Dzisiejszą opowieść poświęcimy zwierzętom, które towarzyszą ludziom od dawna. Nie będzie to jednak gawęda o psach, które zostały udomowione około 15 tysięcy lat temu, ani o kotach towarzyszących człowiekowi od około pięciu tysięcy lat, lecz o... szczurach.
Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...
Magda Mądrawska-Okołów
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Wibrysy, czyli włosy czuciowe, służą szczurom do badania podłoża, pożywienia i towarzyszy
Fot. Urszula Frydrych
Deszczowy, zimowy zmierzch. Wchodzę do kurnika, żeby zamknąć siedzące już na grzędach kury. W stercie słomy słyszę szelest. Coś ociera mi się o nogawkę. Cień przemyka pod ścianą. Przebiega mnie dreszcz, mimo to gaszę latarkę i staję nieruchomo. Przez pół minuty panuje cisza, potem zaczynam słyszeć – chroboty, szelesty, skrobania, tupot małych łapek, drapanie pazurków... Kiedy znów zapalam latarkę, w wygryzionej w rogu dziurze znika długi, łysy ogon. Po chwili w jego miejscu pojawia się zaciekawiony ciemny pyszczek z wąsikami i oczkami błyszczącymi jak koraliki. Jest bardzo ładny. Szczur nieruchomieje, po czym chowa się w norze. Znów słyszę szelest. Zastanawiam się, ile ich może tu mieszkać – w tych wszystkich stertach słomy, norach, podziemnych korytarzach...
Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...
Marta Jermaczek-Sitak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Czy zdarzyło ci się kiedyś uderzyć w idealnie umytą szybę, której nie zauważyłeś? Dla ptaka, który szarżuje w kierunku przeszkody z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę, taka konfrontacja bardzo często kończy się śmiercią. Ptaki zwykle nie rozpoznają szkła jako bariery fizycznej. Na szczęście są metody, które pozwalają zapobiec podobnym tragediom.
W zależności od toru lotu, prędkości i czasu, jaki upłynął od zderzenia, ślady pozostawione przez ptaka mają różną postać. Nie zawsze będzie to leżąca pod szybą martwa lub oszołomiona ofiara. Najczęściej jedyną pozostałością po uderzeniu jest kępka piór czy nawet jedno małe piórko, które przylepiło się do szyby. Może to też być odbicie sylwetki ptaka lub jej części (głowa, skrzydło, pierś)
Fot. Ewa Zyśk-Gorczyńska
Istnieją cztery główne przyczyny tego zjawiska. Pierwszą jest transparentność szyb. Ptak widzi jedynie to, co jest po drugiej ich stronie, nie dostrzegając szklanej bariery. Przemieszczając się swobodnie pomiędzy środowiskami, napotyka na niewidoczną i w efekcie najczęściej śmiertelną przeszkodę. Można zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje, skoro ja widzę szybę, a ptaki mają przecież wzrok dużo lepszy niż większość kręgowców? Rzecz w tym, że my zdajemy sobie sprawę z obecności przezroczystej tafli na podstawie doświadczenia, widocznych ram i innych artefaktów towarzyszących lub choćby małych zabrudzeń. Ptak nie przeprowadza takiej analizy w podświadomości, a jego wzrok daje się łatwo oszukać. Drugim problemem, z którym ptaki „nie radzą sobie” w zetknięciu z szybami, jest ich refleksyjność. Szyby niemal w każdych warunkach atmosferycznych odbijają elementy środowiska znajdujące się vis-à-vis. Jeśli są idealnie gładkie, to odbijają większą część światła przy minimalnym rozproszeniu, nabierając właściwości zwierciadła optycznego. Efekt odbicia otoczenia w szybie zwiększa się przy mocno wyciemnionych pomieszczeniach po jej drugiej stronie. Takie zacienienie wykorzystuje się w typowych lustrach, pokrywając je z tyłu nieprzepuszczalną dla światła warstwą. Powstająca na szybach fałszywa rzeczywistość skutecznie oszukuje wzrok ptaków, które lecą na swoją zgubę w stronę pokarmu, schronienia czy gałęzi, będących w rzeczywistości tylko ich podobizną.
