W maju 2009 r. Komisja Europejska rozpoczęła przeciwko Polsce postępowanie w związku z naruszeniem wspólnotowych przepisów dotyczących ochrony ptaków. Uznała, że polowania na gęsi w drugiej połowie stycznia, prowadzone w Polsce Zachodniej, stanowią zagrożenie dla gęgaw, które w tym czasie rozpoczynają już tam sezon lęgowy. Kolejnym naruszeniem prawa wspólnotowego jest rozpoczynanie polowań na kaczki, łyski i gołębie grzywacze w czasie, gdy ptaki te jeszcze wychowują młode. Również krajowe przepisy dotyczące handlu ptakami są sprzeczne z postanowieniami Dyrektywy Ptasiej.
Polskie władze szczycą się, że dawno już dopasowały nasze prawo krajowe w zakresie ochrony środowiska do przepisów Unii Europejskiej. Choć rzeczywiście pod tym względem stopniowo jest coraz lepiej, niestety wciąż jeszcze, gdziekolwiek by lekko podrapać, zaraz można się doskrobać różnych niezgodności. Niektóre są wynikiem przeoczenia czy niezrozumienia przepisów wspólnotowych, inne utrzymywane są świadomie, pod wpływem różnych lobby zainteresowanych utrzymaniem status quo.
W art. 7 ust. 4 Dyrektywy Ptasiej czytamy: „Państwa Członkowskie sprawdzają w szczególności, czy na gatunki, do których stosuje się prawo łowieckie, nie są organizowane polowania w okresie wychowu młodych ani w czasie trwania poszczególnych faz reprodukcji”. Dodatkowo w art. 5 lit. d dyrektywa zakazuje umyślnego płoszenia ptaków, szczególnie w okresie lęgowym, jeśli może to zaszkodzić ich ochronie.
Gęgawa to jedyny rodzimy gatunek gęsi, który rozmnaża się w Polsce. Pozostałe gatunki spotykamy u nas jedynie podczas sezonowych migracji, a ostatnio coraz częściej także na zimowiskach. Gęgawy rozpoczynają sezon lęgowy bardzo wcześnie. Już w drugiej połowie stycznia mogą wracać na lęgowiska i zajmować terytoria lęgowe. Gniazda zaczynają budować w lutym, a w marcu już siedzą na jajach. W tym czasie inne gatunki gęsi jeszcze przelatują nad Polską w drodze na lęgowiska.
W naszym kraju polować można obecnie na gęsi zbożowe, białoczelne i gęgawy. Stanowią one razem zdecydowaną większość występujących w Polsce gęsi. W okresie przelotów i zimowania tworzą często wielotysięczne stada mieszane. Zgodnie z obowiązującym obecnie rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 16 marca 2005 r. w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne, na większości terytorium Polski okres polowań na te trzy gatunki trwa od 1 września do 21 grudnia, czyli w czasie przelotów na zimowiska i na początku sezonu zimowania. Jednak na terenie województw: dolnośląskiego, lubuskiego, wielkopolskiego i zachodniopomorskiego okres polowań jest wydłużony do 31 stycznia. Oznacza to, że w przypadku gęgawy obejmuje on już początek okresu rozrodczego.
Pod wpływem oficjalnego upomnienia przekazanego przez Komisję Europejską, w najnowszym projekcie nowelizacji rozporządzenia w sprawie okresów polowań, w wymienionych wyżej czterech województwach okres polowań miałby zostać skrócony do połowy stycznia, ale wyłącznie w odniesieniu do gęgawy. Pozostałe dwa gatunki mają być celem polowań jak dotąd - do końca miesiąca. Ministerstwo Środowiska argumentuje, że myśliwi zgodnie z przepisami strzelają tylko do rozpoznanego celu, więc przypadkowe zastrzelenie gęgawy w drugiej połowie stycznia, w wyniku wzięcia jej za gęś zbożową lub białoczelną, „nie będzie możliwe na gruncie obowiązującego w Polsce prawa”.
