Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 

Gdy na niebie zabłysną szafiry...

Czerwiec. Gorące popołudnie. Skwar leje się z nieba, na którym bieleją tylko pojedyncze cumulusy. Nagle, gdzieś od wschodu, wysoko na niebie rozlega się gwar i chichot – prriut, prriut, prriut, prriut. Dotychczas nie było słychać tutaj takich głosów. Wszystkie okoliczne ptaki odzywały się w znany sposób. Na tle jasnej chmury zarysowały się sylwetki ciemnych krzyżyków, by za chwilę zniknąć. W ciągu kolejnych dni niebo coraz mocniej rozbrzmiewało charakterystycznym chichotem, który zmierzał w jednym, konkretnym kierunku. W pobliskiej piaskowni natężenie głosów narastało i wyraźnie koncentrowało się przy dużej piaskowej skarpie...

Małżeńskie przytulanki...
Fot. Jacek Czepnik

Żołny (Merops apiaster), bo o nich mowa, przez wiele dziesięcioleci kojarzyły się obserwatorom ptaków z niezwykle rzadkimi zwierzętami, które owszem, gnieździły się w Polsce, ale tylko na południowo-wschodnich rubieżach. Od końca lat 90. XX w. coś drgnęło i na mapie Polski zaczęły pojawiać się kolejne kropki z koloniami żołn, a same ptaki obserwowano w zaskakujących miejscach. Od Dolnego Śląska, przez okolice Piły, dolinę Nidy, aż po... Polanę Białowieską. Czy ten pojaw w ostatnich latach to odpowiedź na ocieplanie się klimatu? Czy może rośnie ich liczebność w zwartym areale i brakuje im nowych miejsc gniazdowych? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z pewnością mamy do czynienia z kolonizacją Polski i warto się temu procesowi uważnie przyglądać.

Uwaga wszyscy! Nadlatuje drapieżnik!

Uwaga wszyscy! Nadlatuje drapieżnik!
Fot. Jacek Czepnik

Łopata – łapa, kilof – dziób...

Żołny gnieżdżą się w wygrzebanych przez siebie norkach, w różnego rodzaju skarpach. Podobnie zresztą do brzegówek (Riparia riparia) i zimorodków (Alcedo atthis), choć w odróżnieniu od tych ostatnich raczej unikają niskich skarp nadrzecznych. Norka żołny różni się nieco od płaskiej, poziomej i elipsowatej nory brzegówek. Zwłaszcza pod koniec sezonu lęgowego jest to wyraźnie widoczne. Lądujące i wychodzące z niej ptaki pozostawiają charakterystyczny tor, podobny do... śladu, jaki zostawiał Adam Małysz na skoczni. A same nory budowane są nie tylko w skarpach żwirowni czy piaskowni, ale nierzadko w niskich wałach osuwisk ziemnych, a zdarza się nawet, że w głębokich koleinach polnej drogi. W poszukiwaniach nowych miejsc gniazdowania tych ptaków coraz częściej bierze się pod uwagę nietypowe miejsca, w których można znaleźć zajęte norki czy choćby tylko charakterystyczne próby ich kopania. Hakowaty dziób z impetem, jak kilof, wali w żwirową skarpę, to tu, to tam, jakby bez ładu i składu, bez budowlanej koncepcji. Powstają kolejne lejki, kolejne zadrapania i rysy... Takie zaczynanie roboty w kilku miejscach, tylko na pozór jest stratą czasu. To ważny element godów. To wówczas ptaki zaczynają współdziałać w małżeńskim stadle... To pierwszy ich wspólny wybór... Pierwsze podniecające wyzwanie... Gdy jedne ptaki kopią, inne obserwują okolicę z wyniesionych punktów i charakterystycznym miarowym głosem dają znać kopaczom, że wszystko w porządku, okolica bezpieczna... Wysokie, uschnięte drzewa w rewirze lęgowym to najlepsza gwarancja bezpieczeństwa całej kolonii.

