Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Szlakiem Koziorożców

Z  Valnontey, miejscowości położonej na wysokości 1666 m n.p.m., w dolinie o tej samej nazwie, do schroniska Rifugio Vittorio Sella, na wysokości 2584 m n.p.m., podejście nie było może szczególnie trudne, ale na pewno męczące. Prawie cztery godziny wędrówki pod górę ze stanowczo zbyt mocno wyładowanymi plecakami (prowiant przywieziony z Polski!) dało nam się porządnie we znaki.

Kozica (Rupicapra rupicapra)

Kozica (Rupicapra rupicapra)
Fot. Andrzej Kepel

Ostre, alpejskie słońce i wielkie, ciągnące w dół garby na plecach wycisnęły z nas całe potoki… potu. W dodatku kiedy już wrzuciliśmy bagaż do „celi” w schronisku i zredukowaliśmy niedobory płynów i cukrów w organizmach, oczywiście zaczęło padać. Jak to w górach! Nie zważając na opór górskiej pogody postanowiliśmy jeszcze tego popołudnia wybrać się do położonego kawałek drogi od schroniska stawu Laghetto di Laoson. W siąpiącym raz mocniej, raz słabiej deszczu, wśród rozlegających się od czasu do czasu gwizdów świstaków, licznie zamieszkujących otoczenie Rifugio przeszliśmy przepływający w pobliżu strumień i wkroczyliśmy w świat skalnych, kolorowych od porostów rumowisk. Już po kilku minutach, wysoko nad nami, na skale zobaczyliśmy czarną sylwetkę zwierzęcia z długimi, zaginającymi się do tyłu rogami, wyraźnie widoczną na tle szarego nieba. Koziorożec? Obserwacja przez lornetkę utwierdziła nas w przekonaniu, że oto właśnie widzimy króla Alp Graickich i symbol Parku Narodowego Gran Paradiso. Spróbowaliśmy podejść nieco bliżej i zrobić zdjęcie, na którym, choć trochę byłoby widoczne dumnie obserwujące okolicę zwierzę. Niestety! Po chwili „obiekt” oddalił się i zniknął za skałami. Licząc, że może jeszcze uda nam się go gdzieś wypatrzyć ruszyliśmy dalej. Po krótkiej wędrówce po nieco chybotliwych głazach dotarliśmy do stawu. Skończyłem robić żonie zdjęcie na tle jeziorka i szczytów po przeciwnej stronie doliny Valnontey, odwróciłem się i odszedłem kawałek za niewielką skałę, aby sfotografować malowniczą okolicę schroniska Vittorio Sella, kiedy... szczęka mi opadła. Kilkanaście kroków ode mnie, najspokojniej w świecie stał sobie, odwrócony tyłem, koziorożec alpejski (Capra ibex). Od czasu do czasu skubiąc rzadką trawkę spoglądał w dół. Zawołałem żonę i zacząłem pstrykać mu zdjęcia. Odwrócił się i popatrzał na nas z zaciekawieniem, jakby zdziwiony zainteresowaniem zabawnych wybryków natury, poruszających się po górach na dwóch nogach. Podeszliśmy trochę bliżej, ale chyba mu się to nie spodobało, bo zeskoczył w dół i zniknął za głazem. W nadziei, że uda nam się jeszcze zrobić jakieś zdjęcie, poszliśmy za nim. I wtedy zobaczyliśmy na co on tak spoglądał ze swojego stanowiska obserwacyjnego. Poniżej, na niewielkiej hali, pasło się całe stado rogatych „alpinistów”. Pstryknęliśmy jeszcze kilka zdjęć i zaczęliśmy wycofywać się do schroniska - wyraźnie zbierało się na burzę.

Płochacza skalnego (Prunella collaris) możemy spotkać wysoko pośród skał

Płochacza skalnego (Prunella collaris) możemy spotkać wysoko pośród skał
Fot. Andrzej Kepel

Jak się potem okazało, nie było to - na szczęście - nasze ostatnie spotkanie z koziorożcami. Już następnego dnia, w drodze na przełęcz Col Lauzon (3295 m n.p.m.), natknęliśmy się na kolejne stado tych wspaniałych zwierząt. Najspokojniej w świecie spacerowały one wprost na szlaku i w jego pobliżu, objadając się do syta trawą. Oba stada złożone były z samców - potężniejszych i posiadających znacznie większe rogi niż samice. Przez większą część roku, za wyjątkiem okresu rui, koziorożce „panowie” i koziorożce „panie” wraz z dziećmi żyją w oddzielnych grupach. Trochę dalej - tuż pod rumowiskiem skalnym, po którym wspinaliśmy się na przełęcz - kolejna niespodzianka. Stado samic! Co prawda były one nieco bardziej płochliwe niż samce, jednak i tak pozwalały się do siebie zbliżyć na stosunkowo niewielką odległość. Dla mieszczucha - przyzwyczajonego jedynie do przemykających gdzieś w oddali pojedynczych okazów saren czy jeleni - moc wrażeń.

