Rankiem 13 listopada 2002 roku do wybrzeży Galicji zbliżył się płynący pod banderą wysp Bahama tankowiec „Prestige”. W jego zbiornikach znajdowało się 77 tysięcy ton mazutu. Tankowiec przewoził go z Łotwy na Gibraltar. Panujący na Atlantyku sztorm spowodował awarię maszyn i pęknięcie wysłużonego kadłuba, z którego zaczął wyciekać niebezpieczny ładunek. Załoga nie była w stanie zapanować nad okrętem, który zaczął dryfować, poddając się silnym wiatrom i prądom morskim.
Po nieudanych próbach odholowania na pełne morze „Prestige” przełamał się w pół i zatonął
Fot. Marine Nationale
Niemal natychmiast po zgłoszeniu awarii w morze ruszyły hiszpańskie jednostki ratunkowe. Dostały one zadanie odholowania statku jak najdalej od wybrzeża, aby zapobiec jego wejściu na mieliznę. Uznano, że na pełnym morzu łatwiej będzie przepompować zawartość uszkodzonych zbiorników na inny statek. Opróżniony z niebezpiecznego ładunku okręt miałby szansę dotrzeć do jakiegoś portu i zostać zreperowany. Sztorm utrudniał jednak akcję ratunkową. W trakcie holowania powiększały się szczeliny w kadłubie (szczelina w burcie przekroczyła 50 m długości!). Trzy dni od rozpoczęcia akcji ratunkowej pierwsze plamy oleistej substancji dotarły do wybrzeży Galicji i zanieczyściły plaże w pobliżu dużego miasta La Coruna. 18 listopada hiszpańskie radio podało informację, że na statku pękł prawdopodobnie następny zbiornik, gdyż na powierzchni wody pojawiła się druga plama mazutu, długa na prawie pięć kilometrów.
„Prestige” przewoził mazut. Jest to potoczna nazwa pozostałości po procesie destylacji ropy naftowej. Wykorzystuje się go jako olej opałowy oraz jako surowiec do otrzymywania olejów smarowych. Po zastosowaniu specjalnego procesu technologicznego zwanego krakowaniem otrzymuje się z niego także benzynę i lekkie oleje napędowe. Tak więc wszystkie trzy nazwy można w tym przypadku stosować wymiennie. Mazut zawiera substancje o właściwościach rakotwórczych. Na szczęście nie są one lotne i słabo rozpuszczają się w wodzie – awaria tankowca nie stanowi więc poważnego bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ludności zanieczyszczonego wybrzeża.
Niestety wszelkie próby zapobieżenia katastrofie nie powiodły się i rankiem szóstego dnia, 270 km od galicyjskiego wybrzeża, tankowiec przełamał się w pół. Obie części zatonęły osiadając na głębokości 3,5 tys. m. Na dnie znalazły się również zbiorniki z pozostałymi, prawie 70 tys. ton ropy. Obawiano się, że jeśli nie wytrzymają one olbrzymiego ciśnienia wody, to dojdzie do największego w historii wycieku ropy i skażenia środowiska morskiego. Przy niskiej temperaturze panującej na dnie morza ropa może zgęstnieć na tyle, aby pozostać pod powierzchnią wody. Choć rozpuszczałaby się w morzu przez wiele miesięcy, a nawet lat, to byłoby to mniej niebezpieczne, niż wypłynięcie jej na powierzchnię i zalanie brzegów.
Aby dokładnie oczyścić ptaki z lepkiego mazutu trzeba było używać szczoteczek do zębów
Fot. Carlos Sánchez SEO/BirdLife
Po dwóch tygodniach od zatonięcia statku do plaż Galicji dotarła nowa olbrzymia plama ropy, wobec której ratownicy byli całkowicie bezsilni. Wzburzony ocean i wysokie fale uniemożliwiały jakiekolwiek działania, a ropa w szybkim tempie zalewała brzeg. Już 400 km pas wybrzeża był zanieczyszczony, a kolejna plama zbliżała się do Zatoki Biskajskiej.