Mistrowski podrzut - świadectwo sprawności łowieckiej męża

Mistrowski podrzut - świadectwo sprawności łowieckiej męża
Fot. Jacek Czepnik



Gdy ptaki powracają w stare, sprawdzone w poprzednim sezonie miejsce, roboty posuwają się szybko. Para kopie na zmianę i tunel coraz bardziej zagłębia się w skarpie. Teraz i łapy mają co robić, więc z otworów co rusz wytryskują smugi ukopanego urobku... Nagle jeden z ptaków z umorusanym dziobem podlatuje do pilnującego partnera, przysiada nieopodal i pokazuje mu swoją zdobycz – sporej wielkości kamyk... Popatrz, kochanie, co znalazłem! Co wykopałem! A jednak dajemy radę!

W Polsce żołny przebywają dość krótko, stąd ich wyjątkowy zapał do pracy przy kopaniu piaskowych grot. Tym bardziej że tak jak u ludzi, zdarzają się chybione decyzje. Oto po kilku dniach kopania ptaki trafiają na kamień, którego nie sposób ominąć i... trzeba zaczynać od nowa. Bywa, że w okolicy zawita drapieżnik. Jastrząb, krogulec, kobuz czy zwykły myszołów jednakowo dezorganizują pracę.

Norki wykopane - nastał czas miłości

Norki wykopane - nastał czas miłości
Fot. Jacek Czepnik





Żołny należą do naszych najpóźniej przylatujących ptaków. Pierwsi zwiadowcy w tym roku pojawili się 4 maja i wysoko na niebie zniknęli gdzieś na wschodnim horyzoncie. Może to byli mieszkańcy dalszych rubieży Rzeczpospolitej? W tym roku na Dolnym Śląsku żołny zaczęły krzątać się w koloniach po 10–14 maja. Wtedy można już było nie tylko usłyszeć charakterystyczny głos, ale również oglądać ptaki przesiadujące na suchych gałęziach.

Mistrzowski podrzut!

Siedzące na gałązce bok w bok, przytulone i mizdrzące się do siebie, a nawet kopulujące ptaki można obserwować pod koniec okresu kopania norek. Feeria barw tych klejnocików osadzonych na czarnych nagich badylach, może przyprawić o najwyższy rodzaj zachwytu! Nagle wszystkie się zrywają i odlatują nad pola rzepaku w poszukiwaniu błonkówek, ważek czy motyli.

Czas godów: burza hormonów, gonitwy i kłótnie

Czas godów: burza hormonów, gonitwy i kłótnie
Fot. Jacek Czepnik

Początek czerwca to prawdziwy czas miłości spełnionej i... wysiadywania jaj. Samczyk udowadnia w tym czasie swe poważne zamiary i co pewien czas karmi samiczkę upolowanymi przez siebie owadami. Wielkie wyczyny wymagają wielkich pochwał i nagród. Oto opasły trzmiel zostaje na oczach wybranki wyrzucony w powietrze i ponownie pochwycony sprawnym kłapnięciem dzioba... Kochanie, jestem pracowity i sprawny! Ze mną możesz mieć dzieci, ile tylko zechcesz! Takiemu wyznaniu trudno się oprzeć...

I tak oto na końcu jamy, w nieco rozszerzonej komorze, pokrytej często wypluwkami i resztkami owadów, samica składa od czterech do siedmiu jaj (choć z rosyjskich danych naukowych wynika, że liczba jaj może sięgać dziesięciu). W czasie inkubacji ruch w koloniach nieco słabnie. Jaja wysiadywane są przez samca i samicę. W niektórych miejscach więcej szumu robią wtedy brzegówki, które często sąsiadują z żołnami i w tych samych skarpach kopią swoje nory. Ciekawe, czy w przypadku zwiększenia liczby żołn będziemy mieli do czynienia z konkurencją o miejsca lęgowe. Chyba tak, bo już dziś zdarzają się drobne utarczki z brzegówkami i choć raczej wszystko kończy się na krzyku, to zdarzają się kolonie, w których nie znajdziemy ani jednej brzegówki... No cóż, żołna to swarliwe stworzenie. Kłóci się nie tylko z pobratymcami, ale przepędza gąsiorki (Lanius collurio), wilgi (Oriolus oriolus), dudki (Upupa epops) i innych sąsiadów.

