Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Ojciec Święty o ochronie środowiska

Piękno tej ziemi skłania mnie do wołania o jej zachowanie dla przyszłych pokoleń. Jeśli kochacie tę ojczystą ziemię, niech to wołanie nie pozostanie bez odpowiedzi! Zwracam się w szczególny sposób do tych, którym powierzona została odpowiedzialność za ten kraj i za jego rozwój, aby nie zapominali o obowiązku chronienia go przed ekologicznym zniszczeniem! Niech tworzą programy ochrony środowiska i czuwają nad ich skutecznym wprowadzaniem w życie! Niech kształtują nade wszystko postawy poszanowania dobra wspólnego, praw natury i życia! Niech ich wspierają organizacje, które stawiają sobie za cel obronę dóbr naturalnych! W rodzinie i w szkole nie może zabraknąć wychowania do szacunku dla życia, dla dobra i piękna. Wszyscy ludzie dobrej woli winni współdziałać w tym wielkim dziele. Każdy z uczniów Chrystusa niech weryfikuje styl swego życia, aby słuszne dążenie do pomyślności nie zagłuszyło głosu sumienia, które waży to, co słuszne i prawdziwie dobre.

Zamość - 12 czerwca 1999 r.




























Szkolne Koło „Salamandry” w Rakoniewicach

Do niedawna dzieciom ze szkolnego Koła Przyrodniczego z Rakoniewic słowo „Salamandra” kojarzyło się tylko z pięknie ubarwionym, chronionym w Polsce płazem. Dziś prowadzone przeze mnie Koło, liczące 28 uczniów z klas V-VII, wie już co kryje się pod tą wdzięczną nazwą. Przygoda z Polskim Towarzystwem Ochrony Przyrody „Salamandra” zaczęła się 2 lata temu. Poznaliśmy smak rywalizacji w organizowanym przez „Salamandrę” Konkursie. Uczestniczyło w nim aż 34 dzieci z naszej szkoły! Troje brało udział w etapie wojewódzkim w Poznaniu. Jeden z uczniów - Marcin Buszewski, zajął czwarte miejsce w Konkursie. W tym roku szkolnym ponownie będzie próbował swoich sił razem z 36 innymi uczniami. Może tym razem dopisze mu więcej szczęścia. Temat wydaje się ciekawy: „Zwierzęta chronione w Polsce”. W maju zeszłego roku utworzyliśmy w szkole bank informacji na ten temat. Może z niego korzystać każdy uczeń. Były też prelekcje przeprowadzone przez pracowników „Salamandry”. Dwie klasy (56 uczniów) stłoczone z konieczności w jednej sali lekcyjnej tak pilnie i cicho słuchały, że można było usłyszeć przelatującą muszkę. Potem pojechaliśmy do Rezerwatu „Meteoryt Morasko”. I znowu zdziwienie. Prawie nietknięta ludzką ręką przyroda w granicach dużego miasta - Poznania oraz dziwne leje stanowiące pozostałość po upadku meteorytów. Chronienie przyrody stało się naszą pasją. Skoro w Morasku można stawiać tablice informujące o chronionych gatunkach roślin i zwierząt, to może i u nas można zrobić coś takiego? Znaleźliśmy ciekawy stawek na Działkach Pracowniczych i objęliśmy go opieką tworząc Szkolną Ostoję Przyrody. Uzyskaliśmy aprobatę działkowców i leśników, którzy ofiarowali nam drewno na pomost. Najważniejsza korzyść z tych działań jest w sercach i umysłach moich uczniów, którzy czują przyrodę i lepiej ją rozumieją. Uważamy, że PTOP „Salamandra” doskonale spełnia swoją rolę ułatwiając działanie kół w terenie. Służy radą i pomocą i ma ciekawe pomysły.

W „naszym” stawku licznie godują żaby

W „naszym” stawku licznie godują żaby
Fot. Piotr Uba

Szablaki to jeden z kilku gatunków ważek żyjących w naszej ostoi

Szablaki to jeden z kilku gatunków ważek żyjących w naszej ostoi
Fot. Małgorzata i Andrzej Musiałowie

Wirginia Sieradzan
opiekun Szkolnego Koła „Salamandry” w Rakoniewicach





















Obóz ornitologiczny PTOP „Salamandra” czyli... ptaki, nietoperze, chruściki i kleszcze

Już pierwszą noc na obozie ornitologicznym w Bogdance trudno było zaliczyć do typowych. Chyba, że wszystkie takie imprezy rozpoczynają się od poszukiwań nietoperzy...