Na początku grudnia plamy ropy z tankowca dotarły do portugalskiej strefy przybrzeżnej. Władze Portugalii wcześniej zainstalowały na wodzie bariery, które miały powstrzymać przesuwanie się ropy w stronę brzegu. Wysokie fale zdawały się jednak nie zwracać na nie uwagi. Francja także podjęła środki zapobiegawcze – w rejonie zagrożonych wybrzeży prowadzono z powietrza obserwacje ruchu plam ropy ku wybrzeżom francuskim. W grudniu zanieczyszczonych było już 500 km wybrzeża Hiszpanii, a ropa nadal wydostawała się z zatopionego tankowca.
Główne zagrożenie stanowi obecnie spoczywający na dnie morza wrak. IFIMER (Francuski Instytut Badań Morskich) wysłał na miejsce zatonięcia „Prestige” swoją oceanograficzną łódź podwodną „Nautilus” (zdolną zejść do głębokości nawet 6 tys. m), aby przeanalizować stan wraku i załatać powstałe szczeliny. Podwodnej jednostce udało się zabezpieczyć początkowo kilkanaście pęknięć, ale powzięte środki są tylko prowizoryczne. Nawet jeśli uda się uszczelnić wszystkie otwory, to i tak z upływem czasu, w wyniku oddziaływania korozji, utworzą się w nim nowe szczeliny i w końcu cały ładunek dostanie się do morza. Dzięki regularnym obserwacjom wraku przez „Nautilusa” można było określić jego stan. Okazało się, że z początku (dopóki nie załatano szczelin) wyciekało z niego ok. 125 ton ropy dziennie. Najbardziej pesymistyczne prognozy wskazywały na to, że ropa będzie się wydostawała z tankowca co najmniej przez cztery lata, a skutki katastrofy będą odczuwalne nawet przez 10 najbliższych lat.
Nikt nie umie zadecydować, co zrobić z wrakiem. Jednym z proponowanych sposobów ograniczenia wycieku ropy z zatopionych kontenerów było wypompowanie jej na zewnątrz. Mimo że dotąd nie praktykowano tego na tak dużej głębokości (3,5 tys. m), to wierzono w powodzenie operacji. Do tego celu miała być użyta zdalnie sterowana wiertarka z wężem, którym wpompowano by olej rzepakowy przez wywiercony w kontenerze otwór. W ten sposób zostałby rozcieńczony gęsty olej opałowy, a powstały roztwór byłby łatwiejszy do wypompowania. Inną propozycją było zalanie wraku cementem. Oba rozwiązania byłyby jednak bardzo kosztowne.
Tak jak w przypadku poprzednich katastrof związanych z wyciekiem ropy w oczyszczaniu plaż brało udział wielu wolontariuszy. Ochotnicy i wojsko przy pomocy łopat, a nawet specjalnych „odkurzaczy” próbowali usunąć plamę ropy, której grubość przekraczała w niektórych miejscach 40 cm. Również rybacy przyłączyli się do tych działań, wybierając ropę prosto z morza. Nie byli do tego w żaden sposób przygotowani. Początkowo próbowali ją wyciągać za pomocą sieci rybackich, co nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. Zaczęli więc używać do tego celu różnych pojemników, a w końcu nawet poszew od poduszek. Przez pierwszy miesiąc nie wiadomo było w jaki sposób zbierać ropę: ludzie pracowali gołymi rękami, we własnych ubraniach. Nie istniały żadne normy bezpieczeństwa. Zebrana przez wolontariuszy ropa przelewana była do specjalnych kontenerów i wywożona w głąb Galicji do utylizacji. Duża część tkwiła jednak przez wiele miesięcy w tym samym miejscu. Transport też był źle zorganizowany.
Setki ochotników w morderczej pracy starały się pomniejszyć skutki tej olbrzymiej katastrofy. Dzięki ich ofiarności udało się uratować wiele umierających, oblepionych ropą ptaków. Jednak w półtora roku po katastrofie wiadomo już, że zginęło ich dziesięciokrotnie więcej, niż początkowo sądzono – prawie ćwierć miliona! Najwięcej poniosło śmierć na pełnym morzu, w pobliżu wraku.
