepłego wiatru – zielone szuwary. Plusk! Plusk! Plusk! Skaczą spod nóg do stawu zielone żaby. I w głowie... też trochę zielono. No bo jak tu napisać o tych żabach? Czyżby jakiś kompleks? Kompleks żab zielonych? Tak jest – kompleks żab zielonych!

Samce żab jeziorkowych w okresie godowym przybierają kanarkową barwę

Samce żab jeziorkowych w okresie godowym przybierają kanarkową barwę
Fot. Andrzej Kepel

W Polsce spotkać można trzy... No właśnie – chciałoby się powiedzieć: trzy gatunki. Ale obecnie wiadomo, że najwyżej dwie z występujących w naszym kraju form tzw. żab zielonych, to naprawdę gatunki. Te dwie formy to żaba jeziorkowa (Rana lessonae) i żaba śmieszka (R. ridibunda). Trzecia, żaba wodna (R. esculenta) nie jest gatunkiem, lecz międzygatunkowym mieszańcem form lessonae i ridibunda. Badacze doszli do takich wniosków dzięki długoletnim eksperymentom hodowlanym, których prekursorem był m.in. prof. Leszek Berger z poznańskiego Zakładu Biologii Rolnej i Leśnej Polskiej Akademii Nauk, a pod którego kierunkiem autor niniejszego artykułu miał przyjemność przygotowywać pracę magisterską. Upraszczając (bo to skomplikowany, nadal nie do końca poznany, mechanizm), okazało się, że krzyżując ze sobą samca i samicę żaby śmieszki otrzymamy zawsze małe żabki śmieszki. Podobnie, krzyżując dwa osobniki żaby jeziorkowej otrzymamy żabki jeziorkowe. Natomiast wynik krzyżówki żab wodnych (czyli formy esculenta) przyniesie całkiem inne rezultaty: część zapłodnionego skrzeku może obumrzeć, część potomstwa może mieć cechy żaby jeziorkowej, część wodnej, a część – śmieszki. W wyniku tzw. krzyżówek wstecznych – żaby wodnej z jedną z form rodzicielskich, otrzymamy część potomstwa podobnego do tej formy rodzicielskiej, a część do żaby wodnej. Świadczy to o tym, że w przypadku żab zielonych dziedziczenie odbiega od powszechnego wyobrażenia – potomstwo nie ma bowiem cech pośrednich pomiędzy cechami rodziców (np. żaby wodnej i śmieszki), tylko – albo takie, albo takie (albo wodnej, albo śmieszki). Okazało się (znowu upraszczając), że po zapłodnieniu nie dochodzi do wymieszania się genomów (czyli kompletów chromosomów – nośników informacji genetycznej) obojga rodziców, a istnieją one niejako rozdzielone od siebie. Obecnie istnieją w Polsce populacje żab zielonych złożone z osobników należących do czystych form rodzicielskich, jak i z wielokrotnych mieszańców, o cechach charakterystycznych zarówno dla żaby wodnej, jak i jeziorkowej bądź śmieszki. W związku z tym przyjęło się mówić o tzw. kompleksie żab zielonych.

Dzięki dużym stopom i palcom połączonym błoną pływną żaby zielone dobrze pływają

Dzięki dużym stopom i palcom połączonym błoną pływną żaby zielone dobrze pływają
Fot. Adriana Bogdanowska

Żaby zielone są do siebie podobne zarówno pod względem budowy ciała, jak ubarwienia i trybu życia. Zasiedlają także zbliżone środowiska. Są jednak pomiędzy nimi różnice. Wszystkie żaby zielone są... zielone. W każdym razie w większości przypadków. Ubarwienie grzbietowej strony ciała może być też oliwkowozielone, czy wręcz brunatne z ciemnymi plamami, które na kończynach przyjmują formę pręg. Od tzw. żab brunatnych – żaby trawnej (Rana temporaria), żaby moczarowej (R. arvalis) i (niezwykle rzadkiej w Polsce) żaby dalmatyńskiej (R. dalmatina) – odróżnia je jednak brak ciemnej plamy skroniowej. Brzuszna strona ciała zwykle jest kremowa lub szarawa. Dla żaby jeziorkowej charakterystyczne jest żółtawe zabarwienie wewnętrznej strony ud, dla żaby śmieszki – jasne pręgi na grzbiecie (ale nie u wszystkich osobników). Z kolei wśród żab wodnych spotyka się wiele osobników dziwnie zabarwionych, w różnych odcieniach zieleni, czasem wręcz niebieskich.

Niebieskie żaby zielone

Wśród przedstawicieli żab wodnych zdarzają się okazy o całkowicie odmiennym od innych wyglądzie: z intensywnie niebieskim lub pomarańczowym grzbietem! Cecha ta jest wynikiem mutacji powodującej brak któregoś z barwników odpowiedzialnych za zielony kolor.

Jednak uwaga – ubarwienie napotkanej nad stawem żaby może być tylko wskazówką co do jej przynależności do którejś z form. Trzeba wziąć pod uwagę szereg innych cech – na przykład ogólną budowę ciała. Żaby jeziorkowe są najmniejsze – dorosłe osobniki osiągają 4,5–8 cm długości, mają też (proporcjonalnie) najkrótsze tylne kończyny. Żaby śmieszki są dla odmiany największe – osiągają od 12,5 do 17 cm długości i mają długie tylne kończyny. Żaby wodne (jakżeby inaczej) są średniej wielkości – mają od 9 do 12 cm i również długie kończyny tylne. Skóra żab zielonych (podobnie jak brunatnych) jest gładka, najbardziej u żab jeziorkowych – żaby śmieszki i wodne mają skórę bardziej brodawkowaną. Najpewniejszą cechą, stanowiącą – przy pewnej wprawie – potwierdzenie, z którą przedstawicielką (albo przedstawicielem) żab zielonych mamy do czynienia – jest wielkość tzw. modzela podeszwowego – rogowego wyrostka na pięcie. Żaby jeziorkowe mają wyraźne, wysokie, półksiężycowate modzele podeszwowe, żaby śmieszki – niewielkie, a żaby wodne (oczywiście) średniej wielkości. Krótko mówiąc, żeby z dużą dozą prawdopodobieństwa właściwie zakwalifikować danego osobnika, trzeba wziąć pod uwagę cały zespół cech zewnętrznych. Dla doświadczonego obserwatora cenną wskazówką może być także miejsce, w którym napotka żabę.

Żaba śmieszka to największa z krajowych żab zielonych. Tutaj – dość nietypowo ubarwiony osobnik.

Żaba śmieszka to największa z krajowych żab zielonych. Tutaj – dość nietypowo ubarwiony osobnik.
Fot. Jelger Herder