W okresie karmienia młodych milkną swary i kłótnie w kolonii

W okresie karmienia młodych milkną swary i kłótnie w kolonii
Fot. Jacek Czepnik

Czas wielkiej obfitości

Okres karmienia to chyba najpiękniejszy moment do obserwacji żołn. Ptaki w kolonii stają się wzorowymi rodzicami i dbają o stosunki dobrosąsiedzkie. Zgodnie polują i siadają po kilka na tej samej gałęzi. Ciężka praca i troska o los potomstwa biorą górę nad swarami i kłótniami... Liczy się tylko jedno – nakarmić dzieci!

Patrząc przez lornetkę czy lunetę z bezpiecznej dla nich odległości, możemy podziwiać kunszt lotniczy myśliwców, które precyzyjnie polują na owady latające. Po chwili na suchej żerdzi zasiada ptak z równie kolorową zdobyczą jak on sam. Ten moment oprócz ornitologa powinien oglądać entomolog (czyli, jak pisał Gałczyński, badacz „owadzich nogów”), bo choć to smutny widok dla tego drugiego, może być ciekawym źródłem informacji, co prócz ptaków, nietoperzy i samolotów lata po lokalnym niebie. Ważki płaskobrzuche, husarze, łątki, motyle modraszki, pszczoły, trzmiele, pszczelinki, inne błonkówki, a nawet niektóre chrząszcze, to zasadnicza dieta tych ptaków. Wszystko, co lata i na drzewo nie zdąży uciec... Choć wbrew naukowym opiniom, nawet owady nielatające nie mogą się czuć całkowicie bezpieczne. Dwa razy w ciągu kilku zimnych, deszczowych dni, w dziobach żołn widziano oleicę i żuka wiosennego...

Przycupnąć i przeczekać na bezpiecznej grzędzie - to strategia na rzęsisty deszcz

Przycupnąć i przeczekać na bezpiecznej grzędzie - to strategia na rzęsisty deszcz
Fot. Jacek Czepnik

Na uwagę zasługuje też fakt, że monogamicznej z zasady parze w wychowywaniu piskląt pomagają pobratymcy. Pomocnicy, najczęściej młode samce, dokarmiają pisklęta niektórych par. Dlaczego? Nie do końca wiadomo, może po prostu zdobywają doświadczenie, a może są to ptaki z poprzednich lęgów danej pary i dbają o „własne” geny i przetrwanie rodzinnego garnituru chromosomów?

Po 15 lipca młode wylatują z norek, ściany piaskowni wypełniają się gwarem, który po kilku dniach ucicha, gdy żołny znikają z kolonii. Jeszcze dwa–trzy tygodnie, a czasami dłużej – aż do pierwszych przymrozków – stado z kolonii koczuje w okolicy, na najlepszych łowiskach owadzich. Rodzice dokarmiają lotne młode bezpośrednio po wylocie i stopniowo odciągają jedno po drugim w bezpieczne przestworza, nad zasobne w owady łąki...

Fot. Jacek Czepnik

Pod koniec sierpnia lub w pierwszej połowie września ptaki lecą do Afryki, gdzie spędzą znaczną część roku. A my... no cóż – kolejnej wiosny będziemy wypatrywali tych najbardziej kolorowych „kamieni ozdobnych”, które dodatkowo ktoś, kiedyś zaopatrzył w skrzydła...

Na koniec warto wspomnieć znanego w świecie ochrony przyrody Przemka Czajkowskiego, który odszedł od nas w tym roku, a który jeszcze rok wcześniej z żoną Anną miał okazję oglądać przepiękną scenę z żołnami w roli głównej. Zniechęceni brakiem ptaków w kolonii, na jednej z przydrożnych topól dostrzegliśmy 56 (!) żołn, które to wzbijały się w powietrze, to przysiadały i pozwalały się nam oglądać przez kilkanaście minut. Nagle gdzieś z dalekiego nieba, w całe to towarzystwo wycelował kobuz i w jednej chwili kolorowe stado rozleciało się po okolicy, zostawiając po sobie wielką pustkę..., tak jak zrobił to Przemek, znikając ze świata czynnej ochrony przyrody...

Jacek Czepnik
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Krzysztof Konieczny
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Fundacja Przyrodnicza „pro Natura”


Ten artykuł został dofinansowany ze środków
Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska
i Gospodarki Wodnej

Wybór numeru