We Francji najbardziej dotkniętym gatunkiem jest nurzyk podbielały (Uria aalge), stanowiący 78,09% odratowanych ptaków. Zaraz po nim jest maskonur (Fratercula arctica) stanowiący 8,14% i alka krzywonosa (Alca torda) – 4,84%. Hiszpania pod każdym względem najbardziej ucierpiała z powodu katastrofy. Zostało nią dotkniętych aż 71 różnych gatunków, ale największy udział miały głównie trzy wyżej wspomniane, odpowiednio po: 52,48%, 16,97% i 16,64%.
Oblepione ropą ptaki przewożono do specjalnego ośrodka w stolicy prowincji La Corunii, gdzie były czyszczone i przed wypuszczeniem na wolność poddawane testom sprawdzającym ich zdolność do powtórnej adaptacji w naturalnym środowisku. Kontroluje się wówczas m.in. odporność piór na kontakt z wodą oraz funkcje oddechowe, gdyż u wielu ptaków, w związku z czasowym przebywaniem w niewoli (w punktach pomocy medycznej), rozwijają się choroby płuc. Ponieważ ptaki te żyją głównie nad morzem, ich pobyt w klatkach i w słabo wietrzonych pomieszczeniach może prowadzić do schorzeń układu oddechowego. Niestety, jeśli ptaki były w zbyt dużym stopniu pokryte mazutem, usypiało się je, gdyż bezcelowe było poddawanie ich zabiegom, których nie miały szans przeżyć.
Ponad 15 lat temu – 24 marca 1989 r. – u wybrzeży Alaski rozbił się tankowiec „Exxon Valdez”. Z jego zbiorników do Zatoki Księcia Williama wylało 39 tys. ton ropy. Jak wykazał raport opublikowany w grudniu 2003 r. w „Science”, pozostałości tej ropy wciąż pozostają w niektórych miejscach wybrzeża, zatruwając różne organizmy morskie – w tym będące na szczycie piramidy pokarmowej wydry morskie (Enhydra lutris), kaczki kamieniuszki (Histrionicus histrionicus) i łososie gorbusze (Oncorhynchus gorbuscha).
W odpowiedzi na różne katastrofy ekologiczne związane z wyciekami ropy do morza, francuska Liga Ochrony Ptaków we współpracy z służbami bezpieczeństwa publicznego oraz z wyspecjalizowanymi firmami, 8 marca 2003 r., utworzyła Ruchomą Jednostkę Opieki dla ptaków w niebezpieczeństwie. Jednorazowo może ona przyjąć 500 ptaków. Można ją też przenosić bezpośrednio na miejsca katastrof, takich jak wyciek ropy czy zanieczyszczenie rzeki.
Jednak nie tylko ptaki ucierpiały w wyniku katastrofy Prestige. Tysiące osób, żyjących dotychczas z połowu ryb, mięczaków i skorupiaków, straciły pracę. Przestały istnieć bogate łowiska i zanieczyszczone zostaly urodzajne w małże zatoki. Złociste plaże przestały też przyciągać turystów, a mieszkańcy dotkniętych katastrofą regionów żyją w większości wyłącznie z turystyki i z morza. Innym problemem jest osadzanie się produktów rozkładu ropy i długotrwałe konsekwencje, jakie będzie ono miało dla morskiego ekosystemu. Biorąc pod uwagę toksyczność mazutu, ponowne zasiedlenie środowiska przez różne organizmy może potrwać nawet dziesięć lat, gdyż tyle potrzeba dla wystarczającego rozkładu tej substancji.