Gdy ptaki widzą w szybach własne odbicie, traktują je jak rywala, którego trzeba przegonić. Zdesperowane podejmują walkę, która toczy się czasami nawet kilka godzin
Fot. Ewa Zyśk-Gorczyńska
Trzecim powodem, dla którego szyby są dla ptaków groźne, jest tzw. efekt latarni morskiej. Wiele gatunków ptaków wędruje nocą w niemal całkowitych ciemnościach, zwykle na większych – zdawałoby się bezpiecznych – wysokościach. Mechanizm, który sprawia, że światło przyciąga migrujących wędrowców, czyli tak zwana fototaksja, nie jest precyzyjnie poznany. Wiadomo natomiast od niedawna, że ptaki lecące w nocy nad miastami częściej odzywają się głosami kontaktowymi. Przypuszcza się, że zdezorientowane częściej uderzają w szyby wysokich budynków w wyniku intensywnych nawoływań, które dodatkowo odbijają się od fasad budynków. Ponadto światło oszukuje kompas wewnętrzny wędrowca, zaburzając właściwy odbiór pola magnetycznego Ziemi. Te osobniki, którym uda się w porę dostrzec przeszkodę, krążą wokół, aż w końcu osłabione bezproduktywnym lotem lądują na ziemi. Ostatnią przyczyną uderzania ptaków w szyby jest walka z pseudorywalem. Ptaki dostrzegają w szybach czy np. lusterkach samochodów własne odbicie, traktując je jak konkurenta, którego należy pogonić. A że alter ego jest identycznie „zdesperowane” jak ptak podejmujący walkę w rzeczywistości, toczy on czasami wielogodzinny, wyczerpujący siły pojedynek, uderzając przy tym w szybę konsekwentnie i wielokrotnie.
Poprawna odpowiedź brzmi: niemal wszystkie, aczkolwiek są ptaki mniej i bardziej narażone na takie wypadki. Problem nie dotyka nielotów, z pewnością dużo bezpieczniej mogą czuć się też ptaki wędrujące wysoko i w dzień czy choćby ptaki morskie. Oczywiście te gatunki ptaków, które żyją w pobliżu człowieka, ulegają kolizjom z transparentnymi powierzchniami dużo częściej. Jednak i te, które unikają siedzib ludzkich, podczas migracji lub w pogoni za ofiarą mogą ponieść śmierć w wyniku takiego zderzenia. Niektóre badania wskazują na to, że podczas dyspersji polęgowej* i migracji młode osobniki uderzają znacznie częściej w transparentne powierzchnie niż osobniki dorosłe tego samego gatunku.
Wzory na szybach należy umieszczać odpowiednio gęsto, o czym mówi tzw. reguła dłoni. Pionowe wzory nie powinny występować w odstępach większych niż 10 cm, natomiast poziome w maksymalnych odstępach 5 cm
Jak się okazuje – olbrzymi. Pierwsze doniesienie dotyczące kolizji ptaka z szybą pochodzi sprzed niemal 200 lat (1832 r.). Dotyczyło ono jastrzębia, który w pogoni za swoją ofiarą uderzył w szybę szklarni. Od tego momentu jest niestety tylko gorzej, szczególnie że przybyło budynków, w których szkło odgrywa dominującą rolę, popularne stały się przepuszczające światło ekrany dźwiękochłonne, wiaty przystankowe, balustrady. To, co wizualnie piękne i efektowne dla człowieka, dla ptaków stanowi śmiertelne zagrożenie. Problem najlepiej poznany jest w Stanach Zjednoczonych. Szacuje się, że szklane żniwo zbiera tam około miliarda ptaków rocznie. Pojedyncze przypadki śmierci często nie są zauważane, ale niemal każdy spektakularny wypadek, np. dotyczący śmierci kilkudziesięciu lub kilkuset osobników, jest od razu nagłaśniany przez media. Tak było w październiku 2019 roku, kiedy w mieście Charlotte w Karolinie Północnej kolizji z oświetlonymi szybami galerii uległo około 300 osobników kominiarczyka amerykańskiego, jerzyka z rodzaju Chaetura o statusie zagrożonego wyginięciem (VU). Ponad sto ptaków zginęło na miejscu, a reszta była w tak silnym oszołomieniu, że ich rekonwalescencja trwała kilka dni. W październiku 1954 roku pod słynnym Empire State Building w Nowym Jorku znaleziono 100 martwych ptaków, należących do 17 gatunków. W 1964 roku podczas trzech dni migracji ptaków na Florydzie odnotowano 4707 ofiar kolizji z budynkami. W Kanadzie, w Toronto podczas trzech lat obserwacji odnotowano 5454 martwe ptaki, które zginęły w wyniku kolizji z 54 budynkami. Oszacowano, że każdy z tych budynków co roku jest przyczyną śmierci średnio 733 ptaków.
