Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Rok 1999 u gdańskich nietoperzy

Każdy rok dla chiropterologa zaczyna się (nie licząc Sylwestra) od zimowych spisów nietoperzy. Jak zwykle zaczęliśmy go (my - czyli Akademickie Koło Chiropterologiczne PTOP „Salamandra” na Uniwersytecie Gdańskim) od włóczenia się po różnych ciemnych „norach” i piwnicach. Na pierwszy ogień poszły znane nam od lat zimowiska, takie jak bunkier w Oliwie, Reduta Napoleońska (użytek ekologiczny „Fort Nocek”), czy piwnica starej kanonii we Fromborku.

Rozwieszanie skrzynek dla nietoperzy w lasach Iławskiego Parku Krajobrazowego

Rozwieszanie skrzynek dla nietoperzy w lasach Iławskiego Parku Krajobrazowego
Fot. Iwona Kosicka

W tej ostatniej zanotowaliśmy największą na naszym terenie liczbę nietoperzy w jednym stanowisku - 68 osobników z 5 gatunków. Później rozpoczęliśmy wyprawy w odległe rejony województwa pomorskiego, w celu skontrolowania zimowisk zgłoszonych przez uczestników akcji ankietowej PTOP „Salamandra” (głównie leśników). Przedzieranie się samochodem przez leśne drogi, po osie w topniejącym stale śniegu, było emocjonujące, tym niemniej doprowadziło do znalezienia zaledwie kilkunastu nietoperzy zimujących w małych piwnicach przydomowych. Prawdopodobnie kolejne odwilże wywabiły zwierzaki z tych słabo izolowanych kryjówek. Miłym zaskoczeniem było ponowne dotarcie do jedynego naturalnego hibernakulum na Pomorzu Gdańskim - Jaskini Goryla w rezerwacie „Kępa Redłowska”. Przez jeden sezon jaskinia uchodziła za zawaloną, ale okazało się, że otwór jest tylko przesłonięty wielkim wykrotem. Obiekt ten stanowi swoistą ciekawostkę geologiczną i mikroklimatyczną (także ze względu na obecność hibernujących nietoperzy). Szczegóły będzie można przeczytać w jednym z tegorocznych zeszytów Przeglądu Zoologicznego.

Ogólnie, tegoroczny spis nietoperzy zimujących na Pomorzu Gdańskim okazał się wyjątkowo udany. Zliczyliśmy 220 osobników z następujących gatunków: nocek duży (Myotis myotis), nocek Natterera (M. nattereri), nocek rudy (M. daubentonii), mroczek późny (Eptesicus serotinus), gacek brunatny (Plecotus auritus) i mopek (Barbastella barbastellus).

Wreszcie przyszedł maj i wzięliśmy się za badania letnie. Tutaj pomoc uczestników akcji ankietowej okazała się znacznie efektywniejsza. Już podczas pierwszej wyprawy w jednej z leśniczówek w Borach Tucholskich znaleźliśmy kolonię mroczka późnego liczącą wg naszej obserwacji 74 osobniki. Rok wcześniej tutejszy leśniczy, obsadziwszy gośćmi wszystkie wyloty, doliczył się aż 170 nietoperzy. Niestety, wiele kolonii nietoperzy w leśniczówkach zanikło, po remontach dachów wykonanych w zeszłym roku w całej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Odnowione strychy są zwykle zbyt szczelne, aby cokolwiek się przecisnęło do środka. Na szczęście, w omawianym wyżej przypadku, leśniczy wykonał specjalne otwory wlotowe, co pozwoliło na zachowanie tej istniejącej być może od kilkudziesięciu lat kolonii.

Lokalną sensację przyniosła kontrola strychu kościoła farnego w Wejherowie. Znaleźliśmy tam kolonię nocka dużego liczącą 135 osobników. Poprzednia wzmianka o tym stanowisku pochodzi z 1971 r. Zaobserwowano wówczas 15 osobników. Jest to obecnie jedyna znana kolonia rozrodcza nocka dużego w naszym regionie. Ponieważ remont dachu kościoła był wykonany całkiem niedawno, brak jest tu obecnie istotniejszych zagrożeń dla nietoperzy, którym świetnie się wiedzie dzięki troskliwej opiece księdza proboszcza.

