Przeczesujemy uważnie najbardziej osobliwe i pogardzane przez przeciętnych obywateli zakątki – chaszcze, bajora, bagna, dziury, krzaki, nieużytki. Z lornetką, siatką entomologiczną, czerpakiem, lupą, a w nocy również z detektorem ultradźwięków1. Aby dotrzeć do zimujących nietoperzy wczołgujemy się do podziemnych korytarzy, nieraz z latarką w zębach.
Setki naukowców, działaczy organizacji przyrodniczych, urzędników i amatorów – po prostu przyrodników – wyszukują i inwentaryzują stanowiska rzadkich i zagrożonych gatunków czy ocalałych fragmentów dzikiej przyrody. Później potrzebny jest wniosek do odpowiedniego organu samorządowego czy administracyjnego, a nieraz jeszcze długie negocjacje. Jeśli dopisze szczęście, takie zabiegi kończą się objęciem ochroną prawną kolejnego bezcennego zakątka. Powstaje następny rezerwat przyrody, użytek ekologiczny czy pomnik przyrody. Nie znaczy to jednak, że po złożeniu do szuflady biurka upragnionej kopii uchwały wojewody czy rady gminy możemy odetchnąć („władza się zajmie, w końcu są od tego”) i spokojnie szukać następnych obiektów do objęcia ochroną.
Nie sądźmy że chodzi tu tylko o dopilnowanie, aby „nasz” użytek czy rezerwat został oznakowany stosownymi, urzędowymi tablicami. Często sami musimy zadbać o dalsze istnienie obiektu i jego walorów przyrodniczych. Przykładem niech będzie użytek ekologiczny „Oliwskie Nocki” w Gdańsku-Oliwie, utworzony na wniosek Akademickiego Koła Chiropterologicznego PTOP „Salamandra” w 2001 roku. Chroni on zwykły, wzniesiony już po II Wojnie Światowej, schron Obrony Cywilnej, w którym zimuje co roku około 90 nietoperzy – nocków dużych (Myotis myotis), nocków Natterera (Myotis nattereri), nocków rudych (Myotis daubentonii) i gacków brunatnych (Plecotus auritus). Bunkier gości więc drugą pod względem liczebności zimową kolonię nietoperzy na terenie Trójmiasta.
Sympatyczne latające ssaki znalazły kryjówkę na czas hibernacji w środku gęsto zaludnionej dzielnicy, której mieszkańcy dobrze znają wejście do schronu. Prowadzą do niego dwoje masywnych, stalowych drzwi – pierwsze od 1996 roku zamknięte kłódką (otwieraną przez nas jedynie na czas dorocznego liczenia nietoperzy), drugie – tylne – nie używane w ogóle, ze względu na zepsuty zamek. Ku naszemu zdziwieniu, właśnie na nich (być może dlatego, że na pierwszy rzut oka wydają się trudne do sforsowania...) wyładowali nadmiar energii anonimowi wandale i wyrwali je z zawiasów, co stwierdziliśmy we wrześniu 2003 roku. Wnętrze schronu zostało wystawione na niekontrolowaną ludzką penetrację – na szczęście odkryliśmy to jeszcze zanim nietoperze rozpoczęły hibernację. Dla urozmaicenia zabawy, ktoś spalił w podziemnym korytarzu stare łóżko. Gdyby do incydentu doszło kilka miesięcy później, dziesiątki ściśle chronionych zwierząt poniosłyby śmierć – jeśli nie na skutek zaczadzenia, to poprzez spowodowaną wybudzeniem utratę pieczołowicie gromadzonych zapasów energii.
Palącym problemem stało się zamknięcie obiektu – wkrótce miały się pojawić pierwsze nietoperze. Na szczęście Wojewódzki Konserwator Przyrody w Gdańsku zgodził się sfinansować stosowne prace zabezpieczające, zlecone przez nasze Koło. Dzięki temu wyrwane drzwi zostały ponownie osadzone i zamknięte – tym razem na stałe, poprzez przyspawanie ich do framugi kilkoma stalowymi sztabami. Niestety wkrótce po tym gwałtownie wzrosły ceny stali na światowych rynkach, co wzmogło zapotrzebowanie na złom i stało się dla „złomiarzy” zachętą do przestępczych działań. W całej Polsce znikały tory kolejowe, płoty, słupy, włazy od studzienek kanalizacyjnych. Ich los nie ominął również drzwi wejściowych do oliwskiego bunkra. Można powiedzieć, że rozpłynęły się w powietrzu – na szczęście znowu „w odpowiedniej porze”, tj. w środku lata, kiedy w obiekcie nie ma nietoperzy. Kontrola pobliskiego skupu złomu nie przyniosła pożądanych rezultatów, zresztą oczywiste było, że montowanie kolejnych metalowych drzwi nie ma sensu – chyba, że chcielibyśmy obdarzyć kogoś cennym łupem. Za kolejną dotację uzyskaną od Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody wykonaliśmy i zamontowaliśmy drzwi... lane z betonu, o grubości zbliżonej do pierwotnych. Nie powinno to wpłynąć na zmianę mikroklimatu wewnątrz obiektu, natomiast oliwskim nietoperzom zapewni upragniony spokój, tak niezbędny im do przeżycia zimy.