Jak to zwykle bywa w przypadku tego typu katastrof, ilość substancji zgromadzonej podczas akcji zbierania ropy z powierzchni morza oraz oczyszczania plaż znacznie przekroczyła objętość mazutu, który wyciekł z tankowca. W samej Hiszpanii z morza zebrano 54 tys. ton płynnej mieszaniny ropy i wody, a z brzegu zebrano 63 tys. ton odpadów stałych (np. zanieczyszczonego piasku). W Portugalii i Francji ilości te były znacznie mniejsze, ale też znaczące (np. we Francji – 1,5 tys. ton substancji płynnej i ok. 15 tys. ton stałej). Dalsze bezpieczne zagospodarowanie takich ilości zanieczyszczeń to także poważny problem ekologiczny i ekonomiczny.
W następstwie rozmaitych katastrof tego typu, które miały
miejsce wcześniej, jako konsekwencje wycieku ropy naftowej do morza, można było
zaobserwować następujące zjawiska:
- zatrzymanie fotosyntezy morskich roślin;
- ograniczenie rozmnażania pewnych alg;
- ucieczkę ryb z zanieczyszczonych obszarów i obumieranie
dotkniętych skażeniem jaj, a w konsekwencji zmniejszenie populacji;
- u ptaków ropa rozpuszcza pokrywającą pióra warstewkę tłuszczu,
która chroni je przed wodą i zimnem. Z powodu toksyczności ropy mogą one umrzeć
również połykając ją przy próbach oczyszczenia piór za pomocą dzioba;
- ropa jest równie toksyczna dla embrionów, co zmniejsza możliwości
rozrodcze części ptasiej populacji;
Choć zatonięcie „Prestige” ze względu na skalę spowodowanej klęski ekologicznej zdominowało media, nie była to jedyna katastrofa morska w tamtym okresie. 14.12.2002 r. w pobliżu Dunkierki norweski samochodowiec „Tricolor” zderzył się z kontenerowcem „Kariba” zarejestrowanym pod flagą Wysp Bahama. W wyniku uszkodzeń rankiem następnego dnia „Tricolor” zatonął, osiadając na głębokości 25 m na uczęszczanym szlaku żeglugowym. Oprócz ok. 3000 luksusowych samochodów oraz ciągników i dźwigów, miał on na pokładzie około dwóch tysięcy ton paliwa. W ciągu kolejnych dni z jego wrakiem mniej lub bardziej groźnie zderzyło się kilka statków – pierwszy (już 16 grudnia 2002 r.) był statek towarowy „Nicola” płynący pod banderą Antyli Holenderskich. 1 stycznia 2003 r. we wrak uderzył zarejestrowany w Turcji tankowiec „Vicky”, przewożący 70 tys. ton łatwopalnej ropy naftowej. Najgroźniejsza była jednak kolizja w drugiej połowie stycznia z jednym z holowników duńskiej firmy ratowniczej Smit Salvage starającej się wydobyć paliwo z wraku. W jej wyniku uszkodzony został zbiornik paliwa i nieznana ilość ropy wydostała się do morza, tworząc plamę o długości osiem kilometrów. Szacuje się, że ropa z „Tricolor” spowodowała śmierć od 40.000 do 100.000 ptaków zimujących u wybrzeży Francji, Holandii i Belgii.
21 stycznia 2003 r. w Zatoce Algeciras w pobliżu Gibraltaru zatonęła barka przewożąca 1400 ton oleju napędowego. Z zatopionej barki nastąpił wyciek ropy, który zanieczyścił pobliskie plaże.
Na Bałtyku 24 lutego 2003 pływający pod banderą maltańską rosyjski tankowiec „Jewgienij Titow” z 27 tys. ton ropy zderzył się na pokrytej lodem Zatoce Fińskiej z statkiem handlowym zarejestrowanym na Gibraltarze. Dwa dni później oba uszkodzone statki zderzyły się ponownie. Na szczęście do wycieku paliwa nie doszło.
Jak widać, katastrofy morskie to zjawisko dość częste. W większości przypadków ich skutki ekologiczne mają zasięg lokalny. Katastrofa o skutkach ponadregionalnych zdarza się średnio „tylko” raz na trzy lata.
