Pamiętam dobrze swoje pierwsze spotkanie z sóweczką. Był już półmrok jesiennego popołudnia, gdy nad głową usłyszałem nerwowe pogwizdywanie. Gdyby nie ten bardzo charakterystyczny głos, nigdy bym się nie domyślił, że latający nade mną ptasi mikrus to sowa! Przecież sowy latają nocą i są dużo większe! Przynajmniej do tej pory tak mi się wydawało, bo nigdy wcześniej nie spotkałem sóweczki...
Od tego pierwszego spotkania minęło już sporo czasu, a mimo to, a może właśnie z tej przyczyny, właśnie tę małą sowę obserwuję i fotografuję najczęściej. Dlaczego? Sam nie wiem. Może dlatego, że mieszkam tuż przy Puszczy Białowieskiej, którą zamieszkuje jedna z największych populacji sóweczki w Polsce, a może dlatego, że od kilku lat fotografuję głównie największe dzikie ssaki Puszczy – żubry – i dla kontrastu potrzebuję jakiegoś mikrusa przed obiektywem Każde spotkanie z tymi ptakami jest niepowtarzalne i mimo że tematów i innych gatunków zwierząt jest w Puszczy pod dostatkiem, to nie jestem w stanie przejść obojętnie obok pogwizdującej sóweczki.
Sóweczka (Glaucidium passerinum) jest najmniejszą europejską sową, rozmiarami ciała zbliżoną do szpaka i ważącą mniej niż sto gramów. Wyróżnia ją też to, że w przeciwieństwie do pozostałych przedstawicieli sowiej rodziny prowadzi dzienny tryb życia – w ciemnościach widzi niewiele. Do tego, niezwykłe wrażenie robią jej wyraziste oczy z żółtą tęczówką, o trochę głupawym, ale sympatycznym wyrazie... Nie raz stałem tuż przed sóweczką i jak zahipnotyzowany patrzyłem w jej małe oczka, a czas jakby się wtedy zatrzymywał (nie budziłem w niej lęku, bo żyjąc w dzikich ostępach Puszczy, sowa ta bardzo rzadko ma kontakt z człowiekiem).
Sóweczka na ogół nie jest płochliwa i z zainteresowaniem obserwuje otoczenie |
W przeciwieństwie do pozostałych przedsta- wicieli sowiej rodziny sóweczka prowadzi dzienny tryb życia |
A jak wygląda rok życia sóweczki? Wszystko zaczyna się wczesną wiosną, nierzadko już w połowie lutego, kiedy samiec pojawia się na lęgowisku i zajmuje odpowiednią dziuplę lęgową. Najczęściej dziedziczy ją po dzięciole dużym (Dendrocopos major) bądź innym mieszkańcu Puszczy – dzięciole trójpalczastym (Picoides tridactylus), co ma istotne znaczenie dla bezpieczeństwa lęgu. Średnica otworu dziupli jest niewielka i zazwyczaj nie przekracza pięciu centymetrów, a sama dziupla musi być wystarczająco głęboka, aby zabezpieczyć jaja, a później młode przed pazurami drapieżników. Ale i tak ostatnie słowo należy do pani sóweczki, która zwabiona nawoływaniem samca ogląda nowe lokum i decyduje o rozpoczęciu lęgów. Bo to przecież ona po serii kopulacji składa tam zwykle 3–7 jaj i wyłącznie na niej spoczywa trud ich wysiadywania, co trwa niecały miesiąc. W tym czasie samiec poluje za dwoje, swoje ofiary przekazując partnerce w pobliżu dziupli. A jadłospis tych ptaków jest bardzo długi i składa się na niego co najmniej 26 gatunków ssaków i 75 gatunków drobnych ptaków! Dominują w nim nornice, na które sóweczka poluje jakby od niechcenia – nieraz byłem świadkiem takiego polowania: ptak, patrząc mi w oczy i pozornie nie interesując się tym, co się dzieje wokół, rzucał się nagle w dół i z impetem spadającej z wysokiego świerka szyszki uderzał w ziemię. Niemal zawsze kończyło się to sukcesem – sóweczka siedzi wtedy dumnie na ziemi, nieraz przez kilka minut dusząc swoją ofiarę. Niełatwo wypatrzyć ją w ściółce usłanej zeszłorocznymi liśćmi, bo ma doskonały kamuflaż – szarobrązowe upierzenie jest całe w plamkach, co pozwala jej na doskonałe wtopienie się w tło.
