W Wielki Czwartek szopy i niektóre żółwie stają się zakazane

Od 5 kwietnia b.r. na posiadanie i sprzedaż zwierząt i roślin z 44 obcych gatunków uznanych za inwazyjne potrzebne będzie indywidualne zezwolenie. Nie dotyczy to żółwi czerowonolicych, które do 4 kwietnia zostaną zgłoszone do rejestru starosty.

W czwartek wchodzi w życie rozporządzenie Ministra Środowiska określające listę obcych inwazyjnych gatunków, groźnych dla polskiej przyrody. Ich import, przetrzymywanie, prowadzenie hodowli, rozmnażanie i sprzedaż na terenie kraju wymaga zezwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Od tego więc dnia, kto będzie posiadał żywe okazy tych roślin i zwierząt bez odpowiedniego zezwolenia, popełniać będzie wykroczenie, zagrożone karą aresztu lub grzywny. Dodatkowo sąd może orzec przepadek przetrzymywanych okazów.

Na liście znalazło się 16 gatunków roślin i 36 gatunków zwierząt, w tym np. rak luizjański, szop pracz, bizon, a także kilka gatunków żółwi, w tym licznie przetrzymywane przez prywatnych hodowców jako zwierzęta domowa żółwie: czerwonolice, żółtlice, żółtobrzuche i jaszczurowate.

Rozporządzenie zostało wydane na początku września 2011 r i opublikowane wkrótce potem. Według założeń, półroczny okres od opublikowania na wejście w życie tego przepisu miał służyć rozpropagowaniu informacji o nim i dać czas właścicielom na ewentualne przygotowanie i złożenie wniosków o zezwolenia, lub wyzbycie się takich okazów. Jednak jak to zwykle bywa – organy ochrony przyrody nie podjęły żadnych działań propagujących nową regulację. Ustawa nie przewiduje też czasu przejściowego, od wejścia rozporządzenia w życie, na uzyskanie zezwoleń. Warto zaapelować do organów ścigania i kontrolnych, by przez pierwsze tygodnie obowiązywania nowych przepisów nie karały od razu właścicieli za nieposiadanie zezwolenia, lecz pouczały o nowym obowiązku. Zdecydowanie w tym czasie nie należy też karać osób, które złożyły już wnioski o zezwolenie i czekają na ich rozpatrzenie. Można się bowiem spodziewać, że zwłaszcza w początkowym okresie spraw będzie tyle, iż GDOŚ może mieć kłopoty z ich rozpatrywaniem w ustawowym terminie. Warto też, by GDOŚ lub Ministerstwo Środowiska przeprowadziło szeroką kampanię informacyjną o tym przepisie. Inaczej będzie on powszechnie ignorowany, a przez to całkowicie nieskuteczny.

Zgodnie z ustawą, uregulowania te nie obejmują 8 gatunków ryb, wymienionych w tym rozporządzeniu. Konieczność uzyskania zezwolenia nie dotyczy także żółwi czerwonolicych, które w chwili wejścia w życie rozporządzenia będą wpisane do rejestru starosty. Obowiązek zgłaszania żółwi czerwonolicych do tych rejestrów istnienie od 1 maja 2004 r. Jednak wielu właścicieli wciąż go nie dopełniło. Dawno już minął termin przejściowy, gdy należało zgłaszać do rejestru także okazy o nieznanym pochodzeniu i obecnie do wniosku należy załączać dokumenty potwierdzające legalne pochodzenie zwierząt. Jednak w zgodnej opinii prawników, upłynięcie terminu nie uniemożliwia zgłoszenia do rejestru także okazów o nieudokumentowanym pochodzeniu, które były już w czyimś posiadaniu 30 kwietnia 2004 r. Wg powszechnej i racjonalnej praktyki przyjmowanej przez starostwa, jeśli ktoś sam zgłasza się i chce zarejestrować takie zwierzęta, nie wnosi się o jego ukaranie. Dotyczy to także np. żółwi wyhodowanych legalnie po 30 kwietnia 2004, a których nie zgłoszono do rejestru w ustawowym terminie 14 dni od wyklucia się. Jeśli więc ktoś wciąż jeszcze nie dopełnił obowiązku rejestracji, warto by zrobił to najpóźniej jutro – 4 kwietnia. Uniknie wówczas konieczności uzyskiwania zezwoleń na posiadanie takiego żółwia.

Choć polskie przepisy dotyczące obcych gatunków inwazyjnych są wciąż bardzo niedoskonałe, dobrze, że nareszcie doczekaliśmy się tego rozporządzenia W ostatnich latach obserwujemy lawinowy wzrost handlu niektórymi z tych gatunków – np. szopem praczem. Wiele z tych zwierząt trafia później do naszych lasów, gdzie stanowię poważne zagrożenie dla rodzimej fauny. Ostatnio w obrocie zaczęły się także pojawiać amerykańskie wiewiórki szare. Wypuszczone do lasu mają duże szanse na utworzenie ekspansywnej populacji. Tak się już np. stało w Wielkiej Brytanii czy we Włoszech, gdzie nie tylko powodują wymieranie rodzimej wiewiórki rudej, ale powodują straty w leśnictwie, liczone na wiele milionów Euro rocznie. Czas więc podjąć działania ograniczające ryzyko takich inwazji w Polsce.

Andrzej Kepel