Wszystkie formy żab zielonych są silnie związane ze środowiskiem wodnym, nie tylko w okresie godowym, co u płazów jest standardem, lecz także w ciągu całego okresu wegetacji. Ale... woda wodzie nierówna. Żaby jeziorkowe upodobały sobie przede wszystkim niewielkie zbiorniki wodne, torfianki, mokradła, śródpolne stawy itp. Żaby śmieszki wybierają raczej duże zbiorniki wodne (jeziora) i rzeki. Tak jest z reguły, jednak są zbiorniki, w których występują zarówno żaby jeziorkowe, jak i śmieszki. Zresztą np. w Poznaniu istniała populacja żab śmieszek (ok. 200 osobników) żyjąca w... stawie przeciwpożarowym, w pobliżu Dworca Głównego. Najprawdopodobniej był to efekt „zażabienia” tego stawu przez jakiegoś człowieka – wszystkie osobniki były w identycznym wieku (sądząc z wymiarów ciała). To właściwie człowiek, poprzez swoją działalność – przede wszystkim przekształcanie środowiska, meliorację – przyczynił się zapewne do ułatwiania kontaktów między populacjami żaby śmieszki i żaby jeziorkowej, a tym samym popularyzacji formy esculenta, czyli żaby wodnej. Co ciekawe żaba wodna, wbrew swej nazwie, jest najmniej wodna ze wszystkich żab zielonych – ma największą skłonność do migracji i zajmowania nowych środowisk. Jest bardzo prawdopodobne, że w nowopowstałych zbiornikach wodnych, znacznie oddalonych od innych stawów, pierwszą z żab zielonych będzie właśnie żaba wodna (może lepiej byłoby ją nazwać – wędrowną?). W ogóle żabie wodnej, będącej mieszańcem, hybrydą, a nie „dobrym” – jak to określają biolodzy – gatunkiem, przypadły w udziale nazwy symboliczne dla całego kompleksu: wodna, bo wszystkie są związane z wodą (chociaż ta akurat najmniej) i jadalna (łac. esculenta), chociaż do celów konsumpcyjnych, ze względu na wielkość, bardziej predestynowane są żaby śmieszki. Zresztą obecnie, kiedy żaby zielone są praktycznie w całej Europie pod ochroną, na francuskie (i nie tylko) stoły trafiają przede wszystkim udka żab egzotycznych, azjatyckich, czasem pochodzących z hodowli.

Przy niedostatku odpowiedniego barwnika ciało żab zielonych może zmienić kolor

Przy niedostatku odpowiedniego barwnika ciało żab zielonych może zmienić kolor
Fot. Maciej Rębiś

Żaby zielone są drapieżnikami. W skład ich diety wchodzą głównie owady – muchówki, błonkówki i ważki, przelatujące nad zbiornikami wodnymi. Polują przede wszystkim z zasadzki – nieruchomo siedząc przy brzegu stawu, albo unosząc się na powierzchni wody. Kiedy w pobliżu pojawi się obiad (zależnie od pory dnia może to być także śniadanie, drugie śniadanie, trzecie śniadanie itd.), błyskawicznym ruchem chwytają go w paszczę. Czasem także skaczą, by dosięgnąć zdobyczy. Poza owadami, pożerają także dżdżownice, ślimaki, pajęczaki i małe rybki. Duże okazy żaby wodnej, a zwłaszcza śmieszki, potrafią skonsumować młode węże, jaszczurki, drobne ssaki czy pisklęta, nie wspominając już o innych płazach, w tym osobnikach własnego gatunku (formy). Jak to w przyrodzie bywa – ten, kto dzisiaj jest myśliwym, jutro lub wręcz po chwili może stać się zwierzyną. Żaby zielone zjadane są przez ryby (szczupaki, sumy), zaskrońce, bociany, czaple, a także niektóre ssaki – np. rzęsorki. Kijanki żab zielonych stanowią pożywienie wielu gatunków ryb.

Żaby polują z zasadzki, na przykład unosząc się na powierzchni wody

Żaby polują z zasadzki, na przykład unosząc się na powierzchni wody
Fot. Andrzej Kepel

Na wiosnę, na przełomie marca i kwietnia (w zależności od warunków pogodowych) żaby zielone budzą się ze snu zimowego. Żaby śmieszki zimują na dnie dużych zbiorników wodnych czy rzek. Żaby jeziorkowe – w czasie okresu wegetacji żyjące w niewielkich stawach, które mogą zimą przemarznąć aż do dna – zimę spędzają na lądzie, w rozmaitych kryjówkach. Żaby wodne zimują z reguły w wodzie, jednak część osobników – przede wszystkim młodych – szuka schronienia na lądzie.

Rozpoznanie w terenie, do jakiej formy należy obserwowana żaba jest trudne nawet dla specjalistów

Rozpoznanie w terenie, do jakiej formy należy obserwowana żaba jest trudne nawet dla specjalistów
Fot. Andrzej Kepel

Okres godowy żab zielonych zaczyna się w maju i trwać może do przełomu czerwca i lipca. W tym czasie u samców rozwijają się modzele godowe – ciemne zgrubienia zrogowaciałej tkanki na palcach przednich kończyn, służące do przytrzymywania samicy w trakcie aktu miłosnego zwanego ampleksus, oraz parzyste worki rezonatorowe, których zadaniem jest zapewnienie odpowiedniego nagłośnienia wiosenno- letnich, żabich koncertów. U żab jeziorkowych worki te są jasne, prawie białe, u wodnych – szarawe, a u śmieszek – niemal czarne. Ponadto, samce żab jeziorkowych przybierają w tym czasie barwy godowe – grzbiet, zwłaszcza w okolicach głowy, staje się cytrynowożółty. Przy ciepłej pogodzie samce żab zielonych gromadzą się w wybranych miejscach stawu i chóralnymi – trwającymi w ciągu dnia i w nocy – śpiewami wabią do siebie samice. Jak już wspominałem, często zdarza się, że osobniki dwóch (a rzadziej – wszystkich trzech) form żab zielonych godują razem – np. żaby jeziorkowe i wodne albo żaby śmieszki i wodne. Pieśni godowe samców są jedną z właściwości pomagających stwierdzić, z którą formą/formami mamy na danym terenie do czynienia. Głosy wydawane przez samce żab jeziorkowych to krótkie, powtarzane raz za razem oak, koak, żaby wodne śpiewają: errrrrrrrrrrrrrrrrr, kerrrrrrrrrrrrrrrrrrr, natomiast śmieszki (oczywiście) śmieją się: brekekekekeke, brekekekekeke, czy – jak kto woli – rechoczą. W każdym razie – o czym wiedzą ci, którzy czytali artykuł o kumakach – na pewno nie kumkają (zobacz: Kto kumka? - Biuletyn 1-2/2002).

Ubarwienie ciała żab wodnych jest najbardziej zróżnicowane spośród wszystkich form żab zielonych – niektóre osobniki są wręcz... niebieskie

Ubarwienie ciała żab wodnych jest najbardziej zróżnicowane spośród wszystkich form żab zielonych – niektóre osobniki są wręcz... niebieskie
Fot. Andrzej Kepel

Samce żab zielonych wykazują dosyć duży zapał w poszukiwaniu partnerek, niespecjalnie przejmując się ich przynależnością gatunkową, zdarza się zatem, że tworzą związki bez perspektyw na potomstwo przytulając się do niewłaściwych obiektów. Niemniej z reguły trafiają właściwie – ich śpiewy przyciągają na godowisko przede wszystkim panie żab zielonych. Złączone pary opadają na dno zbiornika, gdzie samice składają skrzek porcjami, przyklejając go do roślin wodnych, bądź zostawiając bezpośrednio na dnie. Liczba jaj składanych przez samice żab zielonych waha się od kilkuset do kilkunastu tysięcy. Najmniej jaj składają żaby jeziorkowe, najwięcej – śmieszki. Kijanki wszystkich form są do siebie bardzo podobne, ciemnobrunatne, prawie czarne z jaśniejszym brzuchem. Różnią się wielkością – kijanki żaby jeziorkowej osiągają w tzw. stadium maksymalnego rozwoju, ok. 7 cm, a żaby śmieszki od 10 do nawet 12 cm. Po ok. 2 miesiącach kijanki przeobrażają się w młode żabki zielone – mają one od ok. 1,5 (jeziorkowa) do 3,5 (śmieszka) cm długości. Z nadejściem pierwszych przymrozków, w październiku, albo nawet pod koniec września żaby zielone udają się do miejsc zimowania, a nam pozostaje tylko wspominać ciepłe słoneczne dni, łagodnie falujące szuwary i pluski skaczących do wody żab... Do następnej wiosny.

Albin Pawłowski


Wolontariat

Hel 14–29 czerwca 2004 r.

Czy mieliście kiedyś chęć spróbowania czegoś nowego? Czegoś, co zawsze mogliście obserwować jedynie z oddali? Wiecie, o czym piszę...

