Po długim okresie oczekiwania do siedziby „Salamandry” dotarł wreszcie mieczyk błotny w postaci przygotowanej do sadzenia. Musiał jednak na to jeszcze trochę poczekać. Łąki, które stać się miały jego przyszłym domem przechodziły właśnie gruntowny remont. Kończone były najważniejsze zabiegi z zakresu czynnej ochrony siedlisk łąkowych rozpoczęte już wiosną tego roku.
Wraz z końcem przedłużającej się zimy, przy pomocy współpracowników i wolontariuszy, rozpoczęliśmy koszenie nieużytkowanych pastwisk, usuwanie zarośli i grabienie martwej materii organicznej. Podjęliśmy też walkę z obcą nawłocią, ekspansywnym trzcinnikiem i odrostem topoli. Przed koszeniem i w jego trakcie zbierane były również nasiona, które posłużą do wzbogacenia zubożałych fragmentów łąk i obsiania miejsc nieosłoniętych przez okap krzewów i drzew.
W końcu, w październiku, można było przystąpić do najważniejszego z zadań w naszym projekcie, czyli do sadzenia. „Drużyna Mieczyka” uzbrojona w szpadle szkółkarskie oraz pogodę ducha, uwijała się jak w ukropie podczas ciepłych październikowych dni, krok po kroku wzbogacając lokalną florę w ten wymarły regionalnie gatunek. Około 5000 młodych mieczyków trafiło do gruntu na terenie Pałuk i Krajny. Ku pokrzepieniu uczestników całej akcji wraz z zakończeniem prac, prawie jak na zamówienie, zaczął padać deszcz.
W tym roku czeka nas wciąż jeszcze sporo pracy nad porządkowaniem bezpośredniego otoczenia stanowisk.
Walka z nawłocią kanadyjską wciąż jeszcze nie jest wygrana. Podobnie jest z odrostem topoli, pojedynczymi
brzozami i tarniną. Zapowiada się zatem pracowity przełom jesieni i zimy.
Tekst i zdjęcia: Waldemar Heise
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko oraz ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.