Większość z nas myśląc o grzybach, ma przed oczami nóżkę i kapelusz, na którym czasami siedzi jeszcze brodaty krasnoludek. Taka bajkowa wizja została nam w pamięci z dzieciństwa. Później, w dorosłym życiu, utrwaliliśmy ten wizerunek (choć zwykle bez krasnoludka) na jesiennych grzybobraniach, podczas których prawdziwym rarytasem był prawdziwek, czyli borowik szlachetny (Boletus edulis). Warto jednak wiedzieć, że przebogaty świat grzybów wielkoowocnikowych nie kończy się na tak banalnych (z pozoru) formach.
Czerwone mieseczki czarek to jeden z pierwszych grzybowych zwiastu- nów wiosny |
Ulubionym miejscem garstnicy wypaleniskowej są wygasłe ogniska. Wyrasta gromadnie na węglu drzewnym. |
W Polsce znanych jest ok. 15 gatunków purchawek, które mogą rosnąć pojedynczo lub w skupieniach |
W poprzednim numerze Magazynu poznaliśmy różne gatunki grzybów typowo wiosennych (zobacz: Wiosenne grzybobranie - SALAMANDRA 1/2003). Niektóre z nich charakteryzowały się bardzo dziwnymi, nietypowymi kształtami. Przede wszystkim przedstawiciele klasy workowców Ascomycetes zadziwiają swą różnorodnością... Już wczesną wiosną pojawia się wiele ciekawych gatunków, które na swoje siedliska wybierają przede wszystkim lasy grądowe i łęgowe, czyli te najbardziej żyzne i wilgotne. Najwcześniej owocujące gatunki czarek (Sarcoscypha spp.) – do niedawna uznawane za jeden gatunek – zachwycają szkarłatnymi barwami oraz miseczkowatym kształtem owocników.
|
|
Maleńką włośniczkę znajdziemy na starych pniakach i gałęziach leżących na ziemi, w pobliżu rzek i strumieni |
Nasycone czerwienią miseczki dzieżki pomarańczowej spotkamy latem i jesienią na błotnistych polnych drogach |
Podobne do czarek, na pierwszy rzut oka, są inne grzyby miseczkokształtne, np. dzieżka pomarańczowa (Aleuria aurantia) – której owocniki mogą osiągać nawet 10 cm średnicy, włośniczka tarczowata (Scutellinia scutellata) – drobny grzybek, charakteryzujący się szczeciniastymi, czarnymi włoskami na brzegu owocnika, a po rozgnieceniu wydzielający przyjemny zapach fiołków, czy garstnica wypaleniskowa (Geopyxis carbonaria) – wyrastająca tylko na zwęglonych szczątkach drewna wymieszanego z ziemią. Jeśli jednak znamy terminy oraz miejsce ich występowania, a także wielkość owocników, raczej nie może być mowy o pomyłce. Są to gatunki zwykle niejadalne (poza dzieżką, którą Włosi zjadają na surowo w sałatkach), ale ze względu na swoją urodę wykorzystywane często w kuchni jako ozdoba różnych dań.
W Polsce najczęściej spotyka się czarkę austriacką (S. austriaca), która występuje jednak głównie na pogórzu i w górach w miejscach ciepłych i wilgotnych, bogatych w opadłe gałązki drzew i krzewów liściastych. Od czarki szkarłatnej (S. coccinea), oprócz miejsca występowania, różni się widoczną tylko pod mikroskopem cechą: mocno poskręcanymi włoskami na zewnętrznej stronie miseczki.
Najdziwniejsze kształty mają jednak grzyby, które spotkamy późnym latem i jesienią. Są to różne gatunki gałęziaków, próchnilców, soplówek, purchawek, gwiazdoszy i szmaciaków.
Jesienią w lasach bukowych spotkamy soplówkę gałęzistą, a w lasach jodłowych równie okazałą soplówkę jodłową
Fot. Aleksander Dorda
Nazwa rodzajowa soplówek wskazuje na ich podobieństwo do sopli lodu. Poszczególne gatunki różnią się budową owocników. Rosnące przeważnie na powalonych bukach śnieżnobiałe owocniki soplówki gałęzistej (Hericium clathroides) zachwycają skomplikowaną strukturą przestrzenną, przywodzącą na myśl podwodne kolonie koralowców. W górskich borach możemy spotkać soplówkę jodłową (H. coralloides). Najrzadsza – soplówka jeżowata (H. erinaceum) – pojawia się od sierpnia do listopada na pniach buków i dębów. Owocniki tej ostatniej przypominają kulę złożoną z wielu drobnych, zbitych ze sobą igiełek. Uważana jest za grzyb wymierający na terenie Polski (znana jedynie z kilku stanowisk). Czasami udaje się zachować stanowisko takiego gatunku obejmując je jedną z form ochrony, np. uznając drzewo, na którym rośnie, za pomnik przyrody. Wszystkie gatunki soplówek podlegają w Polsce ścisłej ochronie gatunkowej, a więc mimo że młode owocniki są jadalne, nie można ich zbierać.