Park Narodowy Gran Paradiso (Parco Nazionale del Gran Paradiso) obejmuje masyw Gran Paradiso (4061 m n.p.m.) i przylegające doliny: Valnontey, Valsavarenche oraz Val di Rhemes. Łączna powierzchnia obszaru chronionego wynosi niemal 720 km2. Łączna długość szlaków turystycznych na terenie Parku - 450 km.

Charakterystyczny dla muraw alpejskich zawilec narcyzowy (Anemone narcissiflora)

Charakterystyczny dla muraw alpejskich zawilec narcyzowy (Anemone narcissiflora)
Fot. Andrzej Kepel

Park Narodowy oficjalnie został utworzony w 1922 roku, na dawnych terenach łowieckich włoskiego króla - myśliwego, Wiktora Emanuela II (Vittorio Emanuelle). Jednak już sam król Wiktor Emanuel II rozumiał potrzebę ochrony tego zwierzęcia i w 1821 r. zabronił polować na koziorożce komukolwiek, z wyjątkiem siebie rzecz jasna. W Austrii koziorożce wyginęły już w XVIII wieku, a w wieku XIX w Szwajcarii i Delfinacie (Francja). W momencie utworzenia Parku Narodowego, masyw Gran Paradiso był jedynym w Europie obszarem, na którym koziorożce zdołały przetrwać. Obecnie, w wyniku naturalnych migracji bądź reintrodukcji spotkać je można także w innych rejonach Alp - masywie Vanoise we Francji, gdzie utworzono - graniczący z Gran Paradiso - Park Narodowy Vanoise, Masywie Monte Rosa we Włoszech, Alpach Karnickich oraz Dolomitach Wschodnich. W samym Gran Paradiso jest ich teraz ok. 5 000 osobników. Koziorożce nie są jedynymi rzadkimi zwierzętami występującymi w Gran Paradiso. Spotkać tam można także kozice (Rupicapra rupicapra), znane nam doskonale z Tatr, jednak jest ich tutaj dużo więcej (ok. 8 000 osobników) i są jakby mniej płochliwe niż „nasze”.

Zielone (oczywiście latem) górskie stoki są dość gęsto zryte przez świstaki (Marmota marmota) bardzo tu liczne i hałaśliwie świszczące na widok turystów. Są one również nieco większe niż świstaki tatrzańskie. Ponadto, zobaczyć tutaj można gronostaje (Mustela erminea), drobne, drapieżne ssaki, słynne w świecie jako materiał na bogate, koronacyjne szaty królewskie, a także togi rektorskie. Osobnik, którego widzieliśmy, szybko schował się w norce pod głazem. Z ptaków drapieżnych występują tu ponoć orły przednie (Aquila chrysaëtos), jednak musi to być wyjątkowo wysoko, gdyż my widywaliśmy głównie mazurki (Passer montanus), wieszczki (Pyrrhocorax graculus) i wrończyki (Pyrrhocorax pyrrhocorax). Co prawda jako nieornitolodzy mogliśmy przeoczyć jakąś rzadkość, jednak wydaje się, iż nie dotyczy to orłów.

Oczywiście nie tylko fauna Parku Gran Paradiso zachwyca. Jest tam również masa, naprawdę masa, pięknych roślin. Co prawda najlepszym okresem do podziwiania obsypanych kwieciem, alpejskich łąk jest przełom czerwca i lipca, jednak nawet w sierpniu, w trakcie naszej wizyty w Gran Paradiso, było na co popatrzeć. Rosną tam tojady, goryczki, dziewięćsiły, zimowity, arniki, dębiki ośmiopłatkowe itd. Na pierwszy rzut oka lasy porastające niższe partie gór wydają się być identyczne jak w Tatrach. Jednak gdy bliżej przyjrzeć się drzewom, które je tworzą, okazuje się, że są to głównie modrzewie, a nie świerki. Wyżej w górach nie ma kosówki, a jedynie „zarośla” wawrzynków i wierzb karłowatych stanowiących strefę przejściową pomiędzy lasem a piętrem roślinności alpejskiej. Bogato „porośnięte porostami” skały i drzewa winny, moim zdaniem, spotkać się z uznaniem, porosto(licheno)logów.

Albin Pawłowski

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.