Koło wsi Gardzień w Iławskim Parku krajobrazowym udało nam się złowić m.in. mroczka późnego

Koło wsi Gardzień w Iławskim Parku krajobrazowym udało nam się złowić m.in. mroczka późnego
Fot. Andrzej Kepel

W lipcu zorganizowaliśmy obóz naukowo-szkoleniowy na Pojezierzu Mazurskim, w Iławskim Parku Krajobrazowym. Przez dziesięć dni mieszkaliśmy we wsi Jerzwałd, korzystając z gościnności tutejszego Zarządu Parków Krajobrazowych i niemiłosiernie eksploatując parkowy samochód i kierowcę. Niewątpliwą atrakcją były odłowy w sieci nad pięknymi, „puszczańskimi” rzeczkami i kanałami. Badania na tym terenie, prowadzone już trzeci rok, pozwoliły m.in. na stwierdzenie takiej rzadkości jak nocek łydkowłosy (Myotis dasycneme). Ten „przerośnięty” krewniak naszego nocka rudego jest uważany za gatunek ginący w Europie, o kurczącym się zasięgu. Pod koniec badań odłowiono też karmiącą samicę borowiaczka (Nyctalus leisleri), gatunku umieszczonego w Polskiej Czerwonej Księdze. Spośród innych „atrakcji” warto wymienić zlokalizowaną na strychu domu kolonię karlika malutkiego (Pipistrellus pipistrellus), liczącą ok. 190 osobników. Tak liczne kolonie nie trafiają się zbyt często w północnej Polsce. W części naszych prac brali także udział uczestnicy organizowanego przez Zarząd Parku obozu przyrodniczego dla młodzieży szkolnej.

Tegoroczne lato to także kontynuacja i zakończenie badań nad strukturą zespołów nietoperzy Puszczy Darżlubskiej (praca magisterska niżej podpisanego). Mieliśmy też okazję przeprowadzić kilka interwencji związanych z odwiecznym problemem: „ludzie, ratunku, mam nietoperze na strychu!”. Zaowocowały one odkryciem kilku nowych kolonii (zwykle karlików). Przed wakacjami dostarczono nam też (dzięki uprzejmości dr Czesława Niteckiego z Katedry Ekologii i Zoologii Kręgowców UG) martwego mroczka posrebrzanego (Vespertilio murinus) znalezionego na terenie Żuław Wiślanych. Jest to trzecie stwierdzenie tego gatunku w regionie gdańskim.

Tak to już jest, że po lecie następuje jesień. Ten okres przyniósł kilka działań organizacyjnych na rzecz ochrony nietoperzy. Złożyliśmy w Urzędzie Miasta Gdańska wniosek o objęcie ochroną (jako użytek ekologiczny) największego zimowiska nietoperzy w tym mieście - bunkra w Oliwie. Od kilku miesięcy prowadzimy też rozmowy w sprawie sporządzenia dokumentacji przyrodniczej gdańskich fortyfikacji, w związku z planem ich zagospodarowania turystycznego. Pozwoli to objąć ochroną najcenniejsze przyrodniczo fragmenty popularnych „fortów” - w tym wszystkie zimowiska nietoperzy. W badaniach uczestniczyć będą, poza chiropterologami, także zaprzyjaźnieni z Kołem ornitolodzy, entomolodzy i botanicy, co umożliwi wychwycenie wszystkich walorów przyrody tych obiektów. Ważnym owocem tych działań będzie stworzenie na fortach ścieżki przyrodniczo-edukacyjnej.

Koniec roku to także ogólnopolskie konferencje: studenckich kół naukowych w Jeziorach (koło Poznania) i chiropterologiczna w Błażejewku (oczywiście też koło Poznania), gdzie prezentowaliśmy wyniki naszych badań. Obecnie, choć temperatura spada, nie zapadamy, jak nasi podopieczni, w stan hibernacji, ale szykujemy się już do kolejnego sezonu zimowego.

Mateusz Ciechanowski
Akademickie Koło Chiropterologiczne PTOP „Salamandra”
Uniwersytet Gdański


Szpital dla nietoperzy rozpoczął działalność

Prowadząc naszą działalność często spotykamy się z rannymi nietoperzami, dla których jedyną szansą przeżycia jest wzięcie ich pod opiekę przez ludzi. Niektórzy przyrodnicy uważają, że skoro różnego typu obrażenia są naturalnym czynnikiem powodującym śmiertelność zwierząt, nietoperze takie należy pozostawić w spokoju. Ponadto uratowanie kilku rannych nietoperzy w skali całego kraju i tak nie będzie miało istotnego znaczenia dla przetrwania gatunku. Niby prawda, ale...

