Unia Europejska przyjęła szegółowe zasady postępowania
Media niemal codziennie donoszą o nowych przypadkach wykrycia groźnego także dla ludzi wirusa ptasiej grypy u ptaków. Miejsca tych stwierdzeń coraz bardziej przybliżają się do polskich granic. To już nie problem Azji! Rosja, Ukraina, Turcja i turecka część Cypru, Rumunia, Bułgaria… Wirus H5N1 przekroczył już granice Unii Europejskiej - Grecja, Włochy, Słowenia, w ubiegłym tygodniu Niemcy, a dziś ostatecznie potwierdzono, że przyczyną padnięć ptaków we Francji i Austrii był ten sam szczep. Badane są podejrzane próbki z Węgier… Najbliższe stwierdzenie pochodzi z bałtyckiej wyspy Rugia, leżącej w odległości kilkudziesięciu minut ptasiego lotu do Polski. Jak mamy reagować na te doniesienia? A wszystkio zaczęło się od azjatyckiego drobiu... Fot. Andrzej Kepel |
Niebezpieczeństwo jest, ale ma charakter przede wszystkim potencjalny. Istnieje bowiem potencjalna możliwość, że jeśli u jakiegoś człowieka spotkają się wirusy zwykłej, ludzkiej grypy z wirusem H5N1, może dojść do wymiany informacji genetycznej i albo wirus ptasi „nauczy się” przenosić łatwo z człowieka na człowieka, albo wirus zwykłej grypy nabierze wysokiej zjadliwości od swego ptasiego kuzyna. Wówczas może dojść do wybuchu globalnej epidemii i zrobi się naprawdę niebezpiecznie.
Na ile taki czarny scenariusz jest prawdopodobny? Naukowcy spierają się o to zażarcie. Jedni uważają, że prawdopodobieństwo jest bliskie zera, inni, że jest na tyle wysokie, że nie można go bagatelizować. Ponieważ spór ten może rozstrzygnąć tylko czas, władze wielu krajów uznały, że nie ma sensu czekać, lecz na wszelki wypadek należy dołożyć wszelkich starań, aby ryzyko to dodatkowo zminimalizować.
Na razie wszystkie przypadki ptaków zakażonych wirusem H5N1 w krajach Unii Europejskiej dotyczą gatunków dzikich – głównie łabędzi. Nie jest jasne, w jaki sposób i kiedy ptaki te się zaraziły. Łabędzie zimujące w tej części Europy nie podejmują bowiem w środku zimy zbyt dalekich wędrówek. Być może wirus krąży w ich populacji już od dawna, a jedynie wcześniej nikt tego nie badał. Aby zarazić się wirusem ptasiej grypy trzeba mieć bezpośredni kontakt z kałem albo wydzielinami z oczu lub nosa chorych ptaków. Wirusa wykryto też w jajach. Nie przenosi się on przez powietrze. Dlatego też większość przypadków zachorowań u ludzi dotyczyła pracowników ferm drobiowych. Przy zachowaniu minimum ostrożności i higieny (nie chwytajmy w gołe ręce znalezionych chorych lub martwych zwierząt – nie tylko z powodu ptasiej grypy!) przeciętny człowiek ma znikome szanse na kontakt w wirusem.
Przeniesienie się wirusa z ptaków dzikich na hodowane też nie jest łatwe. Przede wszystkim w wypadku wielkich ferm, w których epidemie najszybciej wybuchają, w warunkach europejskich ptaki hodowlane nie mają praktycznie żadnej styczności z ptakami dzikimi. Przypuszcza się, że w Europie roznoszenie się różnych szczepów wirusa ptasiej grypy wśród ptaków dzikich i hodowlanych odbywa się niezależnie od siebie. Trzymanie ptaków w zamknięciu w okresie migracji dzikich ptaków wodnych dodatkowo ma zmniejszyć niebezpieczeństwo kontaktu.
W ubiegłym tygodniu w Brukseli spotkali się eksperci z wszystkich 25 krajów członkowskich, aby podczas obrad Stałego Komitetu ds. Łańcucha Żywnościowego i Zdrowia Zwierząt (the Standing Committee for the Food Chain and Animal Health) uzgodnić jednolite zasady postępowania w razie odkrycia przypadków ptasiej grypy. Poparli oni projekt 2 nowych decyzji Komisji Europejskiej, które mają stanowić uzupełnienie dwóch ogólniejszych Dyrektyw (1992/40/EEC i 2005/94/EEC) regulujących postępowanie w przypadku groźnych chorób zwierzęcych. Zaakceptowane na spotkaniu decyzje zostaną najprawdopodobniej podjęte przez Komisję Europejską w najbliższych dniach.
Pierwsza decyzja dotyczy postępowania w przypadkach wykrycia wirusa u dzikich ptaków, a druga odnosi się do podobnych przypadków stwierdzanych w hodowlach. Przyjęte zasady nie różnią się zbytnio od dotychczasowej praktyki. Wokół miejsca wykrycia obecności wirusa (zarówno u ptaków dzikich, jaki i hodowlanych) wyznacza się strefę bezpieczeństwa o promieniu 3 km. Wokół niej tworzy się dodatkową strefę kontrolną. W obu strefach wszelkie ptaki hodowlane muszą być trzymane w zamknięciu, należy podjąć specjalne środki ostrożności na fermach, wprowadza się ograniczenia w przemieszczaniu drobiu i innych ptaków hodowlanych zarówno na zewnątrz stref, jak i w ich granicach. Wprowadza się zakaz polowań i wszelkich imprez (wystaw, pokazów, targów) z udziałem ptaków. W razie stwierdzenia przypadku ptasiej grypy na fermie drobiowej, wszystkie ptaki mają być niezwłocznie wybite i spalone. Dotyczy to zarówno zarażonej fermy, jak i ferm sąsiednich, jeśli istnieje możliwość, że wirus mógł się tam przedostać. Mięso ani inne produkty z tych ferm nie mogą trafić na rynek. W takim wypadku wyznacza się też dodatkową strefę ryzyka, w której także wprowadza się pewne obostrzenia i prowadzi wzmożony monitoring.
Poza wymienionymi zasadami wprowadzono czasowy zakaz importu drobiu z Bułgarii, a w wielu krajach lub regionach wspólnoty wprowadzono już ogólny nakaz trzymania drobiu w zamknięciu.
Należy mieć nadzieję, że czarny scenariusz się nie sprawdzi i nigdy się nie dowiemy, czy podjęte działania były skuteczne, czy też stanowiły jedynie efekt zbytniej ostrożności.
Ramona Bunkus, Katja Dorner, Andrzej Kepel
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. ; Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.