Przez wiele lat odwiedzałam zimą fokarium w Helu. Odwiedzałam..., ale jako turystka. Pomyślałam jednak: może by tak spróbować poznać je od drugiej strony? I udało się! Wypełniłam ankietę wolontariusza, którą można znaleźć w Internecie pod adresem: www.fokarium.com/edu/wolontariat.htm i zostałam zakwalifikowana na drugą połowę czerwca 2004 r.

Stacja Morska w Helu – gromadka fok szarych cierpliwie czeka na wymianę wody w basenie

Stacja Morska w Helu – gromadka fok szarych cierpliwie czeka na wymianę wody w basenie
Fot. Monika Rolińska-Jaros

Podczas mojego pobytu w fokarium, pracowały tu jeszcze cztery inne wolontariuszki. Pod opieką miałyśmy sześć fok szarych (Halichoerus grypus): dwa samce – Balbina i Julka oraz cztery samice – Undę, Ewę, Anię i Agatę. Miałam naprawdę szczęście, że trafiłam tam właśnie w tym okresie, gdyż wśród wychowanków znalazły się cztery szczenięta urodzone na przełomie lutego i marca 2004 r. Imiona foczek rozpoczynały się na literę „D” (Depka, Dulka, Denega, Dryf), gdyż był to już czwarty przychówek helskich fok.

Myli się ten, kto sądzi, że praca wolontariusza polega tylko na karmieniu fok. Większość czasu zajmuje obsługa ruchu turystycznego, a wszystko odbywa się według harmonogramu: co dwie godziny następuje zmiana stanowiska (bramka wejściowa, karmienie i patrol). „Bramka wejściowa” to nic innego, jak pilnowanie wejścia na teren fokarium. Zainstalowano tam bowiem automat na monety, który mimo czytelnych instrukcji sprawia zwiedzającym niemało kłopotu. „Patrol”, nazywany przez nas (szczególnie w pogodne dni) „słonecznym patrolem”, polegał na utrzymywaniu porządku na terenie fokarium: pilnowaniu, żeby nie wkładano rąk do wody (foki gryzą!), nie wrzucano monet (to z powodu „szczodrości” turystów w 2001 r. zginęła foka Krysia – z jej brzucha wyjęto ponad 1,5 kg bilonu), oraz wyławianiu z wody okularów, woreczków foliowych, aparatów fotograficznych itp.

Regularne karmienie fok, to możliwość bezpośredniego kontaktu z ulubieńcami

Regularne karmienie fok, to możliwość bezpośredniego kontaktu z ulubieńcami
Fot. Krzysztof Kolanko

Oczywiście najprzyjemniejszą częścią wolontariatu była bezpośrednia opieka nad fokami. Dwa razy dziennie, o godz. 9.00. i 15.00., odbywa się karmienie dorosłych fok. Odpowiednio wcześniej trzeba przygotować im posiłek, na który składa się 40 kg wcześniej rozmrożonych śledzi, wzbogacany co parę dni witaminami. Karmienie maluchów odbywa się cztery razy dziennie, co cztery godziny – na jeden posiłek zjadają w sumie około siedmiu kilogramów ryb.

Foczki zaopatrzone w transmitery satelitarne dzielnie podążają ku morskim falom

Foczki zaopatrzone w transmitery satelitarne dzielnie podążają ku morskim falom
Fot. Małgorzata Gościńska

Największym przeżyciem podczas pracy w fokarium było dla mnie uczestniczenie w akcji wypuszczania przychówku. Po uprzednim wszczepieniu mikroczipów, pobraniu wycinka z płetwy do badań DNA oraz wymrożeniu (za pomocą ciekłego azotu) na sierści numerów identyfikacyjnych, maluchy zostały przewiezione na plaże Słowińskiego Parku Narodowego. Na miejscu, jeszcze przed wypuszczeniem, umocowano na karkach foczek transmitery satelitarne. To dzięki nim można śledzić ich wędrówkę w Morzu Bałtyckim. Niestety, do końca 2004 r. z czterech wypuszczonych szczeniąt przeżyły tylko dwa – Dryf i Depka. Denega zginęła w okolicy Rowów niespełna tydzień po wypuszczeniu, a pod koniec listopada w Estonii znaleziono zaplątaną w sieci Dulkę.

Dwa tygodnie spędzone w fokarium nie były wczasami nad morzem. Był to czas naprawdę ciężkiej pracy, trwającej nieraz 12–14 godzin na dobę, ale mimo to dającej dużo zadowolenia. Bo czyż przebywając w otoczeniu Balbina, Julka, Undy, Agaty, Ewy, Ani, Dulki, Dryfa, Depki i Denegi można było odczuwać coś innego?

Małgorzata Gościńska

Dziękuję całej obsłudze fokarium za życzliwość i pomoc.


Prawo (nie)doskonałe

Nowe zasady ochrony gatunkowej roślin i grzybów

12 sierpnia 2004 r. weszły w życie dwa rozporządzenia Ministra Środowiska, ustanawiające nowe zasady ochrony gatunkowej roślin i grzybów. Wprowadzają one nie tylko nowe listy chronionych gatunków, ale kilka dość rewolucyjnych rozwiązań prawnych, możliwych dzięki nowej ustawie z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody.

Czego dotyczą rozporządzenia?

Smardze, cenione w kuchni za wyśmienity smak, nie mogą być zbierane, sprzedawane, ani przewożone przez granicę naszego kraju

Smardze, cenione w kuchni za wyśmienity smak, nie mogą być zbierane, sprzedawane, ani przewożone przez granicę naszego kraju
Fot. Adriana Bogdanowska

Poprzednio obowiązywało jedno rozporządzenie obejmujące swym zakresem zarówno rośliny, jak i grzyby, należące do odmiennych królestw organizmów żywych. Obecnie jedno rozporządzenie reguluje ochronę grzybów (w tym także porostów), a drugie ochronę roślin naczyniowych, mszaków i glonów.

Przepisy obu rozporządzeń obejmują gatunki, które występują dziko w naszym kraju (brak zastrzeżenia, że chodzi wyłącznie o gatunki rodzime). Zgodnie z nową definicją gatunku, zawartą w ustawie o ochronie przyrody, przepisy te dotyczą także mieszańców gatunków biologicznych w pierwszym lub drugim pokoleniu, ale nie dotyczą form oraz odmian hodowlanych i uprawnych.

Nowe listy gatunków

Po raz pierwszy przy tworzeniu nowych list gatunków chronionych kierowano się jednolitymi kryteriami. Zostały one zaproponowane przez PTOP „Salamandra” i w roku 2003 przyjęte przez Państwową Radę Ochrony Przyrody. Nowe listy zawierają większość (choć nie wszystkie) gatunków chronionych do tej pory oraz sporo nowych.

Nowym rozwiązaniem jest nadanie wszystkim chronionym taksonom liczb porządkowych. Ułatwia to korzystanie z rozporządzeń i odwoływanie się do poszczególnych pozycji.

Czego nie wolno?

W stosunku do gatunków roślin i grzybów objętych ochroną gatunkową wprowadzono zakazy:
- niszczenia ich siedlisk i ostoi, a także dokonywania zmian stosunków wodnych, stosowania środków chemicznych, niszczenia ściółki leśnej i gleby w ich ostojach;
- zrywania, niszczenia, uszkadzania, zbierania, pozyskiwania do celów gospodarczych, przetrzymywania, posiadania, preparowania i przetwarzania (dotyczy to zarówno całych roślin i grzybów, jak i ich części);
- zbywania, nabywania, oferowania do sprzedaży, wymiany i darowizny, a także wwożenia i wywożenia przez granicę państwa (żywych, martwych, przetworzonych i spreparowanych, a także ich części i produktów pochodnych).
Zgodnie z art. 127 pkt 2 lit. e ustawy o ochronie przyrody, łamanie tych zakazów stanowi wykroczenie i podlega karze aresztu albo grzywny.