Fundacja Szklane Pułapki oferuje estetyczne rozwiązanie w formie niewielkich białych kropek naklejanych po zewnętrznej stronie szyby. Po takim zabiegu obiekt staje się „widzialny” dla ptaków, a liczba kolizji spada do zera
Fot. Romuald Mikusek
Takich obserwacji, również w Polsce, jest niestety wiele. Zdarzają się one najczęściej w obrębie dużych, przeszklonych budowli znajdujących się na szlakach wędrówek ptaków, szczególnie w okolicy wabiących światłem aglomeracji miejskich położonych wzdłuż wybrzeża morskiego czy dużych rzek. W 2018 roku media społecznościowe obiegła informacja o tragedii kilkudziesięciu mysikrólików, które uderzyły w jeden z biurowców w Gdańsku. Większość ptaków nie przeżyła tego wypadku. Podczas jednorazowej wizyty pod szybami nowoczesnego budynku Filharmonii Koszalińskiej, wybudowanego w atrakcyjnym dla ptaków parku, naliczono ponad 100 śladów kolizji w postaci tzw. duchów i przylepionych do szyb piór. Przypuszczamy, że do kolizji dochodzi tam znacznie częściej, gdyż jak wskazują badania, większość uderzeń ptaków o szyby nie pozostawia żadnych śladów.
Wieżowce czy ekrany dźwiękochłonne obudowane są wielkimi transparentnymi powierzchniami, dlatego też zbierają duże i niestety śmiertelne żniwo. Oczywiście w przypadku mniejszych szklanych obiektów nie dochodzi do tak spektakularnych wydarzeń jak jednorazowa śmierć dziesiątek czy setek osobników. Z tego powodu obserwacje tego typu rzadko są dostrzegane i opisywane. O skali zjawiska świadczy to, że niemal każdy z nas był świadkiem uderzenia ptaka w okno domu czy mieszkania lub zna takie historie z ust znajomych.
Wiaty przystankowe należą do szklanych obiektów małej architektury. Są uniwersalne, ale niestety często lokalizowane w środowiskach atrakcyjnych dla ptaków
Fot. Ewa Zyśk-Gorczyńska
Nie, wprost przeciwnie. Mamy w rękach wiele skutecznych narzędzi, dzięki którym możemy, czy wręcz powinniśmy chronić ptaki przed kolizjami ze szkłem. Szyby można zabezpieczać już na etapie ich produkcji w hucie szkła. Różne metody obróbki szklanych tafli, takie jak grawerowanie, piaskowanie, wypalanie kwasem, malowanie itp., pozwalają uzyskać na szybach określone wzory, które pomogą ptakom zobaczyć niewidzialne zagrożenie. A co w wypadku transparentnych szyb stanowiących element już zrealizowanej koncepcji? Trzeba uczynić je widzialnymi. Można to zrobić choćby przez naklejenie estetycznie wyglądających naklejek w postaci białych kropek oferowanych przez Fundację Szklane Pułapki. Można oczywiście zastosować innego rodzaju naklejki czy wzory. Poleca się też malowanie szyb odpowiednimi farbami lub markerami. Sposobów na zabezpieczenie szyb jest więc sporo.
Warto jednak pamiętać, że wzory na szybach powinny być umieszczane odpowiednio gęsto, stosownie do tzw. reguły dłoni. Mówi ona, że minimalne odległości pomiędzy naklejkami powinny pokrywać się z krawędziami przyłożonej do szyby dłoni z palcami skierowanymi poziomo, tj. po około 10 cm w linii poziomej i 5 cm w linii pionowej. Tylko w ten sposób przekażemy ptakom zrozumiały dla nich komunikat: tutaj jest szyba – zawróć.
Martwe ptaki znajdowane pod szklanymi obiektami są niezaprzeczalnym dowodem świadczącym o kolizyjności danego miejsca
Fot. Ewa Zyśk-Gorczyńska
Nie wiemy i niestety jak we wszystkich badaniach dotyczących śmiertelności dziko żyjących zwierząt, trudno będzie poznać prawdziwą skalę zjawiska. Powodem niedoszacowania jest niska wykrywalność ofiar, gdyż ptaki po kolizji stają się zwykle łatwym i szybkim łupem drapieżników. Jednak na to, jak ważny jest to problem, wskazuje fakt, że śmierć ptaków w wyniku kolizji z szybami jest jedną z najważniejszych przyczyn spadku ich liczebności w skali globalnej i najważniejszą, jeśli chodzi o bezpośrednie przyczyny nienaturalnych, „nadplanowych” zgonów. Dotyczy to szczególnie krajów rozwiniętych, gdzie ludzi stać na drogie i wymyślne technologie.
