Ministerstwo Środowiska rozpoczęło proces błyskawicznej konsultacji społecznej projektów rozporządzeń w sprawie ochrony gatunkowej roślin, grzybów i zwierząt. W projektach tych uwzględniono wiele postulatów zgłaszanych przez przyrodników - w tym, i PTOP "Salamandra". Podstawowym osiągnięciem jest to, że wyróżniono grupę gatunków, w przypadku których potrzeby ochrony uznaje się za ważniejsze od interesu gospodarczego.
Niestety, Ministerstwo nie skorzystało z gotowych propozycji rozporządzeń przygotowanych przez "Salamandrę", lecz na ich bazie przygotowało swoje, znacznie "uproszczone" projekty. Niektóre z tych uproszczeń sprowadzają przepisy ochrony gatunkowej do absurdu. Np. wprowadza się całkowity zakaz fotografowania i filmowania wszystkich zwierząt chronionych, mogących powodować ich niepokojenie. Wygląda to tak, jakby obawiano się, że zaniepokojony trzaskiem migawki ślimak winniczek może w szaleńczej ucieczce spowodować znaczące szkody gospodarcze np. tratując pół pola pszenicy, a przy okazji przez nieuwagę potknąć się i złamać sobie swoją jedyną nogę, co oczywiście stanowiłoby niepowetowaną stratę przyrodniczą.
Nie ma ani przyrodniczej, ani prawnej potrzeby, aby wprowadzać tak restrykcyjne ograniczenie. Jeśli nieuważny fotoamator spłoszy sikorkę podczas próby zrobienia jej zdjęcia, skutki będą dwa - poruszone zdjęcie oraz przelot ptaka na sąsiedni krzak…
Jeśli nawet w bardzo dobrym akcie prawnym znajdą się tylko 2 złe i niemożliwe do wyegzekwowania przepisy, skutecznie zepsują one całe rozporządzenie, tak jak jeden gorzki grzyb psuje cały gar zupy grzybowej. Przeciętny obywatel czy urzędnik nie będzie szczegółowo rozważał, które paragrafy są słuszne, a które nie. Widząc, że część jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem i nikt ich nie ma zamiaru przestrzegać, nie będzie też sobie zaprzątał głowy pozostałymi.
Należy jednak zaznaczyć, że to są na razie jedynie projekty, przygotowywane w wielkim pośpiechu (wszak nowa ustawa o ochronie przyrody obowiązuje dopiero od 4 dni!). Mamy nadzieję, że głosy krytyki i konstruktywne propozycje poprawek zostaną uwzględnione i nowe rozporządzenie - choć wciąż dalekie od doskonałości - będzie znacząco lepsze od tego, które nam obecnie miłościwie obowiązuje.
Andrzej Kepel