Coraz rzadszy w naszych lasach szmaciak gałęzisty nazywany jest też „kozią brodą” albo „leśnym kalafiorem”
Fot. Adriana Bogdanowska
W czasie letnich i jesiennych spacerów możemy trafić na przypominające leżącą przy pniu żółtawą gąbkę owocniki szmaciaków. Wszystkie gatunki pasożytują na korzeniach drzew i tam, gdzie raz pojawiły się ich kalafiorowate owocniki, jest duża szansa, że pojawią się w następnych latach. W lasach iglastych rośnie rzadki szmaciak gałęzisty (Sparassis crispa), który najczęściej poraża pnie sosen, rzadziej świerków. Liczne płatkowate i pofałdowane odgałęzienia owocnika wyrastają ze zbitej grzybni, która oplata korzenie drzewa. Pień zainfekowanego drzewa intensywnie wydziela żywicę. Dużo rzadszy jest szmaciak krótkotrzonowy (S. brevipes), który woli korzenie drzew liściastych (najczęściej buka i dębu), ale nie pogardzi też jodłą czy modrzewiem. Jest jaśniejszy od poprzednika, o większych, przypominających listki rozgałęzieniach.
Gałęziaki przybierają najprzeróżniejsze formy, często mało charakterystyczne dla poszczególnych gatunków i dlatego bardzo trudno je na pierwszy rzut oka rozróżnić. Można je znaleźć zarówno na pniakach lub zagrzebanych w ziemi kawałkach drewna, jak i na ziemi, gdzie tworzą tzw. czarcie kręgi. Dawniej wierzono, że w takich miejscach tańczą czarownice, dlatego nazywano je też pierścieniami czarownic. Owocniki gałęziaków mają często intensywne barwy, więc łatwo je zauważyć nawet z daleka.
Pod koniec lata na spróchniałych pniach drzew pojawiają się w zwartych grupkach kuliste owocniki purchawki gruszkowatej (Lycoperdon pyriforme), które będą rosnąć aż do ostatnich dni jesieni. Ich cechą rozpoznawczą jest chropowata (ale tylko u młodych osobników), powierzchnia oraz charakterystyczny gruszkowaty kształt. Na szczycie owocnika występuje zwykle mały garbek, który w odpowiednim momencie pęka, uwalniając chmurę zarodników. Z wiekiem owocniki zmieniają barwę z białej na brązową, kiedy ich wnętrze zamienia się w czarny proszek dojrzałych zarodników.
Bezpośrednio na ziemi wyrastają pozostałe gatunki purchawek: m.in. purchawka jeżowata (L. echinatum), brunatna (L. umbrinum) i chropowata (L. perlatum), która jest najpospolitsza. Młode, białe osobniki purchawek wykorzystywane są przez smakoszy w kuchni (np. pokrojone w talarki i usmażone na maśle). Pewne plemię indiańskie używało sproszkowanych purchawek jako leku gojącego podrażnioną skórę dzieci.
W Polsce znanych jest ok. 15 gatunków purchawek, które mogą rosnąć pojedynczo lub w skupieniach. U wszystkich występuje dwuwarstwowa osłona warstwy zarodnionośnej. Zewnętrzna ozdobiona jest najczęściej różnymi brodawkami lub kolcami, wewnętrzna jest za to bardzo cienka – wręcz pergaminowa.
Ta kosmata kuleczka to purchawka jeżowata - rzadki gatunek, występujący w lasach bukowych |
Ciemna „siostra” purchawki chropowatej to purchawka brunatna, którą spotkamy w lasach |
Największe emocje wzbudza jednak jeden z największych grzybów świata – purchawica olbrzymia (Langermania gigantea), ze względu na swoją wielkość i kształt zwana także czasznicą. Od sierpnia do października na skraju pastwisk, w widnych lasach, parkach i ogrodach, można podziwiać bielejące w trawie kule jej owocników. Potrafią one osiągać naprawdę imponujące rozmiary – największe okazy miały nawet 1,5 m średnicy i ważyły 20 kg! Należy ona do tej samej rodziny (purchawkowate Lycoperdaceae), co gatunki wcześniej omówione, jednak w przeciwieństwie do nich ma gładką skórkę, z wiekiem rozpadającą się na płaty, które jeszcze przez długi czas utrzymują się na owocniku. Młode osobniki purchawicy są jadalne, stwierdzono nawet, że mają właściwości lecznicze (szczep Indian Dakota używał proszku z zarodników do pokrywania ran, w celu zatamowania krwawienia), ale należy pamiętać, że jest to grzyb ściśle chroniony, więc nie należy go zrywać.
Purchawka chropowata jest najczęściej spotykanym gatunkiem purchawki. Całe gromady jej owocników spotkamy w parkach i lasach. |
Zainteresujmy się starymi pniakami - możemy spotkać na nich różne grzybowe dziwolągi, np. próchnilce maczugowate |
Jeśli spacerując po lesie (najlepiej liściastym) będziemy uważnie spoglądać pod nogi, może uda nam się dostrzec czarne grzybki przypominające swoim kształtem maczugę Herkulesa. Będzie to zapewne próchnilec długotrzonkowy (Xylaria longipes), który wyrasta zwykle na opadłych gałązkach klonu, albo maczugowaty (X. polymorpha), preferujący podstawy pni drzew i krzewów.