Montaż nowego zabezpieczenia połączony był z szeroką akcją edukacyjną wśród okolicznych mieszkańców – właścicieli posesji i ich dzieci. Rozprowadziliśmy wśród nich dziesiątki „pro-nietoperzowych” ulotek, co poskutkowało tym, że zgłosili chęć kontrolowania wejść do bunkra i zwalczania wszelkich aktów wandalizmu. Dwaj młodzi ochotnicy wysprzątali nawet skrzętnie cały schron, korzystając z prowadzonych przez nas prac remontowych.
Kolejnym obiektem, który zaskarbił sobie szczególną uwagę gdańskiej „Salamandry”, jest utworzony wiosną 2004 roku (również na nasz wniosek) użytek ekologiczny „Wąwozy Grodowe” w Sopocie (zobacz: Śródmiejska puszcza – użytek ekologiczny „Wąwozy grodowe” w Sopocie - SALAMANDRA 1/2004). Ma on zupełnie inny charakter niż „Oliwskie Nocki” – to zachowany w środku miasta, silnie zabagniony wąwóz, w którym biją dziesiątki zimnych i czystych źródeł, łączących się w wartki strumień o charakterze podgórskim. Jest on porośnięty przez las o naturalnym charakterze – tzw. łęg jesionowo- olszowy w odmianie źródliskowej (Fraxino-Alnetum cardaminetosum), bogaty w zwalone pnie i będący domem co najmniej 72 gatunków roślin, 62 gatunków zwierząt oraz 20 gatunków grzybów, w tym wielu przyrodniczych osobliwości – gatunków zagrożonych wyginięciem, rzadkich w kraju lub regionie. Wszystkie te atrakcje skupiają się na powierzchni niecałego hektara!
Wśród najnowszych odkryć warto wymienić jedynego krajowego chruścika2 objętego ochroną gatunkową – krynicznię wilgotkę (Crunoecia irrorata), którego larwy – kryjące się w charakterystycznych, czworościennych domkach – żyją wyłącznie w czystych, leśnych źródliskach. Krynicznia wilgotka została stwierdzona dzięki „gościnnemu występowi” zaprzyjaźnionych lubelskich entomologów – Edyty Serafin i Pawła Buczyńskiego.
Sopocki wąwóz przez dziesiątki lat pełnił niestety funkcję darmowego śmietnika okolicznych mieszkańców, czego efekty widać było nawet podczas spacerów ścieżkami przebiegającymi jego obrzeżem. Nagromadzone odpadki wędrowały później z prądem wody czy osuwającym się gruntem, przez co nawet najbardziej niedostępne zakątki wąwozu nie były wolne od wytworów ludzkiej cywilizacji. Ponieważ uchwała Rady Miasta Sopotu powołująca nowy użytek nie spowodowała czarodziejskiego zniknięcia stosów śmieci, niezbędne było ich uprzątnięcie rękami ludzi – tak aby „Wąwozy Grodowe” stały się dumą i wizytówką bałtyckiego kurortu, a nie powodem do wstydu. Okazją ku temu było doroczne „Sprzątanie Świata”, przypadające na 17–19 września 2004 roku. Wówczas postanowiliśmy zwerbować uczniów dwóch trójmiejskich szkół. Na wezwanie gdańskiej „Salamandry” stawiła się klasa IIIC Gimnazjum nr 16 w Gdańsku oraz klasa IB I Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni, wraz ze swoimi nauczycielami, co w sumie dało nam armię 34 osób, gotowych (pod naszym czujnym okiem) penetrować sopockie źródliska. W ciągu dwóch akcji (piątkowej i sobotniej) wypełniliśmy kilkadziesiąt 200-litrowych worków na śmieci i usypaliśmy stos z porzuconych przedmiotów nie mieszczących się w tych workach.
Czegóż tam nie było – wszędobylscy uczniowie, chodzący na palcach i po kamieniach aby nie stratować cennej roślinności, wydobyli na światło dzienne nawet stare wykładziny oraz (bardziej standardowe) opony, buty, skrzynie, parasole, kubki po jogurtach, a nawet... telefon. Równie imponująca była kolekcja odpadów metalowych – od sprężyn z łóżek po zwoje drutu i wielkie arkusze zardzewiałej blachy. Dla uczestników sprzątania przygotowaliśmy też krótkie prelekcje na temat walorów przyrodniczych „Wąwozów Grodowych” i wręczyliśmy „salamandrowe” ulotki.
W przyszłym roku z urwiska nad niszą źródliskową będzie już można podziwiać widok „śródmiejskiej puszczy” bez niepożądanych elementów – uczniowie otrzymali solidną porcję przyrodniczej i społecznej edukacji, a miejskim służbom pozostało wywieźć z umówionego miejsca zdeponowaną górę naszych „zdobyczy wojennych”.
Mateusz Ciechanowski
Agnieszka Przesmycka
Akademickie Koło Chiropterologiczne PTOP „Salamandra” w Gdańsku
Serdecznie dziękujemy Pani Elżbiecie Kalinowskiej – Wojewódzkiemu Konserwatorowi Przyrody w Gdańsku i Pani Elżbiecie Klimaszewskiej – pracowniczce urzędu konserwatorskiego, za finansowe wsparcie naszych działań w użytku ekologicznym „Oliwskie Nocki”. Sławomirowi Zielińskiemu – gdańskiemu entomologowi i działaczowi Pomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego „Zdrowy Gdańsk”, dziękujemy za zwerbowanie wyjątkowo wytrwałych czyścicieli sopockich wąwozów.