Co czyha na ptaki poza szklanymi pułapkami w trwającej obecnie epoce antropocenu? Muszą się one mierzyć z intensyfikacją rolnictwa, ekspansją miast i małej zabudowy, która prowadzi do ujednolicania krajobrazu i utraty siedlisk, drapieżnictwem wolnożyjących kotów, bezsensownymi polowaniami, kolizjami z liniami energetycznymi, pojazdami, turbinami wiatrowymi. Na to nakłada się obecnie szybkie ocieplanie klimatu, które wprowadza dodatkowy element wymagający dostosowania. Wszystkie te czynniki powodują, że w samej tylko Ameryce Północnej liczebność ptaków od 1970 roku spadła o trzy miliardy. Szacunki dla Europy zebrane w ramach szeroko zakrojonego monitoringu pokazują, że liczebność pospolitych ptaków lęgowych spadła o 14% w ciągu 25 lat do 2009 roku, z tego w agrocenozach aż o 44%.
„Szklane domy” wkradły się niepostrzeżenie w życie ptaków jako kolejna przeszkoda, którą muszą pokonać, aby przeżyć. Ich obecność jest nieunikniona, a sam trend w architekturze nie wymaga na szczęście totalnej krytyki i nie musi stać w opozycji do ochrony przyrody. Zamiast tego powinniśmy edukować i wspierać działania, które sprawiają, że szkło staje się widoczne również dla ptaków.
Ewa Zyśk-Gorczyńska
Romuald Mikusek
Fundacja Szklane Pułapki
szklanepulapki.pl
Chcecie bajki? Oto bajka:
Była sobie Pchła Szachrajka...
Jan Brzechwa
Opływowe, spłaszczone ciało oraz napięte niczym struna odnóża – cała pchla fizjonomia sprzyja skokom
Fot. Matt Bertone
Pasożyty wszelkiej maści towarzyszyły ludzkości od zarania dziejów, a ich obecność w (i na) naszych ciałach nieodmiennie napawa nas wstrętem. Sam ich widok, choćby na zdjęciach, wzbudza spory dyskomfort, a podczas czytania tekstu o małych biegających po całym ciele i okrutnie kąsających insektach nasza wyobraźnia sprawia, że mimowolnie zaczynamy się drapać… Pchły bezdyskusyjnie są utrapieniem ludzkości, ale spróbujmy na chwilę pominąć wątek osobisty i przyjrzeć się fenomenalnym talentom tych małych krwiopijców.
Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...
Agnieszka Graclik
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Zakład Zoologii
Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Michał Jacek Baranowski
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Zakład Historii Starożytnej
Uniwersytet Warszawski
Wodnik brązowy wyglądem bardziej przypominał kiwi niż wodnika. Na zdjęciu zachowany okaz LB4145
(Specjalne podziękowania dla Hugh Lilly z Auckland Museum za zgodę na wykorzystanie zdjęcia)
Fot. Auckland Museum CC BY
Gdyby zapytać przeciętnego Polaka o to, jakie miejsce na naszej planecie jest najbardziej oddalone od Polski, zapewne nie udzieli on poprawnej odpowiedzi. Być może niektórzy wskazaliby Nową Zelandię, lecz i to nie byłaby prawda. Około 800 kilometrów na wschód od niej leży bowiem archipelag Chatham składający się z dziesięciu wysp, w tym jednej – Rangatira – która położona jest 18 450 kilometrów od Warszawy. Na naszym globie nie znajdziemy odleglejszego lądu. Jeszcze mniej ludzi zdaje sobie sprawę, że ten archipelag kryje prawdziwe przyrodnicze skarby, z których pewne utraciliśmy niestety bezpowrotnie. Były wśród nich niezwykłe ptaki należące do rodziny chruścieli (Rallidae), które nie występowały nigdzie indziej na naszej planecie. Ich smutna historia może być przestrogą.
Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...
Piotr Gryz
www.ornitofrenia.pl