„Szef” obozu - dr Piotr Tryjanowski ze złapanym rudzikiem w dłoni

„Szef” obozu - dr Piotr Tryjanowski ze złapanym rudzikiem w dłoni
Fot. Arkadisz Garwoliński

Lasy Drawieńskiego Parku Narodowego to enklawa wielu rzadkich gatunków ptaków. Gniazdują tu m.in. bąki, gągoły, kanie rude, bieliki, orliki krzykliwe, rybołowy i puchacze - gatunki z „Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt”. Właśnie tam miała wyjechać nasza „Salamandrowa” piątka, pod wodzą doświadczonego ornitologa - mgr (obecnie już dr) Piotra Tryjanowskiego. Tak więc 22 czerwca trafiliśmy do Stacji Terenowej Lubuskiego Klubu Przyrodników w Bogdance. Ptaki? Jeszcze nie. Przecież był z nami także chiropterolog - mgr Radosław Dzięciołowski, który nie mógł pozwolić, byśmy włóczyli się po okolicznych lasach nie mając bladego pojęcia o zamieszkujących je nietoperzach. Po obejrzeniu „nietoperzowych” przezroczy, zaopatrzeni w detektor, udaliśmy się do ciemnego lasu podsłuchiwać gacki, mroczki i borowce. Najwięcej polujących nietoperzy udało się zaobserwować w pobliżu latarni w pobliskiej wsi.


Wszystkim naszym poczynaniom uważnie przyglądały się sójki, wszczynające od czasu do czasu „leśny alarm”

Wszystkim naszym poczynaniom uważnie przyglądały się sójki, wszczynające od czasu do czasu „leśny alarm”
Fot. Marek Zieliński






Ornitologiczna część obozu rozpoczęła się na dobre nazajutrz, gdy naszym przewodnikiem został Arek Gawroński - student ostatniego roku Biologii UAM. Znał świetnie każdy zakątek Puszczy Drawskiej wraz z jej ptasimi mieszkańcami. Na dodatek starał się także edukować nas pod kątem botanicznym. Nawet ja, wyjątkowo odporny na wiedzę o wszystkim co zielone (za wyjątkiem dzięcioła zielonego), zapamiętałem niezwykłe rośliny odwiedzonego przez nas torfowiska: pachnące bagno zwyczajne czy słynną, acz dość niepozorną rosiczkę okrągłolistną. Wkrótce jednak pochłonęło nas oznaczanie złapanych ptaków. W rozwieszone sieci wpadały pokrzewki czarnołbiste, zięby, strzyżyki, kosy. W trakcie jednej z operacji wyjmowania ptaków z sieci zadałem ciężki cios ornitologii: uciekł mi obrączkowany rudzik. Na szczęście Arek był pobłażliwy.

Podczas trwania obozu mieliśmy też okazję zawrzeć bliższą znajomość ze stawonogami. Przede wszystkim dzięki dr Stanisławowi Czachorowskiemu z Olsztyna, specjaliście od chruścików, który chętnie dzielił się z nami swoją wiedzą.

Kowalik

Kowalik
Fot. Krzysztof R. Siekielski

Niestety, cieszyliśmy się sporym powodzeniem także wśród miejscowych kleszczy. Niektóre z nich wzbogaciły zresztą zbiory naszych naukowców.

Kolejną osobą, od której można było się wiele nauczyć, był nasz troskliwy opiekun Piotr. Szczególną wartość poznawczą miały jego wieczorne opowieści o pracy i wypoczynku ornitologów.

Bogdanka okazała się wymarzonym miejscem na obóz ornitologiczny. Nawet siedząc na progu domu (zwanego dumnie Stacją Terenową), można było usłyszeć kilkanaście gatunków ptaków, a także zobaczyć w locie np. słonkę czy dzięcioła czarnego. My w dodatku mieliśmy szczęście przebywać tam z nietuzinkowymi ornitologami. Tak więc Drogi czytelniku, jeżeli do Puszczy Drawskiej, to tylko z Piotrem i Arkiem.