Odstępstwa od zakazów

Do tej pory zakazy związane z chronionymi gatunkami nie dotyczyły „wykonywania czynności związanych z prowadzeniem racjonalnej gospodarki człowieka”. Obecnie znacząco ograniczono tę zasadę i zakazy nie dotyczą jedynie „wykonywania czynności związanych z prowadzeniem racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej lub rybackiej, jeżeli technologia prac uniemożliwia przestrzeganie zakazów”. Ma to przede wszystkim zwalniać z odpowiedzialności za przypadkowe niszczenie chronionych roślin i grzybów. Jeśli bowiem stanowisko chronionego gatunku jest znane, technologię prac zwykle da się tak zmodyfikować, aby je zachować.

Pozostawiono prawo do usuwania roślin i grzybów chronionych, które „niszczą materiały lub obiekty budowlane”. Usuwanie owo może dotyczyć wyłącznie konkretnych osobników, które powodują szkody.

Minister środowiska, a w przypadku gatunków objętych ochroną częściową także wojewoda (a na terenie parku narodowego zamiast wojewody – dyrektor parku) może w indywidualnych przypadkach zezwolić na wykonywanie czynności objętych zakazami, o ile zostaną spełnione warunki określone w art. 56 ust. 4–6 ustawy o ochronie przyrody.

Sposoby ochrony

Nowa ustawa o ochronie przyrody wprowadziła obowiązek podania w rozporządzeniu sposobów ochrony gatunków. W § 8 obu rozporządzeń wymieniono grupy najczęściej stosowanych sposobów, zaznaczając, że nie jest to lista pełna. Wyliczenie to nie powoduje bezpośrednich skutków prawnych i ma przede wszystkim znaczenie edukacyjno-informacyjne. Stanowi wskazówkę, jakich narzędzi można i należy używać wykonując obowiązek ochrony wymienionych w rozporządzeniu gatunków.

Gatunki szczególnej troski

Jednym z najważniejszych osiągnięć nowej ochrony gatunkowej jest wyróżnienie za pomocą symbolu „(1)”, wśród gatunków objętych ochroną ścisłą, 44 gatunków roślin i 11 gatunków grzybów, których potrzeba ochrony jest ważniejsza od potrzeb gospodarczych. Wobec tych gatunków nie obowiązuje wyższość potrzeb gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej nad zakazami. W ich wypadku wszelkie odstępstwa od zakazów wymagają indywidualnej zgody ministra środowiska.

Gatunki wymagające ochrony czynnej

W nowym Rozporządzeniu przylaszczka pospolita należy do gatunków ściśle chronionych

W nowym Rozporządzeniu przylaszczka pospolita należy do gatunków ściśle chronionych
Fot. Adriana Bogdanowska

Na liście gatunków roślin objętych ochroną ścisłą za pomocą symbolu „(2)” zaznaczono 105 taksonów (gatunków lub rodzajów), które wymagają ochrony czynnej. Stanowi to dodatkową wskazówkę, że ochrona gatunkowa powinna polegać nie tylko na przestrzeganiu zakazów, ale również na podejmowaniu pozytywnych działań, np. w celu ograniczenia zagrożeń. Ustawa nie przewiduje podobnego rozwiązania w wypadku grzybów.

Wyróżnienie to zgodnie z ustawą nie powoduje skutków prawnych. Intencją ustawodawcy było wskazanie organom ochrony przyrody, organizacjom społecznym i funduszom ochrony środowiska, w stosunku do których gatunków działania z zakresu ochrony czynnej powinny być prowadzone i wspierane w pierwszej kolejności. Należy zaznaczyć, że ani ustawa, ani rozporządzenie nie zakazują (a art. 60 ust. 2 ustawy wręcz nakazuje) prowadzenia takich działań także w stosunku do innych gatunków – jeśli zostanie rozpoznana taka potrzeba.

Ochrona częściowa

Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, gatunki objęte ochroną częściową zostały w każdym z rozporządzeń wymienione w dwóch załącznikach. Załączniki nr 2 zawierają wszystkie gatunki objęte ochroną częściową. W załącznikach nr 3 powtórzono te gatunki, które mogą być przedmiotem pozyskania do celów gospodarczych.

Wydając zezwolenie na pozyskanie, wojewoda (a w parku narodowym – jego dyrektor) określa kto, kiedy, gdzie, jaki gatunek, w jakiej liczbie lub ilości oraz w jaki sposób może pozyskiwać. Określa także termin, w którym należy przedstawić informację o wykorzystaniu zezwolenia. Zezwolenie na pozyskiwanie roślin i grzybów w lasach wydaje się w porozumieniu z właścicielem lub zarządcą lasu (np. właściwym nadleśnictwem).

Pozyskane na podstawie zezwolenia rośliny, a także ich części i produkty pochodne, mogą być przedmiotem legalnego obrotu i można je posiadać bez dalszych zezwoleń. Choć ustawa o ochronie przyrody nie uwzględnia zwolnienia takich roślin z zakazu przetwarzania, należy przyjąć, że zwolnienie takie jest logicznym następstwem zwolnienia z zakazu posiadania i obrotu.

W przypadku grzybów ustawa nie przewiduje możliwości wprowadzenia analogicznych zwolnień od zakazów w stosunku do okazów pozyskanych na podstawie zezwolenia. Zastosowano więc jedyne możliwe rozwiązanie – nie wprowadzono w ogóle w stosunku do gatunków objętych ochroną częściową grup zakazów dotyczących posiadania, przetwarzania i obrotu.

Strefowa ochrona roślin i grzybów

Korzystnym dla ochrony przyrody rozwiązaniem jest wprowadzenie możliwości obejmowania niektórych roślin i grzybów ochroną strefową. Do tej pory tę formę ochrony stosowano z powodzeniem wobec niektórych ptaków i gadów. Strefy tworzy wojewoda (a w parku narodowym – jego dyrektor). Zgodnie z ustawą granice takich stref powinny być oznaczone tablicami z napisem: „ostoja roślin” lub „ostoja grzybów”, oraz: „osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony”.

W strefie ochrony zabrania się: przebywania osób (z wyjątkiem właściciela danej nieruchomości oraz osób sprawujących zarząd i nadzór nad tym obszarem), wycinania drzew lub krzewów, dokonywania zmian stosunków wodnych (z wyjątkiem wypadków, gdy jest to związane z potrzebą ochrony gatunków – należy przyjąć, że chodzi o gatunki, dla których utworzono ostoję) oraz wznoszenia obiektów, urządzeń i instalacji. Wojewoda (lub odpowiednio dyrektor parku narodowego) może zezwolić na wycinanie drzew lub krzewów, a na odstępstwa od pozostałych zakazów może wydać zezwolenie jedynie minister środowiska.

W wypadku 4 gatunków roślin ochroną tą należy obejmować cały zbiornik wodny lub całe torfowisko, na którym występują. Dla pozostałych gatunków roślin i wszystkich gatunków grzybów tworzy się strefy w promieniu od 30 do 100 m od zewnętrznych granic ich stanowisk. Ponieważ zgodnie z ustawą o ochronie przyrody ostoje te można tworzyć (jest to zalecane), ale nie ma takiego obowiązku, należy przyjąć, że podane rozmiary to maksimum, a biorąc pod uwagę miejscowe warunki, można także tworzyć strefy mniejsze.

