Brzeg małego zbiornika wypełnił się gromadką różnorodnych ptaków, zgodnie poszukujących pokarmu w płytkiej wodzie. Dzięki dziesiątkom oczu wypatrującym zagrożenia każdy ptak może więcej czasu poświęcić na żerowanie. Nagle, niejako wbrew odwiecznym zwyczajom, czapla siwa chwyta jedno z pływających obok piskląt krzyżówki i równie szybko je połyka. Za chwilę drugie pisklę znika w jej gardzieli. Przerażona kaczka trzepoce skrzydłami i drze się w niebogłosy, a jedyne, co może zrobić w tym przypadku, to odciągnąć resztę potomstwa poza zasięg dzioba długoszyjej czapli...
Mróz ograniczył obszar otwartej wody niezbędnej perkozkowi do życia i tym samym ułatwił polowanie głodnej czapli. Połykanie tak dużej zdobyczy zajęło jej aż 40 minut
Fot. Krzysztof Konieczny
Drapieżnictwo w pojęciu ekologicznym ma dość prostą definicję: jest to rodzaj oddziaływania międzygatunkowego, kiedy jeden osobnik zjada drugiego. Ten termin wskazuje jednak na to, że drapieżnikiem może być nie tylko orzeł polujący na świstaki, ale też krowa zjadająca trawę czy jaskółka chwytająca muchy w locie. Aby uprościć sprawę, w naszych rozważaniach pojęcie to zawęzimy do ptaków drapieżnych ze szczytu drabiny troficznej, polujących na inne kręgowce. Ten rodzaj odżywiania wymaga licznych adaptacji, w tym do spożywania pokarmu mięsnego ze wszystkimi, trudnymi do strawienia elementami, takimi jak pióra, sierść, kości, twory rogowe, chityna, łuski itp. Twory te zwykle nie są trawione i opuszczają organizm ptaka tą samą drogą, którą się tam dostały, w postaci grubego walca zwanego wypluwką. Z niestrawnymi częściami ciała swoich ofiar radzi sobie w ten sposób wiele gatunków ptaków, w tym czaplowate, kormorany, bociany, krukowate, mewy, dzierzby, a nawet zimorodek i muchołówka mała.
W zimie w pokarmie srokosza dominują gryzonie. Przy grubej pokrywie śnieżnej pokarmem alternatywnym stają się ptaki, które dużo trudniej schwytać
Fot. Mateusz Matysiak/BiesCzaty
W ubiegłym wieku określenie „ptak drapieżny” odnosiło się wyłącznie do przedstawicieli obecnie wydzielonych i niespokrewnionych rzędów Accipitriformes i Falconiformes, czyli szponiastych i sokołowych1. Charakterystyczny, hakowaty dziób i długie, zakrzywione szpony to również cecha wyróżniająca trzeci z rzędów − sowy (Strigiformes). Nawet nie znając nazwy gatunkowej ptaka, niemal każde dziecko stwierdzi, że tak uzbrojony osobnik na pewno jest drapieżcą. Gatunki należące do tych trzech rzędów zwykle aktywnie poszukują ofiar, czają się na nie, atakują z zaskoczenia bądź ścigają, by w końcu zabić i zjeść. Zagięta w dół górna szczęka o ostrych krawędziach oraz szpony służą nie tylko temu, żeby skutecznie przytrzymać ofiarę i pozbawić ją życia. Te atrybuty pozwalają również rozdrobnić zbyt dużą zdobycz, by móc ją w ogóle skonsumować, dzięki czemu lista dań w menu drapieżnego ptaka może być naprawdę długa. Dzielenie jakiegokolwiek kręgowca na kawałki nie jest czynnością prostą, jeśli nie ma się do tego odpowiednich narzędzi. Spróbujmy wyobrazić sobie sytuację, gdy przy użyciu szpikulca do lodu musimy poćwiartować kurczaka...
Jeśli chodzi o ptaki niedrapieżne polujące, jak ustaliliśmy na początku, regularnie na inne kręgowce, to niejednemu w pierwszej chwili na myśl przyjdą dzierzby. Największa z krajowych dzierzb – srokosz (Lanius excubitor) – regularnie poluje na małe ssaki i ptaki. Hakowaty dziób dobrze kojarzy się z pełnioną funkcją, jednak zwyczajne, słabe palce i nie za długie pazury świadczą o tym, że nie mamy do czynienia z typowym drapieżnikiem. Należące do ptaków wróblowych (Passeriformes) Laniidae znane są z nakłuwania zdobyczy na ciernie, kolce, druty i tym podobne ostre wypustki, dzięki czemu mogą do niej wrócić nawet po długiej przerwie. Tego rodzaju spiżarnie świadczą dodatkowo o możliwościach łowieckich samca, który zyskuje tym w oczach samic. Kolec i nadziana na niego ofiara nie odgrywają jedynie roli spiżarni i afiszu reklamującego gospodarza. Jest bardzo prawdopodobne, że pierwotnie ciernie miały zastąpić tym ptakom szpony, bowiem nakłutej zdobyczy nie ściągają a wyszarpują, w ten sposób ją ćwiartując. Gdyby w miejscu zwykłych pazurów wyrastały dzierzbom szpony, ustabilizowanie ofiary, a potem jej rozszarpywanie, byłoby nie tyle łatwiejsze, ile w ogóle możliwe.