Rafał Zwolak

W 1998 roku w Drawieńskim Parku Narodowym biolodzy z PTOP „Salamandra” i Lubuskiego Klubu Przyrodników prowadzili badania nad różnymi grupami zwierząt. Na podstawie ich wyników zostanie przez te organizacje opracowany plan ochrony fauny tego Parku. Obóz, którego dotyczy powyższy tekst, stanowił jeden z elementów tych badań.

Redakcja


Prawo (nie)doskonałe

„Istotna szkoda” przyrodnicza

Jednym z najważniejszych czynników wpływających na powodzenie ochrony przyrody w danym kraju jest kształt obowiązującego w tej dziedzinie prawa oraz efektywność jego egzekwowania. Dlatego też, gdy chce się skutecznie chronić przyrodę, nie wystarczy znać prawa, którymi rządzi się natura, lecz trzeba też na bieżąco zgłębiać przepisy tworzone przez człowieka.

Czy nie ktoś inny powinien trafić za kratki?

Czy nie ktoś inny powinien trafić za kratki?
Fot. Krzysztof Czarnocki

Do końca sierpnia 1998 r. odpowiedzialność karną za przestępstwa przeciwko przyrodzie regulowały w Polsce artykuły 54 - 57 ustawy z dnia 16 października 1991 r. o ochronie przyrody. Były one dalece niedoskonałe i zawierały sporo niekonsekwencji. Nie ma jednak sensu szerzej się na ten temat rozwodzić, gdyż obecnie zapisy te przestały obowiązywać. Na początku września wszedł w życie nowy kodeks karny i od tego momentu przestępstwa przeciwko środowisku (w tym i przyrodzie) są karane na podstawie rozdziału XXII tego kodeksu (art. 181 - 188). Zastosowanie mają także artykuły: 41, 44, 47 i 48 (zainteresowanych szczegółowymi zapisami odsyłam do strony internetowej „Salamandry”, na której zamieszczono ich teksty).

Nowe przepisy karne dotyczące interesującej nas dziedziny są pozbawione większości niedociągnięć poprzednich uregulowań. Jedną z najważniejszych zalet jest również fakt, że są one logicznie powiązane z całym obowiązującym systemem prawnym. Niestety, w tym tkwi także pewne niebezpieczeństwo. Przestępstwa przeciwko przyrodzie mają też swoją specyfikę, której tutaj nie uwzględniono, co może mieć poważne konsekwencje.

Kodeks karny stanowi, że przestępstwa przeciwko przyrodzie są karane, jeśli dany czyn spowodował „zniszczenie w znacznych rozmiarach” lub „istotną szkodę”. O ile w przypadku większości innych przestępstw szkodę można zwykle dość dokładnie obliczyć w złotówkach lub np. stopniu uszkodzenia ciała (zwykle też przeliczalnym na pieniądze - np. poprzez koszty leczenia, ubezpieczenia, utraconego zarobku itp.), o tyle w przypadku przyrody nie ma wypracowanych takich łatwych w zastosowaniu kryteriów. Sędziowie nie będą np. wiedzieli ile ptaków i jakiego gatunku można zabić nie powodując „istotnej szkody”, a od jakiej liczby możemy już mówić o „znacznych rozmiarach”. W takich przypadkach trzeba się będzie odwoływać do opinii biegłych, co skomplikuje, przedroży i rozciągnie w czasie postępowanie. Można się także spodziewać, że przy braku jasnych zasad, opinie ekspertów powoływanych przez oskarżycieli i obrońców będą się diametralnie różnić. Może się wkrótce okazać, że przestępstwa przeciwko przyrodzie pozostają praktycznie bezkarne, gdyż bezsporne wykazanie ich szkodliwości jest możliwe niemal wyłącznie w przypadku roślin i zwierząt posiadających wartość użytkową (np. drzew).

Czy to jest „istotna szkoda”?