Karlik malutki pojony za pomocą zakraplacza

Karlik malutki pojony za pomocą zakraplacza
Fot. Andrzej Kepel

W większości przypadków, w których mieliśmy do czynienia z rannymi nietoperzami, trudno uznać przyczyny ich obrażeń za w pełni naturalne. Trafiają do nas zwierzęta niechcący przygniecione podczas prac remontowych, ogłuszone po zderzeniu z motocyklem, porażone prądem, pogryzione przez domowego kiciusia, podziobane przez ptaki (po wcześniejszym wypłoszeniu z bezpiecznej dziennej kryjówki przez człowieka) itp. Skoro w większości przypadków to człowiek spowodował zagrożenie dla zdrowia nietoperzy, uważamy że to człowiek (nie koniecznie ten sam) powinien podjąć próbę naprawienia wyrządzonej szkody.

Próby ratowania rannych nietoperzy przez niedoświadczone osoby kończą się zwykle niepowodzeniem. Przede wszystkim leczenie, hodowla i rehabilitacja nietoperzy są dosyć trudne i wymagają specjalistycznej wiedzy. Nie jest łatwo pojedynczej osobie zapewnić odpowiednie warunki, pożywienie (owady) i opiekę weterynaryjną tym nietypowym zwierzętom. Ponadto nietoperze są w Polsce objęte ochroną prawną i trzymanie ich w domu jest po prostu zabronione.

Dlatego też PTOP „Salamandra” postanowiła otworzyć specjalny „szpital”, do którego każdy może zgłosić lub przywieźć znalezionego rannego nietoperza. Uważamy, że nawet jeśli w skali roku uratowanie kilkunastu lub kilkudziesięciu nietoperzy ma ograniczone znaczenie dla krajowych populacji tych ssaków (w przypadku gatunków rzadkich, jest ono większe), to trudno przecenić choćby edukacyjną rolę takiego punktu.

Nocek rudy - jeden z pacjentów naszego „szpitala”

Nocek rudy - jeden z pacjentów naszego „szpitala”
Fot. Andrzej Kepel

Jeśli staramy się przekonać społeczeństwo, że dla ochrony nietoperzy ważne jest zachowanie każdego, pojedynczego stanowiska tych zwierząt, nie możemy pozostawić bez pomocy zgłaszane nam ranne osobniki. Nietoperze przyniesione do naszego biura mogą liczyć na fachową pomoc. Będziemy czynić starania, aby po wyleczeniu ran i przywróceniu dobrej kondycji zwierzęta zostały przywrócone naturze. Gdy to okaże się niemożliwe (np. ze względu na trwałą utratę zdolności lotu), kalekie nietoperze mogą liczyć na dożywotnią opiekę i utrzymanie. W zamian będą przyczyniać się do ratowania innych nietoperzy, pełniąc rolę „pielęgniarzy”. Z doświadczenia osób, które zajmowały się już rehabilitacją nietoperzy wiadomo bowiem, że ranne nietoperze dużo lepiej czują się w chwilowej niewoli i znacznie szybciej dochodzą do siebie, gdy trzymane są w towarzystwie innego nietoperza. Oczywiście na działalność tą mamy zezwolenie z Ministerstwa Środowiska.

Pierwszy pacjent trafił do nas w sierpniu. Do biura „Salamandry” zadzwonił mieszkaniec poznańskiego osiedla Czecha z informacją, że ma w kartonie rannego nietoperza, którego „wyrwał” sroce z dzioba. Gdy przyjechaliśmy, okazało się, że mamy do czynienia z mroczkiem późnym (Eptesicus serotinus). Zwierzę miało podziurawione błony lotne i połamane kości w skrzydłach. Otoczyliśmy je troskliwą opieką i po kilku tygodniach błony i kości pozrastały się. Niestety - delikatne kostki nadgarstka były tak pogruchotane, że do tej pory zwierzę to nie odzyskało pełnej zdolności lotu. Obecnie, wraz z innym mroczkiem późnym, który trafił do nas aż z Konina, przygotowuje się do zimowej hibernacji w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu w Forcie IIa.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy przez nasz punkt pomocy nietoperzom przewinął się min. gacek brunatny (Plecotus auritus), nocek rudy (Myotis daubentonii), mroczek posrebrzany (Vespertilio murinus) oraz karlik malutki (Pipistrellus pipistrellus). Niewiększy ruch panował w okresie jesiennych przelotów nietoperzy na zimowiska.