Ornitolodzy, organizacje przyrodnicze i Komisja Europejska, a nieoficjalnie także niektórzy myśliwi, nie podzielają tej wiary w cudowną moc przepisu. Pomińmy nawet fakt, że dla znacznej części myśliwych „gęś to gęś” i po prostu nie potrafią oni rozpoznawać poszczególnych gatunków. Polowania zwykle odbywają się w trudnych warunkach świetlnych - o świcie lub o zmroku, gdy rozpoznanie gatunku gęsi na podstawie ciemnej sylwetki na tle szarzejącego nieba jest trudne nawet dla eksperta. Poza tym na polowaniach strzela się ze śrutu do gęsi lecących często w mieszanych grupach, a wystrzelony „obłoczek” śrutu ma spore pole rażenia… Polowania na wszystkie gęsi w całej Polsce powinny kończyć się przed Bożym Narodzeniem.
15 sierpnia rozpoczyna się sezon łowiecki między innymi na kaczki krzyżówki, czernice, głowienki i łyski. Tymczasem w polskich warunkach okres wychowu młodych u kaczek (zwłaszcza z gatunków nurkujących) i łysek kończy się dopiero w pierwszej dekadzie września. Poza łyskami i łownymi gatunkami kaczek, dotyczy to także chronionych gatunków kaczek, łabędzi, perkozów… Nie jest to wydarzenie wyjątkowe czy marginalne, jak próbują argumentować niektórzy myśliwi. Jest to obecnie zjawisko powszechne, występujące co roku na terenie całej Polski. Niektóre rybitwy w połowie sierpnia siedzą jeszcze na jajach, wysiadując powtórzone lęgi. Choć do rybitw się nie strzela, pies myśliwski aportujący upolowaną kaczkę przez środek kolonii tych ptaków może spowodować rozproszenie wielu rodzin i upadki piskląt.
Państwa członkowskie UE są zobowiązane nie tylko do zagwarantowania formalnej zgodności przepisów krajowych i wspólnotowych, ale do rzeczywistego zapewnienia, by praktyka łowiecka była zgodna z postanowieniami Dyrektywy. Rozpoczynanie polowań na ptaki wodne w okresie, gdy część z nich regularnie wodzi jeszcze młode, a polowania mogą powodować płoszenie chronionych gatunków w czasie rozrodu, jest ewidentnie sprzeczne z prawem wspólnotowym. Okres ochronny powinien być przedłużony co najmniej do 10 września.
Zgodnie z art. 6 ust. 1 Dyrektywy Ptasiej państwa członkowskie UE mają obowiązek wprowadzić, w odniesieniu do wszystkich gatunków ptaków występujących naturalnie w stanie dzikim na europejskim terytorium Państw Członkowskich, zakaz sprzedaży, transportu w celu sprzedaży, przetrzymywania w celu sprzedaży oraz oferowania do sprzedaży żywych lub martwych osobników, jak również wszelkich łatwo rozpoznawalnych części lub otrzymanych z nich produktów. Na podstawie ust. 2 tego artykułu zakaz ten nie dotyczy jedynie siedmiu gatunków z części pierwszej Załącznika III dyrektywy, pod warunkiem, że ptaki zostały legalnie zabite lub schwytane, lub nabyte w inny legalny sposób. Dodatkowo ust. 3 dyrektywy pozwala, by po konsultacji z Komisją Europejską państwa członkowskie zezwoliły także na podobnych zasadach na handel gatunkami z drugiej części Załącznika III (19 gatunków), przy czym wyniki konsultacji z Komisją mają być publikowane w Dzienniku Urzędowym Wspólnot Europejskich.