Czy to jest „istotna szkoda”?
Fot. Marek Obremski

Ryzyko to można by częściowo zażegnać, gdyby znowelizowana ustawa o ochronie przyrody w miarę precyzyjnie zdefiniowała minimalną listę kryteriów, przy spełnieniu których czyn będzie musiał zostać uznany za przynoszący szkodę. Wydaje się, iż należałoby uznać, że z istotną szkodą mamy np. do czynienia zawsze, gdy: zostały zniszczone lub zabite osobniki z gatunków znajdujących się na polskich czerwonych litach roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem, jeśli zwierzę zostało zabite ze szczególnym okrucieństwem, jeśli czyn spowodował trwałe (np. trwające ponad 3 lata) zmniejszenie walorów przyrodniczych chronionego obiektu, jeśli pełnoletni dokonali przestępstwa w obecności lub przy współudziale małoletnich, jeśli czyn został popełniony z chęci zysku, jeśli w wyniku przestępstwa oprócz przyrody ucierpiały efekty społecznej pracy włożonej w jej zabezpieczenie.

Pewne obawy budzą także zapisy znacznie łagodzące wymiary kar (ograniczające je niemal wyłącznie do grzywny), jeśli „sprawca czynu działa nieumyślnie”. Może to oznaczać, że praktycznie każdy będzie mógł się skutecznie zasłaniać brakiem swojej przyrodniczej wiedzy. Czy nieznajomość przepisów powinna zwalniać z obowiązku ich przestrzegania? Jeśli ktoś zabija zwierzęta, niszczy rośliny lub dewastuje środowisko ich występowania, powinien chyba brać pod uwagę, że niektóre z niszczonych organizmów i siedlisk mogą być szczególnie wartościowe pod względem przyrodniczym (np. zagrożone wyginięciem). Ryzykiem takiego postępowania należy obciążyć sprawcę i na nim powinien spoczywać obowiązek wcześniejszego rozpoznania, czy dany czyn spowoduje istotną, czy też niewielką przyrodniczą szkodę.

Ponieważ w najbliższym czasie planuje się nowelizację ustawy o ochronie przyrody, warto wśród zmian uwzględnić też i takie, które minimalizowałyby zagrożenia powodowane przez niedoskonałość zapisów kodeksu karnego. Warto też o tych zastrzeżeniach pamiętać przy okazji najbliższej nowelizacji samego kodeksu.

Andrzej Kepel


Stanowisko PTOP „Salamandra” wobec planów zorganizowania Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2006 w Zakopanem

Na tatrzańskim szlaku - zimą

Na tatrzańskim szlaku - zimą
Fot. Andrzej Kepel

Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” opowiada się jednoznacznie przeciw pomysłowi zorganizowania rozgrywek olimpijskich na terenie Tatr. Stanowisko to dotyczy Tatr jako całości i obejmuje nie tylko Igrzyska planowane na zimę 2006 r. ale i w całej dającej się przewidzieć przyszłości.

Zorganizowanie takiej masowej imprezy sportowej na terenie tatrzańskich parków narodowych (polskiego i słowackiego) i ich otulin, ze względu na jej krótko- i długookresowe skutki, jest absolutnie niedopuszczalne z przyrodniczego oraz prawnego punktu widzenia. Byłoby to także działanie nieracjonalne ze względów: klimatycznych, geomorfologicznych, hydrologicznych, edukacyjnych, społecznych, ekonomicznych, a nawet sportowych.

Popieramy sprzeciwiające się pomysłowi zorganizowania Olimpiady w Zakopanem stanowisko, które zajęły do tej pory uznane gremia naukowe, instytucje, organizacje społeczne i osoby prywatne. Zgadzamy się z przedstawioną w tej sprawie argumentacją.

Jesteśmy zdania, że Tatry powinny być dostępne do zwiedzania, a także uprawiania niektórych form aktywnego wypoczynku. Jednakże sposób i skala takiego udostępnienia powinny być bezwzględnie podporządkowane celowi nadrzędnemu w parkach narodowych - ochronie zasobów przyrody. Warunku tego nie da się pogodzić ze zorganizowaniem na terenie Tatr Igrzysk Olimpijskich.

Zarząd PTOP „Salamandra”































Wybór numeru

Aktualny numer: 2/2023