Po udanym polowaniu sóweczka siedzi jeszcze przez jakiś czas na ziemi, dusząc swoją ofiarę. Niełatwo ją wtedy wypatrzyć w ściółce usłanej zeszłorocznymi liśćmi |
W jadłospisie naszej najmniejszej sowy dominują małe gryzonie, przede wszystkim nornice |
Kiedy już wyklują się pisklęta, oboje rodzice mają dużo pracy przy ich wykarmieniu. Przez cały miesiąc polują na zmianę, choć samym karmieniem zajmuje się tylko samica. Samiec przejmuje obowiązki rodzica dopiero po wylocie młodych z dziupli – wtedy, przez kolejnych 30 dni, samica ma wreszcie czas dla siebie: opuszcza rodzinę i zaczyna pierzenie (czyli wymianę starych piór na nowe). Po tym okresie młode sóweczki osiągają samodzielność, a wiosną, idąc w ślady rodziców, rozpoczynają dorosłe odpowiedzialne życie.
Wyraziste oczy z żółtą tęczówką mogą wręcz zahipnotyzować potencjalnego obserwatora |
„W żółtych płomieniach liści” sóweczka staje się niemal niewidoczna |
Od uzyskania statusu dorosłej sóweczki do założenia pierwszej rodziny jest jeszcze półroczny, dosyć trudny dla tych ptaków okres – zima. Za to jesień to dla sóweczek czas obfitości. Mimo że jest ich wtedy ponad dwukrotnie więcej, bo każda para odchowuje średnio trzy młode, to pokarmu mają pod dostatkiem. Ostatnie trzy lata w Puszczy Białowieskiej obfitowały w małe gryzonie (to tzw. mysie lata). Podczas jesiennych wypraw odnotowywałem wtedy rekordowe liczebności tych małych sówek – potrafiłem zaobserwować nawet siedem osobników jednego popołudnia! Oczywiście nie każda taka obserwacja kończy się dobrym zdjęciem, nierzadko sóweczka nie pofatyguje się nawet, żeby zejść w dolne partie drzew i siedzi na czubku świerka, pogwizdując we wszystkie strony świata. Ale zdarzają się i takie osobniki, które zaciekawione moim pogwizdywaniem, przylatują tuż przed obiektyw i zupełnie się mnie nie bojąc, pozwalają fotografować do woli. To właśnie jesienią szczególnie stosuję takie wabienie, z co najmniej dwóch powodów: nie przeszkadzam tym ptakom w lęgach i wykorzystuję piękną wielobarwną scenerię dla swoich modeli. Wiosną staram się unikać dłuższego przebywania przy sóweczkach, bo mają one wtedy sporo pracy przy lęgach, a w dodatku potrafią być agresywne – wiele razy zostałem przez nie uderzony skrzydłami po głowie tylko dlatego, że poszurałem nogą w ściółce bądź dostałem cichy sygnał przychodzącej wiadomości SMS...
Zima to najtrudniejszy okres w życiu naszych najmniejszych sów… |
…polują wtedy niemal bez przerwy i robią zapasy w specjalnych spiżarniach |
Zima to najtrudniejszy czas, zarówno dla sóweczek, jak i dla ich obserwatorów. Ostatnie śnieżne zimy w Puszczy Białowieskiej miały zapewne istotny wpływ na populację tych ptaków – w przeciwieństwie do innych sów, dla których najważniejszym zmysłem jest słuch, sóweczki podczas polowania wykorzystują tylko swój wzrok, a to bardzo utrudnia złapanie ulubionej nornicy w głębokim śniegu. Drobnych ptaków też jest w tym czasie dużo mniej w Puszczy. Do tego bardzo krótki dzień i silny mróz zmuszają sóweczki do nieustannej walki o pożywienie. Ptaki te polują wtedy niemal na okrągło, a nadmiar pożywienia lokują w specjalnie zaadaptowanych na ten cel dziuplach, które pełnią rolę spiżarni (w jednej potrafią zgromadzić nawet kilkadziesiąt ofiar!). W najtrudniejszym okresie korzystają ze zgromadzonych zapasów, dzięki czemu mogą zachować ciągłość populacji i wczesną wiosną rozpocząć kolejny cykl przyrody.
Najtrudniejszym wyzwaniem dla mnie jako fotografa było zrobienie sóweczce zdjęcia w scenerii zimowej. Już na początku tego roku wiedziałem, że będę pisał artykuł, ale warunkiem Redakcji było zrobienie zdjęcia na okładkę jesienno-zimowego numeru. To duże wyzwanie, bo okładka zobowiązuje, a obserwacja i fotografowanie tej sowy zimą do łatwych nie należą. Dzięki sprzyjającej aurze udało mi się jednak osiągnąć cel i podzielić z Czytelnikami SALAMANDRY swoimi spotkaniami z tą najmniejszą i budzącą największą sympatię polską sową, jednocześnie życząc wszystkim spotkania z nią oko w oczko.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Onikijuk
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.