A jak to wygląda w przepisach polskich? W odniesieniu do gatunków objętych ścisłą ochroną gatunkową odpowiednie zakazy wprowadzono. W odniesieniu do gatunków objętych ochroną częściową, żadne zakazy nie dotyczą czapli siwych i kormoranów czarnych występujących na terenie stawów rybnych uznanych za obręby hodowlane, co już samo w sobie jest sprzeczne z dyrektywą. W praktyce uznaje się, że ptaki z tych gatunków zabite na stawach mogą być, zgodnie z polskim prawem, sprzedawane (po czym poznać, gdzie ptak został zabity?). Również wszystkie inne ptaki z gatunków objętych ochroną częściową mogą być przedmiotem handlu, jeśli zostały pozyskane na podstawie odpowiedniego zezwolenia, co jest sprzeczne z art. 6 Dyrektywy Ptasiej (żaden z nich nie jest zamieszczony w Załączniku III). W odniesieniu do gatunków łownych ustawa Prawo Łowieckie wprowadza pewne ogólne ograniczenia dotyczące obrotu żywą zwierzyną i jej mięsem, ale nie mają one wiele wspólnego z wymaganiami omawianego przepisu dyrektywy.
Czy więc polski ustawodawca zupełnie zapomniał o art. 6 Dyrektywy Ptasiej? Nie! Lecz uwzględnił ten przepis w sposób wielce... niedoskonały. Otóż zgodnie z ustawą Minister Środowiska zamieścił załącznik (nr 4) w rozporządzeniu w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną, w którym wymienił cztery gatunki z pierwszej części Załącznika III dyrektywy (krzyżówkę, bażanta, kuropatwę i grzywacza). Wg tytułu tego załącznika gatunki te „mogą być sprzedawane, transportowane i przetrzymywane w celach handlowych, jeżeli zostały legalnie upolowane”. Pomińmy zagadnienie, dlaczego załącznik ten, obejmujący wybrane gatunki łowne, tkwi w rozporządzeniu dotyczącym gatunków chronionych. Istotniejsze jest pytanie - cóż wynika z tego załącznika? Ano nic! Jest on kompletnie oderwany od obowiązującego porządku prawnego. Nie ma np. żadnego przepisu, który by zakazywał tych czynności w stosunku do innych gatunków łownych, nie mówiąc już o sankcjach za te czynności (poza wspomnianymi wcześniej ogólnymi uregulowaniami w prawie łowieckim, określającymi zasady obrotu mięsem i żywymi zwierzętami z wszelkich gatunków łownych). Gdyby nagle dodać do tego rozporządzenia załącznik wskazujący, że wolno nosić krawaty niebieskie i czarne, byłby on tak samo bez żadnego prawnego czy praktycznego wpływu na barwy noszonych krawatów. Oznacza to, że art. 6 dyrektywy faktycznie nie został przeniesiony do polskiego prawa w odniesieniu do wielu gatunków ptaków (łownych, objętych ochroną częściową oraz gatunków nie występujących w Polsce i nie objętych żadną formą ochrony, a występujących w innych krajach Wspólnoty).
Postulat dostosowania polskich przepisów dot. ochrony ptaków do prawa wspólnotowego jest od lat podnoszony przez PTOP „Salamandra” i inne organizacje przyrodnicze. Udało się to już w odniesieniu do terminów polowań na słonki. Jeśli Minister Środowiska nie skoryguje wkrótce wskazanych sprzeczności z własnej inicjatywy, zapewne zostanie do tego zachęcony przez Komisję Europejską. W przypadku krajów „starej Unii”, w których lobby myśliwskie także było zbyt silne, by krajowi politycy zdecydowali się podjąć niekorzystne dla niego decyzje, dostosowanie do prawa wspólnotowego następowało w wyniku wyroków Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich, który zawsze w takich sprawach stawał po stronie przyrody i prawa wspólnotowego.
Andrzej Kepel
Podczas tegorocznego 10. maratonu „Poznań Maraton”, który odbył się na ulicach stolicy Wielkopolski w niedzielę 11 października, wśród licznych biegaczy pobiegła także wataha... ok. 85 miłośników wilków!