Wróble tuż przed wylotem osiągają ok. 40 g wagi. Nie jest wykluczone, że inteligentne kawki śledzą rozwój piskląt w wykrytych gniazdach, by zapolować na nie w optymalnym momencie
Fot. Adriana Bogdanowska
Trwająca setki tysięcy lat koewolucja2 drapieżników i ich ofiar przypomina wyścig zbrojeń. W zdrowym środowisku jest ona bliska równowadze, dzięki czemu duża część potencjalnych ofiar ma szansę przeżyć i wychować kolejne pokolenie, drapieżnik zaś ma zawsze dostęp do pokarmu. I wilk syty, i owca cała (oczywiście nie każda w stadzie...). Najważniejsza, oprócz skutecznej obrony, jest dla ofiary umiejętność rozpoznania zagrożenia. Ptaki potrafią to doskonale i szybciej dowiemy się o obecności drapieżnika, jeśli dobrze zinterpretujemy głos ostrzegawczy drobnicy: wysoki gwizd kosa niezawodnie obwieszcza krążącego gdzieś na nieboskłonie jastrzębia, natomiast gwar wysokich, ostrych zawołań sikor, zięb i pełzaczy wskaże nam dzienną kryjówkę puszczyka. Niestety zdarzają się sytuacje, gdy zagrożenie przychodzi z najmniej oczekiwanej strony.
Okazja czyni złodzieja. Ten nietoperz został prawdopodobnie znaleziony przez żołnę w wygrzebanej przez nią norce, którą zapewne wybrał jako bezpieczne miejsce dziennego odpoczynku.
Fotograf przyrody Shuki Cheled wykonał to niezwykłe zdjęcie żołny (Merops apiaster) 26 czerwca 2015 r. w pobliżu moszawu Nachala w Izraelu. „Przez kilka minut ptak próbował połknąć ofiarę, obracając ją na różne strony, ale bez powodzenia. W końcu odleciał z nietoperzem w dziobie, więc wynik zmagań pozostanie nieznany”
Fot. Shuki Cheled/Rex Features/East News
W literaturze i w internecie aż roi się od opisów i filmów pokazujących „ciemną stronę” życia gatunków ptaków, których nie podejrzewalibyśmy o niecne praktyki. Poczciwa czapla siwa (Ardea cinerea), polująca głównie na ryby, okazuje się większym oportunistą pokarmowym, niż sądziliśmy. Gdy tylko nadarzy się okazja, chwyta wszystko, co może zmieścić się w jej przełyku, nie gardząc małymi kaczkami i perkozami. Udokumentowano też kilkakrotnie sytuacje, gdy szpaki i dudki żerujące obok czapli w oka mgnieniu stawały się jej łupem, ku zaskoczeniu obserwujących zdarzenie ludzi. Największe z ofiar, które udało się jej schwytać i połknąć, to mały królik (wcześniej zaniosła go do wody i utopiła) oraz chruścielowiec białogardły z Aldabry, wielkości naszej sierpówki. Mniej nas dziwią podobne zachowania krukowatych (Corvidae), szczególnie wron (Corvus corone), srok (Pica pica) i kruków (Corvus corax), które polują na małe ssaki oraz słyną z rabowania jaj i piskląt z gniazd innych ptaków, nawet szponiastych i sów. Mało kto jednak wie, że sroki potrafią polować również na ptaki w locie. Zaskakujące są także drapieżne inklinacje kawki (Corvus monedula), która obok orzechówki (Nucifraga caryocatactes) jest największym roślinożercą wśród rodzimych krukowatych. W sezonie lęgowym przerzuca się ona na pokarm mięsny, z czego pokaźną część stanowią owady. Pewien odsetek osobników specjalizuje się jednak w wybieraniu jaj, a wyjątkowo zdarzają się przypadki wybierania piskląt z gniazd jak na przykład młodych wróbli i sierpówek. Notowano też kawki wyciągające z dziupli nietoperze. Te ostatnie stwierdzano również sporadycznie w diecie sikor odwiedzających miejsca hibernacji tych ssaków i traktujących śpiące zwierzęta jak spiżarnię. Plastyczność pokarmowa bogatki (Parus major) zaskoczyła ornitologów, gdy w Finlandii zarejestrowano skuteczne ataki tej sikory na posilające się na śniegu czeczotki. Być może nie powinno nas to aż tak dziwić, zważywszy, że wszystkożerne gatunki ptaków zmuszone są co jakiś czas uzupełniać pokarm roślinny białkiem zwierzęcym, aby polepszyć kondycję: u bogatki prawie jedną dziesiątą racji pokarmowych stanowią niemal wyłącznie bezkręgowce. Również kos (Turdus