Nowe obowiązki

Ustawa o ochronie przyrody wprowadza szereg nowych obowiązków dla różnych organów administracji publicznej i innych instytucji, związanych z ochroną gatunkową. Dotyczą one m.in. gromadzenia danych i sprawozdawczości. Dla skuteczności ochrony gatunkowej największe znaczenie mogą mieć następujące postanowienia:
- obowiązek podejmowania działań w celu ratowania zagrożonych wyginięciem gatunków objętych ochroną gatunkową spoczywa na wszystkich organach ochrony przyrody (ministrze, wojewodach, starostach oraz wójtach, burmistrzach i prezydentach miast);
- minister środowiska powinien opracowywać programy ochrony gatunków zagrożonych wyginięciem;
- jeżeli zmiany w środowisku (stwierdzone lub przewidywane) mogą zagrozić roślinom lub grzybom objętym ochroną gatunkową, wojewoda, a na obszarach morskich minister środowiska, jest zobowiązany podjąć działania w celu wyeliminowania przyczyn zagrożeń oraz trwałego zachowania gatunku, jego siedliska lub ostoi;
- prowadzenie jakichkolwiek robót ziemnych zmieniających stosunki wodne na terenach, na których znajdują się skupienia roślinności o szczególnej wartości przyrodniczej (w tym gatunków chronionych) następuje na podstawie decyzji wojewody, który przed wydaniem pozwolenia na budowę ustala warunki prowadzenia robót;
- służby parków krajobrazowych powinny prowadzić inwentaryzację stanowisk roślin i grzybów objętych ochroną gatunkową oraz ich siedlisk;
- ogrody botaniczne muszą uczestniczyć w badaniach mających na celu ochronę gatunków zagrożonych wyginięciem, edukować w zakresie ochrony gatunkowej oraz prowadzić uprawę gatunków zagrożonych wyginięciem, w celu ich ochrony ex situ, a następnie wprowadzać je do środowiska przyrodniczego.

Błędy w rozporządzeniach

Projekty rozporządzeń były szeroko konsultowane i nowe listy gatunków chronionych uzyskały szeroką akceptację zarówno środowisk naukowych jak i organizacji przyrodniczych. Niestety, po zakończeniu procesu konsultacji, tuż przed podpisaniem Rozporządzenia, już bez dalszego zasięgania opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody, wprowadzono kilka „poprawek”. Listę gatunków roślin objętych ścisłą ochroną gatunkową uzupełniono m.in. o mszaka – sierpowca błyszczącego (Drepanocladus vernicosus), który jest synonimiczną nazwą znajdującego się już na liście haczykowca błyszczącego (Hamatocaulis vernicosus). Znacznie poważniejsze błędy zawiera rozporządzenie w sprawie ochrony gatunkowej grzybów – wykreślono część gatunków z Załącznika nr 3 i całkowicie zmieniono zawartość Załącznika nr 4.

Załącznik nr 3 zawiera gatunki, które mogą być pozyskiwane do celów gospodarczych. W ostatniej chwili wykreślono z niego kilka gatunków – przede wszystkim dość pospolitych i atrakcyjnych pod względem kształtu chrobotków (Cladonia), wykorzystywanych w bukieciarstwie (głównie jako ozdoba różnych ikeban i innych kompozycji). Jednocześnie pozostawiono je w Załączniku nr 2, jako gatunki objęte ochroną częściową. Gatunki te były proponowane do ochrony tylko dlatego, aby skala i sposób ich pozyskiwania mogły być kontrolowane. Ich wykreślenie z Załącznika nr 3 oznacza, że albo w Polsce porosty nie będą już wykorzystywane w bukieciarstwie (przynajmniej legalnie), albo będą do tych celów zbierane mniej atrakcyjne, ale nie objęte ochroną (choć często rzadsze) gatunki chrobotków. Należałoby albo przywrócić te gatunki w Załączniku nr 3, albo przenieść je do Załącznika nr 1 (ochrona ścisła). Jeśli bowiem nie mogą być pozyskiwane, nie ma innych przesłanek przemawiających za obejmowaniem ich ochroną częściową (kwalifikują się tam także gatunki mogące powodować szkody gospodarcze lub przyrodnicze, co tych porostów nie dotyczy).

Zmiana w Załączniku nr 5 jest znacznie poważniejsza. Zamiast proponowanych sześciu naprawdę rzadkich i zagrożonych gatunków porostów, z niejasnych przyczyn w ostatecznej wersji Rozporządzenia znalazły się trzy najpospolitsze gatunku brodaczek (Usnea) oraz najliczniejszy granicznik – płucnik (Lobaria pulmonaria). Szacuje się, że tylko w północnej Polsce może być ok. 2000 drzew z Lobaria pulmonaria i po kilka do kilkudziesięciu (w przypadku Usnea hirta) tysięcy stanowisk wymienionych brodaczek. Tworzenie stref ochrony dla tych gatunków jest nieracjonalne (wymagałoby wyłączenia z użytkowania nawet kilkuset tysięcy hektarów lasów w skali kraju)! Przepis ten nie może być więc przestrzegany, i jeśli nie zostanie szybko skorygowany, będzie deprecjonował znaczenie wszystkich unormowań dotyczących ochrony gatunkowej.

Nie chronione też chronione

To, że jakieś rośliny lub grzyby nie znalazły się na liście gatunków chronionych nie oznacza, że mogą być one niszczone bez jakiegokolwiek powodu. Jedną z istotnych nowości nowej ustawy o ochronie przyrody jest jej artykuł 125, który mówi, że wszelkie rośliny i grzyby (oraz zwierzęta), a także ich siedliska, nieobjęte formami ochrony przyrody, mogą być niszczone (lub zabijane) jedynie w związku z: realizacją zadań uzasadnionych potrzebami ochrony przyrody, prowadzeniem badań naukowych, edukacją, racjonalną gospodarką, amatorskim połowem ryb, zbiorem na własne potrzeby, prowadzeniem akcji ratowniczej, bezpieczeństwem powszechnym, sanitarnym i weterynaryjnym, ochroną życia i zdrowia ludzi oraz zapobieganiem skutkom klęski żywiołowej lub ich usuwaniem. Oznacza to, że np. jadalne, niechronione gatunki grzybów możemy zbierać na własne potrzeby lub na sprzedaż. Jednak gdyby przyszła nam ochota wyładować swoją frustrację poprzez kopanie wszystkich napotkanych w lesie grzybów, jej spełnienie również stanowiłoby wykroczenie (zgodnie z art. 131 pkt 13 ustawy).

Na zakończenie warto zaznaczyć, ze zgodnie z art. 53 ustawy o ochronie przyrody, wojewodowie mogą w drodze rozporządzeń obejmować ochroną gatunkową na terenie województwa (na czas ograniczony) gatunki, które nie zostały ujęte w rozporządzeniu ministra.

Zawsze aktualne listy gatunków chronionych, teksty aktów prawnych i ich omówienia, kryteria, które zadecydowały o zakwalifikowaniu poszczególnych gatunków do ochrony – wszystko to można znaleźć w Internecie na naszej stronie.

Andrzej Kepel

Artykuł powstał w ramach projektu finansowanego przez Fundację Fundusz Współpracy, Jednostka Finansująco-Kontraktująca.


Trzy gracje Bałtyku

Wyobraźmy sobie coś takiego: ktoś pokazuje nam na moment obrazki lub zdjęcia z różnymi zwierzętami, a my – błyskawicznie i bez namysłu – musimy powiedzieć, co przedstawia dany wizerunek. Widzimy tłustawego, sympatycznego wodnego ssaka, który podrzuca pyskiem piłkę. Co to jest? Prawie każdy odpowie szybko: „foka!” i... minie się z prawdą. Nie znaczy to wcale, że foki nie lubią się bawić i nie mają figlarnego usposobienia. Jednak oglądane w wodnych cyrkach stworzenia to blisko spokrewnione z fokami egzotyczne uchatki. W naszym kraju foki (bynajmniej nie podczas cyrkowych występów!!!) możemy obejrzeć w Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu oraz w niektórych ogrodach zoologicznych. A czy mamy szansę zobaczyć te zwierzęta na wolności?