W trakcie przygotowywania tego Biuletynu przybył nam następny pacjent - nocek Natterera (Myotis nattereri). Nietoperz ten był skrajnie wycieńczony (nie miał prawie grama tłuszczu potrzebnego do przetrwania zimy), a na głowie widniała wielka rana, zrobiona prawdopodobnie przez sikorę. Mimo że początkowo rokowania nie były najlepsze, dzięki zastosowanym antybiotykom rana zaczęła się goić, a nocek odzyskał apetyt. Obecnie codziennie zjada kilkanaście tłustych larw mącznika młynarka (Tenebrio molitor).

Jeżeli ktokolwiek znajdzie chorego lub rannego nietoperza, powinien pamiętać, aby nie brać takiego zwierzęcia bezpośrednio w gołe ręce. Po pierwsze - może on w panicznym przerażeniu ugryźć pomocną dłoń, po drugie - szarpiącemu się zwierzęciu łatwo można zrobić dodatkową krzywdę. Dlatego najlepiej chwycić takiego nietoperza w jakiś kartonik, słój lub inny pojemnik (pamiętając o zapewnieniu dostępu powietrza). Tak „zapakowane” zwierzę należy jak najszybciej dostarczyć do naszej siedziby. Troskliwie się nim zajmiemy i udzielimy wszelkiej niezbędnej pomocy.

Andrzej Kepel


Listy do Redakcji

Bociany czarne w Poznaniu

Ujęcia wody pitnej dla miasta Poznania - ciągnące się wzdłuż Warty, od poznańskiego Dębca do Lubonia - to teren o niezwykłych walorach przyrodniczych. Interesujemy się nim od dawna. Dzięki uprzejmości prezesa Poznańskich Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o., pana Jacka Panickiego, wraz z grupą kolegów (również członków „Salamandry”) otrzymaliśmy zezwolenie na prowadzenie „bezkrwawych łowów” na tym strzeżonym terenie. Do tej pory mieliśmy tutaj okazję zaobserwować (a czasami wykonać mniej lub bardziej udane zdjęcia) m.in.: sarny, dziki, zające, bobry, lisy, borsuki, bociany białe, czaple siwe, myszołowy, sowy (nie rozpoznaliśmy gatunku) oraz dzięcioły czarne, zielone i duże.

Bocian czarny nad poznańską Dębiną

Bocian czarny nad poznańską Dębiną
Fot. Paweł Nawrot

W tym roku, kilka dni przed zakończeniem letnich wakacji, mieliśmy okazję obserwować prawdziwą rzadkość. Na jednym z drzew siedziało kilka dużych ptaków z długimi szyjami. Przez chwilę myśleliśmy, że są to czaple, lecz gdy podeszliśmy bliżej, ku naszemu zdziwieniu rozpoznaliśmy siedem bocianów czarnych (Ciconia nigra)! Niestety, owe płochliwe ptaki natychmiast odleciały. Z emocji zdążyliśmy zrobić tylko jedno zdjęcie. Bociany te obserwowaliśmy tu także w następnych dniach, jednak nie podchodziliśmy bliżej, aby niepotrzebnie ich nie niepokoić.

Na razie o los tutejszych zwierząt nie musimy się zanadto obawiać, gdyż nad terenem ujęcia wody czuwają pracownicy ochrony obiektu. Szkoda tylko, że takich miejsc nie ma w Poznaniu więcej. Niestety, w pobliżu zaplanowano budowę autostrady A2 i wkrótce część lasów na tym terenie zostanie wycięta. Obawiamy się, że powstanie tej arterii oznaczać będzie koniec naszych „bezkrwawych łowów” i niezapomnianych przygód z przyrodą, gdyż większość zwierząt wyniesie się w zaciszniejsze okolice lub wymrze.

Paweł Nawrot






















Listy do Redakcji

Pewne muzeum czyli jak nie należy pokazywać przyrody

Od kilku lat Lasy Państwowe zaczynają dbać o swój wizerunek w społeczeństwie i próbują propagować informacje o swojej działalności. Szeroko rozumianej edukacji leśnej mają m.in. służyć Leśne Kompleksy Promocyjne. Powstają przy nich leśne ośrodki edukacyjne, w ramach których tworzone są muzea przyrodnicze.

Takie eksponaty nie spełniają raczej swojej roli edukacyjnej

Takie eksponaty nie spełniają raczej swojej roli edukacyjnej
Fot. Andrzej Kepel

Niestety, niektóre próby propagowania wiedzy o lesie zdradzają brak doświadczenia leśników w szerzeniu informacji przyrodniczej. Przykładem może być muzeum w Janowie Lubelskim, prezentujące walory Leśnego Kompleksu Promocyjnego „Lasy Janowskie”. W przybytku tym zgromadzono i zaprezentowano dosyć makabryczną kolekcję wypchanych zwierząt. Największe wrażenie robi głowa wilka - bez wątpienia ucięta negatywnemu bohaterowi bajki o Czerwonym Kapturku. Nienaturalny grymas pyska może jedynie budzić popłoch u zwiedzających, a z pewnością nie zachęca do ochrony tych pożytecznych w ekosystemie leśnym zwierząt.