merula) nie przeżyje długo na samych owocach, dlatego zdarza mu się zapolować na żabę, jaszczurkę, a nawet wyciągnąć czyjeś pisklę z gniazda. Wszystkożerne szpaki (Sturnus vulgaris) oraz najbardziej „naziemne” z krajowych dzięciołów − dzięcioły zielone (Picus viridis) – nie pogardzą żabami i traszkami opuszczającymi zimowe kryjówki na przedwiośniu. Podobnie dudki (Upupa epops) nierzadko pożerają płazy, a nawet jaszczurki i małe węże. Z drapieżnych skłonności słyną mewy, zwłaszcza najwięksi ich przedstawiciele. Szczególnie mewa srebrzysta (Larus argentatus) i białogłowa (L. cachinnans), ze względu na większe rozpowszechnienie w Polsce, mogą rzucać się w oczy ze swoimi oportunistycznymi skłonnościami pokarmowymi. Wybieranie jaj z gniazd, polowanie na pisklęta lub migrujące ptaki odpoczywające na wyspach podczas sztormowej pogody czy małe ssaki (niektóre osobniki wyspecjalizowały się nawet w wyłapywaniu nietoperzy opuszczających dzienną kryjówkę) to dla nich nie pierwszyzna. Ich polowania momentami bardzo przypominają te, które znamy z zachowań właściwych ptakom drapieżnym, gdyż czasami podchodzą ofiarę, płoszą ją, ścigają i zabijają, aby ostatecznie ją pożreć. Tak właśnie nauczyły się polować mewy żółtonogie (L. fuscus) pod Madrytem, gdzie ofiarami ich grupowych pościgów padają regularnie króliki i zające, ale też ptaki do wielkości kulona włącznie.
Dzięcioł duży wybrał z gniazda wszystkie pisklęta modraszki w ciągu godziny. Ponieważ z trudem przeciskały się przed wąską szczelinę, wyciągnął je po kawałku...
Fot. Marek Kołodziejczyk
Dzięcioł duży (Dendrocopos major) wybierający młode bogatki z dziupli lęgowej. W trakcie tej czynności dzięcioł wyciągał kolejno pisklęta, odrywał i zjadał ich głowy, resztę ciała zaś zanosił do własnej dziupli, skąd nawoływały jego głodne młode. Podobną sytuację obserwowaliśmy z autorem zdjęcia w Beskidzie Sądeckim, kiedy to dzięcioł duży po odpowiednim poszerzeniu otworu w budce lęgowej, wracał do niej regularnie, wybierając pojedynczo pisklęta modraszki i zanosząc do swojego gniazda.
Przytoczone przykłady dotyczą sytuacji, gdy sprzyjające okoliczności wyzwalają utajone predyspozycje atakującego. Trudno wyróżnić tu przypadki, gdy do tego rodzaju skrajnych zachowań popycha głód. Przykłady tego typu znamy z izolowanych wysp, świeżo zasiedlonych przez jakiś nowy gatunek ptaka. Wyjątkowo ciekawe spostrzeżenia poczynił ornitolog – Jakub Typiak – na zakotwiczonym 40 km od brzegu Bałtyku statku. Pewnego dnia pokład stał się azylem dla około trzystu jesiennych migrantów, którzy stracili orientację w gęstej mgle (do dalszej wędrówki zniechęcały dodatkowo mewy czatujące na każdego dolatującego oraz próbującego wyrwać się z oblężenia wędrowca). Były wśród nich zięby, szpaki, bogatki, dzwońce, pokrzywnice, mysikróliki, modraszki, jery, strzyżyki i pliszki siwe. Skrzydlaci pasażerowie na gapę byli tak wycieńczeni, że chętnie korzystali z pomocy ludzi, jedząc im nawet z ręki. Wkrótce jednak pokarmu zaczęło brakować. W pewnym momencie kilka bogatek zaatakowało i zabiło skowronka, a wespół z ziębami sukcesywnie nękały ukrywające się na pokładzie strzyżyki. Ciała padłych z głodu szpaków były zjadane przez inne szpaki i sikory. Ostatecznie, po trzech dniach, do brzegu dopłynęło statkiem tylko dwieście ptaków.
Powyższe przykłady unaoczniają, jak bardzo pomysłowe bywają ptaki w zdobywaniu cennego białka zwierzęcego. Część tego rodzaju zachowań być może kogoś dziwi, a nawet oburza. Przyroda jednak rządzi się swoimi prawami, jeśli oczywiście jej na to pozwolimy. Trafnie podsumował to słynny ewolucjonista i zoolog − Richard Dawkins – stwierdzając, że natura nie jest okrutna, jedynie bezlitośnie obojętna. Jest to jedna z tych lekcji, które są najtrudniej przyswajalne przez człowieka.
Romuald Mikusek
rmikusek.pl