Do udziału w Maratonie większość biegaczy przygotowuje się długo. Bieg na trasie o długości ponad 42 km to dla człowieka bardzo poważny wysiłek. Tymczasem dla wilków przemierzenie takiego dystansu w jeden dzień to pestka. Zdarza się, że pojedyncze wilki potrafią jednej doby przemierzyć odcinek nawet ponad 10 razy dłuższy! Nic więc dziwnego, że ci czworonożni długodystansowcy potrzebują do życia bardzo dużych, względnie naturalnych terenów. Rozległe lasy Polski Zachodniej doskonale spełniają ich wymagania środowiskowe. Od kilku lat wilki stopniowo rekolonizują te tereny. Badania prowadzone w ostatniej dekadzie wskazują, że Polskę Zachodnią (na zachód od Wisły) zasiedla około 80 wilków. Należy jednak podkreślić, że pojemność środowiska jest tutaj na tyle duża, że liczba ta potencjalnie może znacząco wzrosnąć - nawet do 10 razy! Głównymi czynnikami ograniczającymi liczebność wilków w Polsce Zachodniej jest kłusownictwo i kolizje z samochodami. Istotne znaczenie mają również drogi i autostrady przecinające naturalne szlaki migracyjne łączące odbudowującą się populację zachodnią ze stosunkowo licznymi populacjami ze wschodu kraju. Niestety, wciąż wielu ludzi boi się sąsiedztwa wilków, opierając swój stosunek do tych zwierząt na uprzedzeniach i przesądach.
W ramach propagowania przyjaznego stosunku do wilków Polskiemu Towarzystwu Ochrony Przyrody „Salamandra” udało się zebrać grupę ponad 80 biegaczy z całej Polski, którzy w tegorocznym poznańskim Maratonie pobiegli w drużynie wilczej. Można ich było poznać po koszulkach z logiem „Biegnę dla wilka”. Wolontariusze Towarzystwa zbierali także podczas Maratonu datki od widzów i uczestników. Pieniądze te zostały następnie wykorzystane na działania edukacyjne, w tym przeprowadzenie kilku prelekcji dla uczniów szkół na temat wilków i ich ochrony.
„Salamandra” od ponad roku prowadzi w Wielkopolsce działania edukacyjne mające stworzyć dla wilków przyjaźniejszą atmosferę. Jest to ważny element kampanii na rzecz ochrony tych zwierząt. Towarzystwo stara się też ograniczać celowe zabijanie wilków poprzez zwalczanie nielegalnego handlu produktami pozyskanymi ze skłusowanych zwierząt.
Akcja „Biegnę dla wilka” jest kolejnym nietypowym przedsięwzięciem promocyjnym dotyczącym wilków, prowadzonym przez nasze Towarzystwo. W ubiegłym roku wspólnie z Kupcem Poznańskim przeprowadziliśmy dużą kampanię reklamową dotyczącą tych zwierząt, a w tym roku przeprowadziliśmy w wielkopolskich szkołach serię nieodpłatnych prelekcji na temat wilków, podczas których po raz pierwszy wykorzystaliśmy technikę pokazów trójwymiarowych.
Andrzej Kepel
Po siedmiu latach przerwy postanowiliśmy powtórzyć akcję obrączkowania łabędzi w rejonie Wielkich Jezior Mazurskich
Fot. Adriana Bogdanowska
We wrześniu 2009 r. po raz drugi PTOP „Salamandra” zorganizowało akcję obrączkowania łabędzi na Mazurach. Podobnie jak podczas pierwszej akcji przeprowadzonej w roku 2002, przemieszczaliśmy się po Wielkich Jeziorach Mazurskich żaglówką, zakładając kilkudziesięciu napotkanym po drodze łabędziom gustowne obrączki.
Ze względu na małą płochliwość mazurskich łabędzi, ich chwytanie nie nastręczało większych kłopotów. Znakowane były przede wszystkim młode, tegoroczne ptaki, a w miarę możliwości również ich rodzice. Udało się także odczytać obrączki u kilku wcześniej oznakowanych osobników. Część z nich pochodziła z zagranicy (np. Białorusi). Mamy nadzieję, że podobnie jak w wyniku pierwszej akcji, uzyskamy wiele interesujących wiadomości powrotnych, wskazujących, gdzie wędrują (np. na zimę) łabędzie urodzone lub odbywające lęgi w tej części Polski. Podsumowanie wyników tych badań zamieścimy w przyszłorocznym numerze Magazynu.