Tankowiec „Prestige” miał 26 lat i był w bardzo złym stanie. Specjalny sztab powołany do zbadania przyczyn wypadku stwierdził słabość konstrukcji tankowca, m.in. na poziomie kadłuba i cystern. Do pęknięcia mogło dojść w części, która już kilkakrotnie wcześniej była reperowana. Już w brytyjskim Gibraltarze stwierdzono zły stan techniczny okrętu, a mimo to dopuszczono tankowiec do dalszego użytkowania. Tankowiec należało wycofać z użytku latem 2002 roku, tymczasem w planach było jego dalsze użytkowanie przez następnych pięć lat. Nie wiadomo, kogo można obarczyć odpowiedzialnością za tę katastrofę, gdyż statek należał do greckiego armatora, pływał pod banderą Wysp Bahama, a transport ropy zakontraktowany był przez firmę ze Szwajcarii.
Lloyd's – największa światowa firma ubezpieczająca statki – rozważa zaprzestanie ubezpieczania tankowców jednokadłubowych. Zapewne część innych ubezpieczycieli poszłaby wkrótce w jego ślady, a pozostali znacznie podnieśliby stawki. To w krótkim czasie mogłoby wyeliminować tankowce typu „Prestige” z rynku.
Po katastrofie tankowca „Prestige” UE wprowadziła zakaz załadunku tego typu starych tankowców w portach krajów członkowskich Unii. Organizacja morska ONZ dopuściła ich użytkowanie jedynie do kwietnia 2005 roku.
W 2002 r. Komisja Europejska utworzyła specjalny fundusz przeznaczony na zwalczanie skutków katastrof. Wówczas został on przeznaczony na pomoc dla rolników dotkniętych klęską powodzi. W roku 2003 część środków dostali Włosi na likwidację skutków wybuchu Etny, a część Hiszpanie na walkę ze skutkami katastrofy tankowca „Prestige”.
W maju 2003 Parlament Europejski przyjął projekt dyrektywy o odpowiedzialności finansowej firm za wyrządzone szkody ekologiczne. Zanieczyszczanie mórz i oceanów – np. paliwem celowo wylewanym do morza lub dostającym się tam w wyniku niedbalstwa – będzie traktowane jak przestępstwo kryminalne. Projekt przewiduje surowe sankcje z karą więzienia włącznie, a rządy mają uzyskać prawną możliwość zatrzymywania podejrzanych statków zarówno w portach, jak i na morzu. Lobby żeglugowe sprzeciwia się tej propozycji, twierdząc, że jest ona sprzeczna z innymi umowami międzynarodowymi.
Ilu zatonięć należy się jeszcze spodziewać, zanim powzięte zostaną rygorystyczne środki zmuszające do respektowania przepisów bezpieczeństwa na morzu?
Piaszczyste plaże hiszpańskiej prowincji Galicja przyciągały turystów i surfingowców z całej Europy. Urozmaicone skalistymi wyspami wybrzeże Półwyspu Iberyjskiego było rajem nie tylko dla chcących tu odpocząć ludzi, ale i dla wielu gatunków ptaków.
Po katastrofie w 2002 r. wiele Państw zaczęło baczniej zwracać uwagę na to, jakie statki przepływają w pobliżu ich plaż. Hiszpania zagroziła użyciem marynarki wojennej, jeśli stare tankowce w typie „Prestige” zbliżą się zanadto do jej brzegów. Szwedzi i Duńczycy z kolei zażądali, aby stare tankowce płynące z portów rosyjskich czy łotewskich przemierzały Bałtyk po trasie biegnącej bardziej na południe (czyli bliżej Polski).
Rząd hiszpański oskarżany jest o opieszałość w usuwaniu skutków katastrofy. W całym kraju miały miejsce liczne protesty pod hasłem „Nunca Mais!” (Nigdy więcej!).
Samuel Delobbe
Andrzej Kepel
Adriana Bogdanowska
Niniejszy artykuł został napisany dzięki informacjom uzyskanym m.in. na następujących stronach: www.le-cedre.fr, www.sextan.com, www.lpo.fr (Ligue pour la Protection des Oiseaux) i www.seo.org (Sociedad Española de Ornitología).