Foka szara (Halichoerus grypus)

Foka szara (Halichoerus grypus)
Fot. Lutz Gerken/Naturfoto-Online.de

Foki to ssaki określane jako ziemnowodne, przy czym zdecydowaną większość czasu spędzają w wodzie. Ich wrzecionowate ciało, z wszystkimi kończynami w postaci płetw i palcami połączonymi błoną, jest znakomicie przystosowane do przebywania w tym środowisku. Na lądzie poruszają się zazwyczaj bardzo niezgrabnie. Przedstawiciele wielu gatunków (w tym wszystkich bałtyckich) nie są w stanie zagiąć tylnych płetw tak, aby oprzeć na nich ciało. Dlatego mogą tylko pełzać na brzuchu, pomagając sobie nieco przednimi kończynami. Jednak po wejściu do wody przechodzą prawdziwą metamorfozę i od razu widać, że znajdują się w swoim żywiole. Stają się sprawne, zwrotne i szybkie. O ile widok foki poruszającej się na lądzie może wywołać uśmiech politowania, oglądanie jej w wodzie wzbudza tylko podziw.

Mistrzowie nurkowania

Foki są znakomitymi nurkami. Potrafią osiągnąć głębokość 300 m i wytrzymują bez wynurzenia 45 minut. Nurkując, zamykają otwory uszne i nosowe, a ich tętno obniża się nawet kilkunastokrotnie. Krew (zawierająca dużo czerwonych ciałek, które bardzo efektywnie wiążą tlen) krąży słabiej, dotleniając przede wszystkim najważniejsze narządy – serce i mózg. Dzięki temu organizm zwierzęcia znacznie zmniejsza zużycie tlenu, co pozwala mu przebywać dłużej pod wodą.

Foki, mimo swego łagodnego wyglądu i krągłych kształtów, należą (według obecnie przyjętej systematyki) do rzędu ssaków drapieżnych (Carnivora). Wraz z uchatkami (Otariidae) i morsami (Odobenidae) tworzą podrząd płetwonogich (Pinnipedia). Odrębność tych zwierząt od innych mięsożernych powodowała, że jeszcze niedawno płetwonogie były wydzielane jako osobny rząd. No cóż – może foki nie są zbyt podobne do wilków, rysi czy niedźwiedzi, ale łączy je z nimi taki sam sposób zdobywania pożywienia – polowanie. Ofiarami fok są przede wszystkim ryby. Morscy drapieżcy uzupełniają dietę bezkręgowcami wodnymi, głównie mięczakami i skorupiakami. Bałtyckie foki bardzo rzadko jedzą inne zwierzęta, np. ptaki wodne.

Portret foki szarej

Portret foki szarej
Fot. Jan Ciesielski

Rodzina fok (Phocidae) liczy obecnie 19 gatunków (w tym jeden najprawdopodobniej wymarły). Trzy spośród nich występują w Morzu Bałtyckim i są zaliczane do fauny Polski. Najliczniejszym ssakiem w wodach Bałtyku jest foka szara (Halichoerus grypus). Charakterystyczną cechą fizjonomii tego zwierzęcia jest wydłużony, nieco stożkowaty z profilu pysk, po którym można ją łatwo odróżnić od innych rodzimych płetwonogów. Foka szara jest jednocześnie naszym największym morskim drapieżnikiem. Samce, które (tak jak u większości gatunków fok) są znacznie większe od samic, mogą dorastać do ponad trzech metrów długości i niemal 300 kg wagi. Foka szara nie zawsze jest szara, choć najczęściej w jej umaszczeniu dominują różne odcienie tego koloru. Samice są zdecydowanie jaśniejsze (tylko brzuch i boki mają pokryte nieregularnymi ciemniejszymi plamami), samce natomiast wyróżniają się w miarę jednolitym ciemnym futrem – może być ono szare, brązowe lub nawet czarne. Foki szare żyją w wodach przybrzeżnych (pojawiają się także w ujściach rzek, a nawet w przymorskich jeziorach). Nieobce są im dalekie wędrówki. Choć znaczna część fok nie oddala się zbytnio od miejsca narodzin, wiele osobników podejmuje kilkusetkilometrowe podróże.

Tłuste mleko

Foki rodzą zazwyczaj jedno, niezwykle rzadko dwa młode, zwane szczeniętami. Są one stosunkowo duże, np. u fok bałtyckich ważą od 4 do ok. 20 kg i w ciągu pierwszych dni bardzo szybko przybierają na wadze – mogą utyć nawet kilka kg dziennie. Mleko fok jest bardzo energetyczne – zawiera ok. 50% tłuszczu (dla porównania, najtłustsze mleko dostępne w sklepach – 3,8%) i ma wielokrotnie więcej substancji odżywczych niż np. mleko krowie.

Samce foki szarej są znacznie większe i ciemniejsze od swych partnerek

Samce foki szarej są znacznie większe i ciemniejsze od swych partnerek
Fot. Lutz Gerken/Naturfoto-Online.de

Foki szare są bardzo wytrwałymi pływakami – na ląd wychodzą właściwie tylko w okresach rozrodu i linienia. Wtedy też stają się towarzyskie – w czasie rui, która następuje około dwóch tygodni po porodzie, samce gromadzą haremy, składające się z kilku samic, a w czasie linienia (na przełomie wiosny i lata) zwierzęta obojga płci łączą się w duże stada i spędzają nawet kilka tygodni na lądzie. Kiedy zdecydują się opuścić swój żywioł i wyjść na ląd, najbezpieczniej czują się na niegościnnych (w naszym rozumieniu), trudno dostępnych, skalistych wybrzeżach, choć nie stronią też od piaszczystych plaż. Pod koniec zimy, na piasku, wśród skał lub na lodzie przychodzą na świat młode foczki, pokryte białym, delikatnym futerkiem. Przez kilka pierwszych tygodni przebywają na brzegu i są zazwyczaj pozostawiane przez matkę, która jednak dwukrotnie w ciągu dnia odwiedza swe potomstwo, aby je nakarmić. Potem mała foczka musi radzić sobie sama – pozostaje na lądzie dopóki dotkliwy głód nie skłoni jej do wejścia do wody i zabrania się do intensywnego polowania na ryby. Jest to najtrudniejszy okres w życiu młodych fok – łowy na początku nie są zbyt efektywne i zwierzęta bardzo szybko chudną (niektóre w ogóle nie podejmują prób samodzielnego zdobywania pokarmu). Ponad połowa z nich nie dożywa pierwszej rocznicy urodzin.

Lanugo

Małe foczki pokryte są delikatnym futerkiem zwanym lanugo (z łaciny – puch, meszek), które w naszych warunkach klimatycznych zanika po kilku tygodniach, a u foki pospolitej jeszcze w łonie matki. Lanugo ma zazwyczaj inną barwę niż futro dorosłych osobników, najczęściej białą lub kremową.

Foka szara to gatunek, który dawniej licznie występował na polskim wybrzeżu, upodobawszy sobie zwłaszcza rejon Zatoki Gdańskiej. Jednak (z wyjątkiem pojedynczych przypadków) od połowy ubiegłego wieku nie obserwowano rozrodu tej foki na naszych brzegach.

Foki pospolite sprawiają wrażenie niezwykle pogodnych zwierząt

Foki pospolite sprawiają wrażenie niezwykle pogodnych zwierząt
Fot. Andrzej Kepel

Drugim rodzimym ssakiem morskim jest foka pospolita (Phoca vitulina). Nazwa ta, przynajmniej w odniesieniu do Bałtyku, jest nieco myląca. Mimo że jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych płetwonogów na świecie, w Morzu Bałtyckim występuje bardzo nielicznie (znacznie rzadziej od foki szarej), a u polskich wybrzeży pojawia się wyjątkowo, choć jeszcze w XIX wieku nie była u nas rzadkością.