Andrzej Kepel
Uczestnicy wycieczki do PN „Ujście Warty” chętnie konfrontowali w terenie teoretyczną wiedzę na temat ptaków, zdobytą podczas kursu
Fot. Przemysław Wylegała
W październiku i listopadzie nasze Towarzystwo zorganizowało dla poznańskiej młodzieży cykl pięciu wycieczek ornitologicznych. Odwiedziliśmy kilka ważnych ptasich ostoi, m.in. Park Narodowy „Ujście Warty”, Dolinę Noteci i stawy w Objezierzu. Podczas tych całodniowych wyjazdów, uczestnicy mieli okazję obserwować wiele rzadkich i ciekawych gatunków ptaków, m.in. bieliki, sokoły wędrowne, czaple białe, różne gatunki gęsi, kaczek oraz łabędzi. Pobierali oni także trudne lekcje rozpoznawania ptaków od trzech ornitologów współpracujących z „Salamandrą”, którzy byli przewodnikami podczas wycieczek.
Grupa młodzieży brała także udział w serii wykładów poświęconych ornitologii, w tym rozpoznawaniu poszczególnych grup ptaków. Dzięki uprzejmości prof. Piotra Tryjanowskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, zajęcia te mogły się odbywać w sali wykładowej Zakładu Zoologii. Zdobyta podczas tych zajęć wiedza teoretyczna z pewnością przydawała się podczas wyjazdów terenowych.
Zarówno wycieczki jak i wykłady sfinansowane zostały przez Urząd Miasta Poznania.
Przemysław Wylegała
Lipiec to tradycyjny miesiąc obozów naukowo-szkoleniowych Akademickiego Koła Chiropterologicznego PTOP „Salamandra” w Gdańsku, podczas których nowi wolontariusze i członkowie Koła mogą zobaczyć z bliska jak wygląda nietoperz, uzyskać pierwsze umiejętności w rozpoznawaniu gatunków, prowadzeniu odłowów w sieci, kontroli kryjówek dziennych czy obsłudze detektora ultradźwięków. Ale przede wszystkim możemy w prawdziwie wakacyjnej atmosferze... popracować, inwentaryzując faunę nietoperzy kolejnych parków krajobrazowych naszego regionu.
Tym razem, w dniach 9-19 lipca 2009 r., nasz obóz odbył się w północnej części Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Jak to zwykle bywa, „pod latarnią najciemniej” i na temat nietoperzy tego położonego tuż obok Gdańska obszaru wiadomo naprawdę niewiele. Kiedyś, w latach 1993-1995, odbywały się tu pierwsze obozy naszego koła, podczas których złowiono zaledwie kilka osobników tych latających ssaków. Dzięki gościnie Nadleśnictwa Gdańsk, nasze namioty stanęły w przytulnym sadzie koło domu pracownika tej instytucji - Michała Piwosza, wspierającego nas wszechstronnie przez cały czas trwania obozu. Choć w tym roku nasze sieci nie uginały się pod złowionymi nietoperzami tak, jak rok wcześniej na Mierzei Wiślanej, praktycznie nie było nocy bez jednego lub kilku osobników. Ku naszemu zaskoczeniu najliczniejszy i najczęstszy wśród nich okazał się gacek brunatny (Plecotus auritus), na Mierzei będący jednym z najrzadszych gatunków (zawitał w nasze sieci zaledwie raz!). Niezapomnianych wrażeń dostarczyły odłowy prowadzone nad pewnym niewyobrażalnie zamulonym stawem w lesie koło Wejherowa, gdzie przegrodzenie tafli wody sieciami wymagało... budowy mostu ze zwalonych konarów i drągów. Z pewnością badania w północnej części TPK będą kontynuowane w latach następnych.
Mateusz Ciechanowski
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Akademickie Koło Chiroterologiczne PTOP „Salamandra” w Gdańsku