Okratek australijski - ciepłolubny imigrant z dalekiej Australii, zadomawia się w naszych parkach i zaroślach
Fot. Marek Snowarski
Omawiając w dużym skrócie grzyby o najdziwniejszych kształtach, nie mogę pominąć obcych dla naszej przyrody gatunków: okratka australijskiego (Clathrus archeri) czy mądziaka malinowego (Mutinus ravenelii). Słyną one nie tylko z ciekawego wyglądu, ale również przejmującego zapachu, który nas skutecznie odstrasza, ale wabi konieczne do rozsiania zarodników owady lubujące się w padlinie lub gnijących częściach roślin. Pod względem smrodliwości z gatunkami egzotycznymi skutecznie konkuruje nasz rodzimy sromotnik bezwstydny (Phallus impudicus). Roztaczaną przez niego woń gnijącego mięsa można wyczuć nawet z odległości kilkunastu metrów.
Okratek australijski nazywany jest również kwiatowcem australijskim, ponieważ dojrzały owocnik zbudowany z około pięciu krwistoczerwonych ramion rozkłada się na kształt gwiazdy lub kwiatu. Wnętrze ramion pokryte jest śluzowatą masą zarodnikową, cuchnącą zgniłą rzodkwią. Gatunek ten został zawleczony do Europy prawdopodobnie przez owce lub wraz z tropikalnymi roślinami sprowadzanymi z Australii i Nowej Zelandii.
Podobny do niego, ale znacznie rzadszy jest okratek czerwony (C. ruber), którego krwistoczerwony kulisty owocnik ma głęboko powycinane wnętrze przypominające kratę. Jego zarodniki wydzielają kuszącą woń rozkładającego się mięsa.
Wszystkie opisane tutaj egzotyczne gatunki grzybów w formie młodocianej mają kształt jaja, nazywanego czarcim, które wraz z rozwojem pęka, ukazując barwny owocnik. W taki sam sposób przebiega rozwój naszego rodzimego gatunku – sromotnika bezwstydnego. Jego owocnik nie może konkurować barwą z obcymi przybyszami, ale za to jego czarcie jajo uważane jest przez niektórych za prawdziwy przysmak.
Bardzo rzadki mądziak malinowy pachnie zgniłą kapustą (a nie jakby się wydawało – malinami), a kształtem przypomina trochę sromotnika bezwstydnego. Jest jednak od niego znacznie mniejszy, a wyróżnia go przede wszystkim barwa – różowawa, z intensywnie czerwonym (malinowym), zarodnionośnym szczytem. Zawleczono go prawdopodobnie z Ameryki Północnej, a ponieważ lubi gleby zasobne w składniki odżywcze, możemy go spotkać w szklarniach, parkach, zanieczyszczonych laskach, a nawet na wysypiskach śmieci. W Polsce występuje jeszcze jeden przedstawiciel mądziaków – psi (M. caninus), który jest naszym rodzimym (ściśle chronionym) gatunkiem i nie wydziela tak intensywnego zapachu jak jego egzotyczny kuzyn.
Kończąc ten bardzo skrótowy przegląd grzybich piękności, muszę wspomnieć o gwiazdoszach (Geastrum), które pojawiają się w naszych lasach latem i jesienią. Nazwa tych grzybów wywodzi się od kształtu dojrzałych owocników. Ich zewnętrzna osłona po pęknięciu rozkłada się gwiaździście na wszystkie strony, odsłaniając kulistą, delikatną część wewnętrzną. Niektórym ich kształt przywodzi na myśl żołądki, dlatego nazywane są też „grzybami żołądkowymi”. Spokrewnione są z purchawkami. Wnętrze mają wypełnione suchymi zarodnikami, które wysypują się pod wpływem zewnętrznej ingerencji (np. kropli deszczu) przez specjalny otwór na szczycie owocnika. Kształt tego otworu jest jedną z cech wyróżniających poszczególne gatunki. Szarobrązowy kolor tych grzybów nie rzuca się specjalnie w oczy, za to charakterystyczny kształt zwróci uwagę niejednego grzybiarza. Najwięcej gatunków występuje w środowisku przekształconym przez człowieka, np. parkach, ogrodach czy różnego rodzaju zaroślach. Część z nich jest jednak silnie związana z lasami, a pojedyncze rosną na łąkach i wydmach. Zdarza się, że zasuszone dojrzałe owocniki znajdowane są jeszcze wiosną następnego roku.
Jak widać świat grzybów jest ogromnie zróżnicowany i pełen zaskakujących niespodzianek. Opisanie wszystkich w krótkim artykule jest niemożliwe. Mam jednak nadzieję, że tych kilka wybranych opisów i fotografii zachęci do samodzielnych poszukiwań – w lesie i na bibliotecznych półkach.
Adriana Bogdanowska