Foka pospolita, ze względu na kształt głowy, nazywana jest czasami także psem morskim. Moim zdaniem niesłusznie. Bardziej „psi” pysk ma foka szara (zresztą – wszystko zależy od tego, z jakim psem będziemy porównywać), a foka pospolita przypomina raczej kota – jej pysk jest krótki i zaokrąglony. Dzięki takiemu łagodnemu i subtelnemu kształtowi pyska oraz skierowanym ku górze kącikom warg, co sprawia wrażenie, że zwierzę się uśmiecha, foka ta wygląda przesympatycznie i naprawdę trudno jej nie polubić.

Foka pospolita jest o wiele mniejsza od szarej. Samce osiągają zaledwie 150 kg wagi, samice są niewiele mniejsze. Umaszczenie jest bardzo różne, od jasnobrązowego do ciemnoszarego. Skóra usiana jest małymi, ciemnymi plamkami.

Foki pospolite żyją w płytkich, przybrzeżnych partiach mórz, często także wpływają do ujściowych odcinków rzek. Nie są wytrawnymi wędrowcami – prowadzą raczej osiadły tryb życia, a w poszukiwaniu pokarmu przepływają zazwyczaj nie więcej niż kilkadziesiąt kilometrów. W odróżnieniu od swych większych krewniaków „psy morskie”, gdy wychodzą na ląd, wybierają z reguły łagodne fragmenty wybrzeży, np. plaże.

Odpoczywająca na brzegu foka obrączkowana, nazywana też nerpą

Odpoczywająca na brzegu foka obrączkowana, nazywana też nerpą
Fot. Krzysztof Skóra

Późną wiosną i latem na piaszczystych brzegach i płyciznach przychodzą na świat młode foki pospolite. Pływają już kilka godzin po urodzeniu – niekiedy rodzą się w miejscach odsłoniętych przez odpływ, a po kilku godzinach ponownie zalewanych falami przypływu. Foczęta przez kolejnych kilka tygodni pozostają pod troskliwą opieką matki. Foki pospolite, podobnie jak inne, rodzą zazwyczaj jedno młode, ale częściej niż u innych gatunków zdarzają się im bliźnięta. Niestety, tak jak to ma miejsce u wielu innych zwierząt, matka nie jest w stanie zaopiekować się dwojgiem młodych naraz i jedno odpędza. Porzucona foczka nie ma praktycznie żadnych szans na samodzielne przeżycie i zazwyczaj szybko ginie.

Trzecia z żyjących w Bałtyku fok – nerpa (Phoca hispida), zwana także foką obrączkowaną, to wśród naszych płetwonogów prawdziwy Eskimos. Występuje głównie w wodach arktycznych, u północnych wybrzeży Ameryki Pn., Europy i Azji. W Bałtyku jest reliktem z okresu arktycznego i obserwuje się ją bardzo rzadko. Zimne, północne wody, w których żyją foki obrączkowane, są przez znaczną część roku zamarznięte. Dlatego już jesienią, kiedy lód jest jeszcze cienki, nerpy wybijają w nim przeręble oddechowe, które starają się utrzymać przez całą zimę. Życie w tak ekstremalnych warunkach wymaga specjalnych przystosowań. W przypadku nerp jednym z najważniejszych jest gruba, podskórna warstwa tłuszczu, stanowiąca niekiedy połowę masy ciała zwierzęcia. Tłuszcz stanowi świetną izolację przed zimnem, a także pomaga przetrwać okresy głodu.

Aż trudno uwierzyć, że przesympatyczne, pokryte delikatnym lanugo małe foczki, w niektórych krajach nadal są obiektem brutalnych polowań

Aż trudno uwierzyć, że przesympatyczne, pokryte delikatnym lanugo małe foczki, w  niektórych krajach nadal są obiektem brutalnych polowań
Fot. Monika Rolińska-Jaros

Zimnolubność nerp odzwierciedlają miejsca, w których pod koniec zimy przychodzą na świat młode. Rodzą się głównie w wykopanych w śniegu jamach, znajdujących się zazwyczaj nie na stałym lądzie, ale na pływających polach lodowych (tzw. paku lodowym) i dryfujących krach. Ze śnieżnych schronień często korzystają także dorosłe osobniki, aby przetrwać okresy najsroższych mrozów.

Nerpy pod względem rozmiarów i wagi są porównywalne z fokami pospolitymi. Są również do nich nieco podobne: mają krótki, zaokrąglony pysk i koci kształt głowy. Dlatego rozróżnienie osobników, a zwłaszcza szczeniąt tych gatunków może stanowić problem. A skąd wzięła się nazwa: foka obrączkowana? Otóż jej skóra pokryta jest okrągłymi, jasno obrzeżonymi plamami, rzeczywiście przypominającymi nieco ślubne atrybuty.

Bałtyckie płetwonogie mają niewielu naturalnych wrogów – czasami na młode foczki polują bieliki (Haliaeetus albicilla). Niestety, tak jak w przypadku wielu zagrożonych gatunków, największym niebezpieczeństwem jest dla nich człowiek. Szacuje się, że jeszcze na początku XX wieku w Bałtyku żyło łącznie 300–320 tys. fok. Obecnie jest ich najwyżej kilkanaście tysięcy. Zatem przez zaledwie 100 lat ich populacja zmniejszyła się ponad 15-krotnie!

Płetwonogie od wieków były cenionym obiektem polowań, zwłaszcza u ludów Północy, zamieszkujących wybrzeża. Wykorzystywane były zarówno skóry (na okrycia i schronienia), tłuszcz (jako olej i paliwo) jak i mięso zwierząt. Łowcy posługiwali się prymitywną bronią, nie zabijali więcej osobników, niż wymagała tego ich egzystencja i nie stanowili zagrożenia dla przetrwania poszczególnych gatunków. Problem pojawił się, gdy zaczął wzrastać popyt na focze futra, polowania na foki stały się niezłym interesem, a do zabijania zaczęto używać broni palnej. Specjalne kutry penetrowały północne morza w poszukiwaniu nowych, nieznanych kolonii, których odnalezienie kończyło się zazwyczaj rzezią bezbronnych fok. Niestety, wśród nich znajdowało się wiele dopiero urodzonych szczeniąt. Szczególnie cenione przez kuśnierzy było bowiem delikatne lanugo.

W rejonie Bałtyku również intensywnie polowano na płetwonogie, ale nie tylko ze względu na ich skóry czy mięso. Jedną z głównych przyczyn eksterminacji bałtyckich fok w XIX i XX wieku były... ryby. Ssaki morskie, zjadające po kilka kilogramów ryb dziennie uważane były za konkurentów, umniejszających ilość darów morza, które mogły być przecież pozyskane przez ludzi. Ponadto foki mają mało sympatyczny zwyczaj wyjadania ryb z zanurzonych w wodzie sieci rybackich, które dawniej ulegały przy tym zniszczeniu. Straty w połowach i sprzęcie doprowadzały rybaków do prawdziwej furii. Foki zostały uznane za szkodniki (i to oficjalnie, np. przez Międzynarodową Radę Badań Morza, która popierała ich zwalczanie) i były bezlitośnie tępione. W pewnych okresach ich zabicie nawet nagradzano. Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Polsce wypłacano premię za każdą upolowaną fokę.

Po wielu tygodniach spędzonych w wodzie czas na kąpiel w piasku. Jak widać, sprawia ona tej foce ogromną przyjemność.