Gdyby chodziło jedynie o tego drapieżnika, można by pomyśleć, że eksponat ten ma być argumentem myśliwych w dyskusji na temat potrzeby ochrony wilka w Polsce (zobacz: Wilki - Biuletyn 1/1996). Jednak i inne eksponaty pozostawiają wiele do życzenia. Np. wypchany gadożer - piękny i rzadki ptak drapieżny, którego w naturze charakteryzują przenikliwe oczy z jaskrawożółtą tęczówką, w wersji muzealnej ma oczy niebieskie (widocznie wypychaczowi zabrakło żółtych „guzików”). Prawdę mówiąc, niebieskooki gadożer wygląda jeszcze znośnie na tle innych wyleniałych eksponatów, z których oczu łuszczy się farba olejna, a dzioby z jakiś przyczyn są np. poskręcane drutem (czyżby z obawy, aby nie podziobały zwiedzających?).

Wydaje się, że w końcu XX wieku, gdy bez problemu można zdobyć doskonałe kolorowe zdjęcia wszelkich zwierząt, filmy video lub makiety, muzea przyrodnicze powinny unikać eksponowania zwierząt wypchanych - zwłaszcza gdy wygląd eksponatów zamiast pobudzać zamiłowania przyrodnicze, budzi raczej obrzydzenie lub politowanie.

Tomasz Nurowski

















Spotkanie „nietoperzologów” w Błażejewku

„Badamy, aby skutecznie chronić” - tak brzmiało hasło zorganizowanej przez PTOP „Salamandra” XIII Ogólnopolskiej Konferencji Chiropterologicznej, która odbyła się w dniach 5-7 listopada 1999 r. w Błażejewku. Dla wszystkich zajmujących się nietoperzami hasło to jest oczywiste. Wiemy, że aby efektywnie chronić tę niezwykle interesującą i nietypową grupę zwierząt, wszelkie przedsięwzięcia muszą być podparte solidną wiedzą. Również rezultaty naszych działań powinny być wnikliwie monitorowane, by w razie potrzeby można było modyfikować stosowane rozwiązania.

Dr Krzysztof Kasprzyk wygłasza referat na temat znaczenia budek ptasich dla nietoperzy

Dr Krzysztof Kasprzyk wygłasza referat na temat znaczenia budek ptasich dla nietoperzy
Fot. Andrzej Kepel

Konferencja, na którą z całego kraju przybyło ponad 100 osób zajmujących się ochroną i badaniem nietoperzy, stanowiła doskonałą okazję do wymiany doświadczeń i zapoznania się z najnowszymi osiągnięciami, ideami i problemami polskiej chiropterologii.

Podczas konferencji zaprezentowano 29 posterów, 11 referatów, 5 komunikatów. Zorganizowano cztery warsztaty: „Ochrona nietoperzy w lasach”, „Rehabilitacja i hodowla nietoperzy owadożernych”, „Wykorzystanie metod statystycznych w chiropterologii” oraz „Jak promować nietoperze i ich ochronę w mediach?”. Przeprowadzono także dwa konkursy: rozpoznawania gatunków nietoperzy z przezroczy i na najciekawszy oraz najlepiej przygotowany poster. Konferencji towarzyszyła ponadto wystawa znaczków pocztowych przedstawiających nietoperze - z kolekcji Marka Kowalskiego. Ostatniego dnia Konferencji uczestnicy wzięli udział w sesji terenowej, w trakcie której zwiedzili pierwsze w Polsce Obserwatorium Nietoperzy „Batmanówka” w Kopankach, fragment rezerwatu „Nietoperek II”, Wystawę „Nietoperze - zwierzęta nieznane” w Pniewie oraz Fort IIa w Poznaniu - przyszły Wielkopolski Ośrodek Edukacji Przyrodniczej.

Uczestnicy XIII Ogólnopolskiej Konferencji Chiropterologicznej

Uczestnicy XIII Ogólnopolskiej Konferencji Chiropterologicznej
Fot. Andrzej Kepel

Redakcja

Organizatorzy Konferencji składają serdeczne podziękowania wszystkim osobom oraz instytucjom, które pomogły w jej zorganizowaniu!









Wybór numeru

Aktualny numer: 2/2023