Po wielu tygodniach spędzonych w wodzie czas na kąpiel w piasku. Jak widać, sprawia ona tej foce ogromną przyjemność.
Fot. Lutz Gerken/Naturfoto-Online.de

Obecnie wszystkie krajowe gatunki płetwonogich objęte są w Polsce ścisłą ochroną gatunkową (w niektórych europejskich krajach, np. w Danii, Szwecji oraz Finlandii, prowadzi się limitowane odstrzały) i polowania przestały mieć większe znaczenie dla lokalnych populacji. Pojawiły się jednak pośrednie zagrożenia, związane z działalnością człowieka, np. zanieczyszczenia wód morskich, powodujące zatrucia fok, a także zmniejszenie ich odporności na choroby. Śmiertelną pułapką dla wielu zwierząt są współczesne sieci. Bardzo niekorzystne dla fok jest zabudowywanie lub przeznaczanie na potrzeby rekreacji niemal każdego zakątka wybrzeża. Foki potrzebują do wypoczynku i rozrodu spokojnych, ustronnych miejsc. A takich w naszej części Bałtyku już prawie nie ma. Teoretycznie więc, wybierając się nad morze, mamy szansę zobaczyć wylegującą się na plaży lub pływającą w przybrzeżnych wodach fokę, ale gdyby nam się to udało, moglibyśmy mówić o wyjątkowym szczęściu. Jednak podczas nadmorskich spacerów wytężajmy wzrok. Może będziemy jednymi z nielicznych, którzy nie wybierając się na Daleką Północ zobaczą w naturze te ciekawe morskie stworzenia.

Gdy znajdziesz fokę

Jeśli zauważysz lub znajdziesz fokę, zawiadom Stację Morską UG w Helu, dzwoniąc pod całodobowy numer 0 601 88 99 40 lub Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego: 0 601 100 100. Specjaliści doradzą Ci, co należy w danej sytuacji zrobić. Pamiętaj, że:

  • Fok nie należy dotykać – mogą dotkliwie ugryźć. Rany po ugryzieniu trudno się goją, a infekcje bywają niebezpieczne.
  • Nie należy płoszyć fok i zakłócać im spokoju. Zwierzęta te wychodzą na brzeg zazwyczaj aby odpocząć oraz w czasie linienia i porodu.
  • Fok nie wolno karmić. W razie potrzeby należy chronić je przed psami.

Radosław Jaros


Prawo (nie)doskonałe

Zabalsamowane prawo?

- Chciałaby Pani kupić tego tygrysa? – pyta sprzedawca i nie czekając na odpowiedź dodaje – Nie ma problemu, wszystkie papiery zapewniamy, przez granicę Pani przewiezie. W tej chwili wystarczyłyby mi 24.000$, by zostać właścicielką nieżywego zwierzaka.

Ten tygrys syberyjski, być może jeszcze niedawno, żył sobie gdzieś we wschodniej Azji. Obecnie „zdobi” jeden z moskiewskich sklepów z pamiątkami.

Ten tygrys syberyjski, być może jeszcze niedawno, żył sobie gdzieś we wschodniej Azji. Obecnie „zdobi” jeden z moskiewskich sklepów z pamiątkami.
Fot. Anna Grebieniow

Scena ta rozegrała się, gdy chciałam zrobić zdjęcie wypchanemu tygrysowi syberyjskiemu (Panthera tigris altaica), leżącemu na szklanym blacie w sklepie z pamiątkami, w moskiewskim GUM-ie. GUM to Państwowy Dom Towarowy, największy budynek handlowy w okolicy Kremla. Położony jest vis-a-vis granitowego mauzoleum Lenina, w sąsiedztwie słynnego Soboru Wasyla Błogosławionego i przylega do południowo-wschodniej strony Placu Czerwonego. W zajmującym dziewiętnastowieczny budynek GUM-ie mieści się ponad 1000 ekskluzywnych sklepów, a kilka z nich oferuje różne wypchane zoologiczne „atrakcje”.

Przykładowo, za równowartość 1.340$ można zaopatrzyć się w skórę „wołka” (Canis lupus), 630$ wystarczy na zakup samej jego głowy. Rysia (Lynx lynx) można kupić za kwotę około 1.000$, ewentualnie nieco tańszą pamiątką z podróży może być głowa żubra (Bison bonasus), której zakup mieści się w kwocie 450$. Asortyment jest bardzo szeroki: z wystawy szczerzy zęby lampart (Panthera pardus), szklanym okiem łypie puchacz (Bubo bubo), pod ścianą niechlujnie wyprawiony ryś dzieli półkę z irbisem (Uncia uncia) i drewnianymi rosyjskimi matrioszkami. Reakcje turystów są rozmaite. W jednych te egzotyczne eksponaty wzbudzają zainteresowanie, u innych wywołują współczucie dla zwierząt. Ktoś robi zdjęcia, jakaś kobieta ukradkiem głaszcze wilczą głowę. Wielu po prostu nie wie, co o tym myśleć. Legalne to czy nielegalne? Myślę, że znajdą się też tacy, co kupią, bo skoro w takim miejscu handlują tymi zwierzakami, to wydaje się być to zgodne z prawem.

Widok wilka z ceną przyklejoną do pyska był dla nas szokujący

Widok wilka z ceną przyklejoną do pyska był dla nas szokujący
Fot. Anna Grebieniow

Wychodzę z budynku wstrząśnięta drastyczną ekspozycją. W kolejnym sklepie właściciel wypchanych wilków, niedźwiedzi, łasicowatych, orłów i sów, nie zgadza się na fotografowanie. – Mnie też się one podobają – mówi widząc mój aparat i wskazuje ręką na posępne misie – ale fotografować nie wolno. Po chwili okazuje się, że wolno, ale trzeba uiścić opłatę – 1$.

Ogromna jest różnorodność dostępnych w sprzedaży okazów zagrożonych gatunków zwierząt, gatunków wpisanych do Rosyjskiej Czerwonej Księgi Zwierząt, Czerwonej Księgi IUCN (Światowej Unii Ochrony Przyrody) i objętych obostrzeniami CITES (Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem)*. Federacja Rosyjska, jako następca prawny ZSRR, od 1976 roku (następstwo prawne potwierdzono w 1992 roku) jest stroną Konwencji CITES, uchwalonej 3 marca 1973 roku. Niestety, istnieje wiele przykładów na gwałcenie Konwencji w Rosji i na jej granicach, co jest związane m.in. z korupcją oraz z niedoskonałymi przepisami. Aby wywieźć z Rosji tygrysa czy panterę, należy mieć odpowiednie dokumenty CITES, bez których przewóz tych okazów przez granicę jest niedozwolony. Amatorzy skór, egzotycznych ozdób i trofeów (oczywiście tych okazów, których dotyczą owe obostrzenia) przeważnie o tym nie wiedzą. Ciekawe, że handel ów odbywa się w sposób jawny i wydawałoby się na pierwszy rzut oka – legalny! Sprzedawcy w ekskluzywnych sklepach informują, że do zakupów dołączą papiery. Jakie papiery miał na myśli ów wspomniany na początku sprzedawca, tego nie udało mi się dowiedzieć.

Na widok tego procederu w samym centrum Moskwy, tuż przy Placu Czerwonym, rodzi się refleksja – czy tutejsze prawo, dotyczące handlu gatunkami, nie zaległo przypadkiem na półce w mauzoleum?

Anna Grebieniow

Rosyjski WWF informuje, że pod koniec czerwca br. eksperci z programu Traffic wraz z przedstawicielami Operacyjnej Komory Celnej CFO, Departamentem Ochrony Przyrody w Moskwie i milicją ekologiczną dokonali kontroli w jednym z większych sklepów w GUM-ie. Kontrola wykazała brak jakichkolwiek dokumentów potwierdzających legalne pochodzenie eksponatów.

*) Przepisy dotyczące międzynarodowego handlu oraz przepisy Unii Europejskiej dotyczące handlu gatunkami zagrożonymi, jak również pełne listy gatunków objętych ochroną, dostępne są na stronie internetowej: www.salamandra.org.pl.

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer